Yaro, 14 października 2014
ciężkie krople jak łzy
moczą szyby białe parapety
w ogrodzie kwitną czerwone płatki zwinięte
rozety kolorowe jak myśli zielone dywany
błądzisz po głowie zbłąkany
w oczach niebo przychylne
układasz na stole słowa
zabawnie ściskasz dłonie na głowie
rozmyślasz wzdychasz kochasz
chwile nabrzmiałe pękają bańkami
naciągasz zegar stary kukułka zasnęła
ucieka gwiazda łamie próg horyzontu
blask głaszcze serca bicia miarowe
list
na stole kompot wiśniowy
w karafce nalewka na zimne samotne wieczory
Yaro, 13 października 2014
nie zapomnę naszej miłości do grobowej deski
o kilka lat młodszy zacięty waleczny
będę o nas się modlić
nauczyłem się tęsknić
z aniołami śpiewam każdej nocy
cierpliwość prowadzi po krawędzi obłędu
nie ma żalu pytasz -dlaczego?
ktoś z nas musiał nawalić
ktoś myślał inaczej
czas mści sytuację niewykorzystaną
teraz idę spojrzę na zdjęcie usnę
przyjrzyj się w lustrze stoję z boku
spotkamy się w innym wymiarze
gdzie nasze gwiazdy będą świecić która mocniej
linia życia patrzy w oczy
nie walczyłem do końca
wyłowiłem cię od los
podarował miłość młodemu chłopcu
Yaro, 13 października 2014
świergotem słów
sroko rozmowę naciągasz
dzięcioł na drzewie
kurczowo pazurkami się trzyma
ostatkiem siły kornikowi głowę urywa
las życiem płonie tej jesieni
spacer szelestem liści i wszystko zapominasz
nie patrzysz na zegar czas w miejscu alejką umyka
złodziej chowa w kroplach rosy skarby chwili
nie uciekaj ode mnie zostań na moment
trawy spieczone
słońca promieniem
rozświetlone półmrokiem przechodzi obok
idę wplatam miedzy nas rozmowę
widzisz kochana las jest sam a nas przybywa
z każdym krokiem nowym rokiem
odejść chciałaś tylko dokąd
przy mym boku dotrzymuj kroku
czas zgarbi ciała wspomniesz tą historię
zabiera mnie kostucha zdrowie nie to
wnukom o mnie opowiesz
w szpakowatej głowie zapisane chwile
w zapachu leśnej konwalii
Yaro, 13 października 2014
nadejdzie dzień rozkwitnie wierszem
myśli ubrane w słowa jak jabłoń w kwiaty
prysną marzenia cierpliwie wyczekuję
rozsypią się wersy na całą stronę
wierszem na niepogodę pokonam złe emocje
rozładuje sytuację napiętą
przyniesie ulgę w płaczu samotności
piękny jak jesień przy sobocie
słońca promieniem i babim latem
sieć pajęcza nie podzieli nie rozerwie serc gorących
pisz poeto młody na ciepło na chłody
rozgrzej ducha niechaj
cieszy się szczęściem dni których nie znamy
nadejdzie dzień rozkwitnie wierszem
Yaro, 12 października 2014
ziemia krąży świat napędza
spokojnie w miejscu stoję
twarz z każdym rokiem starsza
parę zmarszczek
żona kremem z Avonu wygładza
gdy życie zapuka do okien
rozsuń zasłony nienakarmiony
ugość szczęście daj wody
zaproś do wspólnej rozmowy
choć piękne ginie za horyzontem
by żyć w chaosie istnienia
wszystko ustawione
my owieczki młode słuchamy
prowadzi na pola lub suche trawy
zachodni wiatr spogląda
deszczem siecze ugory
zielone pastwiska pełne koni
jeszcze ten kwiat na jabłoniach
wiosna budzi życie
idziemy pod ramię
gdy usypiam ono czuwa jak matka
głodni upojeni oczy szeroko
świat niedozwolony świat głęboki
toniemy jak atlanci w bezkresnej przestrzeni
Yaro, 12 października 2014
najlepiej przespać dzień
odchodzi w sen
ciężkie kroki
na zdjęciach na obrazach
w pięknych wierszach zatopiona
w pamięci wspomnieniem
babim latem owija w bajki kolorowe
szeptem gałęzi szelestem liści
promienie przyklejone do powierzchni
szukasz miejsca dla siebie
pozbieram w sercu iskry miłości
czekając zimy i wiosny
orzech laskowy pod leszczyną
śpią w gawrach misie
tańczy dusza usypia smutki
wszystko co dobre ma koniec
Yaro, 10 października 2014
śniłem o niej całe wieki
starszy o pełnoletność
spotkałem dziewczę młode
materiał na żonę
szybko urosła dbałem o nią
zaraża szczerym uśmiechem
ciało jedwabne zadbana
myślą jasną jak zasłony w pokoju babci
włosy ciemne oczy w błękicie gasną
naprowadziłem na drogę
tyle znaków nie wyprowadzam w pole
na zawsze obydwoje
ciągniemy wóz na nim życie zdrowe
Yaro, 9 października 2014
dziwny przewrotny nasz świat
pełen kontrastów szarych barw
bogactwo i bieda aż piszczy
co na to dzieci małe niewinne
być może proste nasze życie
takie powinno być jak blask słońca
nad nami dach w oczach błękitu
daj życie nam trochę spokojnego dnia
poczekam popatrzę pod sam wieczór
ze wschodu nieciekawe wieści na internecie
gdy powołaj nas będzie życia wieczór
mrok spowije sumienia w kokonach na plecach
droga ciężko idzie ku ramiona śmierci
świat oszalał schizofrenia w dziwnych obrazach
uciekaj w góry wysokie nie zabijaj miłości
wszystko się ułoży przeminą wojny głód choroby
cierpliwie patrzę na długie twoje włosy
uśmiech na usta czegoś ci zazdroszczę
Yaro, 9 października 2014
mówiąc slangiem
bujam się między tym
a paranormalnym światem
dławi mną prawd księgi
nie składałem obietnic
Yaro, 9 października 2014
nie szukaj moich śladów
zatapiam o poranku oddech w życiu
pełne piersi unoszą modlitwę ku niebu
blisko nam do bram
miłości nie ukrywaj
uśmiechnij się szczerze do ludzi
otuchy im potrzeba
nieś radość do codziennego istnienia
nadzieja umiera nie pozwól jej
serce miej dla człowieka
powoli
chwila za chwilą kulą się listki wysuszone
jesienne spojrzenie stare mądre
ciepłem otocz wspomnienia
wybierz najlepsze
wsłuchaj się w ciszę lasu spokojem idzie
noc tuli do snu małe dziecię
matka radość niesie w piersiach nabrzmiałych
chodź doliną po dywanie zielonym
niebo jest tak blisko ciebie
płyną łabędzi na jeziorach pełne szczęście
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.