Nevly, 7 kwietnia 2014
ślady tkane na skórze
wśród cieni słońc i świtów miłości
wzajemne zawracanie głowy
zapisane sympatycznym atramentem
to było tak naturalne
że aż zdawało się nieważne
wręcz doskonałe
bez ram
obraz którego nie doceniałem
malowałaś skrzypnięciem nocy
pełna powrotów do domu
od deszczu do deszczu
tworząc zapisy gwiazd na wspólnym niebie
pomiędzy wersami
wiosenne spacery w zgięciu twojego ramienia
za oknem hologram wzajemności
ubarwiając codzienność
przeganiałem wszystkie strachy
to była nieuleczalna choroba
na którą nie umieliśmy umrzeć
mój upór twoja siła
wszystko wydawało się takie proste
dawno temu
zbyt piękne
najbardziej bolą wspomnienia
Nevly, 5 marca 2014
na skrawku uśmiechu księżyca
jest miejsce z którego wykraczamy
poza ludzi odlanych w formach
cisza pomaga uwierzyć
za zakrętami
światła jakby nie z tego czasu
bliznowate miasta w negatywach
cygańskich miłości krzyczących o step
trochę wolności każdemu wolno
próbować by nie naprzykrzyć się ścianie
ucieczkami od switów
które już dawno przestały być czekoladą
poszukiwacze kawałka drugiej strony
tej lepszej z ptakami w ogrodzie
jak dzieci w dniu narodzin
poznajemy od nowa
nieskażeni niebaczni na umieranie
szukamy słów w błękitnych walizkach
pełnych od nieba do wynajęcia
w suchym morzu papierowe ryby
ble ble ble ble bla
ucieczki od apokalips
pomiędzy szczelinami w poszyciu
zamyślona
otwierając drzwi okien
może ty mi powiesz
kiedy jest ci smutno
spójrz na księżyc
Nevly, 4 marca 2014
w dymie rozpostartym po dom
palę kominki w ogniu pytań
święta bardziej od poezji
barwy rozniecając w szarość
biel i czerń
opowiadasz zapisana prozą
jeśli mam otwarte oczy
boję się widzieć
ślepy_krzyczę w ciasnym pudełku
mówić również
tyle razy próbowałem
tak normalnie żebyś zrozumiała
kiedyś razem z nami
było coś
czego zazdrościły nam ćmy
teraz
w domu opartym o dym
nie słyszysz już moich płyt
Nevly, 3 marca 2014
nie lubię kiedy jest ci zimno
sekretem wyliczanek
widziłem cię wczoraj nad ranem
tam i z powrotem
miałaś uśmiech pełen niepokoju
zadrzewiona w uwikłaniach
ciemne kąty
bezwstydne z powiewem
jak ence pence
pytałaś dźwiękoszczelna po prośbie
w której ręce chwilami nieposkładanych
trzymam domek z kart
obiecujesz?
to bardzo stare pytanie
na kogo wypadnie
każdej nocy troszeczkę bezkońca
podążając w dziurawe sny
budzę cię w samym środku
nie lubię kiedy jest nam zimno
*zainspirowane tytułem "ence pence w której ręce" autora Czapski Tomasz, pozdr. :)
Nevly, 18 lutego 2014
nad inną rzeką
tam gdzie nogi niosą jakby bardziej
z otwartymi oczami
nie potrzebujesz strachu
spójrz
nieopodal zapach znad łąk
tam bociany mają lotnisko
pod lipą pominięte chwile
dalej most
na którym nie wznieca się ognia
pomiędzy słowami
w małe radości ujmujemy czas
jesteśmy czekaniem
ale tylko na chwilę
by nie umrzeć idąc pośród szeptu
otwierasz smakując drzwi
czegokolwiek nie dotknę
zamieniasz w piękne miejsca
do twarzy ci w kasztanach
w sukience mini
spadające gwiazdy wołają o miłość
nad inną rzeką
tam gdzie nogi niosą jakby bardziej
poezja z pakietem wiosennym
to nic trudnego
idę tym nurtem
Nevly, 14 lutego 2014
dziwne to miejsce
zaiste
wierzyć nie wierzyć
od pierwszego wejrzenia
pukanie do szyby
z ciepła ust
gołębie serca w poczekalni
niejedno drzewo
i kamień ukryty za tęczą
wieczna tejemnica
ćwiczenia z nadziei
ciężko się skupić gałąź i ptak
zakwitłe wiosną
oddają się sobie
nocne expresy bez opamiętania
w zimowe noce wszystko możliwe
wieczory tonące w poezji
ukropy spojrzeń
nierozmienione na drobne
w miejscu gdzie czas zapomina
na granicy powietrza
kosztując przebudzenia
rozniecają szarość na barwy
od pierwszego wejrzenia
dziwne to miejsce
wierzyć
nie wierzyć
zaiste
Nevly, 13 lutego 2014
szkice na oknie
z punktem odniesienia do pociągu
jadę na dwa przeklinam drogę
serca o pięknych wylewach krwi do mózgu
łapiąc ostatnie prawdziwe
promienie zimą dla początkujących
na śmietniku życia
był czas że coś we mnie drgnęło
jeden z wątków naszego świata
podróż na niby
na cztery nuty fortepianu
próbowałem rozpisać cię wierszem
milczysz
gatunkowo klasyczny nie rozumiałem
jak bardzo smakujesz od środka
brak potrzeby lotu był tak wielki
że każda podróż do głębin
na granicy szczęścia uderzała w tynki
wracam po literkach
iluminacją słów
czystość idzie do nieba
listy
a mówiłaś że nie umiem kochać
na pustych niebach owoce słońc
kreśliły równoleżniki
znałem jedynie kolor betonu
w czterech ścianach z braku okien
nagle spadł
deszcz
drut kolczasty pordzewiał jak noc poślubna
od pewnego momentu
jeszcze jeden niewysłany
spójrz tam na szybie
malują swoje pragnienia
mówiłaś proszę nie dotykaj
bezlistny uciekłem zmrużywszy oczy
wierząc w przepowiednie o końcu świata
nie dokończyłem części tego wątku
zgasłem u progu latarni
za rogiem szans
zbudziłaś mnie kropelką rosy
chwiejnym szeptem niepewnie
znów zapukałem do drzwi
byłaś mokra
prostota jest taka skomplikowana
to nie deszcz pada
Nevly, 12 lutego 2014
w przytulnej kawiarence
pełne wiary trzepocze przedsionkami
szafa grająca
modły za twoje dłonie
przy świecach pełnych
płomienia niebieska orchidea
w butonierce wypięta na znak dopasowania
pachniesz oddaniem jak bóg pozwoli
będąc zalotna chciwością nocy
pocałujesz zanim odejdziesz
za późno na drinki
pite z kałamarzy nie napiszą więcej
listów nie pytaj mnie o cienie
nic nie wiedzą o przebłyskach
sonet zimowy
w przytulnej kawiarence tuż za rogiem
poczekam do wiosny
Nevly, 11 lutego 2014
dwadzieścia pytań
pierwsze czy chcesz
drugie czy będziesz trzecim
reszta nie ważna
tylko ostatnie
dwudzieste z serii nie do udźwignięcia
czy kochasz
jak ja kiedy przechodzę
z dnia w noc na twoją stronę
byś była ze mnie
dumna
bezpieczna na zawsze
a ja bym mógł
tak ciebie do woli
jak ty mnie tylko po to abyśmy uzyskali spokój
siebie falami
biorąc niczym morze piękne sztormem
tak chcę
bez pytań
odpowiedzi by móc
postawić kropkę
tutaj nam dobrze
nad i
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.