Monika Joanna, 3 czerwca 2013
przechodzę przez
kałuże pełne ziaren maku
i prosa nie zdążyłam wyjąć
z kieszeni przekwitającego bzu
przypomniałeś sobie o nim
kilka oddechów za późno
zanim
zatrzasnę drzwi zostawię szpilkę
wbitą w korpus
laleczki uszytej podczas wyścigu
tuż na mecie słowa których nie było
rozleciały się
za jednym podmuchem
Monika Joanna, 24 maja 2013
na linii horyzontu czekają
słowa wyszeptane pomiędzy kosmyki
rozplątane w czasie
kiedy dłonie rysowały na obojczyku
kolejny wschód i zachód wyciśnięty
do kropli drążącej skałę raz za razem
pomiędzy haustami zbyt gorącej kawy
wiercisz się
szukając miejsca dla siebie
jeszcze dwa dni temu prywatne nieba
brukowaliśmy
Monika Joanna, 18 maja 2013
pomiędzy źle umalowanymi rzęsami widać
świty przesiedziane na parapecie
obok czerwonej kartki
nie kolekcjonowała fotografii wciśniętych
na siłę przez nieznane ręce
chociaż win ma za wiele pod podłogą
zmasakrowanymi dłońmi zagarnia szpik rozlany
obok przedwczorajszych tulipanów
ktoś za wcześnie puścił
drzwi nie zauważając mleczaka i koronki
wciśniętej brutalnie w stare dresy
by nie przyszli
Monika Joanna, 28 kwietnia 2013
pamiętasz wieczory na dnie
butelki omijanie ścieżek
palenie fajki z rusałką szycie
ślubnej sukni teraz maluję rzęsy
po nocach szukam klucza
a ty gubisz uśmiechy na ulicach
Monika Joanna, 15 kwietnia 2013
nie śpiewałaś kołysanek, sama potrafiłam
dosięgnąć klamki. mówiłaś - nie ma mnie
dla nikogo. jarek spod szesnastki schodził
kiedy znikałaś za rogiem. głaskał
po głowie, opowiadał bajki
o wronie, która zjadła wnuczkę i wypluła
kosteczki obok kwietnika. pamiętam
bal w cygańskich łachmanach;
ręce czerwone od tarcia kartofli
z kamienia. księżniczka pozwalała się macać
pod biurkiem pani. byłam ładniejsza!
teraz nie palę, piję protekcjonalnie, całuję
pod klatką, przynoszę grypsy
od nowego dziadka. też
jarosława.
Monika Joanna, 5 kwietnia 2013
rozpuszczam kostki lodu
zlizując z palców cierpką słodycz
nabrzmiałe czekają na dotyk
z nadmiaru nieprzepitych win związuję pukle
wstążkami z gorsetu poza granicami
wyźłobionej paznokciem smugi
jątrzącej się przy kręgach
na blacie czerwony ślad opuszek
pozostałość
Monika Joanna, 25 marca 2013
rozłożyłam noc na telefony
do dziewiątego sygnału; drzwi nie przepuściły
kroków. popatrz: świt
zakłada granatową sukienkę, później
szary żakiet. chyba
podrzucę kolczyki. oddechy
spod podłogi kończą się na zdjęciu
pęt i przepłynięciu morza. przekornie
nie pozwoliłeś kolekcjonować impulsów.
na czwartym piętrze nadal otwarte
oczy
Monika Joanna, 19 marca 2013
Z dedykacją dla P.
Lubiłeś patrzeć jak parzę kawę ubrana w koszulę;
pamiętam noc, gdy omijałeś miny
by pomóc wstać. (Nie powinnam nosić tak wysokich obcasów.)
Krok po kroku nauczyłam czerpać z otwartych ust
i paznokci wpijających się w ramię. Pytam,
dlaczego linie mają identyczny kształt?
Przecież do siebie nie pasujemy. Brakuje czasu na zostawienie śladu
na obojczyku. Musiałam podwijać sukienkę.
Jeśli szyny są długie i proste to na końcu musi czekać coś.
Nie zmieniam pozycji - łyżeczką chętniej wybierałeś słodycz,
uwodziłeś opuszkiem. Czerwone prześcieradło powinno
odstraszać ewentualnych wrogów. Wiem,
że rude są ostre. Do ideału brakuje co trzytygodniowej wizyty.
Monika Joanna, 15 marca 2013
Nie nauczyłaś przechodzić na drugą stronę
ulicy. Sama musiałam przeskakiwać
kłody w butach pełnych kamieni.
Z elementarza wykreśliłaś lekcje rozkładania
talerzy na pustkowiu i sączenia wina.
Kropla za kroplą zostawiałam ślady
na koronkowych chustkach. Przypływy otwierały sezam
- nie umiałaś przewidzieć kolejnej fali
roztopów. Wyjścia na papierosa drżały
w powietrzu jak dłonie niosące kubek pełen
landryn - którąś wdeptałam w dywan jako
konsekwencję przesilenia.
Monika Joanna, 12 marca 2013
nie przechodzę przez próg, rozdarta
sukienka leży na krześle.
prosiłam, byś nie rozciągał paska
na długość dłoni.
milczę. nie prześladuję już zlęknionym
wzrokiem niewiernych, nie po to
pozwoliłam byś dotknął płomieniem
tam, gdzie zbiera się zapach. rozmawiam
z demonem. nożyczki
nie przecinają nadgarstków
równo. mogłeś rozgryźć malinkę.
Monika Joanna, 23 lutego 2013
posłuchaj oddechu
niemowlęcia drżące skrawki
wirują i odnajdujesz słowa
rozpinasz
wschód ponad dachami
podaj butelkę dłonie
płoszą strach pchnięciami
rozcinają usta
nikt
nie obiecywał szybkiego powrotu
do więzienia
z otwartymi oczami sama muszę przejść
inicjację zdejmowania butów w progu
Monika Joanna, 30 stycznia 2013
Withkacemu
przemierzyłam drogi pełne pinezek
wbijając okruszyny skał
w podbrzusze ból nie musi promieniować
od wewnątrz
rozpoznaję posągi
siedzą przy stole obok papierowych kubków
wyżłobiłam cztery kreski - pomnożone
przez pięć określą moment przejścia
na styku dłoni i szyby miasto stygnie
ostatni spóźnialscy pod neonami
udają odurzonych życiem
a oczy kłamią
pierścionek porzucony
w śniegu widziałam gwiazdę
spadła za późno o kilka potknięć
stalówek wpisujących dedykacje
pod podobnie pękniętym epilogiem
Monika Joanna, 28 stycznia 2013
Albertowi Kociubie
jednym pchnięciem
rozrywasz wers
boli
szukanie sensu
w odium przekleństwa
przypomina ewakuację
z obrazu stworzonego
na podobieństwo
Monika Joanna, 27 stycznia 2013
Florianowi
wsłuchaj się w ciszę
przyjdę ze śniegiem wtartym
w policzki
rozwiążę supełki
prosząc o filiżankę kawy
i za dużą koszulę
może uda nam się przejść
po oceanie
Monika Joanna, 26 stycznia 2013
wyświetlam po kawałku
tamte noce
jesteś znośny
kiedy zatrzasnę drzwi
nie powtarzaj
schowałam pod łóżkiem książki
sukienkę w kwiaty
łzy zebrane na kołnierzyku
sprały się dawno
dziękuję za klucze
pod innymi oknami puszczę
latawce
Monika Joanna, 25 stycznia 2013
kropla za kroplą
rozsmarowujesz miód
na udach
daj jeszcze chwilę
chcę zgubić twarze na rogatkach
nikt nie zauważy
kamienia o który potykam się
z każdym wschodem
w trzeciej szufladzie schowałam
gorące tysiąc koron
Monika Joanna, 21 stycznia 2013
przekreślasz środek słowami
rozebranymi od pasa po ostatnią
z trzech kropek
wyjdę myślami
z zagrożonych terenów
nikt nie zatrzyma
obłoku przerywającego czerń
raz za razem
wczorajsze kurtyzany chowają się
pod maskami z rozplątanych loków
Monika Joanna, 12 stycznia 2013
Pieprzysz skrzydła, odcinasz
lotkę od skóry. Nikt nie postawił znaku stop;
świst rżnie taflę, aż dymi szkło.
Sznurem wpisujesz słowa w nadgarstki. Patrz:
koniec bliżej drzwi niż krzesła.
Wystarczą dwa kroki w lewo
i pięć do tyłu. Lubisz cyfry wyrwane ze skrzydeł,
lśnią na czole: więzień numer trzysta
sześćdziesiąt pięć melduje się!
Po jednym spojrzeniu strach rozpływa się na skroniach.
Dlaczego nie pozwalasz wyjąć knebla?
Czy tak odkrywa się ukryte talenty?
Rozsuwam uda, nie pozwól wniknąć
ciemności. Krzyczę dopóki nie wyjdziesz
z piwnicy bez okna.
Monika Joanna, 9 stycznia 2013
przepłyń przez ciało
dreszczem ogniem
ciszą
strach zbiera resztki
nie odrodzisz się
z piór wróbla
przyjdą zdobywcy przekreślą
mapy
brakuje odwagi by wejść
w ruchome piaski
wiara przepycha chmury
po kawałku
za widnokrąg
znasz smak i ciepło
ropy sklejającej usta
dłonie szukają po kamieniach
wejścia
rozcinanie naskórka
w ostatecznym rozrachunku
ma niewielkie znaczenie
Monika Joanna, 7 stycznia 2013
skinieniem przyciągam
spojrzenie, topisz się
czekając na pierwsze takty.
przenikasz wzrokiem, czuję dłoń
na plecach. cisza ma wiele twarzy.
dreszcze wchodzą pod skórę.
oddechem rozpalasz
zapałki za linią obojczyków
wetrzyj popiół w uda
nikt nie zauważy śladów.
nie mów, że nie umiesz tańczyć.
namiętność uczy kroków.
Monika Joanna, 6 stycznia 2013
na spieczonych wargach
szukaj wilgoci
językiem nie przeklinaj
wiele ma odcieni
lawa
przenikanie obrazem
przychodzi po jednym ziarnku
drżeniu dłoni
nie ma rogala na niebie
przyjrzyj się papryczce
Monika Joanna, 4 stycznia 2013
nie zamierzam kłamać ani cofać filmu
przecież nic się nie nagrało
brakuje zasuszonych róż
amora z przetrąconym skrzydłem
wspinam się ciszy po palcach
w ostatniej chwili nie rozpięłam haftek
i nie planuję wyjmować
ołówka z włosów
Monika Joanna, 3 stycznia 2013
nie umiem polować na dzikie kaczki
ani na wyprzedażach, powinnam była przejść
obojętnie w za krótkiej spódnicy i z rozmazanym
tuszem obok matki spotkanej
na przystanku. mam pecha do cieni krążących
nad głową; powtarzaliście jak mantrę coś o
bezbólu i niedotrzymywaniu kroku
w gonitwie przez krzaki malin.
przejście dla młodej pary! czarne
pończochy walają się obok siennika, któryś raz
wycieram nasączone oliwą skórki
o oparcie fotela. nikt nie widzi smug.
woda zabrała skręt i uśmiech, wyjdź
za trzecimi drzwiami są kawałki
szkła, możesz wsadzić sobie drobinę
w oko.
Monika Joanna, 30 grudnia 2012
zdejmij mokrą sukienkę; dreszcze
potrafią wchodzić tylko pod skórę.
mówisz, że ukradli torebkę? nawet czarny
pas nie pomoże na spóźniony refleks.
bez drżenia przechodziłaś przez granicę
chowając w staniku gryps, ktoś strzelił w niebo
czy drzewo; podziwiałem niezauważalny tik lewej
powieki. tutaj powinien być kolor miedziany, nie chcę
znowu przypominać tęczowego motyla
bez skrzydeł. pamiętasz tego chłopca płaczącego
w deszczu? miał przykrótkie spodnie i gołą
głowę. dałeś sweter i rękawiczki, potem poszliśmy we trójkę
zbierać bazie i wycierać pyłek z palców
o trawę. przepraszam, że nie kupiłem kwiatów, ktoś
zwinął portfel; na szczęście nie lubię,
gdy monety urywają kieszeń - rozmienię dwudziestkę
w kiosku. nie masz portmonetki? kupiłem wczoraj
torebkę do kompletu. nie słucham? kto pozwala
kobiecie mieć własne pieniądze?
Monika Joanna, 28 grudnia 2012
z dedykacją dla Marty Raczyńskiej
nigdy nie byłam zadowolona z włosów;
plątały się wokół skroni, odbierając jasność
wschodów. pamiętasz jak próbowałam rozetrzeć
sińce pod oczami, używając zbyt ciemnego
odcienia korektora? wyglądałam jak oślepiony królik.
szalałeś za niedomkniętymi drzwiami
udając obojętność na klapanie szpilek bez palców.
tyle razy tłumaczyłam: nauczę się jutro, przecież
kiedyś przechodzi się inicjację rozcinania
podbrzusza i wyciągania spóźnionych wniosków.
nie mam grawerowanych piór ani chustek, które
mogłabym związać czterema rogami wokół kija. dzisiejszy wędrowiec
jest jak tykająca bomba - nie znasz dnia ani godziny
wybuchu na szosie. chodzi z wyciągniętą zawleczką, szuka
ofiar do przenoszenia bagażu o kolejny kilometr.
już dość potykania się w progu o buty.
końce powinny być podobne do pierwszego
klapsa od pielęgniarki - przecież nikt nie chce umierać
po cichu.
rozpuszczam niepokorne loki. kiedyś odejdę
z przypływem; może znajdziecie kości,
nagłośnicie sprawę.
Monika Joanna, 27 grudnia 2012
w alembiku
maluje oczy
kredkami skradzionymi
słońcu
po lasach szuka
od-cieni pożarów
z dagerotypów
pająki tkają
koronkowe miniaturki
do tarninowych korali
nikt nic nie wie
Monika Joanna, 26 grudnia 2012
popatrz
jeden dwa
dwadzieścia pięć
dlaczego nie wierzysz
budujesz fosę
dookoła stołu
prosiłam o przeczekanie
talię kart
chociaż w pokera
zawsze tracę ostatniego asa
rozgryź ćwiartkę
nie lubię pomarańczy
wolę maliny z bitą
śmietaną
dopóki nie zadzwoni
zastrzeżony
Monika Joanna, 26 grudnia 2012
pytanie
czy sięgniesz progu
drzwi
w kącie
amarantowe dywany
dyszą jeszcze
kankanem
obok pękniętych
luster
rozsypane groty
odbijają stłoczoną
codzienność
szukaj rudej
egrety
Monika Joanna, 25 grudnia 2012
już nie liczysz pieprzyków
rozpinasz jednym pociągnięciem
przyspieszony oddech
w ciszy pomiędzy papierosami
drżą
cienie bawią się lepiej
Monika Joanna, 23 grudnia 2012
otwieranie ust przy zamkniętych oczach
złe doświadczenie przypomina bieg
przez styczniowy świt bez bielizny
nikogo nie obchodziły czerwone ręce
którymi trzymałeś rodzącą i rodzoną - ta druga przyszła
o kilka tygodni za wcześnie
nocą przemierzałeś korytarze nadsłuchując
- poranna kawa i udawana obojętność
na pisk żony o brak zainteresowania
w łóżku ustawionym naprzeciwko kuchni
skąd obserwujesz krzątaninę jedynaczki
i słuchasz złorzeczeń na wałek
co pęka w zmywarce
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.