Marek Gajowniczek, 25 october 2015
Przeleciały wielkie sumy
poprzez partyjne rozumy,
tworząc dochód narodowy.
Produkowały się głowy.
Powstał obrót. Przyniósł zysk.
Nawet, gdy ktoś dostał w pysk,
to i tak się opłaciło,
bo kręciło się... kręciło.
Inwestowaliśmy w przyszłość,
ale chyba nic nie wyszło
i trzeba odłożyć w czasie
plan, na który dzisiaj da się.
Ten, co daje nieraz traci.
Nikt się szybko nie bogaci
wierząc w wynik totolotka.
Rzeczywistość nie jest słodka,
a ma gorycz soli ziemi.
Mimo wszystko coś się zmieni
przez następne cztery lata.
Popatrzymy po wypłatach,
potem porównamy ceny.
Płacimy, bo zmiany chcemy!
Przeleciały sumy wielkie.
Czy ktoś nabił nas w butelkę,
że cokolwiek trudno zyskać?
Albo chleb, albo igrzyska.
Marek Gajowniczek, 24 october 2015
Wszystko ma swoją przyczynę.
Dziś dołożą mi godzinę
w zamian za to, co zabrali.
Żeby ludzie nie gadali,
bo kiedy za dużo mówią,
to się obliczenia gubią
i trudno jest kontrolować,
jak winniśmy się zachować.
Z tą godziną - mniej, lub więcej -
trudno patrzyć jest na ręce.
Zmieniać liczby i litery.
Kłopot mają komputery,
serwery i bankomaty.
Rzecz polega właśnie na tym,
żeby taki kłopot był
w stawce wyrównanych sił.
Wtedy wszystko jest możliwe
i nie po to głowy siwe,
rude, a także te łyse,
o godzinę zwiększą ciszę.
Pozwolą nam dłużej spać.
Wiedzą, co tu ma się stać.
My mamy się niecierpliwić,
by potem się bardziej zdziwić.
W Europie jest gorąco.
Tylko u nas sennie, śpiąco.
Odbiegamy od ogółu.
Tego małego szczegółu
prawie nikt nie zauważa,
że historia się powtarza,
a jutro nas zaskakuje
i jest nie tak, jak głosujesz.
Zrozumie nawet fizyczny,
że nasz zegar biologiczny
tak szybko się nie przestawia.
To pewną nerwowość sprawia
i można ją zogniskować,
w zgromadzeniach skumulować
i wystarczy prowokator,
żeby powstał wielki zator.
Czy tak będzie? - Nie mam zdania,
a zawsze są odwołania
i wygaszenie porywów
rozpatrzeniem: - Nie ma wpływu.
Nic nie będzie już tak samo.
Przez godzinę nam dodaną
i przez wybrane terminy.
Pożyjemy. Zobaczymy.
Marek Gajowniczek, 24 october 2015
Okropna była i sprzedajna,
złośliwa i wynaturzona,
ale lubiła ją ferajna,
kiedy się śmiała: "Potop po nas!"
Bezwzględna była dla bezsilnych.
Ostatni grosz biednym zabrała
i wskazywała wciąż na innych,
gdy ludzi na bruk wyrzucała.
Trzymała się jedynie Niemca
i zawsze była mu uległa.
Zarabiała na cudzoziemcach,
a na tutejszych była wściekła.
Niejeden przez nią wącha kwiatki,
bez ruchu leżąc u korzeni.
Wyrzekła Ojca się i Matki,
wciąż obiecując, że się zmieni.
Mieliśmy tutaj z nią perfomance,
a dziś ledwo stoi na nogach
i jeszcze wspiera ją platforma.
Jeszcze z nią włóczy się po rogach.
Już nikt jej nie chce. Niech wyjedzie!
Daleko, choćby do Kanady.
Utuczyła się tu na biedzie.
Chciałaby zostać... nie da rady!
Marek Gajowniczek, 23 october 2015
Wielki dywan uschłych liści
jesień ścieli nam pod nogi.
Politycy i artyści
ubarwiają świat ubogi,
lecz nie zmienią go na siłę.
Gdzieś się kończą wszystkie drogi.
Wyjdą także barwy zgniłe,
gdy odbiorą zapomogi.
Ogołocą się zupełnie
stare cisy, dęby, klony.
Opada, usycha, więdnie
świat, co zbierał tu pokłony.
Który fikcją był i bajką
wybujałą na rozkwicie.
Odjeżdża w świat taradajką
dotacjami wsparte życie.
Bezrobotny na trawniku
grabi, zmiata, w worki zbiera.
Obawiał się złych wyników
liść, co przerósł i umiera.
Bezradnie na wszystko patrzy
porowaty gruby pień.
Reklamy ostatni zastrzyk
przesłonił już napis: "Zmień!"
Marek Gajowniczek, 22 october 2015
Jesień, mokro i pochmurno.
Chciałby człowiek dzień pośpieszyć.
Szybsze tempo dać nokturnom,
ale lepiej nie zapeszyć.
Pamiętamy cud nad urną.
Szok wyborczy i zdziwienie,
więc koreańskim nokturnom
zalecamy wyciszenie.
Moderato cantabile
niech prognozy nam miarkuje.
Wytrzymajmy, bo za chwilę
chochoł z nami potańcuje.
Jutro cisza. Zamyślenie,
a potem marszem w niedzielę!
Niech się spełnia zamierzenie.
Pozostało tak niewiele.
Marek Gajowniczek, 22 october 2015
Wizja jest gotowa:
Podział się uchowa
wciąż na podobieństwo:
władza - społeczeństwo,
a do salonowych
dojdzie kilku nowych
z już dorosłych dzieci.
Z góry ktoś poleci
za dobrą odprawą,
lecz na stronę prawą
nic się nie przechyli.
O tośmy walczyli?
Niezupełnie o to,
ale coś się zmienia
w sposobie rządzenia
i w wielu urzędach.
Zmiany w referendach
może doczekamy?
Chcieliśmy? - To mamy!
To nas uspokaja.
Nasza chata z kraja,
a sąd nierychliwy.
Polak człek prawdziwy!
Prawdy nie odstąpi!
Jak wątpi - to wątpi!
Jak wspiera - to wspiera!
Fałsz kiedyś ustąpi...
Idziemy wybierać!
Marek Gajowniczek, 21 october 2015
Jesień pachnie zgniłą wilgocią.
Rdza przeżarła nam Złoty Pociąg.
Ziemia nad kopalniami osiada.
Propaganda wyborcza gada.
Wybierajcie, a lepiej wam będzie!
W każdym domu, rodzinie i wszędzie!
Za oknami jesienna chlapa.
Może będzie... gdyby nie ten zapach.
Jesień pachnie żółcią i ochrą.
Leją wodę, aż w butach jest mokro.
Jakież na nas czekają bogactwa?
Wybierajcie masonów i bractwa!
Nie ma nigdzie już ideału!
Silnych związków, zbuntowanych załóg.
Wybierajcie bankiera lub "Razem".
Świeckie państwo winno być nakazem!
Jesień pachnie opadłym listowiem.
Dzielą kasę partyjni ojcowie
i mamusie - partyjne skarbniczki
na reklamy - ostatnie potyczki.
Usychają ambitne programy.
Te buńczuczne powoli żegnamy,
a niektórzy się modlą o cud.
Po wyborach nadejdzie już chłód.
Marek Gajowniczek, 21 october 2015
Cóż by taki bez kamery
tu, w ogóle znaczył?
A dzisiaj "cztery litery"
nam pokazać raczył.
A cóż by bez mikrofonu
znaczyła ta pani,
co zamierza sięgać tronu,
poucza i gani?
Gdy przyglądam się jej twarzy,
w duchu sobie myślę:
Czy szkolą u nas lekarzy
zdrowych na umyśle?
Bezkrytyczność i bezkarność,
brak samooceny.
Włada nami taka marność.
Chcemy, czy nie chcemy.
To potęga telewizji
nam miraże tworzy.
Dziś jest bóstwem hipokryzji.
Tyś tych czasów dożył.
Kamera jest jak korona.
Mikrofon - jak berło.
Głupota jest namaszczona.
Włóż postronki nerwom.
Marek Gajowniczek, 21 october 2015
Zapomnieliśmy wiele numerów.
Ręczne liczenia. Błędy serwerów.
Głosy nieważne gdzieś na śmietniku.
Tusz, który znikał. Zmiany wyników.
Zapomnieliśmy w Komisji najście
i reporterów i całe zajście,
gdy wynoszono protest za nogi.
Zapomnieliśmy odwołań progi.
A przecież to są ci sami ludzie.
Będzie jak zwykle. Łatwo nie pójdzie.
Namnoży nam się nadmiar krzyżyków.
Zabraknie kartek i polityków.
Tu nie dowiozą. Tam dodrukują.
Nikt nie powiedział, że oszukują,
a nawet jeśli... wpływu nie miało,
to wszystko, co się tu wcześniej działo!
Marek Gajowniczek, 20 october 2015
Powoli i w trudzie, w mitrędze i znoju,
powraca do ludzi ta siła spokoju.
Ma znów być wytchnieniem. Może zasłabnięciem.
Ponownie jest w cenie i ma być zamknięciem.
Powoli i w trudzie zamyka się koło,
a nie jest już Krzywe i nie jest wesoło.
Tym razem nie zupa, ale pięćset złotych
jest tą perspektywą na wszystkie kłopoty.
Powoli i w trudzie, w mitrędze z mozołem
oswoją się ludzie z lewicą, ze stołem,
z Traktatem Lizbońskim i z tym, co być musi,
gdy kryzys światowy narody przydusił.
Kolejne wybory zawrócą nam głowę,
lecz niech już się martwią potęgi światowe.
Kto wygra? Kto przegra, a kto się poślizgnie.
Najważniejszy spokój! Tu, u nas, w Ojczyźnie!