Nevly, 11 marca 2015
są takie wyspy
gdzie lagodnieją pejzaże
zaludniasz
otwierając biodra na szerokość okna
owocowo
szczęście zamykasz w kropli
wcale się nie obrażam
spocony czekaniem na miłość
bez opamiętania
przechodzę w stadium ananasa
taki niegrzeczny mogę więcej
szybszy od neostrady
odkrywam twój wewnętrzny ogień
bliżej niż dalej
są pejzaże
przy których wyspy nigdy nie bywają bezludne
Nevly, 7 marca 2015
niczym ósmego dnia
na co dzień jesteś jeszcze bardziej
marcem rozsądkiem przebiśniegów
jak dziecko we mgle tu i tam
nie dotyka niepewności
bo czyż potrzeba aż święta
byś była kobietą która wszak i tak
wobec faktom które zaistniały
wbrew logice i wszelkiemu rozsądkowi
jest jedyną
która kwalifikuje się do piedestału
przecież
to wcale nie nadaje sensu
kiedy za dnia bywasz jak diabelskie oczy
które jednak
każdej nocy przypominają mi że żyję
a potem
to nawet nie zapominam szeptem
że gdzieś coś cichnie i coś się zmienia
ale do tego przecież wcale
nie potrzeba mi goździków
róż frezji bo po prostu taki już sobie
jestem od kiedy mój bez egzaltacji
widok na twoją piękność trwa
a nadzieja jest spełniona
tobą ten wiersz
jest jak ten zakochany
a ja po uszy
piszę ot tak sobie żebyś nie myślała
i powiem ci tylko po cichu
wszystkiego najlepszego kobieto
bo przecież cholera
tego za nic nie mogłem przegapić
Nevly, 6 marca 2015
póki co bliskość jest w słowach
jawa czy sen
kawałek nieba
odkrył przede mną twoje oczy
zapatrzony
zasiałem na ziemi spustoszenie
a temu co pomiędzy
nie potrafiłaś sprostać
sękami na siłę
w chmurach zrobiłaś kilka dziur
teraz deszcz pada chociaż wcale nie chce
powiedzieć przepraszam
w kilka kropli
ziarnem zebranym po zmroku
zrodziłaś zagniewanie
w nadmiarze
kłosy liczone w kawałkach
przed niebem zasłoniły moje oczy
Nevly, 6 marca 2015
jak zwykle
wieczorem za oknem bez liku gwiazd
a jednak dla mnie jedna i tylko
świeci najjaśniej kiedy po kąpieli
pachnąc blaskiem na kolację
w samym szlafroku
krząta się po kuchni tak zgrabnie
że nie mogę już dłużej wytrzymać
Nevly, 5 marca 2015
noc była na tyle udana
że księżyc
zawstydzony bardziej niż lekko
założył spodnie
i poszedł po świerze rogaliki
do śniadania
jeszcze wszystko może się zdarzyć
po raz kolejny
opowiem ci coś z wiosną w tle
w poszukiwaniu światłocieni
będąc wtedy kiedy jest nam dobrze
znów dotkykamy bezpiecznej przystani
skutecznie chroniąc czerń i biel
taka w odwilży
pomiędzy oswajasz mnie na ukośny rzut oka
to w zupełności wystarcza
aby słońce zaświeciło przez żaluzje
a teraz
tam gdzie wtulasz się w drzewo
zjedz rogalika
ja zaparzę pyszną kawę
Nevly, 4 marca 2015
dziwisz się czemu tak zemszczę
dlaczego szydzę
uciekam przerywają mi istnienie
skradziony clind eastwood
tylko na discowery
a na wp dzieje się wszystko w kropka pl
najlepiej
chanel za chanelem
pilot gotuje się szybciej niż wspólny obiad
cholera
i wszędzie to samo
a to proszek co pierze lepiej od tego
co to ostatnio miał prać najlepiej
a to bezzwrotna pożyczka całkiem za darmo
rozdają kasę słyszysz
bajery rowery i wiatr w oponach
a ja najnormalniej w świecie
nie mogę dotrzeć do końca filmu
no i znów przeminęło z wiatrem
a tak chciałem trochę po pracy
popłakać oki już nie grymaszę
tylko mi nie mów
że jutro pozbawisz mnie siwizny
bo właśnie pokazali ten fantastyczny preparat
wiesz co zgaś to pudło
chodź do mnie
naleję lampkę czerwonego
Nevly, 4 marca 2015
gdy mgła przesłoni
dedykowane dwa palce
na urodziny
księżyca nocne wędrówki
twoje moje przypływy
namiastką dzikiej namiętności
róż dryfujący po zakazanych
strefach owoców pioruny
grzmoty
a niebo nie smuci się burzą
prężysz w takt
nikt jak ty tak wiernie nie słucha
w odbiciu nasycam myśli
zaszeptaniem w kąciku oka
karmisz zmysły
czas zatrzymał się w upalność
jak wirtuoz
gram w twojej filharmonii
koncert dedykowany od środka
Nevly, 3 marca 2015
wiersze tobą zapisane nocą
moje słowa wypowiadane za dnia
a dalej cyber bezsenność
granicząca z technologią nowych
perspektyw kilka kaw o świcie
mimo odwagi nieśmiałe próby zaczepek
co słychać wyspałaś się
tak ale wcale nie chciałam
fundament kolaboruje z poezją
uwzniośla na pamiątkę jednak to
nie wystarczy
dom słowami otwiera drzwi
na okno które potrzebuje więcej powietrza
nie pytaj
nie wiem nie znam odpowiedzi
nad wszystko ponad kilometrową
przepaścią trudno jest podjąć decyzję
więc w kilka słów zapisanych nocą
odpowiem ci wierszem
nad ranem rozedrgany o świt
kiedy powiesz twoja
Nevly, 3 marca 2015
za furtką najcichszego z przedmieść
przetrwanie wiruje jak helikopter nad miastem
złudzenia stawiane pasjansem
i szanty umarłych niepogodzonych z losem
ten nie ma domu inny pił a tamten przegrał
każdy kiedyś przez to przechodzi
przekleństwo duchów przyczyną kataru
a w drugim niepokoju trzy butelki
oni wszyscy pochodzą od boga
dlatego wciąż próbują
światłem na wodzie podtrzymać pamięć
a przecież za mostem każdy ma coś do ukrycia
mężczyźni którzy się starali
kobiety które nie były zatracone do końca
dzieci które niczemu nie są winne
nikt nikomu nie zabroni iść
konserwatorium znoszonych kroków
człowieczeństwo a swoją drogą
do drzwi wciąż puka ktoś kto wciąż kocha żyć
w sieć samotności łapiąc świty bogów
z namaszczeniem wspomina róże z kenii
na bezdrożach nie umyjesz mnie po deszczu
kiedyś to wszystko miałem na wyciągnięcie
a teraz
co mnie to obchodzi
choć nadal pachniesz miętą przez rumianek
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.