Yaro, 11 january 2020
spokojny rejs w pełni gwiazd
ta noc zabrała wasz sen
jak ptak się wzniósł
strzał ogrom i huk
ogień trawił ciała
krew we mgle malowała cień
nie było czasu na deszcz łez
dusze płynęły w dal
myśl że to nigdy nie wydarzy się
myliłem się stało się
jak po nocy wstaje dzień
słowa obiegły świat
lęk szloch trzask drzwi
opadły kurtyny zatrzymany czas
cofnę wskazówki może coś odda czas
ukryty w snach
Yaro, 11 january 2020
dotykałaś moich ramion
pod wierzby płaczące
skrywając nieśmiały wzrok
usta kleiły się do ust
smakowała kolacja
ciało do ciała
ciasto i masa słów
obklejały mój mózg
wspominam noce pełne rozmyślań
włóczące się dni pomiędzy nimi
roześmiane twarze których teraz nie poznaję
długie włosy zapach twoich warkoczy
oczy głębokie spojrzenia
oszczędność w słowach
wiatr porwał na strzępy
nić co łączyła
w mojej głowie miłość zawsze żywa
oddycha pachnie zielenią
mieni się jedwabistą purpurą
sztandarem na wietrze
Yaro, 10 january 2020
podążałem
za tobą tą samą drogą
na skrzyżowaniu rozdzieleni
każdy poszedł w swoją stronę
gorzkim smakiem pożegnania
zapamiętany ułamek sekundy
ogień co płoną zgasł
szybciej płynął czas
runął dom
w piach w szary gruz
życie toczy dalej kamień tamtych dni
nieprzespanych nocy nie zliczę
Yaro, 10 january 2020
gdy wokół tyle dobrobytu
lecz głód zbijania do przodu cię pcha
gdy ktoś bywa niewygodnym
udajemy że boimy się go
z kabury wyciągasz broń
kierujesz prosto w skroń
umarłeś bo tak jest łatwiej
można kraść w chaosie
przy stole wszyscy najedzeni
śmiech zabawa żarty
kto rozdaje karty ten wygrywa
przy stole trzy pijane panny
blondyn ślini się do arabskiej kobiety
nie liczy się człowiek są priorytety
na niebie rakiety błysk dym i flesze
poszło w eter propagandy bzdurny weter
są blisko a ciebie nie ma
do mnie słońce śmieje się
lecz niebo dziwnie smutne
odeszłaś znając drogę
gubimy się na pierwszym zakręcie
zło zbliża się na lądzie i morzu zaraz na niebie
z porządku ładu i składu
rodzi się dym ogień i zapach krwi
na rękach dziecko umiera już śpisz
Yaro, 2 january 2020
cieszy mnie źdźbło suchej trawy
garść czarnej ziemi
po której mam chęć przejść
łapię wiatr w płuca
wdycham łakomie
tak mi dobrze tak wygodnie
słońce na niebie
Słowianin reggae
maluję obraz palcem po drzewie
wypowiadam słowa które dają ukojenie
zabarwiam twarz na kolorowo
żyć zdrowo spokojnie
ludziom dać nadzieję
wojny niech przeminą
zapominam o dziewczynie
jak po filmie w kinie
łapię wiatr w płuca
wdycham łakomie
tak mi dobrze tak wygodnie
słońce na niebie
Słowianin reggae
maluję obraz palcem po drzewie
wypowiadam słowa które dają ukojenie
zabarwiam twarz kolorowo
żyć zdrowo spokojnie
Yaro, 1 january 2020
zanurzyłem się w tobie
w oceanie kochania
wypłynął Titanic na Atlantyku
gdy szedłem do ciebie
z kwiatami pełen uniesienia
zapytałem czy kochasz
nie odpowiedziałaś
twoja twarz milcząc powiedziała wszystko
runął świat na asfalt
Titanic nie dopłynął
góra lodowa okazała się ogromną
lodowatą jak spojrzenia
odbite w oknie bez szkła
Yaro, 31 december 2019
sytuacja chora
ustawia sobie życie dożylnie
heroina jak niewdzięczna dziewczyna
kochasz na chwil ułamek zapominasz
skutkiem rozpędzony skład
opuszcza twój dom
szukasz jej
ale nie stać cię na nią
traciłeś wszystko
rodzinne ognisko
zostały myśli skłębione
noce niedopieszczone i niedopity koniak
na biurko rewolwer puste komory na naboje
wypełniasz ołowiem
podpisujesz testament plamą krwi na ścianie
ostatnie rozdanie bez pożegnania
Yaro, 29 december 2019
obleczona w ciemną noc
pod płaszczem skrywa moc
nie zakłada bielizny na białe kości
od nadmiaru wapiennych skał
czy chcesz czy nie
zabierze ciebie w podróż w jedną stronę
przybędzie w dzień lub noc
nie bywa wybredna
dobry czy zły
na wojnach najbardziej zapracowana
przez palce
nie wymkniesz się
nie zapłacisz jej
by przejść na drugą stronę ciemnego
może lustra może okna
brakiem światła
jest śmierć
jest moc ciemnej nocy i jasnego dnia
godziny nie znasz
nie oszukasz przeznaczenia
gdy nadejdzie czas
Yaro, 29 december 2019
przy jednym stole
rączka myje rączkę
rozmowa trwa chwalenie
wynoszenie na ołtarze
na ziemi i niebie
rozmawiacie
wzajemnie się okłamując
kłamstewko za kłamstwem
szlifujecie każda swój diament oddzielnie
siostry po jednej matce po jednym ojcu
tak różne jak dwa światy
widzialny i niewidzialny
kłamstwo jako wyraz odczuwalny
nierealne spojrzenia
nieszczera rozmowa
prowadzi do wyjścia przez drzwi
trzaskasz nimi
nie domykajmy się bez pożegnania
przegrana rozmowa
przerwana w kilku słowach