Czapski Tomasz, 1 february 2014
ciężko wymykać się nad ranem
odrywać wzrok
żegnając kochankę
i znikać z ostatnim pocałunkiem
schodzić w dół po klatce
jak najciszej stawiając kroki
z wrażeniem że tylko serce
jest w stanie
obudzić śpiące dzwony
ten moment
kiedy trzeba otworzyć drzwi
wiedząc że za nimi
nie istnieje nic
co może zastąpić ramiona
droga powrotna ożywia czas
świeże powietrze przesiąknięte mgłą
okrywa zamyśloną twarz
zamieniając myśli w słowo
firana z chmur zasłania słońce
podobnie jak ludzi
kiedy napotkani pod parasolem
dosypiają porzucone sny
jedynie gładkość chodnika
pozwala iść
niechętnie zacierając ślady
nieprzespanej nocy
ku pomocy przybądź aniele
bo sam nie dam rady
dusza potępiona w ciele
z wyrzutem sumienia zaczyna walczyć
o każdą godzinę rozstania
czuję jak zawisam nad dachami domów
jak chodzę po ścianach
i gaszę latarnie
wszystko byle nie patrzeć
w tył
jednocześnie zapamiętując zapach
za którym mógłbym wrócić
przed następną nocą
jestem jak rzeka spięta mostem
płynę
nie wiedząc na którym brzegu
znajdę tą
własciwą opdowiedź
co do dalszej przyszłości
dwóch obcych sobie
kobiet
ps. dziękuję nocy że przyszła z ciszą
Czapski Tomasz, 30 january 2014
zaprosiłaś mnie na obiad
wspólne gotowanie
zanim zdążyłem przyprawić
pojawił się ranek
***
wyciągnęła z lodówki lody
mówiła że zaraz stopnieją
nie wierzyłem
po chwili odparowałem
zanurzając się w miłość
***
w parzeniu czegoś gorącego
dam dla przykładu herbatę
jest coś co parę zamienia
nie w wodę a w wyobraźnię
***
mógłbym powiedzieć
że to tylko głupie bicie schabu
i że nie jest to wyjątkowość
gdybym nie widział jak usta zaciskasz
gładząc rozbite mięso
ta kość którą zostawiasz
jest dla mnie
czułem
że lubisz moją zwierzęcość
***
przypalone
znaczy walkę z dymem
a gdzie on
tam ogień
nieważne że talerz pusty na stole
kiedy my
pod kołdrą odgrzewamy śniadanie
***
konfitury mają wielką moc
najlepiej smakują podane palcami
bliskość słodyczy i ciała
ociera kąciki ust
zostają ślady
jakie ?
spróbujcie sami
Czapski Tomasz, 29 january 2014
liczenie owiec nie zapowiada snu
ślepe stado idzie nad przepaść
w ciemności
i Bóg niewiele widzi
jeden
dwa
trzy
cztery
w hipnozie mniej boli
leżąc na plecach
rozdrapuję bezsennością sufit
spada mrok po ścianach
rzeźbiąc niekształtne postacie
wleką się w nieładzie
coraz bliżej zakradając się pod oczy
schadzka z myślami
stanęła w martwy punkcie
zabawa przeradza się
w psychozomimetyczny uśmiech
stada znikło
nad krawędzią stoi ślepy pasterz
do ust przykłada fujarkę
zaczyna grać
na niebie wyłania się prześwit
błękitnieje
powoli
nieśmiało
otwieram oczy
mleczna droga daleko za nami
Czapski Tomasz, 28 january 2014
jeszcze nigdy tak blisko nie byłem
rzeczy które na co dzień dotykasz
masz piękny z okna widok
patrz ten lasek
pamiętasz
tam mnie zabrałaś za pierwszym razem
kiedy skrywaliśmy się przed światem
niezbyt dobra była wtedy pogoda
padało ale co tam
nam nie przeszkadzało
i tak żadna kropla
nie wcisnęła się pomiędzy
nasze ciała
tego misia
masz pewnie od zawsze
widać siedzi tak pewnie na łóżku
jakby czuwał nad snami
tulisz go czasami
oklapnięte ma uszko jak miś uszatek
ty już tej bajki nie oglądałaś
ona ma sporo latek
w innych rodziłaś się czasach
widać po plakatach
i kolorowych pomadkach
tak poproszę kawę bez cukru
sypaną z dwóch łyżeczek
za ciasto dziękuję
wolę słodycz w naturze
sporo czytasz
brakuje miejsca na półkach
takiej ilości wampirów nie widziałem
już dawno
lubisz w ich świecie przebywać
mówiłaś przecież
że co noc wpatrujesz się w księżyc
i w nietoperze
jak gonią niesłyszalne dźwięki
tuż przy parapecie
nadzwyczaj pięknie wyglądasz
kiedy przysiadasz koło mnie
bardzo bliska twoja szyja
czy mogę
choć raz dotknąć
usta tak kuszą
pulsując cieniutkim żyłkami
mogę nie wytrzymać
pozwól proszę
wejść
jak do domu pozwoliłaś
drzwi otwierając
w zamian
opowiem historię
zakochanego wampira
ps. dziękuję Edward Cullen za Bella's Lullaby
Czapski Tomasz, 28 january 2014
te winogrona
szumią mi w głowie
czyżbyś dodała szczyptę magii
nabrały smaku koloru i mocy
może przypadkiem nucąc
zaczarowałaś krzewy
pewnie wymsknęło się słodkie zaklęcie
kiedy czesałaś palcami pnącza
a może po prostu słońce
spłynęło po oczach
działa to na mnie
kiedy je piję
widząc drzwi sypialni
niedomknięte rąbkiem szlafroku
przedwcześnie zrzuconym
na wszelki wypadek
gdybym się zapomniał
kańczając dwuletnie leżakowanie
na dnie dwie krople
w jeden łyk rozchylają usta
mam wrażenie że zaraz utonę
jeśli nie wejdę po chwili
zamkną się wrota
przeskoku w czasie
i stracę coś o czym śniłem
będąc chłopcem
cóż wtedy pozostanie
jak tylko złożyć głowę
na twardym puchu
trzymając w rękach
nagrzaną lampkę
pełną strachu
i wrażliwości
dobranoc więc nocy
śnij w wyobraźni
ja wracam
do kochanki
Czapski Tomasz, 27 january 2014
od kiedy przestałaś pisać
nie rozmawiam z listonoszem
przechodzi na druga stronę ulicy
a jedynym przekazem który zostawia
jest uśmiech
nad wyraz cyniczny
od kiedy przestałaś bywać
nie odwiedzam znajomych
zawsze kiedy dzwonię z prośbą o spotkanie
mówią że chętnie jak najbardziej
jak dawniej
tylko że dziś przypadkiem mają inne plany
od kiedy nie rozmawiam z tobą
nie umiem odzyskać żadnego słowa
nawet papuga przestała powtarzać
dłubie ziarno słonecznika
jakby oglądała film na którym zasypia
najwytrwalszy widz
od kiedy próbuję zastąpić czas
butelką niedojrzałego wina
i mijać co wieczór drugą połowę łóżka
czuję że coś głęboko w duszy przemija
tnąc brzytwą pulsującą żyłę
łączącą komory serca
do teraz nie rozumiem
jak mogłem przespać
siedzącą na kolanach miłość
może za szeroko otworzyłem okna
i za bardzo uwierzyłem
że ptaki kluczem zamykają gniazda
tylko na zimę
Czapski Tomasz, 26 january 2014
popołudniowe wędrowanie
śpiącymi ulicami
pod czujnym okiem ziewających bram
i zamyślonego pomnika
nad przyczynowością zmian
w historii człowieka
jest za zimno na kwiaty
więc poniosę je dalej
w dłoniach będzie cieplej
zanim opadną
droga do parku pod śniegiem zanikła
intuicyjnie kroki prowadzą do drzew
na mostku chwila dla mrozu
kaczką rzucam chleb
i dalej schodami
tymi samymi
co przed paru laty
zjeżdżałem z dzieciństwa
w dorosły świat
wielki dąb oprószony śniegiem
starzec medytujący z niebem
latem w nagrodę za wytrwałość
został bohaterem
teraz drzewa czynią honory
chyląc korony
siedzę na ławce przed nim
za mną kamienie szepczą milczeniem
myślami wchodzę w krąg
staję po środku ja i dąb
dotykam go
a on cieniem gładzi mnie po włosach
nadchodzi szarości
czas iść dalej
żegnam więc Chopina
dając obietnicę że wrócę
kiedy premiera wiosny zagra z afiszów
dźwięki Żelazowej Woli
mijam kolejną przecznicę
jestem coraz bliżej
nie przystaję nigdzie choć kuszą reklamy
a raczej wspomnienia
płynące w oknach domów
i te ściany spękane nadmiarem farby
czas ukryty w cegłach
zbliżyła się godzina
stoję niecierpliwy przed klatką
cichutki sygnał otworzył drzwi
delikatne skrzypnięcie klamką
poprawiłem kwiatom płatki
na trzecim piętrze
będą mogły tylko się zawstydzić
zapachem który poczują
kiedy wpadając w gorące ramiona
do siebie je przytulisz
ps. Dziękuję Tracy za „Dreaming On A World”
Czapski Tomasz, 26 january 2014
kręcę się
wirujęrozkładam ręce
zamykam oczy
małe tornado
zaczyna unosić
splątane w supeł
kierunki świata
grawitacja nie działa
odrywam ciało od duszy
lewitują
bliźniacze atomy
zawieszone
w próżni myśli
parują
zostawiając pustą głowę
a ona
siłą czarnej dziury
zaciąga n o w e
uczucie
coś mnie wybudza
i nie żałuję
że wróciłem na jawę
to zapach kawy
podany do łóżka
...pozwól
że go poslodzę
na twoich ustach
Czapski Tomasz, 25 january 2014
zaczynam rozumieć
łączące się dwa głosy
mój wewnętrzny
sprzeczny
szukający kompromisu
między ujawnieniem
a przemilczeniem
z twoim
życiowo szczerym
prawdziwym
który słyszę
jak z oczu płynie
kiedy się w nich przeglądam
trzymając chusteczkę
Czapski Tomasz, 25 january 2014
w osiemdziesiąt dni
Verne spełnił swoje marzenia
nie mogłem za nim podążyć
więc kupiłem świeczkę
której czas palenia na osiemdziesiąt godzin
przewidywał producent
nie pomylił się
wystarczyło