Yaro, 1 marca 2020
dwa tysiące dwadzieścia idę mówię do teścia
w tłumie ludzi nikt mnie nie zauważa
chcę biec lecz nie widzę w tym celu
ludzie usłyszeli o korona wirusie
ja nie mam korony jedynie berło kolor złoty
uciekam ale nie mam dokąd ścigają mnie drony
jak cel jestem namierzony taki Namibian
skulony przy murze czekam na strzał prosto w oczy
mijam myślami czasy gdy byłem mały
przy mamie było dobrze bardzo boli czas gdy omija nas
raz po raz wciskam gaz palę hajs gdy zimno
drewna już nie ma pustynia wyrasta gdzie był tu las
uciekam zdenerwowany lub wkur nie umiem tego nazwać
wszystko trafia szlag jak w dziesiątkę na strzelnicy jeszcze raz
buraczarzy świat obraca się w epokę kamienia i kii leszczynowych
yakub, 1 marca 2020
Nagle w środku coś się zmienia
sercu każe mocno bić
by przekroczyć próg ciążenia
i w przestworza móc się wzbić
żeby w środku huraganu
bez dogmatów i nakazów
przestrzeń pruć
stać się częścią firmamentu
i polecieć aż do gwiazd
zginać lotki podczas skrętu
stroszyć ogon tak jak paw
odciąć z siebie gruby korzeń
który wchłaniał z ziemi morze
ludzkich spraw
zamalować akwarelą
wszystkie doły pośród drzew
a zostawić a cappella
drozda i słowika śpiew
żabi rechot plusk strumyka
niech zagłuszą i zakrzyczą
złość i gniew
lecz zapytam czy w ogóle
w świecie w którym nie ma zwad
fruwającą moją formę
akceptuje jakiś ptak ?
niby-orzeł mnie dogoni
otaksuje i oceni
- niezłe smak
yakub, 1 marca 2020
Ustawiła się jak akwizytor
ciągnąc za sobą niebo
z pełną frekwencją
pewna siebie witała
przybyłych z uśmiechem który
zginął gdy fala uchodźców
zamieniła się w tsunami
a wysoki słupek empatii
uderzył dzwonem
we wdowi grosz teraz
siedzi na kamieniu i czeka
na drabinę Jakubową
chc uprzejmie donieść że
lęka się otworzyć
smokjerzy, 1 marca 2020
zapisuj sny nim uciekną
mówi do mnie siostra (psychoterapeutka)
która sama robi tak od lat
to bez sensu myślę
przecież jeszcze się nie obudziłem
xymo, 29 lutego 2020
szukaliśmy ziarna kwarcu na podłodze
niewiadomego w którym noc niczym asfaltowa otchłań
ciągnie się stąd aż po najpiękniejsze plaże
a potem widnieje duża niewiadoma
kiedy rozum nie wie co go czeka i oszukuje się
że słyszane głosy to dobre głosy że ziarno piasku
obok drugiego ziarna to przecież pustynia
a tam się umiera z pragnienia w pobliżu rozbitego samolotu
u podnóża wydm we śnie w którym śnisz że nikt
i nic nie jest naprawdę twoją własnością
Marek Gajowniczek, 29 lutego 2020
Zwykłe ludzi tumanienie,
że musi być p o t w i e r d z e n i e.
bo bez tego potwierdzenia
pozostają p r z y p u s z c z e n i a.
.
A potwierdza tylko k a s t a
poprzez wybór w wielkich miastach.
Nieważne, co myślą inni.
Przed wyrokiem są niewinni!
.
Wiele można im zarzucić.
Sugerować, dzielić, skłócić,
aby dojść do kompromisu,
poprzez złożenie p o d p i s u.
.
Nawet po podpisach wielu
nie przybywa nam w portfelu.
Zawsze wtedy usłyszycie:
Decyzja musi w e j ś ć w ż y c i e!
.
Życie bywa zagrożone,
gdy trwa walka o k o r o n ę
pod dyktando Europy,
i "najczęściej giną chłopy".
.
Starzy oraz schorowani,
wykluczeni, zapomniani,
gdy po każdej Dobrej Zmianie
zastępują panów - panie
i pięćdziedziąt różnych płci...
.
co wierszem p o t w i e r d z a m Ci !
risen, 29 lutego 2020
gdybym miała wybrać
słowo
wybrałabym milczenie
półszeptany koci jęk z oczami
otwartymi wąsko na okno
szum rześki powietrza wzbitego
obok niesłyszących uszu
wybrałabym
wysokie tętno
ściółki pod bosą stopą i poduszką
pod nagim pazurem
księżyca
w klatce piersiowej
na lata świetle głęboko
nie słucham już muzyki klasycznej
alternatywnej ani poezji
śpiewanej
słucham ciszy w której przemyka
myśl jak mysz
kociej muzyki
Krzysztof Konrad Kurc, 28 lutego 2020
Kto kule nosi
śpiewając pamiętaj że piosenka do ciebie wróci
i bądź gotowa na kilka słów lądujących w twojej głowie
poranne poszukiwania przyjemności będą miały imiona
nie wszyscy zasypiają w swojej ulubionej pozycji
chodź ze mną zasypiać bez pamięci krótkotrwałej
w namiętności pustych słów ponad zimnymi herbatami
jest to wszystko czego nie chcieliśmy zrozumieć razem
strzelamy ostrzegawczo a przecież pociski wracają
Deadbat, 28 lutego 2020
Wpadam w małe formy
Jak piasek w foremkę
Siedzę jak dziecko małe
i patrzę przed siebie
Tam złote pałace
Tam zabawki cudne
Tutaj nic nie cieszy
tu szarość i smutek
Tam
Czerwone jeszcze palce
w weselnej hennnie
Czarny furkocze warkocz
Płynnie przecina powietrze
Z pełnym Wdziękiem
Patrzę na żywioł tańca
objawiany tancerzem
milczę niesiony radością i rytmem
Zdumiony widzeniem
Tańczę
Złote wstęgi ognia
panują nad pustynią
jej ciemnością i chłodem
Obcością jakże bliską
(I jak dziwnie znajomą)
Jestem Wdzięczny
Tutaj
Jestem takim sobą
który nic nie zna
nic nie wie
nie mieści
Gdzie Twoje atrubuty
Bożku z pragnień wyzuty
Zagubione wota zniszczone i stare
potężniejsze od ciebie
Zaginione bramy dawno trawą porośnięte
sczezną
Oto Wiatr niesie twą karę
za twoje winy dawno zapomniene
i właśnie wtedy kiedy pragniesz mówić
Milczeć musisz
I tańczyć
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.