Marek Gajowniczek, 11 czerwca 2018
Dobrana uznała kompania,
by w kamanii była kampania.
By wewnątrz jednej była inna -
informacyjno-promocyjna.
Po wielu doświadczeniach gorzkich,
poznano wreszcie sens matrioszki
i gdy się pewien plan urywa,
wówczas następny się odkrywa.
Można to uznać za zabawy,
gdy z pokazowej - większej baby,
wyłazi mniejsza - taka sama
i pokazują ją w programach.
Po drugiej występuje trzecia.
Dobrze, gdy mówi coś o dzieciach
i obiecuje złotych trzysta.
Kiedyś wystrugał je artysta.
Przekonują, że był ludowy
i pomysł przyszedł mu do głowy,
gdy rozmyślał o demografii,
a strugać dawno już potrafił.
W końcu nim zawładnęła mania
i po kampanii jest kampania
i kolejne lecą faktury.
Niech nikt nie mówi, że za wióry!
Wszystko dziś musi mieć pokrycie.
Kosztuje to, co zobaczycie,
bo przecież liczy się staranność,
żeby mu wzrosła oglądalność.
Marek Gajowniczek, 10 czerwca 2018
WSI wesoła! Wsi spokojna!
Zapominasz, że trwa wojna.
Jaki z tego masz pożytek?
Licytują twój dobytek.
Człowiek chciałby żyć prawdziwie.
Bez sądów, lichwy - uczciwie.
Pobożne jego staranie.
Wytrwa z prawdy ukrywaniem?
Bieda piszczy wciąż w komorze,
A bogacą się przy dworze.
Nie ustąpią nawet piędzi.
Pieniądz młodych w świat wypędził.
Język mediów rozdwojony,
Badający obie strony,
Podziałem, polemik jadem,
Chwali kłamstwo, kryje zdradę.
Na waśniach przemija pora,
W której możnaby zaorać
Wyrosłe na niwie chwasty.
Ścisnąć im kołnierzyk ciasny.
Gdy wciąż nam się odradzają
I jak trutnie miód spijają,
Kłócąc czeladź i parobków,
A nam brak skutecznych środków.
Obcy zbiera. Obcy kosi.
Człek nie może się doprosić
Należnego i swojego.
Adwokatem jest obcego.
Dobrego z tego nie mamy.
Tylko komin obsiadamy
Wznosząc pieśni rozmaite,
Zawsze czczą gadką pokryte.
A tam pląsy i ukłony.
Raz oberek. Raz goniony,
A gospodarz siadłwszy w sieci.
Beznadziejne plany kleci.
Sam uwikłał się więcierzem.
Za dobrą monetę bierze,
Co mu żydzi obiecują,
Choć za miedzą już wojują.
Nie przeszkadza gospodyni,
Co ten świat dokoła czyni
I myśli przyjmując datek,
Że obejdzie się bez jatek.
Bydło na to już nie liczy,
Wchodząc w szkodę tylko ryczy
I wschodzące niszczy zboże,
Bo ma lepiej - było gorzej!
Pilnujący je wnukowie
Komputery mają w głowie.
Wstyd i cnotę - chyba w tyle.
Z mastermindem jest im milej.
Wszelkie już nadziei zorze
Zapadają się w Trójmorze
I mój głos też w nim utonie
Z diabła dzwonkiem na ogonie.
Może to ostatni dzwonek,
Lecz cenzury ma postronek
I już zmienić nic nie zdoła.
WSI spokojna... wsi wesoła!
Misiek, 10 czerwca 2018
Starszy pan spotkał nad Czarną Wodą
piękną dziewczynę i bardzo młodą.
Lecz ona na pytanie
jak ci na imię kochanie ?
rzekła : moje dane chroni RODO.
Pewna zdziwiona pani z Okęcia
co nie dostała zdjęcia od zięcia.
Przez RODO i ustawy
choć chłopak był ciekawy
co robi nie miała też pojęcia.
Rzekła baba dziadowi we wsi Kopystko,
choć nie była ona żadną tam służbistką :
RODO ci nie pomoże dziadu
za karę nie będzie obiadu.
Bo przecież wiedziała i tak o nim wszystko.
Argo, 9 czerwca 2018
Niczym Kaj tkwię w pałacu lodowym
na skinienie mej pani gotowy
Nie ma Gerdy by mnie uwolniła
ciało i umysł dręczy zła siła
żar lodowca otulił mnie czule
zmarznięta mgła przesiąkła koszulę
para z ust naznacza każdy oddech
gdy trwam Lodowa Pani przy Tobie
krzepną żył arterie zamarza krew
coraz wolniej unosi pierś oddech
w głębi jeszcze kołacze się głucho
zniewolone lodowe serducho
gdzieś tam w świecie jeszcze kwitną kwiaty
jednak to już teraz nic nie znaczy
jaźń zmarzniętą leniwa myśl kłuje
chce słońca lecz ciało się buntuje
Argo.
Marek Gajowniczek, 9 czerwca 2018
A czy zna pan, proszę pana,
choćby Lejba Fogelmana?
?????
Więc przekonał pan się sam...
Pan go nie zna, a ja znam!
Więc to pański jest znajomy?
Znam go tylko z jednej strony.
Tej od śmiechu? Czy od bicia?
Jest uznanym Królem Życia!
I przez to warty był wiersza?
Tak... bo zawsze ma "Danielsa"!
Mój znajomy, proszę pana,
był w Londynie, a tam zamach.
Na moście, przy parlamencie.
On tam nie był w tym momencie,
a za chwilę już miał być
i ostrożniej zaczął żyć.
Może spotkał go na drodze?
Nie był Królem, ale Wodzem.
Kto chce myśleć o przyszłości
ma rozległe znajomości,
ale lepiej o kłopotach
mówić do własnego kota.
Marek Gajowniczek, 9 czerwca 2018
Chciał Stulecie uczcić wódz,
Lecz nie zawsze chcieć, to móc.
Apelował do plebana:
Sprawa ma być rozdmuchana!
Lecz wierni nie byli skorzy...
Bo woleli spokój boży.
Zwrócono się do biednego
z wykluczenia społecznego,
Lecz im odpowiedział biedak:
Bez Berezy nic się nie da!
Historia miała ich uczyć,
Że nie warto w prawdzie kluczyć.
Przykłady są doskonałe.
Nie potrafił też Marszałek
Poradzić sobie z partiami.
Wnioski wyciągnijcie sami!
Lat dziesiątki, wielu gości,
Żyło w tej Niepodległości
Rozważając - Mieć, lub być?
Nie palą się... Czcić? Nie czcić?
Drażni ludzi polityka.
Jedni chcą czcić Naczelnika -
Inni myślą o Kartuzach,
O przekopie i o śluzach
I o posłach do łopaty!
To już sprawia tarapaty.
Bo jak dotąd - kary nie ma!
Wódz poważny ma dylemat -
Stary, być może odwieczny,
Bo źle wróżą nieskutecznym.
Polityczny urlop wziął,
Bo się projekt zmieniał w show.
By się wzorców trzymać starych
Trzeba siły na zamiary!
Źle, gdy tylko jaśniepaństwo,
Apeluje: Czcijmy Państwo!
A gdy wsparcie ma kahału -
Ludzie czczą... ale pomału.
Pewna myśl wciąż im przeszkadza:
Komu dziś "kury prowadzać"?
ANA, 9 czerwca 2018
wiem dlaczego biegnę niewygumkowaną dróżką zaciskając zęby
wśród gipsowych murzynków łabądków krasnali sarenek
a jakże – obficie paćkanych bawarskim różem
bo zazwyczaj na samiutkim (kuźwa – dopiero!) jej końcu jest
tych kilka ogrodów syconych prostotą i energią trzeciej kosmicznej
jak heroina wciągają w krystaliczną orbitę a ja żebrak
klęczę pod furtką ich słowa
prosząc o choćby robaczywe jabłko
Sztelak Marcin, 9 czerwca 2018
Upał rozbiera
gęste powietrze miasta
na składowe.
Jałowy oddech domów
wypełnia płuca
zapowiedzią piekła.
Którego przecież nie ma,
jak twierdzą roztańczone
muchy.
Tylko ten asfalt przyklejony do stóp
i ciche szepty klatek,
beznadziejnie upojonych nocą.
Trwającą w pełni dnia.
A owady wznoszą od niechcenia
pieśni. Na pożegnanie,
na zatracenie. Chapeau bas.
Marek Gajowniczek, 9 czerwca 2018
Z doświadczenia - nie z przypadku
znamy humor Leśnych Dziadków!
Hasłem jest: "Dawaj! Dawaj"
A co na to rzekł mój kraj?
"Dalej"... jazda! Wypadało,
lecz inaczej się śpiewało.
Nie umiała nawet gwiazda
odpowiedzieć - Dalej jazda!
Z poprawnością o sąsiedzie
daleko się nie zajedzie.
Telewizji - w to mi graj!
Lepsze było "Od...dawaj" !!!
Myślał ktoś: Na to nie licz...
i jak zwykle wyszedł kicz.
zingara, 8 czerwca 2018
podobno błądzę, gdy zdzieram
ze świata aksamit obnażam skorupę.
lecz to nie ja jestem naga.
w niedopowiedzianych słowach
wchodzę w markotne krajobrazy
zakleszczam się pomiędzy
nawiasami - a tam, słodkodławiący
gniew zrósł się z korą
starych drzew
i tylko po korzeniach
można wejść do nieba
a wieczór - tak pięknie pachnie.
agonalnie. cały we wzory wchodzi przez
potylicę noworodka
uważaj: to jego rytm wbija się w smog
odtwarza w pętli i jest uczulony na bliskość
bo nie jestem tkliwa
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.