Yaro, 18 may 2014
pale wbite w ziemię
przybity za wiersze
płoną sumienia
oblane ciekłym grzechem
duch w miejscu ze strachu drepcze
rozerwane serca pożera zwierzę jak bestia
kolejki do nieba jak po chlebem za Gierka
mizerna sytuacja kończy się wiecznie
przetrwają najlepsi mali cisi z odwagą w sercu
splamieni miłością świętą w słowach nadziei
Yaro, 17 may 2014
przetrwają najsilniejsi naturalne
w sidłach
zaplątane życie nie ma szans
wojna eliminuje stany osobowe
bogaci się ten co sponsoruje
przesuwają granice budują pomniki
uciec nie ma dokąd wszędzie czuć proch
przez komin wyjść lub zrobić z siebie wariata
nie daj się zabić gdy kwitnie życie młode
broń jest elementem w obronie
nie ma pokoju i nigdy nie było
wszystko napięte w czarno białym kolorze
nie zwlekaj nie ulegnij selekcji
walcz o życie nie graj luzaka
zniewoleni idziemy nad przepaści ostre krawędzie
Yaro, 17 may 2014
zadaję pytanie działam instynktownie
czy ptaki są wolne
nieograniczone płatem nieba
drzewa podnoszą dumnie swoje korony jak w podzięce duchowny ramiona
dokąd wiedzie droga w lesie życia nieznanym
miesza mi się wszystko co się kręci
w duszy tli się jak iskra w głowie myśli o misji
każdy ma swoje pięć minut
w kole wszystko się zamyka jak drzwi przed tajemnicą przed złodziejem czasu przed złem
mam na końcu języka kilka prawdziwych zdań
coś umyka coś ginie wiesza się ktoś na klamce
ktoś połyka jaki jest sens zmęczony nasz wiek
dobijamy do brzegu nie ma już strasznych fal
ptaki są blisko słyszę szelest piór
Yaro, 16 may 2014
ciszą oddycham
płatki róż na dłoni
nie bać się dnia ni nocy
zdążyć przed szumem burzy
zielone gaje
ptaki nisko lotem
jak bojowe samoloty
czuję zapach konwalii
na twojej koszuli jedwabnej
tkanej świtem babiego lata
odradzam się zawsze w snach
o gołębim sercu wrastam
w ziarna dobrego poznania drogi
Yaro, 16 may 2014
powiedziałem premie rowi zbuduję arkę
nie potrzebujemy sze ściu tysięcy
jałmużna dla biednych
deszcz leje od kilku miesięcy
biegają po wałach po groblach
nie naprawiajmy ich ka czor nie utonie
skończmy z nimi niech odpłyną do Anglii
są pewne przecieki przesiedlić trzeba bobry
na te dziury dobre gówno
z kaczej dupy zmieszamy ze słomą
trochę piachu i po strachu
boso wchodzę do arki
zabieram kumpli telewizor świnkę morską
białe gołębie one zawsze wracają z oliwną gałązką
w głowie mam plan nikt tu nie będzie mnie więził
są takie czasy nie odróżniam co i jak
dobro i zło obok siebie za pan brat
w rządzi baba co ma ptaka
czekaj na kilka stówek na zamknięcie jadaczki
w prasie głośno on pomógł co za szczodrość
ludzie teraz w kredytach toną
wała pokazuję chcą mnie bić
Yaro, 16 may 2014
halo mała! wpadaj do mnie
na skrzydłach amora
przez okno jak strzała
co przekuwa serce na znak
wino rozjaśni w głowie
w żyłach czuję powiew
lubię twoje uśmiechy
gdy milczysz też lubię
wpadaj będziemy grzeszyć
z całuję każdą powierzchnię
wolna chata
będziemy hulać jak swawolny wiatr
zatańczymy na parkiecie
odpłyniemy jak zawsze dobijemy do portu
tam miłość jak mewy na skrzydłach lata
Yaro, 16 may 2014
czego pragniesz
na schodach do nie wiadomo
dławi kawałkiem prawdy
czas sprzymierzeniec
uciekam na szczyty
chowam sny w jaskiniach
ostatkiem sił
wdrapuję się na krawędź życia
skuty duch skąpany
w niewyraźnym obrazie dnia
dziś pada jutro zaleje wszystkie troski
na brzegu stoję nie dbam o swoje
jaśmin w ogrodzie pamiętam ten zapach
mogłem go wąchać na każdej stacji
twoje słowa nie sprawdziły się umieram
samotnie na wzgórzach pokrytych wrzosem
nie ma rzeczy które byłyby coś warte
miałem pięć minut zmarnowałem szansę
Yaro, 15 may 2014
pocałunki wychodziły nam dobrze
czerwienią ust malowałaś świat
zrywałem kwiaty polne
dotkną nas życia silny wir
zagubieni mniej kochliwi
widać to było wyraźnie
pamiętam twoje dłonie
aksamitne jak płatki jabłoni
iskrzyła w nas miłość .jak dobrze wzdychałem
kres tego co wspaniałe przekwitło uczucie
resztki zjadłem z twych piersi .bez większych emocji
błędem z twojej strony rozeszły się nasze drogi
czasem spoglądam przejazdem na twój dom
ucichł wiatr namiętnych nocy
muzyka rwała w galop ciał
było nieźle .ciekawie jakbyś razem ze mną no wiesz
jak potoczyło by życie ten ciężar ten kamień
Yaro, 14 may 2014
ciągną się dni jak w wagony na wschód
nie ma nadziei
nie ma łez
przenika strach wychodzą dreszcze
nie bądź pewny długa droga
przejazd zamknięty
czerwone światło na ciężką pracę
wyciągasz dłoń po ostatniego kęsa
głód jakiego nikt nie pamięta tylko z opowiadań
choroby eliminują słabych celowa selekcja
wojna trwa niesie krwawe żniwo
na długo zapamiętasz
czas się powtarza żadna siła go nie zatrzyma
patrzy słońce świtem
scenariusze pisze proza życia
wojny dziećmi nienawiści chciwych panów
cent więcej warty niż człowiek mały
w podróż na wschód
zabija mnie głód
przenika mróz
Yaro, 14 may 2014
nie przesiąkaj światem
iluzja życia ułamkiem sekundy
przyciąga jasne myślenie
złe zawsze będzie nieodpowiednie
droga prawdy promieniem świtu
kochaj wszystko dobre
skąpany w miłości nie uciekaj
chowają myśli w słowa ubrane
chowają przed nami serca
prawda jest jedna
zapisane na zwojach
gliniane naczynie wody żywej
ugasi spragnione gardła
złe zawsze będzie nieodpowiednie
droga prawdy promieniem świtu
chwila na ziemi wieczność w niebie
nie przeżywaj chwała najwyższemu