Sztelak Marcin, 22 września 2015
Uprawiam przekładanki z kąta
w róg. Czasami z talii
na stół.
Pociesza mnie myśl, że nie mam nic
do ukrycia. Pomijając drobne grzeszki
zakopane jak najgłębiej.
I grzechy leżące na wierzchu.
Także cały zestaw cnót
w dziurawych kieszeniach,
nawet zbite lustro i siedem
chudych lat.
Zresztą może to jednak schizofrenia.
No, chyba że geniusz – utajony
pod warstwą słów.
O nieznanym znaczeniu.
Sztelak Marcin, 21 września 2015
Wszystkie magiczne kule przetopione
na butelki. Bezzwrotne.
Lecz obiecują tuż za zakrętem
nowy, wspaniały świat.
Więc biegniemy, święcie wierząc,
że żaden człowiek nie jest ziarnem
piasku. Co najwyżej blotką
w znaczonej talii kart.
Wróżby wciąż sprawdzają się w kartkę,
ale warto grać. We wszystkich gry
dla dorosłych, licząc na fart.
Albo udaną szulerkę.
Ostatecznie i tak spotkamy się w punkcie
przecięcia. Życia i śmierci.
Chociaż czasami odwrotnie.
Sztelak Marcin, 19 września 2015
Postawa niezupełnie wyprostowana,
jednak lepiej niż poszukiwanie
na czworaka resztek ze stołów.
Przy których świętujemy każdą możliwą
zmianę. Jak bezbolesne przejścia
w dzień albo inny stan skupienia.
Wciąż skłaniamy się ku życiu
wiecznemu, mimo że nie wychodzi
w ekstazie palimy całuny nekrologów.
I podążamy tam, gdzie niosą nogi,
uparcie twierdząc, że to rozum.
Sztelak Marcin, 18 września 2015
Budzę się nigdzie, wśród
dobrze znanych ścian. Był bal
albo sen.
Wszystko jedno gdy jestem
starszy o noc lub zerwaną
kartę kalendarza.
Piekło dnia otwiera podwoje
i okna. Wolałbym pozostać
przytulony do wczoraj,
ale idę, przed siebie.
Niezauważalnie
już środa.
Sztelak Marcin, 17 września 2015
Zacznijmy od bisu. Później już tylko
wejdziemy na scenę.
I nie mówimy życia, bo to zakazany
wyraz. Tabu.
Więc stoimy w ostrym świetle,
odarci. Nawet ze złudzeń,
szczególnie tych dotyczących zmienności
pór roku. Mimo wszystko wiosna
wisi w powietrzu. Jak hekatomba
lub inna ofiara. Ku czci zapomnień.
Którym oddajemy się z zapamiętaniem.
Wartym, co najmniej, zaznaczenia
czerwonym długopisem.
W kalendarzu na przyszłe stulecie.
Sztelak Marcin, 16 września 2015
Gorzknieję w tej pustce wypełnionej
przedmiotami.
Małostkowo tulę je niczym przybrane
dzieci.
Można to nawet nazwać tańcem,
w rytm dawno zapomnianych
przysiąg.
Jednak ich widma poprzylepiane
do okien zsyłają niespokojne
noce.
I bardzo bolesne poranki.
Sztelak Marcin, 15 września 2015
Umrzesz nim to drzewko stanie się drzewem.
— Owszem, ale czy to jest powód
aby go nie sadzić?
Paradoksy ściśnięte w słowo,
soki spływają po brodzie,
co można zrzucić na starcze otępienie
albo inne geriatrie.
Brakuje uniesień, treści w rzadkiej
zupce cichego dnia.
I jeszcze cieńszej nocy.
Tylko pragmatyzm siedemnastej wizyty
w toalecie oraz profilaktycznego dłubania
w puencie. Przykładowo testamentu.
Zresztą już niewiele można powiedzieć,
więc z braku szczęśliwych zakończeń
czas zadowolić się cudzym
happy end’em.
A drzewo i tak skazane
na papier, być może ostatni kwitek
z życia.
Sztelak Marcin, 21 sierpnia 2015
Lubimy te ciepłe pustki,
gdzie nie trzeba być
przyszłością i minionym.
Wystarczy trwać, doskonale obojętnie
– taka najprostsza (nie)czułość,
ani dla siebie, ani nikogo innego.
Jednak świat wiruje ponad
i w nas, więc szukamy
odpowiedzi.
Odnajdując nadmiar pytań.
Oraz, ponad wszystko, milczeń,
których nie chcemy zaakceptować.
Sztelak Marcin, 20 sierpnia 2015
Gorzknieję w tej pustce wypełnionej
przedmiotami.
Małostkowo tulę je niczym przybrane
dzieci.
Można to nawet nazwać tańcem,
w rytm dawno zapomnianych
przysiąg.
Jednak ich widma poprzylepiane
do okien zsyłają niespokojne
noce.
I bardzo bolesne poranki.
Sztelak Marcin, 18 sierpnia 2015
Plamy na słońcu generują upadki
tak zwanych aniołów,
trywialnych, ze skrzydłami i aureolą.
Wrastają w miękki asfalt, po deszczu
puszczając pędy.
Coraz bujniejsze.
Później umierają wystawione na żar,
pot zamyka im usta,
ostatni krzyk jest zbyt cichy
aby ktoś obrócił głowę.
Nie mówiąc o modlitwie,
za umarłych, żywych.
Oraz tych po środku.
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.