Sztelak Marcin, 21 czerwca 2018
Mędrcy kończą sesję, cienie
wzrastają pod ławką. Ułatwiając
loty ćwiczebne ponad drzewem i śmietnikiem.
Z pominięciem schodów do piekła.
Ręka przeznaczenia zamazała napis na klatce,
już nikt w okolicy nie wie, co jest
naprawdę.
Cisza gęstnieje,
wszystkie koty są czarne, ja jestem
zajęty wypalaniem dziur w materii,
wiedząc na pewno – jeźdźcy wykupili
konie z lombardu.
Apokalipsa, o której powiadomiono mieszkańców
pocztą, pozostało odesłać wiadomość zwrotną:
Tu nikt nie kłamie, drogi Szatanie, oprócz wszyskich
nocy pomiędzy pełnią a pełnią.
Teresa Tomys, 21 czerwca 2018
z dala od szlaku
gdzie orchidee
liliowe irysy
i nenufary
w ogrodzie Moneta
jest ich najwięcej
w twoim
kocham róże perukowce
słodkie maliny i zapach lipy
tu odnalazłam raj
w jego zapachu
myśli wirują
jak różane płatki
VI.2018/T.Tomys
zingara, 21 czerwca 2018
mówili ze jestem zła
jednak mam w sobie tę dobroć
stworzona została z gliny,
a może ze znaków na niebie?
nie wiem - więc,
wtul się we mnie chłopczyku
a zagra wspólna muzyka,
bo gdy namalujesz gwiazdy -
zastygnie krew potem
zapulsuje i poczujesz zapach
dojrzałych poziomek -
zerwij, bo lato tak szybko mija
Florian Konrad, 20 czerwca 2018
nie chciałbym popaść w pasję. po co
zbierać znaczki z bezbarwnymi wizjami
(oderwane z kopert, do których włożono
prośby o ułaskawienie)
albo etykiety z pudełek po zapałkach
(znacie bajkę o szalonym filumeniście
który podpalił las, kilka bibliotek?)?
lepiej siedzieć cicho wewnątrz białej ściany
kłócić się bezgłośnie z samą sobą
(płeć - przejściowa, dziś jestem kolią
na szyi najprzystojniejszego mężczyzny
jutro, na szczęście, stracę blask)
niech innym przypada w udziale
bycie rejestratorem. ciągle rwę taśmy-matki
kuzynów
kopie zapasowe - też w strzępy
czasami cisza trwa zbyt długo
wtedy krzyczysz mi do ucha:
Raj!
i zaraz pojmuję: to pierwszy okaz kolekcji
kolec w gablotce
https://www.youtube.com/watch?v=U0YP9aJ_1TQ
Marek Gajowniczek, 20 czerwca 2018
Sprawy liczne tak tragiczne,
że już nawet śmieszne,
rodzą teksty polemiczne
i opinie sprzeczne.
Bo nie tylko brak laseczki,
robi Bońka z baniek,
lecz gaf rzesza nam ośmiesza
dalsze zwyciężanie.
A na wojnie, jak na wojnie,
kiedy zawiódł plan,
to ekrany tworzą zmiany
oraz zmiany zmian.
Na niedzielę już kartele
w kolumbijski sposób
przewidują, gdzie jest strzelec
wśród wskazanych osób.
Czym kto straszy? - doniósł naszym
dawny wywiad Gmocha,
że ich świta - nie elita,
lecz jak u nas - wiocha.
Nie z przypadku, leśnych dziadków
liczą się znów racje.
Wiedzą młodzi, kto dowodzi.
Planów ma plantację.
Może to są złe porady
głów nie od parady.
Nie na wałki, lecz do walki
pobudzą przykłady.
Niedziela nie będzie strzelać
znów do własnej bramki.
Bez przechwałki u Nawałki.
Bez zapewnień miałkich.
Narodowa - twarz zachowa,
że nic bez nas - o nas,
chociaż ona też po białej
staje się czerwona.
Miał być tytuł "Barwy szczęścia".
Jest właściwszy - czuję,
lecz chęć, jak sposób podejścia
ścieżek nie prostuje.
Do walki nikt nie zaciąga,
lecz zapał być musi!
Każdy sam wnioski wyciąga...
Co tam? Kogo? - kusi. :)
Misiek, 20 czerwca 2018
Coraz więcej poezji a coraz mniej poematów
co radość dają dla duszy
kto zimny kamień skruszy
masz ten jeden świat i nie ma innych światów
coraz więcej epitetów a coraz mniej cytatów
w które chcesz się wczytać
przecież już nie ma
dobrych wróżek i skrzatów
które uczynią życie znośnym
masz ten jeden świat i nie ma innych światów
coraz mniej odpowiedzi a coraz więcej wątpliwości
tylko nie masz siły zapytać
coraz mniej ciszy a tyle zgiełku i hałasu
że szept staje się głośnym
coraz więcej zegarów a coraz mniej czasu
masz ten jeden świat i nie ma innych światów
coraz mniej przyjaciół a tak dużo psubratów
aby odmienić koleje losu
nie stać ciebie na podbój innych planet
tyle nienawiści a coraz mniej miłości
nie odbieraj prawdzie głosu
masz ten jeden świat i nie ma innych światów
gdy zamienisz życie swoje w dom wariatów
wypadniesz z niego
jak na ostrym zakręcie
a masz ten jeden świat i nie ma innych światów
Sztelak Marcin, 20 czerwca 2018
Szalone koty z naszego podwórka
usiłują uwić gniazdo.
Nie przejmując się tragedią zawieszoną
na krawędzi parapetu.
Mędrcy zgromadzeni na ławkach
dyskutują zawzięcie o istocie rzeczy
bezmyślnie wplątanej w przestrzeń.
Mocno ograniczoną drzewem, śmietnikiem
i schodami do piekła.
Tak przynajmniej mówi legenda
nabazgrana markerem na klatce.
Numer trzynaście i jedna ósma,
zresztą liczby nic nieznaczą w obliczu
wielości wrzechświata.
I oczekiwania na pisklęta.
Wraz z nami osiągną mistrzostwo
w upadkach.
Marek Gajowniczek, 20 czerwca 2018
Nieobecni nie mają racji,
w dyktaturze i w demokracji,
a ubytek, to zawsze zadra
i widzimy, co czyni kadra.
Jeszcze nie ma w tym czarnej rozpaczy,
lecz już wynik nam obraz wypaczył.
Nie jest dla nas tak oczywiste,
że przyczyny są osobiste.
Najważnieszych nie dostrzegamy.
Może zbyt ich przystrzygły reklamy?
Może orzeł za bardzo skręcony,
ceną marki obciążył miliony?
Interesy w głowach im tkwiące,
rząd walczący o wielkie pieniądze,
nagłe zmiany przyjętej taktyki,
wciąż rzutują na nasze wyniki.
Teraz mówią nam o wysiłkach.
Przedtem miała być krótka piłka,
ale zamiar ktoś w sz-"pilkę" zmienił.
Przeciwnika sił nie docenił.
Nie obejdzie się bez posądzeń,
że tu chodzi o wielkie pieniądze.
Przez to gra się nie trzyma kupy
i problemem jest wyjście z grupy.
O sukcesach propagandy nie śnię,
po zmianach, które mogły być wcześniej,
po kontuzjach i oczekiwaniu
w podwórkowym, nas wszystkich, kiwaniu.
Cóż powiedzieć po obrazie nędzy?
Był Senegal kopalnią pieniędzy.
Na rozgrywki inaczej popatrz!
Dla niektórych i piłkarz to kopacz!
Szminkowany jest patriotyzm.
Gadżetowy króluje idiotyzm.
Emocjami wzruszone wrzą masy.
Dla hybrydy, wyborów, czy kasy?
O chochliku historii nie twierdzę.
O Igrzyskach i Norymberdze.
O znaczeniu zmienionych symboli.
O tym, kto im czupryny podgolił?
Jeszcze wszystko jest przecież przed nami.
Jeszcze zmienić możemy my sami,
utajnione przed nami motywy,
na zwycięstwa... gdy bój jest prawdziwy!
Florian Konrad, 19 czerwca 2018
czeka nas jedynie światło i mrok
(kto ma pewność, co dziś wypadnie?)
żadnych kolorów pośrednich
otwiera się małe i puste niebo
na drodze, którą idziemy - rozbite szkła
i przeglądające się w nich lśniące ptaszory
błąkają się w sobie
(zobacz, kochanie, jak pięknie określiłem
wewnętrzne rozdarcie
szykuje się literacki Nobel, jak nic!)
klimat jak w filmie z Brandonem Lee:
(kto strzela celniej – ty czy ja?)
ścieżyna pełna rozbitych butelek
przytulona para
(kapłanka i chłopiec wierniejszy od psa)
scala się w plastikowe serduszko
niepalny kwiat
przywiązania zwierzęcia nie da się kupić
- mówię z uśmiechem mrużąc oczy
słońce jeszcze długo nie zajdzie
dodatek111, 19 czerwca 2018
słowa proste i jasne w zamyślonym uśmiechu
widzą sens renesansu niczym ciepłe kolory
lecz ich spokój jak echo tonie w lesie zamętu
utworzonym z bezmyślnie ustawionych symboli
kiedy słuszna uwaga trafia w pustkę i zazdrość
a technika picassa jest symbolem precyzji
to autentyzm opinii tworzy krzywe zwierciadło
a złośliwość podkreśla przenikanie szarzyzny
upór dusi humanizm sławiąc śmieszność autora
lecz nie można zawołać że król całkiem jest nagi
gdy pochlebców gromada pustym szkłem wznosi toast
a z pamfletu wypełza przezłoszczenia się tragizm
choć niecelne są razy pokładane w rutynie
a krytyczne uwagi mają urok fejk niusa
wciąż deptane jak zero są odmienne opinie
a rzeczowość właściwie już nikogo nie wzrusza
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.