Arsis, 29 grudnia 2021
Powiedz mi, powiedz, zjawo, tajemnico… Wchłania mnie półmrok pustego pokoju, głęboki fotel…
Ogromna twarz księżyca wypełnia szczelnie witraże okna…
… szepty, ciągłe szepty w mojej głowie, ktoś wciąż do mnie mówi poruszając sinymi wargami…
Na podłodze ― srebrna powłoka, akceleracja cząstek…
Ktoś, wciąż mówi, namawia, ostrzega…
Testy nuklearne…
Nowotwory,
malformacje…
Humphrey Bogart, John Wayne, Gary Cooper, Pedro Armendáriz, Agnes Moorehead, Dick Powell,
Susan Hayward…
… migracje zrakowaciałych komórek…
Szarozielone stepy, szare pustynie,
pożółkłe plakaty, czasopisma, gazety…
Lata 50., 60. XX wieku…
Rozbryźnięty mózg Kennedy’ego na oparciu samochodowej tapicerki…
… noc miażdży moje skronie,
pulsujący ból przenika ciało…
W radiowym głośniku głosy, wciąż głosy…
Kurz i pajęczyny,
falujące zasłony...
… szepty przeszywające czaszkę…
Głos umarłej niedawno mojej matki, a może umarłego ojca, który się czegoś dopomina, a zapomniał za życia…
Westchnienia,
płacze,
lamenty…
… zakurzone archiwum…
Fioletowe stemple: ściśle tajne, niejawne…
… układające się w pajęcze wzory zacieki na ścianach, suficie…
Na balkonie:
Martin
Luter King…
Napromieniowane Las Vegas…
… tajemnica
Przełęczy
Diatłowa
― historia bez końca…
W lustrze
stojącego trema
― widma umarłych…
… w lustrze ― moja ― umarła twarz…
(Włodzimierz Zastawniak, 2021-12-29)
***
https://www.youtube.com/watch?v=qvf48kKEDKQ
Arsis, 26 grudnia 2021
Patrzę na ciebie, obserwuję… Ogromna tarcza księżyca ociera się niemalże o mnie…
Kurz pokrył krawędzie zniszczonych książek…
… puszysta ćma uderza wciąż
o krawędź żyrandola…
Siedzę na podłodze, oparty o ścianę, skąpany żółtawym światłem żarówek…
Nie ma
mnie…
… jestem…
Ściskam w dłoni
stare artykuły
o końcu świata,
czując za plecami chłodną powłokę tynku…
Noc okrywa
moje ciało
- granatowym pledem…
Kto
tu
jest?
Czy ktoś tu jest?
Ciągły szum w moich uszach, piskliwa kakofonia śmierci…
Jewgienijo..
… Jewgienijo…
Kocham cię,
słyszysz?
Czy mnie słyszysz?
Mnożą się za ścianą
nie dające spokoju szepty…
… ktoś tam umarł i zmartwychwstał na nowo…
Otwieram
oczy,
zamykam…
… otwieram
powoli
― w szerokim zadziwieniu…
Spoglądają na mnie z pożółkłych plakatów
portrety aktorów, piosenkarzy…
… uśmiechnięte twarze, zamyślone, smutne…
… Clark Gable,
Vivien Leigh,
Gary Cooper…
… Katharine Hepburn…
Upadam na twarz, całując podłogą…
Spencer Tracy,
Gregory Peck…
Humphrey Bogart,
John Wayne,
… Marlon Brando…
Zawładnia coraz bardziej moim umysłem tajemnica czasu…
Testy nuklearne, ogniste kule…
Na schodach czyjeś kroki, lecz nic…- cisza… - zimny wiatr porusza okiennicami…
Przed moimi oczami wirują drobinki kurzu… Puszysta ćma uderza wciąż o rozgrzaną żarówkę…
James Stewart,
Bette Davis,
Ingrid Bergman…
Za oknem czyjeś spóźnione kroki…
… James Cagney,
Greta Garbo,
Judy Garland,
Elizabeth Taylor…
Boli mnie głowa
od nagłych
- uderzeń pulsu…
… Marilyn Monroe,
Lauren Bacall,
Paul Newman, Burt Lancaster…
Kto
tu
jest?
… Kirk Douglas,
Karl Malden,
James Dean,
Henry Fonda…
… James Coburn…
Testy atomowe rozświetlają niebo… - czarne obłoki śmierci…
Malformacje,
nowotwory…
… spotworniałe widma…
Zmurszały, poplamiony papier szeleści w moich dłoniach…
… Richard Burton,
Anne Bancroft,
Charlie Chaplin,
Mae West, Joan Crawford…
Czyjeś płonące oczy, czyjeś oczy…
… Errol Flynn, Debbie Reynolds, Natalie Wood, Montgomery Clift, Ernest Borgnine…
Czy jest
tu kto?
Słyszę czyjeś
niewyraźne słowa…
… Cary Grant, William Holden,
Jack Warden, Deborah Kerr,
Rita Hayworth, Tony Curtis,
Jack Lemmon, Yul Brynner,
Steve McQueen, Anne Baxter…
… falują
nade
mna
pajęczyny…
Buddy Holly, Elvis Presley,
Chuck Berry,
Doris Day, Frank Sinatra,
Bill Haley, Johnny Cash,
Louis Armstrong, Ella Fitzgerald,
Ray Charles, Nat "King" Cole,
Miles Davis, Dean Martin, Billie Holiday…
Kocham cię,
słyszysz?
… Édith Piaf,
Bing Crosby,
James Brown…
… Sarah Vaughan…
Wodzą za mną swoimi oczami, mimo że dawno umarli, rozsypali się w pył…
(Włodzimierz Zastawniak, 2021-12-26)
***
https://www.youtube.com/watch?v=UejD2i1r99s
Arsis, 21 grudnia 2021
Powiedz mi, powiedz, kim jesteś, albo ― czym?
Jesteś istotą
z materii,
nie-materii…
… tajemnym bytem z innego świata?
Metaforą, dziwnym określeniem…
… powiewem wiatru
w zimną
jesienną noc…
… kłującymi
kroplami
― zmrożonego deszczu ?
Znam jedynie ― twoje imię… ― Skąd?
Nie wiem…
… ze snu, który przemknął ukradkiem, który płynął powoli jak drobinki kurzu
w padającej od okna słonecznej smudze…
… jak przyśpieszony oddech, przyśpieszone bicie serca,
kiedy wspinam się po kamiennych donikąd schodach…
W zimnym blasku księżyca szarzeją kwiaty, szara moja twarz odbita w lustrze…
Świecą w półmroku
przedmioty,
milczące popiersia…
… pozostawione w nieładzie dłuta…
Z rozrzuconych na podłodze
wyblakłych fotografii
spoglądają umarli, zapomniani…
Kim jesteś,
albo
― czym?
Planety
wirują,
gwiazdy…
… życie to, czy śmierć?
Coś skrzypnęło w kącie pokoju, rozsychająca się klepka,
drewniana komoda
z zamkniętą szufladą na twoje imię…
Piszę palcem frazy
po blacie stołu,
w blasku nocy, w ciszy…
Za oknem
ogród,
umarłe drzewa…
… kroki jakiegoś spóźnionego przechodnia…
Zsuwam się z krzesła, przykładając ucho do wygładzonej latami epok podłogi …
Niknące dziecięce śmiechy,
szepty, pogłosy rozmów,
metaliczny zgrzyt tramwajów…
… warkoty przejeżdżających motocykli...
Stukoty, chrzęsty,
pokrzykiwania…
… zamyka się
i otwiera
otchłań czasu…
… męczy mnie i sponiewiera nawrotami smutku,
natrętna
dusza…
… ciągnąca
w czeluść…
… w mrok zapomnienia…
(Włodzimierz Zastawniak, 2021-12-21)
***
https://www.youtube.com/watch?v=bPNsNvXQAeQ
Arsis, 12 grudnia 2021
Biała kolumnada, półkoliste sklepienie…
… zimny wiatr uderza w twarz
drobnymi kryształkami lodu…
Na oszronionej szybie sklepu
ze skórzaną pasmanterią
― odbija się błękitna poświata neonu…
… w głębi – ciemne zarysy przedmiotów, okryte zakurzoną folią manekiny bez twarzy…
W świetle ulicznych latarni
rozchwiane cienie:
na elewacji domu,
chodnikowych płytach,
asfalcie ulicy, bezlistnych drzewach…
… mojej
twarzy…
Otula
mnie
― noc…
… samotna, tkliwa i czuła…
Słyszę jakieś przytłumione szepty,
niewyraźne głosy, jakby modlących się, zapomnianych widm…
Pamiętasz, mamo?
Przechodziłaś
tędy
wiele razy…
… i przechodzisz
nadal
― po swojej śmierci…
Przemieszczasz się pomiędzy pokładami czasu,
z zamierzchłych epok w przyszłość…
… przechodząc przez teraźniejszość nikłą smugą rozmytego światła…
Długi, ceglany mur jakichś starych zakładów… Pokryte czarną sadzą wysokie kominy…
Ktoś idzie naprzeciw,
pchając piszczący,
wyładowany barłogiem wózek…
Powłóczy
nogą,
kuleje…
… roznosi woń alkoholu…
Nie patrzy na nikogo. Nuci fałszywie pod nosem…
Umarła kamienica
ze ślepymi oknami…
… otwarte na oścież drzwi ―
zieją mrokiem ―
opuszczonej
― schodowej klatki…
Kłębią się ―
jedynie
― pustka i kurz…
Drażni nozdrza
stęchlizna
― odpadającej farby…
W ciemnych zakamarkach jakieś rzeźby,
popiersia, porzucone dłuta…
… pozostałości przeszłego życia…
Wiesz,
mamo…
… ślady naszych stóp pokryły już mżące szarością piksele samotności…
Rozpadły się…
… rozsypały w pyl…
(Włodzimierz Zastawniak, 2021-12-12)
***
https://www.youtube.com/watch?v=qlKS1Vi_naY
Arsis, 10 grudnia 2021
(Z cyklu: Albumy muzyczne)
***
Teksty z cyklu „Albumy muzyczne”, nie są przekładami. Są one jedynie luźno związane z oryginalnymi tekstami utworów, zawartymi na prezentowanych przeze mnie albumach muzycznych. Zarówno sama muzyka jak i treść utworów śpiewanych są dla mnie niejako pretekstem i inspiracją do przedstawienia swoistego konceptu fantastycznego.
***
Jesteśmy ― coraz bardziej ― nieczuli.
Z coraz większym trudem odbieramy dźwięki, mając uszkodzone w uszach echosondy.
Z coraz większym trudem
natrafiamy na ślady
fotonowych cząstek,
mając uszkodzone w oczach szybkostrzelne kamery.
Przepięcia
i zwarcia…
Przepalone układy scalone,
iskrzenia transformatorów.
… wszechogarniająca czerń…
Opadające
maski ―
odsłaniają
― wykrzywione grymasem bólu i nienawiści twarze.
… ktoś ―
wzywa
― pomocy…
… wysyła zakodowaną wiadomość
do milczącego właściciela wszechświata…
…
… nastaje czas ―
śmierci
i zniszczenia…
… lecz nadciągająca z hukiem ściana wody, uleczy wstrząsaną uderzeniami ziemię.
*
Przesuwa się w blasku
płonącego słońca
― kosmiczny talerz,
pozostawiając
na trawie ―
uciekający,
metaliczny cień.
Biegnę za nim uparcie, tak, jak biegłem wtedy,
kiedy będąc jeszcze dzieckiem
― stłukłem sobie kolano, potknąwszy się o wystający z ziemi kamień,
z rozłożonymi ―
szeroko
― ramionami…
… obok dojrzałych pąków planet, konwalii…
Omiatając je warkoczami jasnych włosów,
niczym
paranormalne,
autystyczne dziecko,
… które celuje w słoneczną tarczę, próbując ją jeszcze bardziej rozpalić.
*
Przytłaczało mnie
ogromne serce
ciężarem smutku…
… jednak zrzuciłem to z siebie…
Stoję na pustym polu z rękami skrzyżowanymi na piersiach.
Walczyłem w samotności, zabijając w finale okrutną przeszłość, zmartwychwstając
w straszliwym blasku,
i unosząc się ―
tryumfalnie
― w nuklearnym grzybie…
*
Zakurzona, popękana od pustynnego skwaru asfaltowa droga…
… opuszczony hotel.
Stoję w progu otwartych drzwi,
patrząc na pozostawione w nieładzie przedmioty.
Wysłałem kiedyś do ciebie list, który trzymam teraz w dłoni z adnotacją:
”Nie ma
takiego
adresata”
Pożółkła koperta ―
z odciśniętym
na niej śladem
― ubłoconego buta…
… pognieciona, podarta kartka…
(Włodzimierz Zastawniak, 2019-03-09)
***
Burn The Sun – jest to drugi album muzyczny (studyjny) nieistniejącego już norweskiego zespołu ARK. Album został wydany w 2001 roku.
***
https://www.youtube.com/watch?v=ALCcnrZ9UYo
https://www.youtube.com/watch?v=565un4CXDkA
https://www.youtube.com/watch?v=tCXOsxKfVqM
https://www.youtube.com/watch?v=eP4_dCqegWk
Arsis, 8 grudnia 2021
( Z cyklu: Albumy muzyczne)
***
Teksty z cyklu „Albumy muzyczne”, nie są przekładami. Są one jedynie luźno związane z oryginalnymi tekstami utworów, zawartymi na prezentowanych przeze mnie albumach muzycznych. Zarówno sama muzyka jak i treść utworów śpiewanych są dla mnie niejako pretekstem i inspiracją do przedstawienia swoistego konceptu fantastycznego.
***
Dzwoni telefon…
… trr… trr… trr… ― odbierz… ― trr… trr… trr… ― odbierz, proszę…
… dzwonię do ciebie ― z zaświatów…
Podnosisz słuchawkę
rozedrganą dłonią…
― Słucham?
― Kochanie…
― To ty?
― Tak, kochanie, to ja. Cudownie ciebie znowu usłyszeć. Dzwonię do ciebie z pokładów nieba, ze snu głębokiego… Wstań, proszę. Wiem, że morzy cię życie, że przemieszczasz się w nim bardzo powoli, jakbyś była zanurzona w gęstej i lepkiej substancji czasu. Podejdź do okna, podejdź, proszę…
Idziesz po lśniącej od księżycowej pełni
drewnianej podłodze…
… przygarbiona, w zwiewnej, białej koszuli…
Odsuwasz firankę…
― Widzisz, jaki piękny księżyc?
― Tak.
― Przyjrzyj mu się dobrze…
Przecierasz
oczy…
… wytężasz wzrok…
― Dostrzegasz na nim człowieka?
― Tak!
― To ja, kochanie.
― Nie mogę w to uwierzyć!
― Uwierz, proszę… ― Dzwonię do ciebie właśnie z niego i widzę ciebie ― tam w dole ― taką małą ― malutką…
Słyszę…
― twój płacz…
― Posiwiałaś przez te wszystkie lata… Porobiły ci się zmarszczki… Kochanie…
― Tak?
― Kiedy do mnie przybędziesz?
― Mogę w każdej chwili, nawet teraz! Tylko… ― jestem taka nieuczesana, nieumalowana…
― Jesteś piękna…
― I weźmiesz mnie w ramiona?
― Wezmę ― tak jak wtedy ― i ― już nie wypuszczę…
Stajesz na parapecie,
rozkładając ręce
― niczym skrzydła ptaka...
… rzucasz się
do przodu…
Unosisz się
― coraz wyżej…
(Włodzimierz Zastawniak, 2018-08-28)
***
Man in the Moon – jest to ósmy album muzyczny (studyjny) brytyjskiego (działającego w Niemczech) zespołu progresywno-rockowego Nektar. Album został wydany w 1980 roku.
***
https://www.youtube.com/watch?v=nfPwPRMenHk
https://www.youtube.com/watch?v=PN_QuhEHIGQ
Arsis, 7 grudnia 2021
(Z cyklu: Noir)
***
Ściśnięci w korytarzu. Poupychani równo.
Przepływają falami kopnięcia prądu.
Nerwowe odruchy wariatów.
Wszędzie wokół ―
wytrzeszczone
― jak w chorobie Basedowa oczy…
Spocone karki i czoła.
… przyśpieszone, płytkie oddechy…
Szarpią mnie
nieustannie
― czyjeś dłonie…
… zdzierają koszulę, poszukując pieniędzy i rewolweru…
„Zaraz z niego wszystko wyciągniemy!”
― Szepczą.
„Nie wyciągną!”
― Myślę półprzytomnie.
Męczy mnie ―
uporczywa
konwersacja
w oślepiających błyskach
― nadawanych alfabetem Morse`a…
… cuchną
zgnilizną
― rozdziawione gęby…
…
Wszystko zaczyna się dziwnie kołysać, jakby w oparach narkotycznego dymu…
Mózg telepie mi się w czaszce, kiedy opieram się czołem
o brudne okno
nocnego Ekspresu do Atlantydy…
Czując czyjeś kolana
w podbrzuszu
i łokcie w wątrobie
― wypluwam na szybę resztki czerstwego chleba…
… zsuwają się powoli w czerwonym, stroboskopowym świetle…
…
Budzę się w lepkich wymiocinach…
Śniło mi się,
że mnie
śledzą…
… że są blisko!
I coraz głośniej dudnią krokami po moich śladach hordy zaślinionych epileptyków!
tam-tam, tam-tam,
tam-tam, tam-tam,
tam-tam, tam-tam…
(Włodzimierz Zastawniak, 2013-11-07)
Arsis, 7 grudnia 2021
(Z cyklu: Określenia)
***
Ta gwiazda przemienia się w ciszy, podczas gdy wiatr
gładzi niewidzialną dłonią nadbrzeżne trawy…
… nachylają się, przeglądając w zwierciadle jeziora swoje drżące odbicia …
…
Spójrz! ―
Zdążyło się już zasrebrzyć wokół…
... lśni tym lśnieniem, co spada na nas wraz z zadumą i chłodem.
Coś plusnęło na powierzchni,
naprężając się przez chwilę
jak struna…
Znikło, zamilkło…
… opadło w głębiny płetwą…
Byt przenikliwszy niż strzała,
wracający do mroku rozmytych łodyg…
… mętnych
widziadeł…
… korzeni…
…
Zatraca się
w toni
― jasny kontur obłoków…
W gałęziach ―
szelest liści…
… prześwity gwiazd…
(Włodzimierz Zastawniak, 2016-03-04)
***
Mangata (szw.) – malownicze odbicie księżyca na powierzchni wody.
***
https://www.youtube.com/watch?v=mLyRpAUqyVw
Arsis, 7 grudnia 2021
(Z cyklu: Określenia)
***
Z każdym moim krokiem ― rzecz się nowa odsłania… ― ostre kontury przedmiotów…
Jeszcze przed chwilą ―
kryły się w półmroku paprocie, wystające z ziemi korzenie…
Roznosi się zapach
żywicy i owoców,
mających w sobie ―
słodycz miazgi,
bądź cierpką kwasotę…
…
… migot słońca
zapala się ―
w liściach…
… dotyka leśnego runa…
Wszystko paruje
po niedawnym
deszczu ―
od gorących
― oddechów lata…
Spróchniały konar rozpada się w rowie,
leżąc tak od dziesięcioleci.
… trzmiel pobrzmiewa basem w drobnej samosiejce wyrosłej obok…
W głębokim niebie ptaki ―
ćwiczą swoje gardła,
nie żałując treli i gwizdów…
Coś szeleści,
terkocze i stuka…
… szepczą do moich uszu owady…
(Włodzimierz Zastawniak, 2016-02-24)
***
Komorebi (jap.) – promienie słoneczne przedzierające się przez liście drzew.
***
https://www.youtube.com/watch?v=TPh1V2EnwVw
Arsis, 5 grudnia 2021
(Z cyklu: Określenia)
***
Idę wolno, przygarbiony, ciągnąc za sobą swój milczący cień…
… przenika mnie chłód leśnej tajemnicy…
Czuję jeszcze to ukłucie, to spojrzenie,
co błysnęło przed chwilą
w świetle padającym z ukosa,
trwając tyle, co mrugnięcie powiekami przelatującego ptaka.
Duchy zmieniają swoje kształty…
Tają się w złotawych przymgleniach nad krzakami paproci, nad wystającymi z ziemi
korzeniami
― pochylonego drzewa.
Coś zaszeleściło…
… unoszę
głowę ―
i widzę
rozchwiane gałęzie…
… błękitne prześwity nieba…
(Włodzimierz Zastawniak, 2016-04-05)
***
Waldeinsamkeit (niem.) – łączenie się z leśną przyrodą w poczuciu osamotnienia.
***
https://www.youtube.com/watch?v=yI36cArfqmU
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.