bosski_diabel, 7 maja 2014
poplątały sie tory naszym pociągom ku.
pod powiekami chowamy semafory,
niedotykalni, bezcenni, intarsjowani mijamy
puste perony, drzazgami kaleczymy węzły - jak
nieznajomi próbujemy odświeżać inicjały w słowie.
z ukrycia obserwujemy nasz księżyc, chyłkiem zrzuca
pancerz, odsłania miejsca, w których istnienie wątpiliśmy.
wyglądam oknem płowieję, nierozsądek spochmurniał.
bosski_diabel, 15 kwietnia 2014
słowa mają smak i zapach niezapisane umierają
kiedy mówisz mrużysz myśli, odchodzisz i wracasz.
każdej nocy próbujesz wrosnąć w sny.
świtem odsłaniasz codzienność. krzyżujesz drogi,
przecinasz tory, rozgałęźniasz znaczenia, wczoraj napisałaś:
jesteśmy jedyni na własne prawdopodobieństwo
analogie wpisane w rzeczywistość prostują historie, czasami
mieszają się dwa oddechy stłoczone w pierwotnym odruchu.
prawdy zaczepione o mury toczą dialog z czasem, kruszeją,
dłonie rozdrapują zdania na słowa, idea wymaga poświęceń.
pozbieranymi okruchami wykarmię gołębie
na marginesie zostawię ozdobne inicjały WTBD
bosski_diabel, 27 marca 2014
noc zręcznym ściegiem wyciągnęła z powietrza czerń,
rozgryzione litery smakują miętą i jaśminem, pada.
pytania płowieją na deszczu, a odpowiedzi leżakują
jak stare wino, otworzone muszą mieć miejsce i czas,
aby mogły swobodnie pooddychać.
ostatnio prześladuje mnie ortografia krajobrazu,
w którym cienie karmią się szarością,
taka permanentna niestałość kolorów.
trudność nanoszenia polega na doborze farb.
w rozmazanych płótnach wyglądamy niewyraźnie,
z obrazu wychodzimy jak spod prysznica. nazimno.
bosski_diabel, 23 marca 2014
zawieszony czynem a wpół-słowem wybiera to drugie,
spadają nie dając spokoju, takie niespełnione za-czyny.
w chwili, gdy ma wydać owoc wraca w nim chaos.
w środku nocy zapala światełko i wypluwa z siebie
starą kwestię, never say never, doprowadza ją do absurdu.
wie, że wspólny sen się rozpołowił, zamigotał przedsionkami.
świt podzielił niepodzielne, ale można nauczyć się żyć,
chociażby nawet myśląc podwójnie. teraz wczoraj
musi się wyspać, wspomnienia utrwalić puentą.
bosski_diabel, 17 marca 2014
…,,śpij , śpij, sen o miłości przedłuża rozkosz"
Claire Etcherelli
czasami wydaje mi się że potrafisz lepiej ode mnie
wytrącać z ust resztki sylab plasterki metafor
czasami patrzę za ciebie maluję chociaż to ty
wprowadzasz farby po napiętej ramie nie
nie przepraszaj nie zraszaj między nami akwarele
schną biało słono - biało słodko wysuszona biel i czerń
ale żyjemy ja twoją nocą ty moim dniem w pamięci
zaparzony jaśmin na zielono oswojony smakiem
towarzyszy nam od przemokniętych ławek na Plantach
czasami nie wiem czy mnie przytulasz czy dusisz
zamykasz w tak ciasnym uścisku że krzyczę niekrzykiem
czasami wolałabym nie widzieć jak drżą usta
nocą rozkładam powietrze na części najprostsze
staram się rozumieć słowa szukam miejsca w archiwum
bosski_diabel, 13 marca 2014
jestem lustrem na ścianie patrzę na odbicia
zatrzymane w kadrze przemijają z wiatrem
zamilczeniem ze środka odbiło się wczoraj połknięta
cisza usypia usta jestem czysty nawet przezro
lunatycznie drepczę po ciemku w kierunku jej dłoni
ścieżką wysypaną zielonym liściem jaśminu tylko
boję się bialej kartki papieru przez którą prześwieca
zapomnienie szukam punktów wspólnej grawitacji
na osi wyobrażeń wyznaczając granice uczuć teraz
nie potrzebuję ciebie poczekam aż zatęsknisz
bosski_diabel, 2 marca 2014
razem a tak trudno uchwycić się nawzajem
wczoraj zamarzło na amen
zostały stokrotki kieszenie pełne pozorów
im zimniej tym bardziej płonie horyzont
obudź mnie przytul zanim wypali się niebo
bosski_diabel, 28 lutego 2014
lepiej nie pytaj czy często przekraczam rubikon.
oczami przepływam do środka, jak światło, osiadam cieniem.
niedoszłe powroty składam w wizyty, buduję z nich pomosty.
w nocy szkło grzęźnie w gardłach, ludzie szukają w śmietnikach
zużytych ust na aluminium, koty seksu, ja siebie. codzienność
najwyraźniej nie wyszła, uwiera. jest jeszcze coś,
czasami pęka sufit, wtedy opisuję ucięte kciuki i dialogi.
jutro zabrała fala z tamtego brzegu.
(Isi i nie tylko)
bosski_diabel, 25 lutego 2014
patrząc wstecz rzeczywiście dużo się zmieniło
nie obchodzą mnie na przykład zmiany w rozkładach jazdy
jeżdżę na gapę i nie poluję na przypadki czasami gwiżdżę
nie zamykam powiek zbyt często boję się czerni i srebra.
wciąż chodzę po świecie robiąc wyprawy w stronę edenu
mam na odległość ręki wszystkie gesty których szukałem
nadal walczymy o zachowanie własnej tożsamości
ale trzeba uważać żaluzje są niepełnosprawne
oko cyklopa ma nas na muszce
w perspektywie zmiany poranki budzą szybciej jeszcze
rozjaśniejemy się rozszumimy jeśli wiatr pozwoli
bosski_diabel, 23 lutego 2014
przełamane dni wrastają w tkanki,
mam za słabe palce by wyciągnąć wnioski
pod koniec dnia rozwarstwiam się, zwłaszcza od środka.
sklejam brzegi by nie pogubić kierunków. po wymianie słów
i gestów stygnie słońce. jutro wschód, wnętrze lęgnie się
w gniazdach, krew krzepnie cicho w jasną smugę twoich ust.
we wszystkich kierunkach szarpią i rwą się wątki.
od samego początku zmierzaliśmy do końca. nawoskowani
sobą postradaliśmy skrzydła wznosząc się do nieba.
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.