Florian Konrad, 17 lutego 2017
Na rozstaju dróg znalazłem szkielet owada, popękany pancerz. Zardzewiały motyl obudził się zbyt wcześnie zmylonym fałszywym ciepłem udawanego słońca. Od atrapy skwaru zdechły wszystkie koty, nawet ten największy, który czyhał pod moim łóżkiem na potwory ze snów, łapał je i rozorywał (... więcej)
Florian Konrad, 17 lutego 2017
(dwudziesty któryś, chyba niedziela)
Przyjdzie mi poczekać na uznanie. Na razie przechodzę etap odrzucenia przez każde wydawnictwo, jestem brudnym nurtem, ściekam po omszałej ścianie wprost do kanalizacji. Czyrak na wysmalcowanej fluidem twarzy literatury.
Od jakiegoś czasu zastanawiam (... więcej)
Florian Konrad, 17 lutego 2017
VI.
Przez dwa kolejne tygodni oczyszczałam się ze skrzepów. Florciu zdawał się odzyskiwać równowagę, wracać do życia. Kochaliśmy się jak dawniej, Znikły między nami jakiekolwiek granice. Kochany ćpun mówił, że jestem jego małym aniołeczkiem. W internecie znalazł nazwę choroby, (... więcej)
Florian Konrad, 17 lutego 2017
III.
No więc siedzę w pachnącej denatem maździe i jestem zapładniana przez plemniki bliżej nieznanych kolesi. Kamyczek w macicy nabiera ludzkich kształtów, rosną mu rączki, nóżki, nawet zęby. Podbródek - po tatusiu- w normie. Modlę się o okres, o wypłukanie pasożyta. Może stanie się (... więcej)
Florian Konrad, 17 lutego 2017
I.
Znów myślałeś o podpaleniu domu? Nie w sensie metaforycznym, tego, w którym mieszkasz- Polski, ale własnego, domu z cegieł i pustaków. Żeby tak oblać wszystko benzyną, lub ropą i rzucić zapałkę... Zobacz to. Ogień kłębi się w łóżku, pożera książki, zeszyty ze studiów, (... więcej)
Florian Konrad, 16 lutego 2017
IV.
Budzę się z zakrwawioną łepetyną na środku jezdni. Nieźle walnęło z wnętrza Komunikatora. Na chodniku dziura wielkości... nie ma żadnego chodnika. Jest lej. Dymiący krater z mięsem, cegłami i żelazem. Po moim niedawnym rozmówcy nie został nawet ślad. Zdmuchnęło, wessało, (... więcej)
Florian Konrad, 16 lutego 2017
I.
Rodzi się we mnie bunt. Ziemia i niebo jako dwie mityczne istoty. Szkaradne bestie, ślepe, zrośnięte ze sobą. Jednocześnie zapładniają się i pożerają.
Każda chwilę później odrasta w drugiej, wypełnia ją i rozrywa. Kaleczą się pazurami, szczerzą kły.
Lasy to łuskowy pancerz, (... więcej)
Florian Konrad, 16 lutego 2017
XX.
Chwilę po zajęciu miejsca za kierownicą Piter zerwał większość poroża.
-Nie będzie mi tu nic dyndać. Gwałtowne hamowanie i można się nadziać twarzą na syf. Mam dostać potem tężca?-warknął ściągając dekorację. Debilna instalacja przeszłą do historii. Nie protestowałem, (... więcej)
Florian Konrad, 16 lutego 2017
XVI.
,,Masz!" Słowo, którym zaczyna i kończy się życie. ,,Masz"- jak zaklęcie wstrzymujące bieg wydarzeń, cofające czas. Kilka głosek- kamiennie twarda śnieżka uderzająca znienacka w potylicę.
Bogdan i Piter, niczym początkujący rakarze ganiają zdziczałą Kendis po całym (... więcej)
Florian Konrad, 16 lutego 2017
-Pewny jesteś? Z mutacjami nie ma żartów. Krzysztoniowi z działu kadr wyrosło...
-Stary, kuźwa, co mnie to obchodzi? Libacyjka dziś tradycyjnie, rozpoczęcie koło czwartej.
-Teraz to powinieneś nas do Extradesapii zaprosić.
-U mnie lepiej niż w Sheratonie. A jak się nie podoba, jak wam (... więcej)
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.