Marek Gajowniczek, 15 czerwca 2018
Gdzieś za Stepem Akermańskim
jest wyniosła skała Krymu.
Tam losu zrządzeniem pańskim
lud wędrowny rzucił przymus.
Nie chodzili w kapeluszach
i nie mieli tyle złota,
a co im siedziało w duszach -
wie ten, kto się o nich otarł.
I nie dla nich było Soczi,
tylko sztetle - Anatewki.
Wiatr historii wiał im w oczy.
Snuli o bogactwie śpiewki.
Wypływali w świat daleki
i ze sobą zabierali
widok bez powrotu rzeki
i to, co zapamiętali.
Resztę skrywa tajemnica.
Nie dla wszystkich zrozumiała.
Step, pustkowie, okolica,
chandra, smętek jak kabała.
Tęsknota w nich pozostała
do Kresów i Ukrainy.
Nie wystarcza Ziemia cała
bez straconych ziem rodzimych.
Będą wracać. Będą tworzyć
wielkie mosty dla migracji.
Trudno będzie innym pożyć,
nie uznając rodów racji.
Zbudzone pustyń demony,
architekci wielkich zmian,
zamienią do ścian pokłony
w realizowany plan.
Nie przeszkodzą Krym i Soczi
i Mistrzostwa złotej Nike.
Czarnych Mórz się fala toczy
nad dziejów milknącym krzykiem.
Już po schodach Eisensteina
schodzą junkry rewolucji,
a Odessa zbiegów pełna
rytualnej chce oblucji.
Nie wygasł majdanów pożar
na Siczy i Dzikich Polach.
Czy to była wola boża?
Czy to sprawił Żyd i Polak?
Może Mędrcy z Ameryki,
a może właśnie ten Rebe...
powrócił, przemieszał szyki
i chce żyć pod własnym niebem?
Marek Gajowniczek, 15 czerwca 2018
Drukarz nie może odmówić,
jeśli już drukarzem został!
Powinien nawet polubić...
jeżeli zlecenie dostał.
Jest przecież artykuł siódmy.
Dwudziesty siódmy go wspiera
i wyrok nie jest z tych - trudnych,
a wynik był pięć do zera.
Taka jest litera prawa.
Każdy je przestrzegać musi.
Sam chciałeś, a się opierasz?
Są środki by cię przymusić!
Czy piłkarz to, czy cyklista,
na każdym świata stadionie,
jeżeli już na coś przystał,
wie, co go czeka na koniec.
I drukarz i publicysta
na próżno się odwołuje
jeśli spotkanie przegwizdał,
a sędzia wynik drukuje!
Janusz Józef Adamczyk, 15 czerwca 2018
Błękit nieba,
przysłonięty chmurami,
pozostaje błękitem,
deszcz wsiąknie w ziemię,
z piorunami bywa gorzej,
ale i z deszczem - też różnie,
nie zapominając o dinozaurach.
Przychodzi czas i na nas,
ucieczka na Marsa - zabawą dzieci
na wierzchołku wysokiego drzewa!
Czymże jest wiek dla Pana Boga? -
mniej, niż mgnienie naszego oka!
Jednym spojrzeniem
ogarnia całe życie człowieka.
Każde głębokie westchnienie
natychmiast dociera do Niego.
Tylko jedna noc Mu wystarczyła,
by Chrystus zajaśniał nad Ziemią.
Jakże niewiele potrzeba,
by stać się ziarnkiem piasku,
albo bratem Pana Boga.
Janusz Józef Adamczyk
Świdnik, 14. czerwca 2018 r.
Yaro, 14 czerwca 2018
być jak skała
twarda samotna
z czasem zwietrzała
na niej orle gniazdo
wykute mocne
być jak woda zimna
czysta co życie niesie
w objęciach dzban
z czasem mętnieje
zbija życie dając życie
być wiatrem
co dmie we dnie
podnieca ogień
przegania obłoki
nagina karku drzewom
być ogniem co
rozgrzewa drwa serc płomień
gdy zimno rozpal ogień
Jezus przyniesie żar miłości
by chrzcić przez ogień
zingara, 14 czerwca 2018
później poszukaj wnętrza,
tam drzwi niczym ramiona,
otworzą się w wytartych wersach
pomieszałam wszystkie sny.
uczucia i myśli, wciąż wirują -
wabią dźwiękami wchodzą we mnie
uderzają niczym fale jedna za drugą.
wsłuchuję się w nic - nie słyszę,
bo należę do innego
czasu, mimo że tam jest tłoczno
nie trzeba czekać. przecisnę się przez kamienną
klatkę i porozrzucam niewysłane świąteczne kartki.
przeterminowane pozytywki
a ktoś dorzuci zapałkę i zmieni cały ten syf
w martwy pejzaż. jeśli potrafisz odliczaj czas,
lub połam wskazówki zegara
następnie odwróć wzrok
i nie szukaj w pogorzelisku mojego imienia
Yaro, 14 czerwca 2018
ile w nas prawdy o tyle samo kłamstw
na torach gdy nocą zanucę kilka słów
powiem że doskonale wyglądasz
tak na prawdę wygląd twój
posiada pewną wymowę
lecz dla mnie nie znaczy nic
ważne że ze mną zaśpiewasz
samotnikiem stworzył mnie świat
w osamotnieniu wykuwam sens prawdy
uczeni mówią że życie to choroba
przenoszona drogą płciową
jak dla mnie to fałsz
życie cudem albo i nie
kto to wie o życie
ksiądz kradnie dusze łamie ducha
patrzy w tacę jak na sztukę mięsa
nie chcę go słuchać
prawdą są narodziny i zgon
jeśli niebo w nie wierzę
piekło jest przejściem albo bywa tutaj
co prawdą co zabija szary dzień
nie masz czasu by się zastanowić
szef ciągle dzwoni
Sztelak Marcin, 14 czerwca 2018
Z perspektywy wypalonego do korzeni
miasta świat wygląda jak piędź ziemi
wsypana do klepsydry.
Ta pęka, wypełniając szkłem krwiobiegi.
Człowiek rozpisany na czynniki pierwsze
to nic więcej niż garść pyłu. Przesiana
przez kalendarz.
Patrząc od wewnątrz pośmiertnej maski
jesteśmy tylko ciągiem znaków.
Na tablicy szaleńca.
Nadspodziewanie łatwym
do usunięcia.
Marek Gajowniczek, 14 czerwca 2018
W opinii Friedmana czeka nas wygrana -
Rumunię, Polskę, Amerykę.
Sojusz za to ręczy, chociaż jest "zastępczy".
Stosuje sprawdzoną taktykę.
Zdobywa przewagę przez fałszywą flagę
(i nie rumuńską, nie naszą).
Gdyby ujawnili, to by wystraszyli,
więc płacą, wspierają - nie straszą.
Na wojnach handlowych wciąż liczą się głowy.
W sojuszu jest znana - handlowa!
To pomysł nienowy, by w państwach frontowych
najważniejsze atuty schować.
A ludzie się dziwią i widząc się krzywią:
A cóż to za dziwni eksperci?
Te mycki... te brody - zalew obcej mody?
Zastępstwa nikt nie potwierdzi.
W opinii Friedmana czeka nas wygrana -
Tak twierdzi po wzroście wyników.
Po zmianie jest zmiana, a jest wszystkim znana
opowieść o ręce w nocniku.
Czas sprzyja najśmielszym. Idziemy z silniejszym!
I to się z logiką nie kłuci.
Wzrost był do tej pory, lecz idą wybory...
i mogą domino przewrócić.
Czy ludzi przekona medialna osłona.
Kto wrogiem? Kto przyjacielem,
gdy coś bez nas, o nas, a droga skęcona
i wszędzie są karuzele?
Paweł Szkołut, 14 czerwca 2018
Pamięci Tomka K.
Cenna jest w oczach Pana,
śmierć tych, co Go miłują.
Ps 116,15
Odszedłeś stąd nagle
przedwcześnie
jak drzewo ścięte wiosną
cienka jak liść jest granica
pomiędzy tym a tamtym światem,
oddziela je
kilka myśli,
jeden krok,
niewielki gest,
chwila oddechu,
uderzenie serca,
mrugnięcie oczu
lecz nie ścina się drzew
pełnych żywotnych soków
wiosną w rozkwicie
tak aby mogły doczekać
gorąca lata, spełnienia jesieni
i chłodu zimy
– chociaż nie wszystkim jest to przeznaczone
nieznany los tnie jednak drzewa
by upadając zachowały swoją młodość
i zostały złożone na ołtarzu wiosny,
gdyż jak mówili starożytni
– ci których ukochali bogowie
umierają młodo
lecz dlaczego ty
dlaczego drzewo twego życia?
zbyt mało wiemy,
dlatego tak bardzo wierzymy
i spodziewamy się czegoś więcej
niż lata trudów na tej niebiesko-zielonej
planecie krążącej gdzieś na obrzeżach
naszej galaktyki
wiemy tak dużo
i tak nie wiele,
a odpowiedzi na nasze pytania
zna tylko Niebo
dzisiaj w ukwieconej świątyni smutku
przenika nas pragnienie
spotkania ciebie znowu
w przyszłym lepszym świecie
teraz płonie w nas nadzieja,
że drzewo ścięte tej wiosny
zakwitnie ponownie tam
gdzie wieczne lato
VI 2018
Florian Konrad, 13 czerwca 2018
trwa czas zrastania. bo tak mu nakazuję
(niedoklęty sadopoeta, którego wiersze
znają wszyscy palacze okolicznych kotłowni
potrafi przełamać garść ziemi
i ponownie złączyć)
jeszcze niedawno
myślałem, że się nie spełnisz
splotę sobie z wersów gustowną pętelkę
i fru - pod sufit, gonić cienie
udawać chmarę ciem tańcujących krzywo
dookoła świetlówki
wciąż mamy motyle pod żebrami
dzienne
rozmnażają się, skrzydlate łobuzy, chyba
przez pączkowanie
każdy - zdolny udźwignąć kontynent
jednocześnie - kruchy jak hipoteza
którą mogłoby obalić nawet dziecko żyjące
w dziesiątym wieku przed naszą erą
tym samym - niszcząc ten w sumie zabawny kicz
wierszyk o desperacie
odratowanym przez miłość
chroba jasna, jak można
podjąć próbę samobójczą
jeśli nie zaczęło się jeszcze żyć?
- pyta mnie podmiot liryczny
dowiedz się u jednego z zasklepowych mędrców
albo na dworcu
tam są cuda, legendy i niejedna filozofia
ja jestem tylko prostym chłopakiem
od wyrywania skrzydeł
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.