Marek Gajowniczek

Marek Gajowniczek, 3 maja 2018

Polska jest biało-czerwona!

Wiele zła, przez długie lata, uczyniono,
Żeby białe zamalować na czerwono.
Traciliśmy pokolenia całe,
Żeby zawsze, nad czerwonym, było białe.


By ta krew, która tu w ziemię wciąż wsiąkała,
wreszcie prawdy, w czystej bieli, doczekała.
I by chleb tu, biały, w górę unoszony,
z krwią czerwoną, był jak z winem skojarzony.


Tak znaczymy naszą polskość - serc łopotem,
przyklękamy i wstajemy potem.
Z wysokości Bóg nas widzi, jak na dłoni - 
Tu jest Polska... i tu są Biało-Czerwoni!
 


liczba komentarzy: 0 | punkty: 0 | szczegóły

Florian Konrad

Florian Konrad, 3 maja 2018

Dysgeniczni

porwijmy zaproszenia. nie ma dokąd iść
mierżą mnie te wszystkie 
kinderbale dla kilkudziesięciolatków
stypy połączone z imprezami noworocznymi 
 
ludzie celebrujący przyszłą śmierć
ględzący o młodości, z którą się rozminęli
- to mrówki, co walczą o półcentymetrowy
ochłap owocu
 
dom kultury ożył, w oknach drży światło
zaraz zlezą się bandy nosicieli prawd 
(każdy ma swoją, przyrośniętą do kręgosłupa
- nie oderwać)
 
przyjdą pochlebcy ze zwierzętami
przywloką na smyczach pupilki 
pokryte śliską łuską
 
i będą się mieszać, łączyć z nimi, przelewać poglądy
(z pustego w otchłań - bezcelowa gadanina
od słuchania której tylko się wrzodzieje)
 
strach przed nabraniem złych cech
zakażeniem solą i czerwienią
(czym potem wywabić plamy ze związku, wie ktoś?)
każe się alienować
lepiej zatrzasnąć drzwi, połknąć klucz
nie przekazywać się dalej, w obce ręce
 
niech jedyną filozofią będzie bliskość
powtarzajmy ten cytat z jasnej książki
ciągle i ciągle
 
aż nie będziemy potrafili powiedzieć nic innego


liczba komentarzy: 1 | punkty: 3 | szczegóły

Marek Gajowniczek

Marek Gajowniczek, 2 maja 2018

Barwy walki

Proszę o więcej powagi, zamiast propagandy taniej.
Zwiększa szacunek dla flagi polityczne grillowanie?
To nasz znak i nasza duma, a nie wystrój na pikniku,
Z niesprawdzonym snem o tłumach, na wyjazdach polityków.


Żadna moda igrzyskowa nie przeniesie się na szkło.
Dla politycznych zachowań nie jest to najlepsze tło.
Czy w powiecie, czy na szczycie, nic Narodu nie pozszywa.
Barwy te wiążemy z życiem - tam, gdzie walka jest prawdziwa!!! 


Nie partyjne interesy i uliczne bijatyki.
Zapomniano, czym jest przesyt agresywnej polemiki?
Nie używaj nadaremno, jeśli Znak nad głową trzymasz,
Bo fałszywą tworzysz jedność z patriotą - kabotyna!


Wszelkie kucki wojewódzkich, miejsca więcej mieć nie mogą,
Bo jest kpiną z uczuć ludzkich, w żart zmieniana chamska wrogość!
Kto po orle pałacowym otarł z gęby czekoladę,
Niech cześć odda dniom majowym! Proszę o wiekszą ogładę!


liczba komentarzy: 0 | punkty: 0 | szczegóły

Janusz Józef Adamczyk

Janusz Józef Adamczyk, 2 maja 2018

Są takie chwile - wiersz piosenka

Są takie spojrzenia -
jakby nieśmiałe wołanie SOS,
coraz trudniej je dostrzec,
zbyt wiele zgiełku jest wokół nas.

Są takie słowa,
jakby przypadkowo powiedziane,
i taka też jest odpowiedź -
jakby rzucona na wiatr.

Niby nie dzieje się nic, -
Bóg Jedyny wie, dlaczego tak jest? -
że nierealne przenika realne,
milczenie bywa wołaniem.

Są takie chwile,
czasami nazywane wiecznością, -
tylko jeden Boski gest
rozpraszający mgłę.

Janusz Józef Adamczyk, Świdnik, 2. maja 2018 r.
Może jest Ktoś, Kto miałby ochotę stworzyć muzykę do tych moich słów,
a może i zaśpiewać? Kontakt: januszadamczyk79@gmail.com


liczba komentarzy: 9 | punkty: 1 | szczegóły

Maria Kieś

Maria Kieś, 2 maja 2018

Garderobiana

W garderobie garderobiana
pracuje z samego rana.
Kreuje rowerowe spodnie,
bo aktor chce wyglądać modnie.


liczba komentarzy: 0 | punkty: 3 | szczegóły

Krzysztof Konrad Kurc

Krzysztof Konrad Kurc, 2 maja 2018

Ufny

późna miłość ma coraz mniej czasu   
bo szybko rosną nam u rąk paznokcie
narzędzia do wygrzebywania grobu
nie jest ważne dla mnie czy też ciebie
ale wierzę niemej przychylności losu
i wystarczy kochać aby mieć szczęście


liczba komentarzy: 5 | punkty: 3 | szczegóły

Florian Konrad

Florian Konrad, 2 maja 2018

Eskapizm

dom - jaskinia wykuta w ścianie dźwięku
(jeśli będziemy zbyt szybko powtarzać słowo kocham
- zbryli się, stanie cegłą) 
plakat nieulotny rozklejony na niebie
(kochaj. znielub wszystko inne - prosi napis)
 
pod okna podchodzą fantastyczne zwierzęta
pawie - albinosy o ludzkich twarzach
mówiące gołębice i kruki
 
rzucamy kromki chleba, zatrute ziarno
 
chciałoby się pójść na spacer
jak najdalej od rzeczywistości
w siebie (to ogród, gdzie rosną
wyłącznie kwiaty ze szkła
nie depcz, bo się skaleczysz)
 
albo stanąć z nożem w dłoni
naprzeciwko Gordiosów
(plątaninę języków - ciach - jednym, energicznym ruchem)


liczba komentarzy: 2 | punkty: 2 | szczegóły

Mirek Dębogórski

Mirek Dębogórski, 2 maja 2018

choć raz

całuj śmiało usta zdziwione 
we włosy wpleć sznur pereł biały 
na głowę włóż mi złotą koronę 
i dodaj wisior ze szlachetnej skały 

suknię podaruj przywiezioną z miasta 
strojną poprowadź gdzie chodzą wszyscy 
ze złości pęknie cała babska kasta 
no zrób to - wreszcie się wyśnij


liczba komentarzy: 2 | punkty: 7 | szczegóły

Mirek Dębogórski

Mirek Dębogórski, 2 maja 2018

o smutku

po motylemu tak bezrozumnie
wzlecieć w powietrze jak liście 
łapać uśmiechy słońca co ku mnie 
i więcej więcej nie myśleć 

bo na co taka mi umiejętność 
gdy dręczy gnębi i boli 
jak durny motyl lekko nieprędko 
pośród rosistej fasoli


liczba komentarzy: 3 | punkty: 6 | szczegóły

Pavlokox

Pavlokox, 1 maja 2018

Achtung!

W szkole cieszyłem się zachowaniem wzorowym.
Byłem dzieckiem naprawdę bardzo ułożonym.
Lubiłem, jednakże bawić się petardami,
Choć podobno groziło to w nocy sikami. 
Pewnego dnia odbył się odpust parafialny,
Połączony z pogańskim paleniem marzanny.
Nasz farosz był po prostu bardzo liberalny
Oraz rozgrzeszał nawet stosunek analny.
Najprawdopodobniej sam takowy uprawiał
Oraz sobie samemu się z tego spowiadał.
Głównym moim celem było kupno achtungów, 
Zazwyczaj sprzedawanych przez jakichś cyganów. 
Michal, który wyglądał na nieco starszego, 
Zakupił za dychę achtunga czerwonego.
Planowaliśmy schować go do mąki w paczce
Oraz zdetonowac na polu w starej taczce.
W drodze do sklepu spotkaliśmy jednak Stasia -
- Chłopaka z porażeniem. Dręczyła go klasa.
Stasiowi można bylo niemal wszystko kazać, 
A on w ogóle nie zamierzał protestować. 
Michał polecił mu iść z nami na pole, 
A także zajadać po drodze z paczki mąkę.
Sam natomiast pobiegł do domu do piwnicy
I pomimo narastającej szybko hicy, 
Wrócił czym prędzej wraz z pudełkiem tekturowym,
Jak się okazało, gwoździami wypełnionym.
Michał włożył achtunga do tego pudełka. 
Następnie, obiecując Stasiowi cukierka, 
Kazał stać obok, by zobaczyć, co się stanie
Zacząłem przeczuwać, że dostaniemy lanie. 
Podpaliliśmy lont. Daleko uciekliśmy.
Żadnego huku jednak nie usłyszeliśmy. 
Staś stał wciąż obok paczki z achtungiem posłusznie
Oraz bąki puszczał ochoczo i radośnie. 
Nie satysfakcjonował nas ten rozwój wydarzeń.
Nic jednak nie miało się obejść bez oparzeń. 
Michał podniósł paczkę i gdy chciał lont wygrzebać,
Stała się rzecz straszna i zacząłem uciekać.
Achtung eksplodował, rozrywając pudełko
Gwoździe podziurawiły Michała jak sitko.
Chłopak przewrócił się nieprzytomny na ziemię, 
Po tym jak przemieścił się cztery kroki chwiejnie. 
Gwoździe wbiły się w policzki i gałki oczne
Wiele z nich wstrzeliło się też w klatkę i krocze. 
Jedna z jego dłoni zwisała poszarpana.
Jego krzyk poraził mnie niczym dobra zmiana.
 
Michał wylądował w szpitalu w ciężkim stanie,
A ja byłem już pewien, że czeka mnie lanie. 
Michał przeszedł bardzo poważną operację.
Niemal dojechał na ostatnią w życiu stację. 
Chłop reanimowany w operacji toku,
Prawdopodobnie nie miał już odzyskać wzroku.
Gwoździe wyciągano przez godzin kilkanaście. 
Lekarz usunął też jądra, mówiąc: "No właśnie!"
Staś nie odniósł obrażeń, tylko się wystraszył. 
Gdy ucieklem, niedoszłego oprawcę gasił.
 
We wszystkich kierunkach trzęsły się moje portki.
Ojciec przyniósł z piwnicy plastikowe worki.
W końcu wyciągnął stary kabel od żelazka.
Rzucił mnie na podłogę, tam gdzie była płaska.
Potem zaczął tłuc mnie kablem po całym ciele. 
Krwiaków i blizn pozostało mi bardzo wiele.
Dostawałem na oślep po głowie i nerkach. 
Wybił ze mnie myśli o wszelkich fajerwerkach.
Kiedy rozebrałem się przed WF-em w szatni,
Zyskałem szacunek pośród chłopięcej matni.
Zwany byłem jak z "Kamieni na szaniec" Rudy,
Natomiast Michał zyskał pseudonim Strzałowy.
Nigdy już jednak nie ujrzał ze szkoły chłopców, 
A aspirowali do miana narodowców.
Liberalny farosz za nimi nie przepadał
I do jednego z nich złośliwie się przystawiał.
Każdego po kolei do zakrystii zaciągał.
Robił to z czego tylko sobie się spowiadał. 
Michał pozniej też jego ofiarą został. 
Wniebowzięty farosz sam siebiego chłostał
Podejrzałem farosza przez okna plebanii,
Otoczonego zmartwionymi gosposiami.
Po nagu zmywały krew ze ścian i podłogi.
Przedziwne, że nie wyrosły mu jeszcze rogi.
 
Historię tą możnaby ciągnąć w nieskończoność, 
Lecz w końcu straciłbym ze zmysłami znajomość. 
Fajerwerki są wynalazkiem bardzo niebezpiecznym
Ale nie, jak w przypadku farosza - odwiecznym.


liczba komentarzy: 1 | punkty: 1 | szczegóły


  10 - 30 - 100  





Zgłoś nadużycie

 


Regulamin | Polityka prywatności

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1