Florian Konrad, 17 april 2016
drogo. mykofilska Teneryfa w środku bagna
ciuchcia do Pietuszek wykoleiła się z winy złomiarzy
turyści zamienili Święty Gaj w szlamowisko
cieknie białe
prawie każdy przyjeżdża obejrzeć cudowny
obraz. z nędzny i rozpaczy ma wyrwać szeptanina
do krzywej squaw. więc nawet nie Polki
nawet jakby natrzeć twarz jogurtem
albo czymś o podobnej konsystencji i kolorze
nie wyglądałaby słowiańsko
głowa sprawia wrażenie ceramicznej
źle ulepiony wazon wrósł w deskę
,,panią jedzą korniki!"- grubas podnosi palec
w kierunku ikony. środkowy
indianeczka w kusej sukienczynie i szpilkach
odmruguje. oko jak puderniczka
z powodu tyciusieńkiego błędu
odebrano mi uprawnienia katowskie
dorabiam jako szaro-zakurzony niedźwiedź
polarny i jednocześnie brunatny
w weekendy przebieram się za Czikatiłę
dzieciarnia garnie się
by zrobić fotkę ze zwyrodnialcem
nastolatki z wulgarną tapetą na niemowlęcych
wciąż buziach, szepczą ,,Nollywood" albo ,,fellatiio"
geminaty wprawiają języczki w drżenie
Florian Konrad, 14 april 2016
jestem stworzoną do głaskania
sztuczną foczką kanadyjską. wabię się PARO
(oczywiście zamrugam oczkami
gdy nazwiesz po imieniu)
to ja. pięćdziesiąt siedem centymetrów pluszowego
antybakteryjnego futerka. dotykaj drżącymi palcami
trzysta czterdzieści czujników
i trzydziestodwubitowy procesor sprawiają
że mogę wchodzić w interakcje
wgrano parę uczuć:
zaskoczenie kiedy odezwiesz się nieskładnie
radość z przytulania
nieprzyjemny pisk, jeśli zdarzy ci się uderzyć
więc bij, bym nie był przyjacielski
i znów głaszcz, obca i zagubiona
w pokomplikowanym świecie, kochana (...)
- imię często się zmienia
obym zdziczał na dobre
(2,7 kilo strachu- nieoswojona bestia!)
pani pielęgniarka skarci. że tak nie wolno
że powinnaś być miła.
a ja będę patrzeć plastikowymi węgielkami
zobacz kto przyszedł- powie następnego dnia
przynosząc słodkiego PARO
nabij znów, drżącą dłonią na grzbiecie której
wykwitają rdzawe cętki. okażę sztuczny ból
głośniczek zakwili
ziemia pełna drani: w myślach podrzynają
gardła od zawsze martwym przyjaciołom
raz do roku szepczę ludzkim głosem
ironia losu- owych nocy wszyscy są zajęci
chodzeniem po dachu
Florian Konrad, 13 april 2016
porwało taśmy maszyn Turinga
i wiele rzeczy się łączy. kleszcz w moim brzuchu
gazeta Fakty i mity, beczka soli
którą nie spostrzegłem się kiedy zjadłem
z przypadkowo poznanym zaprzańcem
(do dziś zarzeka się że nie tłumił żadnej
demonstracji, a jeśli nawet- to
z zamkniętymi oczami)
szton, liczmany... mało wartościowe to- z niesmakiem
przesuwam koraliki po metalowym drążku
niedawno były twardą walutą
teraz cyfry się zbiegły . najpewniej od gorąca
hiperinflacja tak potężna że za ćwierć tony można kupić
listek sałaty słownej, zbiór satyrycznych opowiastek
wymarłe mity
w sklepach towaru jak na lekarstwo
(polopiryna z przebitą datą ważności)
ekspedientki lekce sobie ważą
pół kilo w tę czy tamtą- nie robi różnicy
ma się zgadzać hajs. być uczciwym?
-ani się ważyć- szepcze mój rozmówca
żyletką wydrapując imię z dowodu osobistego
-jesteś jeszcze młody. z czasem i tobie
przyda się Alzheimer. zastanów się czy nie
warto kupić na zaś, choćby od paskarza
-muszę tę plątaninę rozdzielić. zapomniałem
do czego służy liczydło -odburkuję
-muszę parę rzeczy rozważyć
Florian Konrad, 12 april 2016
śmieszy mnie VI tajemnica fatimska
wiara spoczywa między kartkami kalendarzy
w woreczku eurogroszaków
(łobuzy znów podwyższyli grzesznopietrze
niedługo nie będzie z czego płacić!)
pragnę głosić. niech tysiące objawionych blag
zbrylą się w jedną- czarną jak węgiel
wrzuci się do pieca
nienawidzimy ostatnich rozdziałów
tam można jedynie umrzeć
nabawić fobii społecznej
(na jedno wychodzi)
brzydzi mnie zakończenie: święci mężowie
złażą z posrebrzanych krzeseł, postumentów
zarzucają na ramiona krzyże z betonu
wloką za sobą kobiety. siwe plemię zmierza
... nie, nie nad przepaść. to byłoby zbyt oczywiste
rozpełzają się po co większych chmurach
budują tam hotele, bary, drogerie
pragnę. dosyć
Florian Konrad, 6 april 2016
wycinek. łapcie
bazgrzę po kawałku kremowego brystolu
parę lat temu licealisteczka
schrzaniła moją facjatę, wyszedłem kompletnie
niepodobny do siebie
niedoczłowiek z niedoryjem
w pierwszym odruchu chciałem zwiać
nie zapłacić za nie -siebie
ale uniosłem się honorem
zabuliłem za twarz obcego gościa który nigdy nie istniał
półFlora w nadpłowiałej czapce
blizny, krwiste wężyki
arterie dyfuzyjne, smugi brudu
sobowtór obrasta piorunami
Mia Zapata wyśpiewuje że It All Dies Anyways
pojutrze pogrzeb babci
prąd mi tryska z nozdrzy
wyrodny brat zmienia się w karykaturę
nikogo. obaj spacerujemy po cienkiej linii
nitka biegnie przez szyję
do czego to zmierza?
tak naprawdę wszyscy leżymy w chłodniach
prawdziwi ludzie zamazują nam twarze
mój pierwowzór to straszny cham
Florian Konrad, 6 april 2016
Floria I - kociczka maści kaliko. wystarczy
dotknąć, a najgłębsze zadrapania
zagoją się jak łapą odjął
(albo dostaniesz gangreny)
kobietka zamieszkująca najwyższe piętro
wielopoziomowej kuli
fraternizuje się tam z każdym napotkanym szarlatanem
fanatyczkami noszącymi granaty w torebkach
(motto hałastry- im więcej nas- tym gorzej!)
złośliwcy chichoczą z nieszczęśników
z niższych warstw, prowadzą wojenki zastępcze
(gorący pocisk najlepiej wyciągać obcymi rękami)
Druga Floria zaś... cicho! rozpoczęto procedurę
damnatio memoriae. mogę zdradzić jedynie
że to też potwór. nawet groźniejszy, bo niewidzialny
obie nie mają pojęcia, że trafiły do fałszywego nieba
koralik toczy się po chodniku w slumsach
tylko patrzeć jak ktoś rozdepcze
kloszard, streetworker, albo ty
śmiało- to jak zgnieść wiśnię
szklane bliźniaczki czekają
uwolnij z kuli, z blednącej czerwieni
zniszcz. przecież w tym nie widać przyszłości
jedynie nienawiść. i to po zmroku
najczęściej- sok kapiący na wiecheć róż
Florian Konrad, 1 april 2016
poczta trumien. wysyłamy listy w drewnianych
pudełeczkach (koperty od wielu lat- passe)
mail art, na chybił trafił. w ubiegłym tygodniu
otrzymałem obrazek szalonego ascety
czerwonooki straceniec z kokardkami w brodzie
prawa ręka uschnięta
w pięciu pozostałych- kwiaty, zapałki, gliniane miecze
barachło
patrzę mu w oczy i odcinam liny
trzeba powtórzyć apokalipsę. z większym rozmachem
zaprosić czarnoksiężników, dziewice. ja będę karłem
niech zjawią się żonglerzy, dostawcy pizzy i wszelkich
znanych narkotyków
nawet pan premier w żelaznej masce
cienie z gabinetów
nad szopą zawiesimy błyszczącą kulę
i będziemy puszczać samolociki. kurs kolizyjny
lećcie na spotkanie małych, dyskotekowych śmierci
nasi kochani mordercy, zmyśleni bracia
wbijajcie się w plastik
drę rysunek. i do pudełek! relikwie pustelnika
(imię zatarło się przez lata)
- w cztery strony globu. żryjcie!
niedługo srebrne, karnawałowe słońce
urwie się z żyłki. będzie źle, kochani
nareszcie spadnie deszcz
https://www.youtube.com/watch?v=dXYZNhko-1A&ebc=ANyPxKpSBU4G8S4SwjCStM4M-9LUs82037BDgIy35U072qJpfaL0c1YQZ7cWoTwVIhxd3BdVGbrflnGUBFk8cWi3yNJ0FwzaCQ
Florian Konrad, 28 march 2016
,,Ażeby słowom zabrakło języka"
Kazimierz Furman ,,Inwokacja"
poranek jak zwykle- cappuccino i pikseloza
gadka- szmatka, seksting w wykonaniu mumii
(niektóre z rozmówczyń-przenarodowione
do granic absurdu)
oddech. jakby był antytezą. frazy, światła
chwilę wcześniej, zanim zamknąłem przeglądarkę
wywróciły się Sagrady Opatrzności
ciągle trwa powstanie
do pionu. trzeba przepłukać twarz, poglądy
nocą wszystkie strony są czarne. nie dziwota że przypadkiem
trafi się nieprawomyślny brukowiec
słowa- węgle
przedzierzganie się. z materiału- w osobę:
(tego co grafomani. nazwa pada po ,,e tam")
świeżo wypiaskowana koszula
marynarka sztywna od krochmalu
skrzynkę zalewa spam. Fundacja pomocy chuliganom
Stowarzyszenie Przyjaciół Zamieszek
Partia polskokatolicka
inwektywy, prośby o co łaska
głaskanie maczetą liturgiczną z rubinu
z przekory piszę opowiadanie
skinhead na krzyżu
wkurzą się
Florian Konrad, 26 march 2016
niechcący podszedłem za blisko
element niepewny ideologicznie!
obrzępała! zastrzelić go solą!- ryczą alochtoni
przyjezdni mają najwięcej w gardłach
patrzę z politowaniem. piękna nienawiść!
owoc atomowy dojrzał w rękach despoty
leć!- ciska w historię. na strzaskanie karku
będzie źle, kochana. na kogo wypadnie
temu plastikowa pukawka w garść
do kieszeni- drewniany czołg, atrapa kręgosłupa
Hitler rzuca ostatnią mandarynkę. choć zmienił
fryzurę i twierdzi że ma na imię Florian
poznaję, to on. w gimnazjum
chodziliśmy do jednej klasy
osobowości paranoiczne: ze strachu
zakładamy obozowiska na skraju przepaści
pestki zasadzone w skalnych szczelinach
toksynka za paznokciem. niegroźna, nawet
jak przeniknie do krwiobiegu
zaschnięty tusz, nie cyjanek
Florian Konrad, 25 march 2016
tysiąc pięćdziesiąt lat temu oblano nas wodą
podobno święcona. zbliż się by poczuć
jak cuchnie. nasz dom- wyrwa na mapie
trupieszczejące zwłoki oplecione siecią granic
miasta poprzetykane śrutem kolczastym
na unselfie- dymiąca miednica. w niej-
resztki człowieka. ,,Nur für Polen"- chrypi
jaskrawy napis. śmiało, zapraszam, właźcie
do środka. od tego się nie umiera
od razu
mamy tu durna marzenia:
pierworodnym dać na imię Kilof, albo Łom
może to przyuczy do harówy
kto mniej zaradny- tuła się, obrasta długami
zmarszczki na tyle głębokie
że można schować paczkę fajek
proporczyk z gołębiem
coraz tłoczniej, wokół czaszki gromadzą się
tłumy rozczarowanych utracjuszy. książka w rękach
żebraka zmienia się w samolocik
profanacja! -krzyczą bezzębni
niemal każdy żuje korę brzozy
przechodni kontynent, mówię ci