Poezja

Toya


Toya

Toya, 13 lutego 2025

błąd w materiale

najprostszym ściegiem szyje dni
żeby nie blakły od słońca
zostawia na lewej stronie
okruchy i kłaczki ślady szminki
plamy z rozlanej kawy

prawa zawsze gotowa
na specjalne okazje
na wypadek gdyby ktoś chciał
pogłaskać pod włos
kilka niepotrzebnych słów
błąd w materiale

tak przyłapana spłonęłaby rumieńcem
wstydu uczono ją od dziecka
tego nie rób
tamtego nie mów
tam się nie dotykaj

życie zna od podszewki
podszewka jest zimna i śliska
jak dłonie spowiednika
przylega do ciała więżąc krzyk
pomiędzy dwoma ciałami
znajduje się próżnia

tam go szukaj


liczba komentarzy: 2 | punkty: 6 | szczegóły

Toya

Toya, 12 lutego 2025

***[nie płaczcie nad kośćmi umarłych...]

nie płaczcie nad kośćmi umarłych
co im z tych łez
spóźnionych obecności
i wyznań

nie usłyszą
z miejsca gdzie idzie się całe życie
skąd wraca się całą śmierć
dłuższa jest od życia o wieczność

ostatnia prosta bywa ostatnią
do momentu w którym samozwańczo
przechrzci się na powrót w pierwszą
takie jej prawo i wola

gdy w ciasnym szeregu
imię przy imieniu
stojąc powtarzają się co jakiś czas
i nie ma pewności które wołane jest
a które odwołuje się
do wczoraj


liczba komentarzy: 3 | punkty: 6 | szczegóły

Toya

Toya, 12 lutego 2025

"duch czekający w prochu"

mimo sierpnia i ogni na ulicach
próbuję "wyprowadzić z ciebie chłód"

jeszcze nie wierzę że jestem za mała
a zimno głuche na wołanie
miękko wchodzi w nasze miasto
zmięte jak pościel po złym śnie

ktoś większy od nas podnosi kolejne słońca
choć lepszy byłby półmrok
światło trudniej ukryć
zdusić śmiech
wybuchający czasem na gruzach

sierpień

cisza lepka jak miąższ
ciężki od pestek po wybrzmiałych seriach
broczymy sokami
ziemia pije chciwie

i ubywa mnie z każdym mlaśnięciem
tej która milczy wśród tylu pytań



Cytat: Krzysztof Kamil Baczyński


liczba komentarzy: 5 | punkty: 7 | szczegóły

Toya

Toya, 11 lutego 2025

***[zgrzyt...]

zgrzyt
jakby ktoś przeciągał ostrzem po szkle
powoli
tak żeby dotarło do każdej komórki

przeciąga się ten zgrzyt
trwa nie cichnąc ani o ton
pół tonu chociażby
tak żeby można było usłyszeć coś poza diagnozą
która jest

wpisana w mój życiorys
twój nasz poukładany świat
wciska się teraz odwrotność światła

bo dziś pomimo zamkniętych okiennic i drzwi
szczelinami sączy się wszystko co nie jest nim
nie jest też muzyką
prędzej żałobą po niej
nieustającym zawodzeniem instrumentów
które nie potrafią już grać

ciemność
żadnych zapachów kolorów
tylko ten zgrzyt
i pusta stacja na której skończył się czas
dalej nie pojedziemy

twoje rzeczy piętrzą się pośród ścian
im ich więcej tym większy czuję brak
ciebie nas
i drogi powrotnej


liczba komentarzy: 5 | punkty: 8 | szczegóły

Toya

Toya, 10 lutego 2025

Bociany Chełmońskiego

Bociany Chełmońskiego
na kwiecistej łące oracz i jego syn
zastani przy posilaniu się z dwojaków
poprzez podniesienie głów
zapatrzenie
jednoczą się ze stadem przelatujących bocianów

a więc wiosna myślą obydwaj
w tym nagłym
zatrzymaniu się nad chwilą
cyklicznością życia
obejmującą i trawę i woły
stojące na świeżo zaoranym polu
nieopodal krytych strzechami chat
w których kobiety muszą kręcić się przy kuchni
rodzić dzieci
boso puszczane za progi

matowe barwy
statyczność rozłożonych w poziomej lini budynków
strzelistość topoli

a naprzeciw skrzydła bijące powietrze
łopot który słychać
choć to tylko obraz
zaledwie kadr z życia po zimie
kiedy wszystko wraca na swoje miejsce

chłopi na pola
ptaki do gniazd
ziarno do ziemi
z której kiedyś wyszło


liczba komentarzy: 4 | punkty: 7 | szczegóły

Toya

Toya, 9 lutego 2025

widzenia Marii

w jej ogrodzie co noc gromadzą się wisielcy
niektórych już zna i wymieniają uprzejmości
nowi milczą skupieni na śmierci
kołysząc się miarowo uspokajają nurt odległej rzeki

Maria wyobraża sobie wtedy że przechodzi po wodzie
po tamtej stronie czeka wszystko czego się wyrzekła
kusi obiecany odpust i miejsce na odwieszenie krzyża

w jej ogrodzie szumi i złowróży
zwłaszcza gdy patrzeć pod światło świat staje się przejrzysty
by w końcu rozmyć się przeistoczyć w wielobarwną plamę
do starcia powieką albo rękawem

tym bardziej gdy sączy się siąpi uwalnia przez pory
sól ze sparciałych sznurów czy lizawki w miejsce księżyca
na szczęście na wszystko jest sposób
i Maria zakrywa defekt kolejną głową

do świtu powinna się utrzymać


liczba komentarzy: 2 | punkty: 4 | szczegóły

Toya

Toya, 8 lutego 2025

***[oto jest...]

oto jest
zupełnie niepodobna do twojego obrazu
pełna zmaz
za które nie jest jej wstyd
bo miłość wszystko tłumaczy
czyż nie

to sobie wmawiała
to jej wmawiano
kiedy pił i bił

i grzechem nazywano wolność
i życie
którego nie musiała się bać
poranki bez siniaków
wieczory bez ręki
która okłada do snu

oto jest
i sprzeciwia się twoim zasadom
już nie nadstawia drugiego policzka
nie wybacza oprawcy

ty zrozumiesz
ludzie nie
ty wybaczysz a oni
sięgną po słowa
i będą nimi tłuc jak w amoku
pluć
jadem który jej nie dotknie
co najwyżej zdziwi
ale nie da po sobie poznać


liczba komentarzy: 4 | punkty: 6 | szczegóły

Toya

Toya, 8 lutego 2025

zaszywanie duszy (na podstawie Wyszywania charakteru - W. Hasiora)

nie będziesz sobą prędzej mną
naprostują cię kładąc stopkę na twój kark
zegniesz i tak już zostanie

czerwony ścieg jak znak
po nim poznają żeś swój
nie po ojcu nie po matce
lecz po czasie w jakim przyszło ci żyć

nie ma już wolności
zabrał ją ten który szyje
na miarę nowych bóstw
wychodzą spod igły
ślepi i głusi
pełni słów o których wiedzą że są
i to im wystarczy

a znaczenie koła którym obracają jest o tyle ważne
że to koło nigdy się nie zatrzyma
przez świat pochylony w stronę upadku

i prędzej spalicie się w tym pędzie
niż odpuścicie stopie
pieszczącej żeliwny pedał


liczba komentarzy: 1 | punkty: 4 | szczegóły

Toya

Toya, 8 lutego 2025

ani słowa

lato jakby przejrzało
ledwie dotknąć dnia
a już sok cieknie po palcach
miąższ z mlaśnięciem
uderza o podłoże

wieczór zaskakuje nas w pół zdania
i nie pozwala dokończyć
więc pozostaniesz niedopowiedziany
aż do późnej jesieni
bo teraz żniwa
a później jeżyny jabłka i gruszki

nie spieszy się nam
mam cię w głowie
jak nienapisany jeszcze wiersz
idealnie bliski
bo tylko mój

jedno ciało jedna dusza
nie trącone mrozem
który musi przecież przyjść

domknąć kielichy ostatnich kwiatów
uśpić zapach
w powtarzającym się śnie
o umieraniu


liczba komentarzy: 0 | punkty: 4 | szczegóły

Toya

Toya, 7 lutego 2025

latarnik

noszę w sobie przyszłych proroków
bezdomnych i domokrążców
czuję ich ciężar
na spojeniu łonowym
co jeśli kości się rozejdą

noszę w sobie strach
wyssą go z moim mlekiem
zostawią puste piersi i ręce
pójdą w świat
sprawiedliwie rozdzielać nasienie

będę nad nimi płakać
będę ich szukać pośród ludzi
w kościołach
i pustostanach
będę wołać po imieniu
a echo będzie mi to imię oddawać
jak pies rzuconą mu piłkę

odda i ciszę
powtórzy ile razy zamilknę
ale ciszy nie zliczysz
jak bezpańskich kotów

noszę na sobie ślady ich pazurów
i sierść
ich wzrok przenikający mrok
a może i światło

co jest pod światłem
nie wiem

może pewność
że ten który czuwa
jest tym który świeci


liczba komentarzy: 6 | punkty: 5 | szczegóły


  10 - 30 - 100  






Zgłoś nadużycie

 


Regulamin | Polityka prywatności

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1