Yaro, 11 september 2014
autobus spóźnił się
idę z buta ulicą
parasol nad głową i ciężkie niebo
dziś pada deszcz
srebrzą kałuże małe fale
elektryzują spojrzenia przechodniów
mało kto zadowolony wyjątkiem ja
wszystko cieszy co otacza
z wewnętrznym spokojem
upojony pięknem znikam za rogiem
w domu opowiadam żonie
jak wielkie są krople
jak bardzo zmokłem
szaro w duszy płomień
Yaro, 9 september 2014
od życia nic nie chcę
mi się należy
dostałem kopa w cztery litery
pozytywnie nakręcony jak zegar tykam
zgodnie z ruchem prostolinijnym
gdzie nie ma słońca
gdzie pieprzem i solą
nawijam kolejny bajer na widelcu
pusty talerz brzęczy jak mucha
puszczają oczka w rosole
na kołnierzu brud zastygł nie wypierzesz
Yaro, 8 september 2014
w świadomości
gdzieś na dnie
tli iskra pierwotnego człowieka
uśpieni rzeczywistością toniemy
gdzie duchy przyrody
gdzie demony i zmory
idziemy w złym kierunku
bezduszni bezszelestni
trzepotem motyla rozświetlony mrok
promykiem w umyśle iskrzą słowa otuchy
otwarty na innych słucham głosu serca
jak aureola nad głową wysoko
w promieniach w oku
Yaro, 8 september 2014
w kilku słowach ubrana w barwy
jesienią pachnie
głęboko w niebieskich oczach
niebo nad nami rozkłada słoneczne zasłony
chmury wiatr przegania w duszy spokój
złote liście mienią kolory
biały śnieg przyprószy
zmrozi zajęcze uszy
na miedzy rolnik kosi trawę starą
z jaką gracją jakby taki się urodził
małe stopy Zosi na piasku
skrycie czas zaciera
pachnie lasem i grzybami
idziemy razem przez życie kieruje nas los
na oschłym kwiatku motyl czeka by zasnąć
na drzewie pająk tka pajęczynę
babie lato na krzaczkach piękno nietrwałe
zapisuję kartę w myślach
na oczach powieki jak zasłony opadły gdy ujrzałem miłość
spokojnie bez obaw
płynę stawem gdy życia braknie
marzeniami sny topię się w nich
Yaro, 7 september 2014
w lustrze widzę pustkę jak echo
aurę na szkle otacza czarny jak mrok
bicie serca na miejscu
w piersi kołacze pieśń
myśli o tych co odeszli
pozostawili kilka myśli złotych
przysypani piachem śnią o niebie
martwy rok odchodzi jak jesień
ciężkie kroki w oddali idą po mnie
tylko lustro lśni nocą
zimnym blaskiem księżyca
Yaro, 5 september 2014
odbijam się
jak echo od smutnych dni
szarych drzew
stoję w miejscu przebieram nogami
karmią mnie prochami
długi korytarz białe ściany dziwni ludzie
jak ja tacy sami przerażone oczy małe
patrzę na kraty
gołębie przyfrunęły w odwiedziny
wiedzą
że nie mam już rodziny
koledzy wyjechali nikt mnie nie pamięta
nikt nie zadzwoni nikt nie da skręta
było pięknie wrzosy pachniały poligonem
jeszcze czasem się wyśni
lepszy sen na szare dni
strzeliła psychika jak balon na studniówce
walczę z każdym dniem nocą śnię
jutra nie ma na haczyku w kitel biały
korytarzem w kierunku marzeń
piguła pokazuje palcem
Yaro, 5 september 2014
kilka dat kiedy skończy się świat
kto podarował życie
czy to szansa na odkupienie grzechów
mały świat w głowie od lat
czas szybko przemija
dzieci wyrosły mi pobielały brwi
ziemia krąży z tą samą prędkością
bolą kości w bólu rodzi się wolność
wydaje się że wszystko poznałem
lecz wiem że nic mylnego
zdaję się na siebie
idę gdzieś w krainę baśni
czasem myślę że to sen
zmęczony drogą
usycham jak stare drzewo przy drodze lub na polanie
sowy zrobią gniazdo i po kłopocie
w głowie kilka myśli rozkładam na łopatki
śmieję się bo po co płakać
inny świat czeka gdzieś pomiędzy nami
idę w kierunku światła nieugięty podparty laską
duchem ciągle siedemnaście lat
to tylko stare ciało przysparza kłopotu
wyjdę z tego cało
kilka dat kiedy skończy się świat
kto podarował mi życie
czy to szansa na odkupienie grzechów
Yaro, 3 september 2014
prędzej przemówią kamienie
zamknięte serce tłoczy samotne dni
kluczem miłość zaszufladkowanym gdzieś głęboko
marzeniem byłaś nadzieją na zimne noce
jak kondor tuli młode
czas szybko cię ukrył w ramionach
los pędził na oślep liczyłem ostatnie godziny
spędzone chwile wspominam mile
nie powiesz
że niemiło by było spędzić życie
czekając na miłość na progu prawdy
drzwi zatrzaśnięte i amen
idę parkiem w szarym płaszczu
jesienią zapachniało
tutaj rozeszły się nasze drogi
spokojnie czekam na przemówienie kamieni
gdzieś głęboko zapalam samotność
Yaro, 3 september 2014
słońce zgasło na jakiś czas
na niebie ciemnym jak sadza gwiazdy jak statki
ozdabiają dywan wieczności
w twoich oczach chowam sny
motyle śpią w ciemno
kwiaty pogubiły płatki
nad strumieniem przekwitły kaczeńce
kilka liści pędzi ścieżką wiatr
zapraszam cię do siebie
herbata stygnie zimna jak kosmos
teraz
kroczysz ze mną zadowolona mimo kilku wad
ubierz się w cierpliwość
oczy miej otwarte na świat
podaruję szczęście oddam siebie
dogonić chcę marzenia
Yaro, 1 september 2014
to nie droga brukowana
splamiona krwią stąpasz i
rozgniatasz spopielałe czaszki człowieka
rozsypane naboje lecz nie do syfonu
inaczej pestki do karabinu
mierze w skroń wychudzonej istoty żywej
niosę śmierć istnienia
szatan jak czerwie białe
kąsa mdłe ciało
zabiera ducha zimnego
ściąga błękit tęczówki ostatni dech
zgasło słońc tysiące
zgasły marzenia zgasł nasz wspólny świat
nie tak dziś miało być