Florian Konrad, 20 december 2015
Uciekam. Ciągle chwytam pomarszczonymi dłońmi księżyc wycięty z kartonu.
-Ewa Kosim ,,Zwoje"
od czasu do czasu trzeba stracić przytomność
diablik mieszka w kamiennym flakoniku. wypełza co noc
i-na przejażdżkę
bukiecik przezroczystych ziół, korzenie z cegieł i betonu
zalać wrzątkiem. trujące chwasty nadają się na nalewkę
można wznieść toast, kompletnie spalić żołądek
słońce chowa się między gąłęziami
przypomina stłuczony kieliszek
docieramy nad brzeg. w wodzie majaczy cień
mężczyzny z oderwaną szczęką. zamiast skrzydeł
na plecach wyrosły mu szklane bańki. nie oddycha
hop. dwóch- w opalizującą toń. głęboko, aż po kostki
czort o sinych pazurach trzyma mocno. nie mogę oderwać
mgła unosi się nad bagnem
kropelki osiadają na włosach
zasypiamy w żelaznej muszli
kilogramy piasku nad głowami
niedobrze mi
tfu
Florian Konrad, 18 december 2015
kładziemy podwaliny nowych ras. na podłodze
niepotrzebnie krzyżują się dwa gatunki drapieżników
to nie może się skończyć dobrze
pierwsze pokolenie- muły, bezpłodni dżwigacze głów:
chudziny w za ciasnych kalesonach, natapirowane matrony
bez połowy przednich zębów, niegramotne sprzątaczki biur
potem- pociotki, już pozbawione długich uszu i zajęczych warg
pyski w cętkach, wytatuowane ćmy lecą przez policzki
skrzydła- w głąb, aż do trupich główek
następnie-hałastra wyrodków, reducenci
zamieniający czas w próchno
gryzą się, szarpią, a i tak każdy kończy w ortalionowym dresie
z zygzakami na twarzy
najlepsi nastaną na chwilę przed końcem
nie zdążą naprawić błędów poprzedników
tyle tu deformacji- zbyt pochyłe pismo, albinizm
skłonność do popadania w hazard i dewocję
a potem- od nowa, tylko nieco brutalniej
mumia Azjatki, kot ciasno owinięty bandażami
i drukować. pyski to świetny nośnik
Florian Konrad, 17 december 2015
uważaj by się nie zakrztusić. słabo coś kapie, pojaśniałe
dałoby się tym namalować szyld nad drzwiami gospody
potem? na taśmociąg i do pieca
laska z którą się umówiłeś nosi pod brzuchem
sparzony kwiat. tulipan nasączony błotem
najlepiej w serwatkę. rozmięknie i starci woń piżma
czasem wyczuwam w tym kisłotę, szarawy zaduch
rybą? raczej przesolonym makaronem z czekoladą
kłos rośnie z miski by za moment stać się ziarnem
co ty, nie trzeba namawiać, sama pęknie
sukulenciara z niej, aż dziw że potrafi
zgromadzić taką ilość płynu. liście też niezłe
po wysuszeniu nadadzą się na skręty
zbierzesz gąbką i do wiadra, będzie czym użyźnić
ziemię w ogródku. świetny nawóz
reszta- do słoika i trzymaj na pamiątkę wnukom
farba w stylu retro, zabytkowy kolor
nie podjadaj bo strzelę po łapach
Florian Konrad, 16 december 2015
szamotanina. w końcu schwyciłem go zębami
między dwie półkule wpadła gorąca piana
pamiątka z ogniska, kartka pocztowa wysłana w głąb jeziora
myśl na strawienie
tłumaczył gorączkowo, że nie ma takiego adresu
nikt w nim nie mieszka w nim, nawet on sam
powątpiewa w istnienie duszy
litości i litości- mazgaj!
wreszcie- uderzył o podłogę, z ust wypadła litania wyzwisk
przejście do cudzego świata: pluję, gdy przytula się
drży częstując niedopałkiem, ma soki zamiast imienia
nici dentystyczne zastępują żyły
nad łóżkiem liny kadzidło i błoto
spod skóry- arabeska, esy- floresy
oj tam zaraz- człowiek. za dużo powiedziane
oswojeniec jeszcze trochę nieśmiały
psia jego gęsta maść
krajobraz zza pooranej szyby pachnie mokrą sierścią
taka już brudna natura
trzeba będzie zdrapać
Florian Konrad, 16 december 2015
trzeci garbus przylazł nieproszony
zamotał się między gośćmi i dosiadł na krzywy ryj
jąkała, sznury ze słów. na granicy komunikatywności
bredzi że pół życia spędził w kolonii karnej
za włóczęgostwo i znieważenie miejsca czci
kabotyn
pozostali, nieco młodsi
dziesięciolatek i brat, świeżo odratowany wisielec
słuchają z namaszczeniem wywodów
z ust kapie sok pomarańczowy
obaj zajmują pierwsze miejsce od końca
dalej już tylko kant, pusty talerz
garść śniegu pod obrusem
może pojutrze odlecimy? przydałoby się
znaleźć własne miejsce, przebiedować zimę
zagrzebani w chrust, zapaść w letarg na dobry miesiąc
włóczęga wznosi kolejny toast
za zdrowie gospodarza. oby się pogorszyło
-dopowiada w myślach
większość imprezowiczów pospadała z krzeseł
śnią bajki o żelaznym lisie, puttach obdartych ze skór
dziecko we mnie jeszcze się nie obudziło
rośnie mu garb
szkoda
19.02.2016
sobie na trzydziestą jesień
Florian Konrad, 14 december 2015
nieprzejrzyste
jakby gruby pan od przyrody, ten który kręci pogodą
splunął do słoika kiszonych ogórków
doprawił curry
po czym rozmazał między dachówkami
najmądrzejsi spędzają młodość w towarzystwie wrogów
jedzą z jednego talerza. to nic że słone i pachnie kobietą
trzeba wiedzieć komu nie ufać
ignorancja skutkuje utratą paru przednich zębów
lub zakrztuszniem
najważniejsze- kiedy pozbyć się sprężyny
by nie zardzewiała
doktor dziś nie w humorze. kazał mi się wyskrobać
ścinki- na licytację
jak znam życie kupi je allegrowicz w filcowym kapeluszu
znajomy pana od pogody
Florian Konrad, 14 december 2015
jak zwykle zrozumiałem niewiele, ledwie kilka słów
patrzyli głęboko w ślepia
i lampa- prosto na pysk. pytania o miejsce urodzenia
z kim się spotykam. o przynależność
przyznaję, tysiąc dziewięćset osiemdziesiąt sześć lat temu
zapisałem się do tajnego Związku Podludzi
poznałem podobnych sobie- głuchych i przedwcześnie
osiwiałych mitomanów z przetrąconymi grzbietami
był nawet jeden malarz w drewnianej peruce
z wyglądu- trochę Antychryst albo Che Guevara
zgłosił moją kandydaturę na kierownika. nie oponowano
(podobnego głupka ze świecą szukać!-myśleli)
potem- wsypa. wyrok bez zawieszenia
siódmy miesiąc wydrapuję na ścianach inicjały
człapię z kąta w kąt. sąsiednie cele od dawna puste
do żarcia- owies, porwane książki
,,Kapitał" i słownik polsko- rosyjski, czasami- katechizm
niedługo powieszą na fortepianowej strunie
lub padnę z głodu. w końcu- kto by się przejmował osłem
szkielet pewnie trafi na wystawę osobliwości
czaszka z wiórami imitującymi włosy, gumowe serce
pomiędzy pomalowanymi na różowo żebrami
język? po co? jeszcze chlapnąłby co nie trzeba
lepiej związać szczęki drutem
skóry i mięsa starczy na ulepienie kilku
wybitnie uzdolnionych pisarzy, jednego męża stanu
przy odrobinie szczęścia -nie zmienią się w zwierzęta
Florian Konrad, 14 december 2015
po drugiej stronie internetu-tęczówki
ktoś obserwuje cię przez kabel. mieszkaniec Cyjanostoku
miejscowości wysiedlonej we wczesnych latach pięćdziesiątych
sobotwór? wytwór manii prześladowczej?
pomachaj, to prawdopodobnie zapomniany brat
z innej matki. też nie zna
chciałbyś nawiązać kontakt? najlepsze będzie pismo węzełkowe
prawda w posplatanych sznurkach
podwójny supeł oznacza krzyk
twój fałszywy bliźniak zapomniał jak się nazywa
udawał obcokrajowca, ale wyśmiano
więc śledzi
kłamczuch jest rudy i piegowaty, niepodobny do ciebie
trzeba wyrwać, to pewnie wirus
głęboka rana poniżej pępka ciagle szczypie
zeszłego lata wypadły z niej dwie garści skorpionów
kolczaste strużki- w pole pszenżyta
od tamtej pory reszta wsi brzydzi się chleba
Florian Konrad, 12 december 2015
podwórko pełne mleczy. jeszcze wczoraj była tu stolica
za płotem rozciąga się pustynia, straszą niedopalone tęcze
ostatnia stacja metra jak mauzoleum, woskowy karzeł
leży pośród bombek. głupia dekoracja
w plecaku mam nóż i sznur
z nudów postanowiłem porwać kogoś znanego
pogodynkę lub prymasa. jeden czort
zażądam wysokiego okupu
złoty siedemdziesiąt plus vat
krętacz wycharczy z ambony że zamach
na jedynie słuszną wiarę, trzeba kopać zasieki, zbroić się
wyznawcy ogłoszą szturm modlitewny
o nawrócenie bydlaka
jak wszystko ucichnie wrócę do domu. na stopa
bawić się żołnierzykami, odcinać głowy misiom
większość jest wypchana studolarówkami
będę sklejać obrazy, nieskładne zdania
z nadzieją że z chaosu uda się stworzyć opowiadanie
pamiętnik idioty
na sztucznej palmie bujają się duchy
życie zawiera się w słowie ,,jeszcze"
śmiesznym jak faksymile
autograf papieża na pudełku fajek
Florian Konrad, 8 december 2015
zamysł- przekazać możliwie dużo w jednym geście
antypropagandziści zamiatają ulice
przemielone twarze, slogany to teraz papier śniadaniowy
bezpańskie psy jęczą przywiązane krawatami do drzew
na elewacjach znów wyroiły się głowonogi:
drudzy sekretarze, zastępcy starostów, podwójtowie
zadnego nie ma w całości. oderwane korpusy
nadgarstki od wieków w kajdankach
kolejny kwartał ciszy wyborczej.
ileż można powtarzać głosowanie?
z urn wyłażą muchy i pajęczaki, płynie olej
w moim okręgu jedynie dwoje kandydatów
identyczny program
bujdy niemożliwe do zrealizowania
nieznajomy chłopak, rocznik tysiąc dziewięćset szesnasty
chudzielec. widuję go wieczorami
gdy pokój jest jak we wklęsłej soczewce
kryje się po kątach, tnie na sobie koszulę
i matka. po śmierci wyrosła jej broda do pasa
krzyżyk- w mniejszej kratce