14 lutego 2012
wtedy też padał deszcz
milczenie zawiązywało supły na językach
cisza kładła palce na ustach
poznawaliśmy się po oddechu
czasami za ścianą ktoś rozmawiał po niemiecku
słychać było odgłos końskich kopyt
gdzieś wyżej trwał dzień
tu w nieskończonym mroku
ocieraliśmy się o zmurszałe cegły
wdychaliśmy nasiąknięte zgnilizną powietrze
zawsze po burzy pachniało nadzieją
nie wiem dlaczego
liczyłem krople spadające z wilgotnej ściany