sam53, 8 lipca 2021
od kiedy stworzyłem swojego boga
wypłynąłem na szerokie wody
świat nabrał kolorów
bukiety myśli pachną różami i tobą
jesteś w każdym wierszu
razem wychodzimy na spacer
niestraszny nam deszcz niepogoda
budzisz pocałunkiem
oddaję w jasyr najbliższe mi słowa
poezja nabiera rumieńców
czasami mam wrażenie że przechodzisz obok
delektujesz się ciszą
jakby nie istniało
- daj mi święty spokój
- chcę być sama
w tym roku słoneczniki dojrzewają powoli
Yaro, 8 lipca 2021
pachnący tatarak wyrósł
przy spokojnym strumyku
pośród ziół trawy łąk
motyle ważki stada komarów
czuję się wolny
opanowany podziwiam cud
upojony ciszą łąki znikam
śpiew ptaków dzikie kaczki
żaby wesołe komusze
zabawa radość duszy
wracam do miejsc
dojść nie mogę by
dzieckiem na nowo być
szukam drogi do domu
mamo wyczekuj syna
jestem bardzo blisko
zboża żółkną przybędę
porą żniw
Marek Gajowniczek, 8 lipca 2021
Zawisł PiS na jednym pośle.
"Mamy większość!" - rzekł donośnie,
lecz przewaga jest nieliczna.
Wrze korupcja polityczna.
.
Cichociemni spadli z nieba
i Tusk wrócił, gdy potrzeba...
by ma swoich sto sposobów
czyścić Polskę z homofobów.
.
Gorszyć oraz deprawować.
Opinie polaryzować
tysiącami krótkich spięć
i wciąż w niechęć zmieniać chęć.
.
Nie można z tym dojść do Ładu.
Przypomienie stu przykładów
aferalnych sprzed lat kilku -
nie trafia do młodych wilków,
.
A starzy wiąż pominięci
szczepić się nie mają chęci,
wiodąc swoj żywot ubogi...
i nie dla nich Nowe Drogi
i koleje... i fundusze.
.
Za co diabłu oddać dusze?
Żeby po kolejnej fali,
Ci rządzili, co oddali???
Yaro, 7 lipca 2021
niesiesz ciepło w dłoniach
zmarszczonych czasem
wiodłaś życie trudne nie przelewki
dbałaś o pociechy jak ptaki wśród drzew
płakałaś
gdy noc patrzyła prosto w spracowaną twarz
dzień budził cię wyganiał by trudzić się by nie brakło
zawsze przy tobie wszystko miło sens
teraz rozdzieliła nas odległość przy tęsknocie trwam
myślami przy Tobie nie jest lekko też zbudowałem dom
dbam o dziatki oddam jeszcze więcej niż mam
otwieram serce napełniam się jak pusty dzban
wylewam miłość gaszę pragnienia
czekaj wyczekuj przybędę do ciebie
prezentem bywasz na gorsze dni
teraz śmiejesz się otwarcie z zadowolenia
Arsis, 7 lipca 2021
Wychodzę na schodową klatkę…
Zapalam światło…
Pusto…
Pozamykane na głucho drzwi — do opuszczonych mieszkań — umarłych dawno sąsiadów…
Wynoszę krzesło… Siadam, czując za sobą gładkość lamperii…
Nasłuchuję…
Za oknami
cisza…
… szepcząca noc…
Wokół mojej głowy kołuje puszysta ćma… — uderza skrzydłami o płonącą żarówkę…
Cofa się…
Naciera
— znowu…
… w straszliwej pustce —
lśnią drobinki kurzu,
mżące szarością
— piksele samotności…
Osiadają na parapetach…
… zaciśniętych powiekach wilgotnych oczu…
…
Gasną automatycznie sufitowe lampy…
Nie chce mi się ich włączać…
… półmrok wstrząsa ciałem — jak w febrze…
… na ścianie —
w żółtawej
plamie
ulicznej latarni
— kołyszą się gałęzie drzewa…
Lodowaty dreszcz podchodzi do gardła… — tracę przez to spójność umysłu…
Rozpadam
się
— na miliony…
… nie poskłada nikt…
(Włodzimierz Zastawniak, 2021-07-07)
***
https://www.youtube.com/watch?v=Tbdv6b4fbgI
sam53, 7 lipca 2021
słyszę gdy w słowa ją zaplatasz
tak niezwyczajnie wschodem słońca
czuję jak pachnie - co za zapach
a mógłby przecież w kwiatach zostać
choćby w maciejce gdy wieczorem
sączy się nutką po ogrodach
i z wiatrem niesie wonny fiolet
czar tajemnicę falę doznań
w której zanurzyć się wypada
aby we dwoje w noc odfrunąć
w objęcia marzeń - wiesz ten zapach
prowadzi nas ku pocałunkom
sam53, 7 lipca 2021
I znów cisza - ławki w parku
przemoczone do ostatniej
suchej deski - a ty w płaszczu
koniczyną chyba pachniesz
nawet motyl ruszył skrzydłem
wiatr się zbudził - ty w kaloszach
cień zza klonu też już wyszedł
jeszcze mokry - jak nie kochać
słońca ciebie w deszczu nawet
kiedy biegniesz po kałużach
rozpryskując je po trawie
miłość dzisiaj też się spóźnia
sam53, 7 lipca 2021
czasami zamykam się w wierszach
zaciągam żaluzje zasłony rolety
przekręcam klucz w zamku
od środka wszystko wygląda inaczej
słowa nabierają dziwnych kształtów
cisza rozpędza swoje molekuły
giną wymiary ciemność rozrywa przestrzenie
w kącie kurzą się nieużywane metafory
w zakamarkach pamięci niepoukładane wspomnienia
szarpią jedyną klamkę
niezmierzony krokami krzyk upomina się o światło
przez dziurkę od klucza
oddaję światu
nowonarodzone dzieci
Dorn, 6 lipca 2021
Bałem się. Ciemności, którą widziałem pierwszy raz. Co może wyobrazić sobie chłopiec kiedy tonie. Zanurza się chociaż wystarczy nie usnąć. Czy słyszy psa, czy tylko mu się wydaje, a ujada noc. Czy kroki, po których nie ma śladu mogą do niego zaprowadzić. A cień, najwyższy od wszystkiego, kończy się tam gdzie nikt go nie dosięgnie. Czy uderzenie to tylko rytm, który wybija następny raz. Następny raz. Następny raz.
Nie mam tej siły, z którą mnie mierzył.
drachma, 6 lipca 2021
Dopuść Panie moją modlitwę
do uszu swoich
proszę bym jeszcze ten linoryt ciągnął
mógł wyrazić tych będących na pograniczu
odrzuconych i pominiętych
nim dołączę do niegdysiejszego
grona artystów co pomarli
i nikt o nich nie słyszy o Szamanie
Kaziku i Waflu
Proszę Ciebie o dodatkową porcję czasu
bo jestem w drugiej połowie życia
wiem że zaskwierczę jak krzew gorejący
to będzie bolało ale ile warte jest
przebudzenie i słowo człowieka
chorego na schizofrenię
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.