cieslik lucyna, 17 march 2013
Siedzę sobie rozmyślam
wspominam o tym i owym
aż nagle ona przyszła
świat zrobił się kolorowy
rozsiadła się wygodnie
pełna werwy i spełnienia
poczułam się bardzo swobodnie
powróciła moja wena
razem bez końca piszemy
w głowie powstają tematy
moja muza nie z tej ziemi
wierny anioł skrzydlaty
Przeniosłam światek fantazji
do małego pokoiku
by dać upust wyobraźni
i opisać to w wierszyku.
Autorka L.Mróz-Cieślik
cieslik lucyna, 17 march 2013
...Wygrana w totka...
wielka wygrana może się zdarzyć
wystarczy tylko trochę pomarzyć
i myślę co by się wtedy stało
gdyby tak szczęście mi dopisało
zakreślam liczby a w głowie plany
dzień ten z pewnością będzie udany
bo choć fortuna kołem się toczy
wizja wygranej już do mnie kroczy
zaraz poszłabym sobie do sklepu
kupiła buty strój do kompletu
i kosmetyki kremy mazidła
idę i marzę już wpadłam w sidła
wielkich zamiarów skrytej nadziei
dusza się cieszy serce weseli
może i nowe kupię mieszkanie
gdy cała pula mi się dostanie
tak zapomniałam o bożym świecie
co za uczucie dobrze to wiecie
i tylko kupon ten z totolotka
wciąż trzymam myślę jestem idiotka
nagle marzenia w dal uleciały
gdy auta błotem mnie ochlapały
jak bańka prysła wielka wygrana
za to dzień piękny miałam od rana.
L.Mróz-Cieślik
cieslik lucyna, 17 march 2013
Lewą nogą wstałam dzisiaj
posępna od rana mina
zjadłam ciastko oraz ptysia
rozdrażnienie dalej trzyma
myśli przyjemne przywołać
lub jakieś miłe wspomnienia
nie mogę pozbyć się doła
samo nic się nie zmienia
W siną dal odleciał humor
diabełek kusi złośliwy
w głowie mętlik i rumor
bądź tu człowieku szczęśliwy
chochlik wesoły się skrada
przegoni on chandrę precz
dowcipy więc opowiadam
wiadomo to fajna rzecz
posępna weseli się mina
lecz przygnębienie uparte
dalej w objęciach trzyma
chyba ma sztamę z czartem
tak raz wesoła raz smutna
dzień do wieczora przeżyłam
prawda to raczej okrutna
że byłam taka niemiła.
L.Mróz-Cieślik
cieslik lucyna, 15 march 2013
peruki i maski po co
mówisz nudne są bale
nie bawiłeś się nocą
w zimowym karnawale
zrobiłeś posępną minę
że aż dostaję dreszczy
tylko byś pod pierzynę
zabierał swoje boleści
czas już opuścić bety
strój wybrać oraz buty
zdjąć kapcie oraz skarpety
dosyć już tej pokuty
szalone na sali tańce
w rytm przebojowej muzyki
a może tak przebierańce
i pełne zachwytu okrzyki
wodzirej pary połączy
bez niego zabawa do kitu
orkiestra zgra nie skończy
aż do białego świtu
L.Mróz-Cieślik
cieslik lucyna, 15 march 2013
och ach słychać z każdej strony
tak marudzi niezadowolony
nic mu wciąż nie odpowiada
wciąż pomstuje na sąsiada
często dzieli włos na czworo
zdrowy gość a kości bolą
mżawka drobna już ulewa
zwróć uwagę to się gniewa
bardzo rzadko coś pasuje
kota w worku wciąż kupuje
jest upalnie pragnie chłodu
gdy ziąb to szuka powodu
Ach też wcale nie próżnuje
pesymizmem swym częstuje
zapytujesz jak się masz
starą biedą bije w twarz
ludziskom nikt nie dogodzi
czy to starzy czy też młodzi
a polak jest z tego znany
jest ciągle niedowartościowany.
Autorka L.Mróz-Cieślik
cieslik lucyna, 15 march 2013
jak tu zrozumieć ludzi
i jak zaufać komuś
gdy zaraz zło się budzi
kiedy zaprosisz do domu
dajesz serce na dłoni
przyjmujesz jak siostrę
od ludzkich zawiści bronisz
dostajesz słowa oschłe
czy warto wierzyć było
w gesty serdeczne słowa
z uczuć moich zakpiłaś
lecz jestem honorowa
jak tu zrozumieć ludzi
znowu podać im rękę
gdy zaraz gorycz się budzi
a serce przeżywa mękę
gniew gorycz odtrącenie
to tylko w głowie mi świta
ale czy to już ma znaczenie
ja jestem silna kobieta
płakać nie będę płacz Ty
do Ciebie zapuka sumienie
a kto jest podły i zły
wcale się szybko nie zmieni
może zrozumiesz niebawem
że komuś ranę zadałaś
wtedy zdasz sobie sprawę
jak bardzo mnie okłamałaś
nie piszę aby się żalić
daję Ci tylko przestrogę
nie można ludzi ranić
idź dalej w swoją drogę
podłość nie zna granic
fałsz kłamstwo i obłuda
mnie się udało omamić
ale czy innych się uda.
Autorka L.Mróz-Cieślik
cieslik lucyna, 15 march 2013
mrok czasem przesłoni
jasną stronę życia
i już smutek goni
radość nie zachwyca
on przejmuje rolę
odpędza uśmiechy
odchodzą swawole
i wszelkie uciechy
coś będzie od środka
gryzło dokuczało
zdominuje uśmiech
sponiewiera ciało
jak woda i ogień
tak się kręci droczy
przejmie cały dzień
i nie da spać w nocy
przychodzi nie w czas
lubi się zasiedzieć
oczy toną we łzach
trudno coś powiedzieć
może mu się znudzi
przyjdzie ukojenie
godzina się dłuży
to wielkie cierpienie
niech już on nie gości
i i odejdzie precz
wciąż chcemy radości
SSto najlepsza rzecz.
Autorka L.Mróz-Cieślik
cieslik lucyna, 15 march 2013
buntuje się biedne serce
źle się dzieje daje znaki
znajduje się w poniewierce
tryb prowadzisz byle jaki
opychasz się słodyczami
które popijasz kawą
nie dosypiasz nocami
to już nie jest zabawą
ono wiernie Ci służy
słucha przez całe lata
pomyśl zanim się wkurzy
odejdzie z tego świata
zjadają go nerwy i stres
wycisz uspokój się nieco
tylko bardzo się śpiesz
bo latka tak szybko lecą
nie pędź szybko zaczekaj
bije jak dzwon na trwogę
szanuj teraz nie zwlekaj
nim skróci ci życia drogę.
Autorka L.Mróz-Cieślik
cieslik lucyna, 13 march 2013
Barbara kobieta spokojna
szlachetna i bogobojna
ideałom zawsze wierna
lojalna oraz subtelna
Kocha poezję wrażliwa
pomysłowa i błyskotliwa
pełna humoru radosna
zachwycająca jak wiosna
Podwójne ma świętowanie
i wraz z górniczą bracią
jutro wcześnie wstanie
razem obchody zacząć
Barbórka górnicze Święto
i swe tradycje posiada
przemarsz orkiestry dętej
potem do rana biesiada
Basia z nimi w szeregu
jak nakazuje tradycja
podąża po białym śniegu
patronka i imienniczka.
Autorka L.Mróz-Cieślik
...POZDRAWIAM RÓWNIEŻ WSZYSTKIE BARBARY...
I ŻYCZĘ WSZYSTKIEGO DOBREGO...
cieslik lucyna, 13 march 2013
chociaż jestem wytrzymała
grypa także mnie złapała
w sklepie albo na spacerze
jestem chora mówię szczerze
tamten kichnął ten zakasłał
dla przeziębień dobra passa
będą zbierać swoje żniwa
bo choroba to jest chciwa
nos czerwony w gardle szczotka
i wyglądam jak idiotka
szybko wskoczę do pościeli
moje plany diabli wzięli
a szczepionkę mi wszczepili
na odporność w każdej chwili
miałam zdrowa być jak ryba
nie chorować przez rok chyba
wstaję rano jak dętka
głowa z bólu prawie pęka
wzrasta skala na rtęciowym
i bądź tu człowieku zdrowym
z łóżka trudno jest się zwlec
jestem jak gorący piec
do lekarza więc czym prędzej
może grypsko to przepędzę
on mnie bada pisze leki
więc po drodze do apteki
tam mikstury wykupuję
płacę słono to kosztuje
A gdy wchodzę w swoje progi
dwoją mi się drzwi podłogi
w dreszczach cała osłabiona
taka chora matka żona
Myślę zdrowie najważniejsze
to jest dobro najcenniejsze
niby taka zwykła grypa
w mig rozłoży w sidła chwyta
Na myślenie czasu wiele
piszę robi się weselej
myśli te ubieram w słowa
marzę kiedy będę zdrowa.
Autorka L.Mróz-Cieślik