Poetry

Mariusz J.


Mariusz J.

Mariusz J., 7 october 2011

Zmiana ( wrzesień 2011 )

Nie pamietam by w lipcu padał deszcz
i wciąż spoglądając w lustro siłuję się z bogiem
wychodząc przez balkon zakładam ciemne okulary
by nie oglądać jak ludzie depczą sie po stopach

powiedzieli że ta "zmiana" może być końcem lata
jak również milczeniem przy niedzielnym schabowym
jedynkami w zeszytach u starszego syna
i ostatnia minutą przegranego meczu
nie prosiłem o niespokojną drzemkę córki
między badaniem OB a nieświeżym podwieczorkiem
i internetową lekturę na tematy nieporuszane przy piwie
za dwa tygodnie wyciągnę spodnie nienoszone od lat
ważne bym za miesiąc zapomniał o brydnych butach lekarzy


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Mariusz J.

Mariusz J., 28 july 2010

Wspomnienie

Zza szkiełka wspominam pierwszy dzień wspólnej
samotności. zapach mebli oraz moje 38 i 9. odgłos stóp
na nagiej posadzce i płacz dziecka z żalem, że zbiera

się na wymioty. oszroniona szyba straszyła chłodem
miejskich ulic, a niepokój w oczach, z zapytaniem
"czy wszystko będzie dobrze", nie pozwalał dopić kawy.

a teraz prześwietlone wspomnienia bledną
za kroplami jesiennego deszczu.
twój oddech zaparował moje okulary.


number of comments: 3 | rating: 3 | detail

Mariusz J.

Mariusz J., 27 july 2010

Proces

Na pierwszym miejscu zawsze jest rutyna
widoczna w oczach ludzi o twarzach Himilsbacha.

wczoraj byłem pacjentem oddziału patologii
dorastania, a dziś wiem jak pachnie skóra
niemowlęcia. zapatrzyłem się na odbicie w lustrze.
mam na twarzy więcej wiosen niż zim i podobieństwo
w postrzeganiu zmiennych warunkujących postępowanie.

wychodzę na zewnątrz. dozorczyni zamiata liście
w lewą stronę, a na szyldach reklamowych
litery tworzą niezrozumiałe kształty.

prześladują mnie parzyste numery linii autobusowych
i kobieta sprzedająca na rogu cytryny. zapach
ud nie pozwala za wcześnie zasnąć.
czy dlatego przez tyle lat wciąż zza okna
oglądam te same seriale?

darujcie sobie komentarze.
wiem że proces rozkładu przebiega bez zarzutu.


number of comments: 9 | rating: 8 | detail

Mariusz J.

Mariusz J., 26 july 2010

Wiejskie dróżki

Nie widać już wiejskich dróżek w twoim charakterze

pisma.
unikasz pytań o temperaturę ciała jakbyś prosiła
o miłość do eleganckich ubrań. uciekasz
przed psem burkiem, który pięć wiosen leży
zakopany za chałupą. tam gdzie jesteś
śnieg topnieje szybciej, a i zmarszczki na twarzy
nie dodają uroku. nie słyszysz gospodarza co z kurami
wstaje i dzwonów z najbliższego kościoła nasłuchuje.
czujesz się częścią skupiska bez twarzy i imion.
a tutaj

gdzie mieszkam zawsze możesz powiedzieć do mnie "mamo".


number of comments: 7 | rating: 10 | detail

Mariusz J.

Mariusz J., 23 july 2010

Pocztówka

wczoraj odwiedził mnie kuzyn z lublina. nie patrzył
z należytym szacunkiem na biust żony.

za oknem widać plakaty
z pryszczatymi mężczyznami. okłamują,
że nie ma kryzysu.
przecież sąsiadce spod ósemki umarła pelargonia.
mówili o tym w sklepie z porcelaną.
pani janina zbiera zapasy. dokarmia gołębie
tylko prawą  ręką. przeczytała o diecie cud.
już dwa tygodnie nie była w kościele.

na południu leży śnieg, a po godzinie dwudziestej
bez wiedzy dziadków chłopcy obmacują koleżanki
po piętach. czasami tylko zbierają kapsle po śmietnikach.
w marcu zawsze jest tak samo.

dzisiaj mój kuzyn wrócił do lublina.
nie posprzątał po sobie.


number of comments: 5 | rating: 5 | detail

Mariusz J.

Mariusz J., 22 july 2010

Rozstania i powroty

Łatwo jest pocierać się
policzkami, gdy po drugiej
stronie miasta wiatr przechyla gniazda.

ten marzec nie doda odwagi. zakopiemy
listy bez znaczków, by już nigdy nie pamiętać
nienaostrzonych noży. ogrzejemy dłonie
wystawiając do księżyca linie papilarne. bez śladów

zbrodni na opuszkach palców. wychodziliśmy
tymi drzwiami tysiące razy. za każdym
trząśnięciem pozostawialiśmy
w pustym pokoju kilka stopni ciepła. nikomu

nie było potrzebne podnoszenie
głosu i siebie z zakurzonej podłogi. spełniłem
wszystkie obietnice. pozwól odszukać
kolejne wyzwania.


number of comments: 3 | rating: 8 | detail

Mariusz J.

Mariusz J., 21 july 2010

Przekaz medialny

Na wszystkich balkonach świata zaobserwowano
ślady stóp nieznanych przechodniów.
anteny satelitarne wysyłają sygnał
informujący o zbiorowym morderstwie kaktusów.
 
przekaz medialny prowokuje do ucieczki pod stół.
dziwne wypadki zdarzają się raz na kilkanaście dni
w ustach polityków niewiadomej orientacji. wciąż
czytam o rozmiarze miseczki pogodynki, z kanału
„prawda”, schowanej do dolnej szuflady. 
 
dawniej czerwoni bili czarnych,
zieloni wyglądali przez wizjery a biało-niebiescy
poupychani w piwnicach grali w karty.
teraz po ulicach nawet dzieci nie biegają.
muszę przestawić dekoder na „aldżazirę”
lubię do kolacji obejrzeć czarny humor.


number of comments: 4 | rating: 2 | detail

Mariusz J.

Mariusz J., 20 july 2010

Istnienie

Teraz tylko codzienność inna od młodzieńczych ideałów.
makijaż spływający po twarzy ukochanej, praca bez profitów,
nudne seriale o życiu bohaterów o mimice klaunów.
a po godzinie dwudziestej trzeciej miłość

z czerwonym kółkiem w górnym rogu kiedy ona śpi obok.
nie warto wizualizować obrazów psujących sielankową wegetację.
tak bardzo chciałbym być żołnierzem, księdzem albo bohaterem kreskówki

zepsuli autorytety zbudowane z puzzli. nie bardzo wiem
dlaczego wybrał mnie świat niecnych uczynków.
teraz tylko istnienie dopóki nie nadejdzie ciemność.
przed snem najlepiej wypić lampkę wina.


number of comments: 3 | rating: 3 | detail

Mariusz J.

Mariusz J., 19 july 2010

Trzy

karmiłaś piersią tylko przez kilka dni, a nie uciekłem
do sąsiadki z naprzeciwka. nauczyłaś pokazywać język,
a plac zabaw na rogu nie był tajemnicą. przy tobie
wampiryzm energetyczny to wspólny rytuał. szkoda,
że telefon tak często milczy.

nasze uniesienia są klasycznym mezaliansem. w posagu
dostałem małą istotę i spłatę rozłożoną na raty. stymulujesz
przezprzełykowo cząstki, komórki i dwie elektrody w sercu.
chociaż sagi, które czytasz, zapełniają półki, to dobrze
codziennie kłaść się na ciepłym prześcieradle
.

jeszcze kopiesz. a za kilka dni przemeblujesz pokój. uczę
się bajek, kradnąc książki od twojego starszego brata,
i robótek ręcznych składając łóżeczko. trzydziesty szósty
tydzień na odwyku
. muszę poszukać w encyklopedii
słowa "tata".


number of comments: 3 | rating: 4 | detail

Mariusz J.

Mariusz J., 16 july 2010

Autobiografia

wola była częścią obrazów w głowie. startym kolanem,
twarzą bez numeru PESEL. dorośli mówili metaforami i czasami
zabierali w podróże na koniec świata z pustą wystawą sklepową.
gwiazdkę chciałem obchodzić kilka razy w roku. niekoniecznie
przed czarno-białym telewizorem z kanałami dla głuchoniemych.

ursynów mnie wychował. zapachem osiedli i przygodami z książek.
podwórkowa przemoc nauczyła słów z katalogu ironii i niedomówień.
wtedy przeskoczyłem najwięcej ogrodzeń. słuchając radia otwierałem drzwi
Huxleya. świat stał się dużo większy, kiedy koleżankom urosły piersi.

mokotów opisuję jako miejsce, którego nie rozumiem. stare drzewa
przypominają o braku włosów. kurz na meblach o rachunkach za życie.
juz dwie kobiety posługują się moim nazwiskiem. nie potrafię mieć
trzydziestu lat. trzeba zmienić adres zameldowania.









number of comments: 5 | rating: 8 | detail

Mariusz J.

Mariusz J., 15 july 2010

Konsument

Jak na konsumenta przystało poszukuję pinezki,
aby przypiąć zdjęcie na styropianową ścianę.
może jeszcze lodów waniliowych dla ciała
przylegającego do trzydniowego zarostu

bez jednorazowej maszynki. pachniemy aromatem
uniesienia i cukierków miętowych. nasyceni
odwracamy się plecami od kolejnego zakupu.
rozmyślamy o akcesoriach kuchennych

i ogórkach kiszonych. a na śniadanie serwuję
liścik o esach floresach zapowiadający kolejną
promocje. pani ze sklepu na rogu znowu wabi
rozpiętym guzikiem. zwykle ulegam pokusie.


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Mariusz J.

Mariusz J., 14 july 2010

Człowiek z brudnopisu

Utrwaliłem twarz na zabrudzonych ścianach
w pomieszczeniach, gdzie szept rozchodzi się
z prędkością światła. hałas na ulicy
nigdy nie rozpuści makijażu. powypadają rzęsy
i paznokcie. nazwisko pozostanie takie same.

po raz kolejny gwizd gotowanej wody.
w gazecie piszą o samobójcy z metra. nic o mnie.
leżąc na dywanie łatwiej zaczerpnąć tchu. gdy wychodzę
mijam ślady odciśnięte w błocie. chcę być człowiekiem

z pierwszych stron brudnopisu. każda notka
jest wyznacznikiem przetrwania.


number of comments: 2 | rating: 7 | detail

Mariusz J.

Mariusz J., 13 july 2010

Strach przed stópkami

Drucikami do serca i białą tabletką po
śniadaniu uspokajam wyobraźnię. wielkością brzucha
i popołudniowymi kłótniami funkcjonuję od
ściany do ściany. odmierzam długość kroków

do rozwiązania.
odbarwienie na koszuli traktuję niczym wydarzenie dnia.
wydzielina z ukochanych ust pachnie truskawkami,
kiedy kotłując się w łóżku myślę o istocie z nasienia.

strach przed małymi stópkami
obezwładnia brakiem powietrza. i choć lekarz mówił
"wszystko minie", to wiem, że muszę wykupić polisę
na najbliższe dwadzieścia kilka lat życia.


number of comments: 4 | rating: 6 | detail

Mariusz J.

Mariusz J., 12 july 2010

Staruszka

nie ma już imienia.
nie istnieją dla niej pory roku rozpisane w kalendarzu
nad szpitalnym łóżkiem. wnuki potraciły twarze
a córki zmieniły daty urodzenia. nie opowie jak

od rosjan w czasie wojny chleb brała i karmiła łabędzie
wierząc, że zmienią barwę również na czerwień. obecnie
mieszka w radomiu, chociaż nigdy nie przejeżdżała
tamtymi drogami a jej rzeczy wciąż są na warszawskim oddziale.
wspomina tylko o pigułkach, których lekarz
nie przepisał i gorącej zupie wylewanej za okno. odwiedzamy

staruszkę trzy razy w tygodniu wierząc,
że odpowie ile ma lat. zawsze prosi żeby ją zabrać.
nie pamięta pod który adres.


number of comments: 1 | rating: 7 | detail

Mariusz J.

Mariusz J., 9 july 2010

Atak Serca

Ten atak serca przyszedł za wcześnie
o co najmniej dwadzieścia lat.
informacja pachnąca żółtym serem zakończyła beztroskę.
wyartykułowana przez słuchawkę,
głosem dającym zazwyczaj ukojenie.
jadąc pociągiem goniłem spóźnienie.
w głowie grało nieznośnie tutu-tutu, tutu-tutu.
układałem scenariusz obawiając się źle wykadrować
czas i miejsce oraz, że zostanę niezaspokojony niczym chłopiec,
któremu odebrano marzenie o św. mikołaju.
bałem się, że nie pofrunę jak pisklę wypadające z gniazda.
nie szukałem wspomnień z jego ramieniem u boku.
ten atak serca przyszedł za wcześnie
o całą moją przyszłość.


number of comments: 5 | rating: 10 | detail

Mariusz J.

Mariusz J., 8 july 2010

Lato miejskich kochanków

To miasto śmierdzi potem ludzi stłoczonych
w tramwajach, muszę pokonać wszystkie stopnie
spróchniałych krętych schodów, żeby
odnaleźć miejsce, gdzie leżysz otwarta na każdą
prośbę, zlizując z mojego ciała kurz i roztocza
wiesz że potrafię kochać, i chociaż pachnę
czosnkiem lub wczorajszym prysznicem, to przyznaję
że podejrzałem gdzie położyłaś test ciążowy,
prosząc boga abym to ja był dobrym ojcem.


number of comments: 3 | rating: 12 | detail

Mariusz J.

Mariusz J., 7 july 2010

To nie jest tekst o narodzinach

Powiedzieli, że jest tkanką wydaloną
na kawałek ligniny. w tamten piątek
ludzie jak zawsze prosili o cukier,
a jednak ich twarze wyglądały blado.
z przedszkola trzeba było odebrać dziecko
i kłamać. mama przecież nie dostała kataru.
ucieszyło się, że wujek zawiezie je do babci.
w szafie leżały za duże ubrania,
a nikt nie miał ochoty na czekoladę.
czas było pakować torbę.

teraz to tylko wspomnienie. pory roku
pozmieniały okolice. popękały ulice i wyrwano
te ładne drzewa co pod oknem rosły. w piwnicy
osiadło więcej kurzu, a tej ślicznej dziewczynce
z naprzeciwka urosły włosy. tak pięknie
brzmi śmiech z pokoju obok. zawsze nocą
sprawdzam czy Ninka oddycha.


number of comments: 3 | rating: 4 | detail

Mariusz J.

Mariusz J., 6 july 2010

Somebody

Martin zaśpiewaj jeszcze raz "somebody"
"a na końcu ona mnie zrozumie".

jak tak dalej będzie nie wejdziemy latem na giewont
i nie spłoszymy rybitw biegających po plaży

zdjęcia zakurzą się na popękanej półce,
a liście kordylina uschną
niczym obcięte paznokcie na dywanie.
stolice europejskie nadal będą
dla nas jedynie punktem na mapie.
trzy szklanki whisky zaleczą odciski

stracone chwile to wszystko o czym tu śpiewasz Martin.
modlę się tylko by dzieci nie musiały mi wybaczać.


number of comments: 4 | rating: 7 | detail

Mariusz J.

Mariusz J., 5 july 2010

Ania twierdzi że nie piszę o miłości...

...a przecież nadal obsypujemy się październikowymi liśćmi.
co prawda

wieczorami coraz rzadziej rzucamy cienie na ścianę
konsumując przy zamkniętych drzwiach roztocza
wyhodowane całodniowymi spacerami korytarzami biura.
przed snem pamiętamy jednak o małżeństwie z bankiem
bez możliwości rozwodu przez trzydzieści lat.

Ania mówi że nie piszę o miłości
a przecież jest współwłaścicielką elektrod w sercu
i stulejki bez daty gwarancji.

wszystkie pory roku przelatują za oknem pozostawiając
tylko rachunki. dzieci rosną i zaspokajają rodzicielską próżność.
za kilka miesięcy Krystian nauczy się słowa na „K”
a Nina będzie zdzierała tapetę ze ściany.

Ania twierdzi że nie piszę o miłości.
a przecież zawsze kiedy poprosi
wskażę drogę którą chciałaby dojechać.


number of comments: 4 | rating: 5 | detail

Mariusz J.

Mariusz J., 2 july 2010

Palcem po albumie

Zaśnieżone pętle autobusowe nie drażnią
spojówek. wracam do wędrówek palcem po albumie.
wyrosłem z krótkich portek, gdy pierwszy raz
ujrzałem kostuchę. namalowana na twarzy
dwunastolatki wyglądała niczym kleks w zeszycie.
mój kumpel też leży pod glebą, a tak wiele obiecywał
wszystkim z paczki pijących tanie wina.
słuchając muzyki lat osiedziesiątych myślę o podróżach.
odwiedzam piwnice, gdzie poznawaliśmy tajemnice
koleżanek. w zimie trudniej było rozpiąć stanik.
albo wiosenne cortlandy co kradliśmy z działek.
zawsze były kwaśne.
przyjaciel leży kilka metrów pod ziemią.
nie znam jego obecnego adresu.
następną wyprawę zadedykuję Marcinowi.
palcem po ścianie z papierosem w ręku.


number of comments: 3 | rating: 6 | detail

Mariusz J.

Mariusz J., 1 july 2010

Droga

Opowieść rozpoczyna się od środka,
gdy zgubię wątek nie szukam starych fotografii.

nie lubię otaczać się ludźmi i przedmiotami
codziennego użytku. każdego dnia poruszam się wolniej.
za oknem widzę odwrócone krajobrazy. zamienione
na dygresję dla innych są szczytem rozkoszy.
nie kłaniam się koleżankom, kiedy lubieżnie pokazują
nadpsute zęby. dalej pukam do wszystkich drzwi
z nadzieją, że otworzy mi ojciec, syn lub duch święty.

ta droga zawsze jest trudna.
codziennie zastanawiam się dokąd prowadzi.


number of comments: 6 | rating: 6 | detail

Mariusz J.

Mariusz J., 28 june 2010

Dwadzieścia lat później

Za każdym razem gdy przekraczam próg mieszkania
jestem starszy o dwa kroki.

w łazience popękał sufit
a włączony telewizor nie zagłusza
udawanych orgazmów
terapeuta zaleca abym nie pożądał
bioder niedożywionych kobiet
wyidealizowanych pod prysznicem.

jak przywrócić zdolność odczuwania ukojenia
gdy nie ma komu zgasić światła?


number of comments: 4 | rating: 11 | detail

Mariusz J.

Mariusz J., 22 june 2010

Koledzy

moi koledzy odwiedzają nocami fast foody

konsumują wzrokiem młode ciała
co po dwóch piwach gotowe są spojrzeć
na ich buty i skórzane portfele
dowody osobiste zostawili
w domach nikt nie wie że pamiętają
lody calipso i stan wojenny
kiedyś

rozmawialiśmy o wojnie w jugosławii
ale od kiedy mam żonę i dziecko
już nie proponują wspólnych dyskusji
do białego rana przy szklanych butelkach

na zdjęciach wyglądamy młodo
dawniej mieliśmy podobne marzenia
teraz zazdroszczę im sylwetki


number of comments: 7 | rating: 9 | detail

Mariusz J.

Mariusz J., 21 june 2010

Pospieszny

Kolekcjonuję karygodności na liniach życia
i twarze na popękanym naskórku dłoni.

naznaczeni uległościami, stłoczeni w wagonach
walczymy o sumę istnienia. będąc pierwszym
w przedziale dla osób wrażliwych, nie czułem się

wybrańcem. stalowe szyny wytyczają cel i czas,
z terminem ważności. podróż kończy się wynikiem
poskładanym ze strzępków połamanych krzyży

i aktów seksualnych. na następnej stacji
opuści nas kilku pasażerów.
ciało będzie lżejsze o dwadzieścia jeden gramów.


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Mariusz J.

Mariusz J., 17 june 2010

Przyziemność

W dzisiejszych czasach wszyscy nosimy białe kołnierzyki
Przed lustrem prowadząc monolog z nieogolonym podbródkiem

Jak co roku nie opłaciłem abonamentu
za wiadomość o katastrofie lotniczej
i dwuminutowe współczucie
przy mikrofonie tvp info
nie rozgłaszam informacji o powodzi sąsiada
w czasie kąpieli mojej córki

Kolejne wybory
Ściany pomalujemy na czarno - biało.


number of comments: 5 | rating: 6 | detail

Mariusz J.

Mariusz J., 17 june 2010

Lekcja polskiego

Pamiętam jak mazałem szlaczki w jej zeszycie
w myślach ściągając kolorowe rajstopy.

romantyzm poznawaliśmy z dłońmi na kolanach
a inwokacji uczyłem się w przerwach
między ustami i pieprzykiem na piersi.
po lekcjach czytaliśmy nieznane księgi
od pana tadeusza.

pozytywizm był pracą u podstaw. na kanapie
rodziców przy głośnej muzyce. grała moją
lalkę a ja bartka zwycięzcę. praca organiczna
rozbudzała zmysły. nikt się nie spodziewał,

że tak szybko przerobimy młodą polskę
z pieluchami w rękach.


number of comments: 4 | rating: 5 | detail

Mariusz J.

Mariusz J., 16 june 2010

Edukacja

nie potrafię rozszyfrować skrótu pms, a biusty kobiet
oglądam na kalendarzach.
semi dry jest obcą formą życia.

ocuciłem się w wieku nastoletnim, oglądając czasopisma
spod łóżka brata. zdjęcia na zagranicznym papierze
nauczyły jak być mężczyzną. inaczej malowałem
koleżanki z kółka plastycznego.

edukacja nie przebiegała prawidłowo. oblewałem większość
egzaminów. do niektórych nie chciano dopuścić.
czasami wygrzebałem z portfela pieniądze.
koledzy mówili, że w ten sposób szybciej dostanę dyplom.

nie potrafię rozszyfrować skrótu pms, a w pracy sami mężczyźni.
kiedy widzę film science fiction przełączam kanał.
muszę zapisać się na kurs gotowania.


number of comments: 5 | rating: 4 | detail

Mariusz J.

Mariusz J., 15 june 2010

Serial o Krystianku

ta forma jest inna niż mój kod genetyczny
nie ogląda polityków w poplamionych marynarkach
i piłki nożnej przy wyłączonym dźwięku
całe szczęście że zakłada koszulki
w kolorach które lubię

wczoraj trzymał za rękę ojca
gdy nerwowo paliłem papierosa
nie wiedziałem jak zainteresować go historiami
o bohaterach gwiezdnych wojen
dobrze że wieczorem posiedzę przy nim

gdy nie będzie mógł zasnąć.

---------------------------------------------------------

Czasami:
kradnę zabawki z twoich marzeń.
zjadam czekoladki kiedy nie chcesz się dzielić.
zamykam się w łazience gdy potrzebujesz wsparcia.

"pobawmy się żołnierzykami"
przecież to nudne
"obejrzyjmy bajkę"
wolę komputer
kiedy gola strzelą, nie wiesz którzy nasi.
jesteś tylko dzieckiem i nie rozumiesz.

łańcuch DNA bez wspólnego mianownika.
każdego dnia uczymy się kochać nawzajem i pomimo.
połączeni z inną miłością.
wybrani przypadkiem by dojrzewać sobą.

...a na końcu schowamy się przed mamą w szafie.
śmiejąc się cichutko poskładamy latawiec.


-------------------------------------------------------------------


Czy smok przedzielony na pół umie zmywać naczynia?

mam 28 lat i dziecko dla którego jestem obcą formą życia, gdy
samiec alfa zajmuje moje miejsce w przedziale dla niepalących
i jadą w podróż do Nibylandii. nigdy nie usłyszę zdania

"tato a kiedy zbudujemy domek dla ptaków". składam puzzle
zastanawiając się, gdzie do cholery włożyć uczucie. przecież
widziałem jak patrzył na tą kreaturę. pakiet na ojcostwo

nie zawsze jest kompatybilny. wchodzę w rolę piotrusia pana
nie rozumiejąc, że zawsze przegram. wieczorem poczytam
bajeczkę o wspaniałej przyszłości głównego bohatera.

czy smok przedzielony na pół nauczy się tabliczki mnożenia?

-----------------------------------------------------------------------



Jeśli poprosisz żebym milczał
będzie koniec świata.

cynizm nie dodaje zmarszczek. wkładam go w usta sześciolatka.
musi nasycić się przed snem. jutro zobaczy, że krawężniki
mają różny kąt nachylenia. splunie pod moje nogi

i powie "kocham cię tato". z każdym dniem stajemy się
mniej doskonali. daltonizm nie dotyczy jedynie kolorów.
wybieramy słowa bez znaczeń i pakujemy warstwami

do urodzinowych prezentów. "synu, tak musi być".
bez wyjaśnienia dlaczego. wychowanie silnie uzależnia,
a trudno zaakceptować własną ułomność. na jutro
zaplanowałem bieg przez przeszkody.


number of comments: 3 | rating: 2 | detail

Mariusz J.

Mariusz J., 2 june 2010

Serial o Ninie

Proszę Państwa! Ninka kopie!

wiemy co oznacza szczęście w formie brzucha
i oczekiwania na nieprzespane noce. "bubu",
"daj", "tiatia" i takie tam monosylaby staną się

hasłami w słowniku wyrazów obcych, a autobus 117
inaczej podjedzie na przystanek. kurz nie rozdrażni
nozdrzy, gdy "apsik" zbudzi z chwilowej drzemki.

kobiety z wielkim biustem, będą laktatorem
dla moich oczu . na półce postawię filmy
inne niż zwykle. listopad miesiącem przemiany.

Proszę Państwa! Ninka wystawiła kopytka!
w styczniu wejdziemy na debet.

-----------------------------------------------------------------

Grudzień jest miesiącem mikołajów w centrach handlowych,

i wszechobecnego pośpiechu za straconymi minutami w kolejce
przy bankomacie. nie tęsknię za czekoladą na kartki,
ale kiedyś choinka była bardziej zielona, a po ulicach
jeździły czołgi. świat w dziecięcych oczach był makro.
osiedla wydawały się miastami, autorytety panami
bez imion z wielkimi długopisami lub w mundurach.

pogodziłem się z faktem, że teraz poruszam się za szybko,
a chłopiec przed komputerem, już nie prosi o komplet łyżew.
czasami tylko lubimy pooglądać filmy w starym kinie.
grudzień jest miesiącem, kiedy Nina będzie miała imieniny.

--------------------------------------------------------------------------

Rozwarcie na dziewięć centymetrów
pora na ewakuację.

zabraniam niepokoju. jestem
mokra, lepka od wód płodowych.
pozmieniam wszystko pod pościelą.
doba nie będzie już spaniem,
oglądaniem seriali
wieczornym obchodem przed komputer.
wszystkich nauczę słów ze słownika monosylab
w tej chwili narodziliście się dla mnie.

panie i panowie
trzydziesty pierwszy grudzień
trzy trzysta
pięćdziesiąt cztery centymetry
mam na imię Nina.

-------------------------------------------------------------

nie czuję obecności, ale za jakiś czas udam,
że potrafię rozmawiać o polityce. zaanektowałam
najmniejsze państwo. prostokącik z kołderką.
później wtargnę na ramiona oraz stopy. rządzę.

językiem ciała wydam sądy kategoryczne na temat
brody taty i krzyku brata. wszystkie piosenki, filmy
ulegną cenzurze. pozwolę istnieć obok siebie. cicho!
teraz ja mówię. wprowadzam władzę absolutną.

--------------------------------------------------------------------


podobno kocyk posiada cztery rogi
i nie każda zabawka ma historię
paluszki w buzi smakują
chociaż inaczej niż pokarm mamy
uczę się znaczeń
zmartwienia i wolna wola
twarze uspokajają
cienie i cisza straszą
czas nie istnieje
nie prosiłam o życie
a jestem

to historia kocyka i moich palców
miło jest zapamiętywać kształt i smak

istnienie
szczegóły
głosy
za jakiś czas zapytam po co to wszystko
teraz milczę

--------------------------------------------------------------


rozpisuje się o spiskowych teoriach dziejów.

nina potrafi zrozumieć. tato to też mężczyzna. patrzy
z wyrzutem, kiedy podmiot liryczny ogląda mecz. żona
piąty raz zagląda do lodówki z nadzieją na globalne ocieplenie.
starsze dziecko traci wzrok przy komputerze a królik nie ma nic
do jedzenia.

w gazecie napisali, że jest kryzys.
odczujemy go wszyscy.

-----------------------------------------------------------------------

Niepotrzebne mi sakramenty aby napić się wody
święconej. będę udawał że wierzę w niewypowiedziane
gesty i słowa po kilku głębszych. jesteś za młoda

by zrozumieć czemu większość patrzy na zegar
odmierzający czas do końca świata lub niedzielnego obiadu
u teściowej. dostaniesz od rodziny złoty łańcuszek

kilka ochów i achów za pół ceny. uzbierane pieniądze
pozwolą opłacić rachunki. w przyszłości każą ci
klęknąć przy ołtarzu. ja usiądę w ostatnim rzędzie.

---------------------------------------------------------------------


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

Mariusz J.

Mariusz J., 1 june 2010

strach ojca...

... to zawsze początek opowieści

jestem hipokrytą
nie wierzę w ołtarze a modlę się by ciśnieniomierz
wskazywał sto dwadzieścia na osiemdziesiąt
wieczorami chciałbym odprowadzać cię na wszystkie rogatki
kojarzyć budynki na które spojrzysz oczami
bez koloru

teraz nie dotykasz gruntu
ufasz w gesty napotkane na drodze
i słowa które przerabiasz na monosylaby
nie znasz zabaw w wojnę
obrzucania kamieniami
każde drzwi są kolejną opowieścią

już nie boję się twoich stópek
tylko ziemi po której będą stąpały


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Mariusz J.

Mariusz J., 28 may 2010

Oksymoron

oksymoron "ślubuję wierność" jest drogowskazem dla zaspokojonych.

listy miłosne schowałem pod bielizną kochanki,
a złotą obrączkę wrzuciłem do zlewu. kreatura,
która udzieliła sakramentu nie przewidziała, że
pozew rozwodowy kosztuje więcej niż paczka

prezerwatyw. na sali sądowej zgasło światło, kłamiąc
walczyliśmy o godność małżeństw. pamiętasz? niczego
nie obiecywałem: ciała, myśli, czy nawet wymuszonych
stosunków oralnych. zastanawiam się tylko: spotkamy się

jeszcze na kawie?


number of comments: 3 | rating: 4 | detail

Mariusz J.

Mariusz J., 27 may 2010

Anomalie pogodowe

I Nerwica natręctw

policzyłem wszystkie płytki chodnikowe i rude dziewczyny w okolicy.
kilometrowe krawężniki drażnią synapsy, kiedy idę po poranne
wiadomości. zamek w drzwiach przekręciłem parzyście, ale wrócę
i sprawdzę. tytuł z pierwszej strony brzmi "na targowisku w kołbieli
w czerwcu spadł śnieg".

II Depresja

dziś tylko dwa razy miałem zawał serca. uspokajasz, że kupiłaś
baterie do ciśnieniomierza, a przecież nie mogę za długo ruszać się,
śmiać i wyglądać na zewnątrz. białe pigułki przypominają o
spotkaniach z obcymi. mówisz bym spróbował wyjść, a to nie jest
normalne by w grudniu codziennie świeciło słońce.

III Fobia

ten pająk złośliwie utkał na balkonie sieć. czy nie mógł wybrać
windy do której nie wchodzę? przez kilka minut będę przecierał stopy
ze zdumienia, łapiąc oddech, wsłuchując się w przyspieszone
bicie dzwonów. wystarczy, że niedługo urodzi mi się dziecko.
ludzie mówią: "w tym roku nie będzie zimy".


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Mariusz J.

Mariusz J., 26 may 2010

W starym kinie

Urodziłem się w demoludzie, gdzie życie było na kartki
i kobiety chodziły w brzydkich płaszczach. sąsiad twierdzi,
że była wojna, a nie pamiętam by wieszano ludzi
na latarniach. w telewizorze zamiast bajek pokazywano
pana w mundurze. przemawiał dziwnym, obcym głosem.

przypominam sobie jak ganialiśmy się z kolegami po podwórku
a oni wokół wielkiego stołu. tato mówił, że rozmawiają różnymi
dialektami. w przerwach między zabawami rodzice kazali
kupować cukier. na lekcjach geografii nauczycielka stawiała
do dziennika dwóje, gdy ktoś zapomniał, że niektóre państwa

zmieniły nazwę.


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

Mariusz J.

Mariusz J., 26 may 2010

Piasek na bucie

Te konstrukcje wydają się być klockami z pewexu.

place zabaw, koparkami zmienione w budowle
pełne smutnych bohaterów, ekspedientki z makijażem
dziewczynek i chłopcy całujący się na podpisanych ławkach.

ktoś zapomniał zapytać czy zgadzam się
przemienić wspomnienia w skupiska ludzkie.

betonowe ściany pełne są kurzu, zapisu udawanych orgazmów.
windy zatrzymują się na coraz wyższych piętrach,
a pomiędzy nimi jest żal, że nie pokażę tego swoim dzieciom.

znaczki w klaserze przypominają o niewysłanych listach
do zaćpanych przyjaciół, a boisko szkolne już nie jest areną
meczów o mistrzostwo świata. ten widok wydaje się iluzją,
ziarenkiem piasku pozostałym na bucie


number of comments: 2 | rating: 6 | detail

Mariusz J.

Mariusz J., 25 may 2010

O tym jak być może....

...a nie musi.

ściany zaszły smugami a coś trzeba powiedzieć.
wycieczka na pola mokotowskie już nie pomaga.

uwodzimy się kanapkami z nieświeżego pieczywa,
oddechy o poranku pachną czosnkiem.
znowu mam lepkie dłonie po samotnych harcach.
mówisz, że pamiętasz jak smakuje pudding czekoladowy
zlizywany z uda, a wychodzimy do pracy piętnaście minut
wcześniej. ten romans skończył się za szybko.

dialog z elementarza.
"kochanie przecież prosiłem żebyś to zrobiła."
"a ty naprawiłeś już szafkę?"

rzucamy w siebie niebieskimi kulkami
kupionymi dla dziecka. dobrze,
że chociaż mamy zdolność kredytową.
będzie na talerze i szklanki.

przed snem poczytam mickiewicza


number of comments: 0 | rating: 6 | detail

Mariusz J.

Mariusz J., 21 may 2010

Miejsce dla dalekowidza

To nie jest miejsce dla dalekowidza

każdego dnia wita mnie chaos monitorów oplutych
poranną kawą. podniesione głosy pań w sterylnych
spódnicach nie wywołują podniecenia. ukrywam się
za barykadą dokumentów. muszę zaczerpnąć tchu.

tutaj nie ma przerwy śniadaniowej. odgłosy czajników
i modnych rozgłośni radiowych programują na
sukces. kolegów znam tylko z uścisku dłoni. papiery
są obrzydliwe w dotyku, a wciąż nie mam rękawiczek.

boje się, że za dwadzieścia lat będę pięć razy wciskał
przycisk od windy, jak kobieta przy biurku z naprzeciwka.
już teraz żegnam się z ludźmi trzy razy dziennie. dobrze
że w domu czeka pomidorowa i pilot od telewizora.


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Mariusz J.

Mariusz J., 21 may 2010

Kruchość

proponuję siebie

by przypomnieć
jak smakuje kropla potu
z innego ciała
spadająca na przepalone zdjęcie dziecka

poukładane ubrania bez białych plam
nie znaczą że trawa będzie równo przycięta
a żona w kuchni zrobi ulubione ciasto

w teorii każda bryła może się roztrzaskać
chociaż doskonale wiem kim jestem.


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Mariusz J.

Mariusz J., 20 may 2010

Samiec Alfa

Czy smok przedzielony na pół umie zmywać naczynia?

mam 28 lat i dziecko dla którego jestem obcą formą życia, gdy
samiec alfa zajmuje moje miejsce w przedziale dla niepalących
i jadą w podróż do Nibylandii. nigdy nie usłyszę zdania

"tato a kiedy zbudujemy domek dla ptaków". składam puzzle
zastanawiając się, gdzie do cholery włożyć uczucie. przecież
widziałem jak patrzył na tą kreaturę. pakiet na ojcostwo

nie zawsze jest kompatybilny. wchodzę w rolę piotrusia pana
nie rozumiejąc, że zawsze przegram. wieczorem poczytam
bajeczkę o wspaniałej przyszłości głównego bohatera.

czy smok przedzielony na pół nauczy się tabliczki mnożenia?


number of comments: 0 | rating: 4 | detail

Mariusz J.

Mariusz J., 20 may 2010

Przodkowie

Podobno moi przodkowie nie chodzili do tanich burdeli
i nie szukali wrażeń w mokotowskich bramach

nie pytam o szczegóły
genotyp wciska mnie w drzewo genealogiczne
pomiędzy wady dziadka i zalety ojca a matka
chociaż karmiła tylko przez tydzień
przekazała zamiłowanie do podróży na wschód

nigdy nie chciałem słuchać o wojnie
wolałem kochać się z dziewczynami w piwnicach
wyobrażając sobie, że nikt tego wcześniej nie robił

a one udając orgazm też nie gasiły ognia.


number of comments: 2 | rating: 8 | detail

Mariusz J.

Mariusz J., 19 may 2010

Obecność

wysoki sądzie
tak naprawdę nie ma mnie w tej opowieści

wydałem wszystkie drobne na podróż
do piwnic w zgrzybiałych kamienicach
odnalazłem podobieństwa
i zakryłem obrazy na ścianach
czas wyjść na powietrze

nie jestem pierwszym który to zrozumiał
a nadal grzebię w ziemi
oddzielam ziarnka piasku
przekazując następnemu pokoleniu

wysoki sądzie
przyznaję się do obecności
nie potrafię jednak odpowiedzieć
dlaczego tutaj jestem


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Mariusz J.

Mariusz J., 19 may 2010

Gwiazda Polarna

Wciąż brakuje okien bym zbudował dom.

nie jest tak, że prowadzą nas anioły dokarmiane
ludzkimi uczynkami. pamiętam, biegałem po polach
zachwycony świadomością istnienia wschodu słońca.
chowałem w kieszeniach okruchy chleba, wmawiając
sobie, że to ciało które da pretekst do błądzenia.
okazały się być jedynie pokarmem dla ptaków.

nie jestem przeciwny by wino powstawało z wody. tylko
cierpki smak nie daje rozgrzeszenia za zabawy w wojnę.
odwiedzałem miejsca, w których ludzie udawali ojca i syna.
inni ducha świętego. niewiedzieli, że północ to przenośnia.
obrzucali kamieniami, gdy szukałem rozwiązań. nie dostałem
od nich strawy i powietrza. nie prosiłem nigdy o zbawienie.

wciąż brakuje drzwi by zbudować dom. żywię się
po śmietnikach wiedząc, że cena jaką płacę zawsze
wliczona będzie w koszt podróży. nie potrzebuję
chować się po kątach. od teraz jestem gwiazdą polarną.
dla siebie


number of comments: 1 | rating: 6 | detail


10 - 30 - 100






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1