Towarzysz ze strefy Ciszy, 12 september 2014
{Karelowi Krylowi- moj dla Mistrza poklon po dwudziestu latach Ciszy}
gitara jest
jak miecz
co prawdy wzór wycina
w kutych na puste modły tępych telewidzach
na szczątkach sumień mdłych
rykoszetem odbija
litanie wspomnień pegazowych grzyw
poezja jest
jak pies
co kłamstwa złych wytyka
i skurwysynom sen rozbija też
seriami słów
wśród głów
przeciw słońcu motyka
by w dzienne blaski porozkruszac zmierzch
Maerstro Karel- w Twych partyturach białych
wstrzymując oddech i wzrokiem oszalałym
znalazłem ślady Twych skrzydeł rozpostartych
Maestro Karel- witaj wsród zapomnianych
Morituri te salutant, Morituri te salutant
życie to strach
i zgrzyt
przydrożna tania dziwka
co w twarz nam pluje nowomowy bluszcz
jak salwą dział
sie śmiał
ubecki ryj znad piwka
w kwaśniewski błękit obrastając w tłuszcz
ta scena jest
jak śmiech
od dekad wieje pustką
na puszczy krzyki obmiatają bruk
a Tyś jak stał
tak miał
swój bilet w jedną stronę
dawnych nadziei podpalony stóg
Maestro Karel- gdy Twoje nuty scichną
niepewnym krokiem, w tę rzeczywistość dziwną
gdzie nie jest dane nazywać po imieniu
Maestro Karel- wykrzyczę do znudzenia
Morituri te salutant, Morituri te salutant
Towarzysz ze strefy Ciszy, 5 may 2014
zamknęliście te drzwi na oślep
ran kilka i rozczarowanie
piękna kobieta i dziecko na pół przecięte
i gdzież my w dumnych mundurach
komety z ogonem w kształcie Chrystusa
białe miecze, przysięgi i mapy światłości
prosta droga do ciebie
to monotonny plac i aleja wokół gmachu
zdjęcia przestrzelonych serc i muzeum czerwca
tu wy ginęliście i jeszcze was pamiętam
jak kłody leżą niewypowiedziane słowa tamując ruch
choć wiek prawie później już się lata na chichotach
nie są to dziś wrota czarnoksięstwa
choć jedną reką bandyty zakrzywiam odczyty statystyk
i mądre przeliczenia księgowane w tysiącach
posiadłem trudną sztukę- kręcę globus na palcu
w trudnych przecież czasach gdy Ukraina pęka
a stowarzyszenia ciepłolubnych normalizują skrzywienia dupy
od lat siwieję jak wiosna liczę grajcary
dziecko na huśtawce w ogrodzie patrzy niemo
i wysłannika piekła zza ucha szepty
„my to odpiszemy od kary i odsetek lub w koszty pójdzie
jako amortyzacja niebytu” czy się przesłyszałem?
gdy tylko powiem -czas wracać do domu- rozstąpi się ziemia
Towarzysz ze strefy Ciszy, 20 february 2014
skieruj swój wzrok choć raz na wschód
tam gdzie się miesza strach z rozpaczą
gdzie ból nadzieja cisza głód
co oczy twoje tam zobaczą?
wszak legend głosi cały stos
w językach światów trzech conajmniej
że cisza także ma swój głos
co dźwięczy bardzo jednostajnie
głos ten wykrzyczy głośno cień
człowieka który nie ma twarzy
ślepy i głuchy jest jak pień
chleb i igrzyska swe wymarzył
z zadartą głową choć karłem jest
zmiata dywany pod własny ogon
zdradliwy, podły jest jak pies
i tu uczciwi nic nie mogą
ze świeżo ściętych mokrych głów
i z przesuszonych dawno czaszek
twierdzę znów mocną wznoszą mu
oligarchowie i dygnitarze
tam się krew leje i wznosi pył
a tu studenci na browara
tam ciężka kula w głowy tył
a tu koszulka z cze gewarą
i co dziś z wami ludzie jest?
czy pamięć wasza juz do piachu?
my też przeszliśmy taki chrzest
krzycząc swą ciszą wprost na zachód
lecz teraz zachód to też my
więc coś by trzeba robić było
to nie pasuje w nasze sny
i psuje nam seriali mydło
pal pies wolność słowo krew
gdy stracić można unii dukaty
jest telewizja po pracy ziew
i wiadomości do herbaty
tam się kotłuje diabelski żar
bicze wodne i więzienne kraty
a tu w europie duch już zmarł
ścichnie to oszacuje straty
krzyczała cisza i wicher wył
bankierzy znów się bedą śmiali
a w krzyku tym i ja i ty
kiedy byliśmy jeszcze mali
Towarzysz ze strefy Ciszy, 18 february 2014
na poczet niezniszczalnych
dostałem się z dwóch list wyborczych
powikłania braku pomysłów
na swoją śmierć
widzę cię codzień
w rozdziale
lost and found
uchwytne jak kula snajpera
wszystkie twoje twarze
uchodzę z nich z sykiem
za każdym razem
gdy przetrzesz okulary
jak kalejdoskop zdarzeń
antwerpie sarajewa
i inne pomniejsze dziury
-wymyślny haft-
na liniach pęknięć tektonicznych
naszych serc i głów
krzyk techniki- i fejsbuk
i inne skrzywienia
wyczytują dwakroć szybciej
jak laser z płyt- rewritable pattern-
umierasz i z prochu wstajesz
tu bohater tam wyrwa w murze
wymazywanie dusz i potrząsanie światem jednocześńie
to bardzo pochłaniające zajęcie
zmieniam się z tobą miejscami
zdjęciami oskarżeniami i łzami
i tylko już dzieci w tle
jak migawki przerośniętego socjalu
przypominają tęsknymi twarzami
w kolorze zdrapek lotto
że wszyscy jesteśmy pieprzonymi kotami Schroedingera
tak, dopowiem ci moje dzieciństwo
gdy wreszcie odłożysz broń
i odkryjesz mnie wreszcie świadomie
Towarzysz ze strefy Ciszy, 5 april 2013
od kiedy rozwiązano partię
czekanie na zbawiciela stało się
wymogiem sprawdzanym na interwjułach
i oto oni i wy i każdy ja niejako
traci cierpliwość
bo jakże to tak
jest jasno na papierze
że była deklaracja
i dowody przymierza wiecznego dał
zatem teraz on po dwakroć
ma spełniać warunki umowy
którą codziennie łamie się bo w końcu życie
ale ten zna jakiegoś prawnika w stolycy
tamten byłego pułkownika UB
więc jakoś to będzie
bo przecież nie takich chrystusów w kartotekach mają
Towarzysz ze strefy Ciszy, 12 july 2012
(list zostawiam tu, jeśli go przeczytasz przestaw świece na kominku na lewo)
miałaś rację, to co żyjemy należy do nich
bardziej niż do nas
chociaż czasem tak bardzo
chce się od nich uciec
troche się mijamy ostatnio
na to nasze półromantyczne przeklętych
spotkanie też nie przyszłaś
chociaż jeszcze się nie odbyło
wciąż noszę to poczucie
że czegoś ci zapomniałem wtedy dać
wciąż noszę coś
co należy do ciebie
nie pytaj kto mi to dał
a ja nie zapytam co to jest
na tamten list z pięćdziesiątego ósmego
nie odpisałem bo nie było mnie w domu
nawet nie znam twojego adresu
zresztą nie pamiętam czy wtedy jeszcze żyłem
na te wszystkie uniwersytety
to poszedłem żeby obalić
tę śmieszną zasadę Heisenberga
ale okazało się że jednak się nie mylił
im lepiej wiem gdzie cię szukać
tym mniej wiem kiedy
Towarzysz ze strefy Ciszy, 25 may 2012
stosy obietnic
słowa otuchy
jedni się tam w ogniu spiekli
drudzy tulą swe poduchy
złote porady
cień nieomylności
lecz nie zerwał sam ze stadem
ani sam nie rzucił kości
nie był taki dobry jak dobrym być mógł
co się stało z tym rycerzem świetlnych dróg ?
twarze dla prasy
i wieńce laurowe
tam najtrudniejsze są czasy
tam zatracą ludzie mowę
wiersze o wierszach
czyny bohaterskie
tam się z nerwów w głowach miesza
tam się żyje życie pieskie
zamiast przyjacielem być to był jak wróg
co się stało z tym rycerzem świetlnych dróg ?
plamy po głowach
dziury po sumieniach
duma trzyma się na słowach
bezruch nic przecież nie zmienia
krzyże na plecach
cisza w oczodołach
gasną ognie w naszych piecach
ale nadal nikt nie woła
jeśli piwo pił to pośród czarcich sług
co się stało z tym rycerzem świetlnych dróg ?
skargi na włosach
grzechy chcą rozliczać
ginie nadzieja tak płocha
z luster znikają odbicia
próżność na tronach
godziny zabija
a tam dusza wkrótce skona
ziemia stanie się niczyja
zamiast tworzyć świat zaciągał dług
co się stało z tym rycerzem świetlnych dróg ?
slogan na ustach
nieżyciowe granie
w sercu wieje z dawna pustka
a wymówki bardzo tanie
brak sprawcy czynom
porażka bez matki
wszyscy dobrzy tam wyginą
tchórzliwy zbiera manatki
jego pieśń na ustach sam wyklął Bóg
co się stało z tym rycerzem świetlnych dróg?
Towarzysz ze strefy Ciszy, 6 may 2012
dziś wiatr wieje wszystkie chmury już rozwiewa
dziś się wyspał ten co wczoraj jeszcze ziewał
dziś świat światem jest jak zawsze był
dzis na jeden naprzód krok ty zrobiłaś cztery w tył
więc dziś
dziś mi nawet nie przystoi śnić
zwijać lub rozwijać srebrną nić
dziś to za mnie zapalają znicz
bym tak mógł być
wczoraj zahuczało jednopłacznym szeptem głosów
wczoraj wykrztusiło dawno przebrzmiałych dym stosów
wczoraj przypomniało jednym drgnieniem wypłowiałych marzeń moc
wczoraj- które ja tak cenię- mimo wszystkich pręg i chłost
lecz już
już zmieciony został po mnie kurz
wymazano błędne wersy wróżb
przepędzono dawne echa burz
z mej duszy złóż
jutro wicher znowu w widnokręgu coś pozmienia
jutro znów wczepiona będzie dusza na ramieniu
jutro to co ot tak wsiąkło w najsiniejszą z sinych dal
zechce błysnąć kwietną łąką i przybliżyć się o cal
a my
my na kształt zaschniętej dawno łzy
w sercach i umysłach tylko mgły
które marzeń ostre stępią kły
o losie zły!
teraz jestem tutaj i nic chyba się nie zmieni
teraz w ciężkich butach znowu milczę wśród kamieni
teraz jest jak brzytwa która zetnie czas na pół
teraz gardło wartko chwyta i pociągnąć chce mnie w dół
i mi
znów zbyt długie się wydają dni
zwać drzewami jest nie sposób pni
świat kierunki zdaje się mieć trzy
jak chcesz to klnij
Towarzysz ze strefy Ciszy, 19 april 2012
{pamieci Zbigniewa Herberta}
noszenie Miasta w sobie nie jest lekarstwem
na zanik poczucia czasu- lata tracą wydźwięk
dziś już wiem że dzieje oblężenia
pisaleś Mistrzu wlaśnie dla mnie
nieścisłość zapisu nie ma znaczenia
hordy odeszły już dawno
dziś nikt nawet nie wie czy istniały
Miasto było koniem trojańskim samo w swym żołądku
a Druga Apokalipsa miała więcej twarzy
niż najśmielszy z greckich teatrów
chodze Twoimi ślady po rubieżach Miasta
odkrywam kostnice, cmentarze, domy dziecka
ruiny kościołów i widma domów
i jednak... jednak nie pozostało nic
wszystka krew wsiąkła w bruki
Miasto marzy o turystach i pieniądzach
a w obitych mordach szarych nor wciąż
szczęście mierzy się w promilach
rytm nieskończonych tygodni trwa szyderczo
nowa odmiana dzieci już dorosła
bawią sie w kariery i życie
marzą o zabawie w Boga
parę wielkich nazwisk w kronikach
okazało się kukłami czekającymi na
niewywierzoną wiosnę
pisanie o czerwonych pręgach
grozi załamaniem pogody
nie uwierzyłbyś Mistrzu
jak może boleć oglądanie wolnosci
w tym magicznym miejscu
po czterech dniach kończy się powietrze
i zawsze tuż przed rejsem
po godzinach otwarcia
zapalam świeczki na schodach muzeum
Twoich upokorzonych snów
Towarzysz ze strefy Ciszy, 16 april 2012
kamień mój czorci ukradkiem wnieśli
jeszcze przed najbledszym świtem
niby jest mój- jednak nie zmieścił
nawet dwóch szczerych kordonów liter
zanim się stanę twym cieniem byłym
będę się tutaj na nogach słaniał
aż zamienią się na mapach siły
aż zamienią się po głowach zdania
dumnie i w strachu stać będę tyłem
(czas będzie wiekiem zakrywać trumnę)
ja który nigdy w pełni nie byłem
ja który także nie wszystek umrę
wnet w cichych dźwiękach wątłej muzyki
choć z czarnych to najgorszy tren
wraca mi słuch- z ulicy okrzyki
zagłuszyć chcą zerwany sen
budzę się nagle- i już jestem Nikim
lecz jeszcze wciąż przez duże eN
Towarzysz ze strefy Ciszy, 8 april 2012
wyśniłem dziś miasto- niemoje, nieobce
twarze które znałem, gdy byłem wciąż chłopcem
strachy najgłębsze porosłe jałowcem
i krwi pełne pięści szkolonego na łowcę
człowieka co o śmierci wiedział chyba wszystko
lecz mi nie wygrażał- wygraża się chłystkom
bez cienia zbłąkanych dusz pobojowisko
i króla ponad królów co kłania się nisko
widziałem stosy ksiąg zakłamujących dzieje
stada tępych owiec biegnących gdzie wieje
człeka co się Boga wyparł choć kogut nie pieje
i błazna nad błaznów co już się nie śmieje
widziałem dymy, iskry, ognie wszystkich smoków
i świat z samego środka chociaż stałem z boku
bilansy strat, zysków, z sumą rok do roku
starego sędziego co wydąjc nie czytał wyroków
tych co nigdy nie śnią błagam by nie śnili
Kainow rzeszę- by Ablowie wciąż żyli
wsród kołnierzy z lisów, futer ze szynszyli
błogosławieni co widzieli a nie uwierzyli
Towarzysz ze strefy Ciszy, 9 january 2012
niepozorny początek- chwila nieuwagi
i w kleszczach wszyscy, czarne macki
czerwone głowy i panika w oczach
spojrzenia aniołów
na mapie nie ma wyjść
wszyscy zginą- śmierć, śmierć i zniszczenie
brzytwa ostatnia- znikąd myśl -
poświęcić Chrystusa
jeśli przynętę wezmą w krzyżowy ogień
zyskamy trzy bezcenne dni
jednomyślna zgoda, rozkazy wydane
Judasz z misją przenika czerń nocy
czwartek- cisza przed burzą
siądźmy zjedzmy
może to nasza ostatnia wieczerza
jutro wielka bitwa, jutro losy świata
a Chrystus... a Chrystusa pamiętać będziemy
długo
jako tego który ocalił nas wszystkich
tylko nie mówcie jeszcze Jego matce
Towarzysz ze strefy Ciszy, 23 december 2011
godni podziwu tylko
w bezchmurne bezsenne noce
gdy świecimy światłem
nieswoim
krążąc na nieosiągalnych poziomach
godni podziwu tylko
dla tych co nie mają pojęcia
czym próżnia czym zimno
czym głód
lecz przyziemność nie daje nadziei
my - księżyce własnych światów
oddaleni, odrzuceni,
nie bezmyślni
z daleka widzimy więcej
choć chłód zamraża nam oczy
przepuśćcie mnie przez chmury głów
a rozświetlę, może natchnę, zastanowię
możecie smiać mi się w twarz całą noc
nie wiedząc nic
o mojej drugiej stronie
i szyderstwa skalną ciszą przyjmę
ja - księżyc własnego życia -
milczące memento
wszystko co pozostaje
gdy żywioł ziemi pragnie sięgnać gwiazd
Towarzysz ze strefy Ciszy, 6 november 2011
patrz przyjacielu- tam Golgota
chodź - gwar jakiś - podejdźmy bliżej
tam gdzie ku niebu pną się krzyże
tam gdzie srebrniki zamiast złota
idźmy choć buty pełne błota
zobaczmy kto dziś wzniósł się wyżej
wiara, nadzieja czy też miłość
głowę zadzieram, nie widzę twarzy
lecz bok przekłuty ktoś obnażył
i myśli stado się goniło
w rozgrzanej głowie, słońce praży
a wiatr przewiewa to co było
dokąd zmierzamy- prawdy zagon
gdy krzyży trzeba by spojrzeć z góry
by wbijać się głowami w chmury
by móc się z niebem witać nago
nadawać skał imiona wrakom
i być życiowym- więc ponurym
Towarzysz ze strefy Ciszy, 4 november 2011
the old pattern- he and she
since ages is a kind of bestseller
which- until stock lasts
seems to give eternity as granted
few-screenshot-movies
long plays- as proudly written on charts
mass copy sketches
of surprising turnovers and turnarounds
tears are dripping uninvited
-must be trendy- and lack of own ideas
undermines existence of Icarus wings
and you have to do something for living- as legend says
for those brave ones
apologise- for all those fools- there is a pair
she and it
death and life with a place in between
for kinky hard
armoured wedge of misambitions
half measures and plans
with shitty poems in background
everytime action starts to roll
and cameras swallow new views
on few-screenshot-movies
breakthroughs will always occur on the wing
Towarzysz ze strefy Ciszy, 5 october 2011
chociaż w mieście palcem wytkną
czekam- w głowie słowa ostrzę
gdy ostatnie krzyki ścichną
modlitwę swą wznoszę
modlitwę ku wichrom
mierząc wzrokiem świat ponuro
i na przekór tak po troszę
wbrew wyścigom i wbrew szczurom
modlitwę swą wznoszę
modlitwę ku chmurom
myśli w głowie się nie mieszczą
dźwięczą echem jak rykoszet
tnący ciszę te złowieszczą
modlitwę swą wznoszę
modlitwę ku deszczom
karki zginając wierzeniom
wspominając Karkonosze
między czasem a przestrzenią
modlitwę swą wznoszę
modlitwę ku cieniom
teraz zrastam się z Golgotą
jak Norwidy, jak Miłosze
jeden oddech lub słowotok
modlitwę swą wznoszę
modlitwę ku grzmotom
Towarzysz ze strefy Ciszy, 19 september 2011
sponad dumy swych
rozpostartych skrzydeł
nie widzi już nic
Towarzysz ze strefy Ciszy, 19 september 2011
od kiedy skurczyłem się do rozmiarów
dobrze skomponowanego algorytmu
wymyślanie ścieżek odwrotu straciło sens
to nieprawda że tutaj słońce jest niżej
i świeci bardziej- tutaj tylko jest więcej
czasu zeby je dostrzegać mimo chodem
może mógłbym się wmieszać w tłum
tych nieodkrytych i niebyłych- u nich pada
częściej- wtedy więcej uchodzi na sucho
albo powinienem wrócić do słania kartek
z datownikiem że tego to a tego dnia
tam a tam również ciebie nie odnalazłem
nie ja to powiem pierwszy i nie najwyraźniej
ale naprawdę ciężko sie lata bez skrzydeł
chociaż żaden ikar się pod tym nie podpisze
każdy człowiek ma głeboką fose wokół głowy
po mojej pływają jak Charon przez Styks
różnej maści Titaniki, Lusitanie, Gustloffy
widzę jak kruszą i niszczą dziobami butelki
z mokrymi nie tylko od łez listami w srodku
tak nachalnie wysyłanymi pomimo bogów
może czas juz wmówić w wielką bryłę lodu
brakujące słowa że miedzy tym pewnym że byłem
a tym chwiejnym że będę jest wciąż stos słów
że jestem
jestem
jestem
tylko niełatwo mnie dostrzec zza paranoi spojrzeń
Towarzysz ze strefy Ciszy, 17 september 2011
każdy kłamca na zachód od Renu
powie ci że jestem dobrym człowiekiem
podobno czasem niektórzy z nich
najzwyczajniej w świecie miewają rację
Towarzysz ze strefy Ciszy, 11 september 2011
czasem czuję się żywy
gdy usiądzie obok
piękna jak anioł stróż
mówi coś o śladach
przyszłości w gwiazdach
i milczy uroczo oczyma
ja nieprzerwanie krwawię
spękanymi starymi tynkami
w tle już dawno zarosłem
łańcuchy u szyj widzę od zawsze
Towarzysz ze strefy Ciszy, 9 september 2011
już nie lubię pustych stołów
pustych słów i pustych sporów
więc odejdźcie- dajcie spokój
i zostawcie mnie gdzieś z boku
nim przywołam gniewu piorun
lub wyklętych garść uroków
nie będę za wami gonił
choćby pistolet do skroni
łotr-wymuszacz mi przystawał
pan przeświętego bezprawia
swąd Hadesów i pustkowi
bliższy mi niż was naprawiać
nie jestem człowiekiem zemsty
a na świata ścieżkach krętych
można przecież się omijać
wiedzieć gdzie ziemia niczyja
na widok stryczków napiętych
też nie musi cierpnąć szyja
to nie pakt jest ani rozejm
piórem pisany czy nożem
jedynie wyjście z impasu
bo nie zatrzymamy czasu
żeby gnić bez końca w norze
w której drzwi ciężkie od zasuw
wy mówicie- słowa Boga
nie wiecie kto je dyktował
bo nie można ślepo wierzyć
w coś co każe nam nie przeżyć
i po stokroć wciąż od nowa
ostrzyć stare klingi mieczy
Towarzysz ze strefy Ciszy, 6 september 2011
od ostatniego tornada
gram wciąż uparcie
te swoje chybione
trzy kier bez kontry
patrzysz na to żalem
w oczach nieukrywalnym
podkreślasz żałość
tanich filmów klasy B
i choć szanse na oskary
złote palmy czy lwy realnie
są wątlejsze od sądów ostatecznych
oboje żyjemy jakąś nadzieją
może następne tornado
wrzuci z powrotem
dach na pusty kontur
równie pustych czterech ścian
Towarzysz ze strefy Ciszy, 26 june 2011
o! mlecznobiała prawdo!
nigdy wcześniej myśli dotyk
który wystygł przecież dawno
pod niepierwszym płaszczem słoty
ciebie w pełni nie ogarnął
teraz pod osłoną nocy
sam zamknięty w głowie czerni
chciałem ciebie zauroczyć
tą zrodzoną w wieńcu z cierni
myślą własną chociaż marną
lecz- pomimo świętych przysięg
nie zbaczania z dobrych tropów
przywołuję znowu ciszę
która wisząc tuż u stropu
podłych czynów koi wyrzut
miałem stać przecież na straży
by nie wyszly zbyt do przodu
żądz piekielnych mdłe odrazy
oto dobrych słów exodus:
Chryste! wisisz wciąż na krzyżu
Towarzysz ze strefy Ciszy, 22 june 2011
nie trzeba wcale wielkiej skry
by życie wieczne mogło skonać
pycha pogarda nienawiść
i człowiek z dumą urażoną
zaraz na śmieci mogą iść
ojczyzna miłość Bóg i honor
błyski bagnetów i kul swist
już myśli filozofów płoną
zamiast dojrzewać czas im gnić
za każdą lekcję płacić słono
zgrzytanie zębów płacz i krzyk
przemilczeń stos między wierszami
przegrają wszyscy nie wygra nikt
piekło zdobione ambicjami
uszami będą strzygi strzyc
a diabły tupać kopytami
ostatnie kładki i mosty
spalimy jednak sobie sami
Towarzysz ze strefy Ciszy, 10 june 2011
(z cyklu odruchy ludzkie)
przez trzy miesiące snuł się jak przypływ
a za nim swąd tanich fajek
i opowieści w niczyj eter o tym
co podobno za nas wszystkich
najbardziej nienawistny naród
to ci jebani afgańczycy
mawiał jak przyszła odwaga
zabijesz tylko czterech
a nienawidzą cię wszyscy
i nawet przed kościołem
nóż w plecy
o tym że pojechał
na drugi turnus do piekła
dowiedziałem się od jego matki
z dumą podkreślała że syn
od najmłodszych lat
chciał naprawiać świat
Towarzysz ze strefy Ciszy, 8 june 2011
w jakimś sensie Chrystus popłynął na fali
tłumy wciąż Go o coś proszą
bo wieczna trwa kampania
w wyborach na Zbawiciela
czy króla polski- jak modniej
lecz wystarczy by tę wątłą koronę przyjął
a zaczęłyby się nagle żądania, jad
i oskarżenia o korupcję
że tamtego to zbawił bardziej
ktoś podkreśli jak można
wzlecieć na wpływach ojca
inny zapyta o podatek
od namnożonych ryb
i nie bez grzechu będzie
kto pierwszy rzuci kamieniem
Towarzysz ze strefy Ciszy, 5 june 2011
przeszłaś tędy kiedyś
ale nie całuję śladów twych stóp
palenie zniczy nudzi i męczy
a ogniska mówią już innym językiem
już bardzo niebawem
przytulą mnie wytęsknione drzewa
i niech nikt wtedy nie wchodzi mi w drogę
Towarzysz ze strefy Ciszy, 2 june 2011
spokój mój obrócą w niwecz
proste myśli zegną w krzywe
nie zagłuszę tego piwem
znajdą mnie jak psy parszywe
ani martwe ani żywe
głosy z mojej glowy
wśród natłoków i zatrzęsień
nie oszczędzi nawet we śńie
wola walki raptem sczeźnie
niemoc dławi wszystkie mięśnie
ni za późno ni za wcześnie
marazm z mojej głowy
miotam się na skraju pryczy
nie pamiętam żadnych przyczyn
ślepia jak dwa ognie zniczy
bezlitośnie grzechy zliczył
ani wolny ni na smyczy
cerber z mojej głowy
przestrzeni wszystkie wymiary
przenika aż nie do wiary
z ust wypuszcza słów poczwary
topór kata płacz ofiary
ani młody ani stary
człowiek z mojej głowy
poza horyzontem zdarzeń
koncert życzeń, cmentarz marzeń
w oczach szkła zbite witraże
świadomości tatuaże
ni osobno ani w parze
harpie z mojej głowy
wszystko dzieje się na siłe
ścieżki myśli tak zawiłe
intencje są znów przegniłe
diament posypały iłem
ani słodkie ani miłe
stwory z mojej głowy
Towarzysz ze strefy Ciszy, 7 may 2011
nie pij nie pij nie pij Waldemarze
nie pij nie pij nie pij mówię ci
nie pij nie pij nie pij
bo znowu przegrasz
i znów będzie Szel....
Towarzysz ze strefy Ciszy, 19 april 2011
strach
że spadniesz
że on wróci
że bezruch
że widownia
że czas minął
gniew
że masz nie to co chcesz
że nie wiedziałaś co chcieć możesz
gniew od bezsilności dzieli
jedna tylko wskazówka
znak że już późno
kobieta
ładna lecz
w tym męskim świecie
niby pod niebiosa niesiona
ale przywiązana do łóżka
nadal ubrana
znak że jeszcze wcześnie
obłęd
więc tkwisz w tej szarości
bez końca
początków się nie wspomina
bo były trudne
i tylko sukienka po nich została
człowiek
jak marionetka
ugniatany światłem
napojony gniewem i strachem
już jesteś gotowa nieść urazy
między nich
a teraz idź i nie grzesz więcej
Towarzysz ze strefy Ciszy, 19 april 2011
chwilę poczułem się wolny
wdychając kor leśnych zgniłość
dawno ściętych drzew
gdy pokoleń trud mozolny
nadzieja wiara czy miłość
ni płonący krzew
nie jest chyba więcej zdolny
przerwać myśli marszu w nicość
w najczarniejszy zew
ciśnie na sercu i gniecie
i uciec nie chce jak zając
myśl że dwie rzeczy na świecie
trwogą mnie dziś napawają
w noc głuchą mokrą i ciemną
powtarzam stale niezmiennie
to piekło ogni pode mną
i dziura moralna we mnie
Towarzysz ze strefy Ciszy, 12 april 2011
a mnie już to męczy
wciąż słuchać
że żarowki są jak słońce
tylko lepsze - bo nasze miejskie
ciągłe życie w twierdzy
pośrod czarnych garbaczy
których niemą wielkość
mierzy się długością cieni
podpowiada że coś
chyba być musi
i po drugiej stronie muru
mędrcy powiadaja że jest tam
nie lepsze życie
ale świt zamiast zmierzchu
patrioci miejscy mówią
że brama otwarta dla wszystkich
ale już przegłosowują ustawę
że wyjście stąd
to zdrada stanu
ostatni i tak
w drodze na szafot
zgasi światło
miejskie słońce
Towarzysz ze strefy Ciszy, 10 april 2011
te Polki na emigracji
to jednak drogi panie
się kurwią
patrz pan- spod miotły matczynej
ledwo sie wyrwą i już się z jakimiś
obcymi, kolorowymi oprowadzają
a potem uczciwi polacy
nie mają co ruchać
a to przecież u nas były powstania
i Kopernik, a i mój dziadek
walczył nad Bzurą nie po to
a ci tamci, a ci oni to gówno wiedzą
i patrz pan jak on te talerze trzyma
tymi małpimi ręcami, patrzeć nie idzie
a i po pysku by mogła dostać tak po polsku
jak babcia od dziadka dostawała
jak jej się nie wiadomo czego zachciewało
a tym teraz to się czegoś nowego chce
a po staremu musi być
bo tak było wieki i działało
daj pan szluga bo się wkurwiłem
moje się skończyły w czwartek
a nie chcę rzucać, bo to pedalsko
Towarzysz ze strefy Ciszy, 5 april 2011
(z cyklu odruchy ludzkie)
dzwonek. otwieram
wózek fatałachów
brudny szary ortalion
przepocona czapka i smród
prosi o jedzenie
i czyste niepotrzebne ubrania
nic nie mam pod ręką
speszony
dałem mu dwie dychy
w nadziei że nie na alkohol
znajomy powtarza że żebracy domokrążcy
nie maja krzty honoru ni wstydu
może
ale wolę życia mają imponującą
Towarzysz ze strefy Ciszy, 4 april 2011
od dwudziestu lat czytuję poetę
z emigracji wrócił- wiem bo pisał
pamiętam też śmierć, nagrobek, gazetę
nie zgadzam się na to do dzisiaj
czas udając że płynie- wciąż zwleka
na sznurze bez pętli więc wiszę
i czekam na słowo człowieka
który więcej już nic nie napisze
wśród rąk odrąbanych i stosów pogróżek
przez tunel co kułes na trasie wschód zachód
gdzie tchórz bohaterem a bohater tchórzem
wracałeś po latach z nadzieją bez strachu
by kasać rękawy i zacząć od nowa
coś co przecież nikogo nie zbawi
spis trenów ofiarnych i list rozczarowań
ze trudniej człowieka niż państwo naprawić
choć ciężki swój przeszedłeś chrzest
twe słowa sumiennie się kurzą
ludzie miast słyszeć "król nagi jest"
widzą tylko że piles za dużo
wracasz jednak rok po roku cal
między nich gdzie-choć w łeb strzel
czarna z obaw się ziści
w sercach za komuną żal
w głowach ciągle peerel
w snach już kapitaliści
teraz już w niebycie ciał
z czerwienią zmieszaną biel
pamięć chcę wyczyścić
spij więc spokojnie już bez zmartwień czyichś
co były za życia jak pod nogi kłoda
które jak z pętla kamień u szyi
wyklętych znajdą i na antypodach
niech cię nie budzą wielkie krzyki małych
którym dziś zbędna jest prawda twych nieb
nie chcą by słowa ciałem sie stawały
dziś im wystarczą igrzyska i chleb
śpij więc już poza dobrem poza złem
requiem! requiem! requiem!
Towarzysz ze strefy Ciszy, 3 april 2011
gdy wyjeżdżałem z Poznania
cytadela jeszcze dymiła
potem tułaczka po śniegu
przygarnąłem jakiego dezertera
i paru uciekinierów z Kołobrzegu
nocleg zrobiłem im w zmrożonej
ziemiance pod Dreznem
ale jak jeden- bez wyjątku
wybaczyli mi że rano
nie wskrzesiłem nikogo
Towarzysz ze strefy Ciszy, 23 march 2011
lubił powtarzać swoim znajomym
że dla niego jestem żonglerem
dwuznaczności niedomilczanych
nie żyjesz! mówię do niego kiedyś
zaniemówił, zamarł, zamyślił się
to trwa już siedemdziesiąt lat
Towarzysz ze strefy Ciszy, 16 march 2011
(z cyklu odruchy ludzkie)
pamiętam gdy byłem mały
babcia wpadała w zachwyty
zawsze gdy niemowlaka
w telewizji pokazywali
ja wtedy z zazdrości
przełączałem kanał
dziś wiem już że ona
tylko wracała podświadomie
do jedynych chwil w życiu
gdy byla najważniejsza na świecie
dla kogoś oprócz siebie
Towarzysz ze strefy Ciszy, 14 march 2011
byłem pewien
że silną wolą i zaciskiem dłoni
chwycę czas tak mocno- mocno
że dam radę go zatrzymać
uścisk mi osłabł
dłoń sie rozwarła
tracąc silną wolę
uciszyłem tylko wiatr
gdy na ręce usiadł motyl
straciłem możność ruchu
to trwa juz wieki i świta myśl
że może jednak
czegoś się nauczyłem
Towarzysz ze strefy Ciszy, 14 march 2011
nie uznaję zakazów
a rozkazy dzielę na
porady do rozważenia
lub życzenia do niespełnienia
moja ciekawość świata
głodem dalej przenika
niż wzrok tysięcy
niepokornych
jestem słupem soli
bo tak chciałem
gdy byłem wolny
Towarzysz ze strefy Ciszy, 11 march 2011
dziś gdy wertowałem zdjęcia
zacząleś się z nich kurzem
sypać jak piasek z klepsydry
tło było bez wyrazu
niedługo nikt nie będzie pamiętał
gdzie zostały zrobione
Towarzysz ze strefy Ciszy, 10 march 2011
stary wzór on i ona
od wieków się tak dobrze sprzedaje
że do wyczerpania nakładów
wieczność zdaje się być zagwarantowana
kilkuklatkowe filmy
pełnometrażowe- jak z afiszy wynika
powielają schematy
zaskakujących zwrotów akcji
łzy wyciskają się same
-taka moda- a na klejenie skrzydeł ikara
brak pomysłów
a żyć czymś trzeba jak głosi legenda
dla odważnych
przepraszam- dla głupców- jest para
ona i ono
smierć i życie z miejscem pośrodku
na figlarny twardy
pancerny klin chybionych ambicji
półśrodków planów
z brukowymi wierszami w tle
zawsze gdy rusza akcja
i kamery chwytają nowy obraz
na kilkuklatkowym filmie
przełomy zawsze dokonują się na skrzydle
Towarzysz ze strefy Ciszy, 5 march 2011
tam dobrze wiedzą
brata utopić można
w łyżce wody
lecz gdy przychodzi
potop jak kieliszek wielki
mórz nieczerwonych
które miast się rozstąpić
Grendela jako świadka
końca przywołują
nie dumna jak żaglowiec
a jak marny srebrnik Judasza
tonie Rzeczpospolita
a ja to widzę
jakby zza tafli luster
jawy i snu
Towarzysz ze strefy Ciszy, 2 march 2011
gdy miałem piętnaście lat
pierwszy raz poczułem
że jestem za stary na seks
przed lustrem się zarzekałem
że nie będę podszczypywał dziewczyn
bo to przecież bez sensu
jako osiemnastolatek wiedziałem
ze jestem niezniszczalny- wyzwałem
na pojedynek wszystkie demony
chciałem pokonać całe zło świata
i zarzekałem się że nie spocznę
póki ktoś gdzieś straszy
a teraz juz jestem za stary
żeby iść na wojnę
o cudze urażone dumy
zarzekam się że raz w życiu
dotrzymam postanowienia.
chyba nadciąga zawieja
co wieczór przed snem oliwię karabin
Towarzysz ze strefy Ciszy, 27 february 2011
wczoraj grałem z nią w brydża
-znów wypiła za dużo
zaczęła bełkotać
że niektóre wojny
to jej intryga była
jak jej przychodzi apetyt na
wielu mężczyzn naraz
woła ich ze wszystkich stron
- schodzą się sami -
wulgarni żołdacy, kobieciarze,
wzorowi ojcowie, czasem też poeci
różni
a ona im wtedy wyszarpuje portfele
rozrzuca z nich po lesie zdjęcia
żon, kochanek, sióstr i córek
i bierze jednego po drugim od tyłu
cholerna modliszka
zgrywając ostatni atut z jej kościstej ręki
pomyślałem że to chyba zboczone jest
Towarzysz ze strefy Ciszy, 26 february 2011
krótkie spięcie
przypadek to czy nie
rzecz dyskusyjna- jak zawsze
fakt że starczyłoby
spłonęły wszystkie serwery
ale dymu wędzonych kabli
nie starczyło by nawet okurzyć
wspomnienie biblioteki
aleksandryjskiej
ale o tym historia przyszłych
pokoleń słowem nie wspomni
bo już nikt pisać nie potrafi
a i z mową już nie najlepiej
Towarzysz ze strefy Ciszy, 24 february 2011
na ten spacer z psem
wyszła przedwczoraj
w zapachach późnej wiosny
od tego czasu opadły liście
i zamarzły kałuże
a drzewa stały się nieprzyjazne
nawet pies - najlepszy przyjaciel
zaczął ciążyć niczym
walizka pełna ołowianych wspomnień
a przecież marzenia miała
skromne jak każda inna dziewczyna
Towarzysz ze strefy Ciszy, 24 february 2011
ta rozmowa jak złe chmury
wisiała nad nami od lat
myślałeś że się odbiję od
chamstwa twoich- powiedzmy-
przyjaciół, i wiecznej gadki
-jesteś gówniarzem i gówno wiesz
ale przyszedłem jak obiecywałem
prawie już tak stary jak ty
czas wreszcie poważnie porozmawiać
lecz odkrywam cię w piaskownicy
wciaż się bawisz tymi samymi
wyświechtanymi żołnierzykami
bój się Boga
Chrystusie Narodów
Towarzysz ze strefy Ciszy, 20 february 2011
ktoś zdradził i
skazano mnie na dożywocie
ale w biurokratycznej machinie pomyłek
wykonano karę śmierci
kilkakrotnie zanim kat się znudził
później z gazet
dowiedziałem się że nie było
żadnego Judasza
po prostu znaleziono
stare pamiętniki
a na przemilczeniach tam
rozpoznano moje odciski spojrzeń
komuś przepadło
trzydzieści srebrników
w ciężkich czasach
Towarzysz ze strefy Ciszy, 19 february 2011
w dzisiejszych czasach
możesz sobie do znudzenia
wysyłać w świat S.O.S. w butelce
nawet jak do niej przywiążesz
dzieciaka na tratwie
i trafisz w statek ratowniczy
wszyscy będą głusi
toń do woli dobry człowieku
Towarzysz ze strefy Ciszy, 19 february 2011
wciąż wysyłam do ciebie listy
z czasów gdy byłem jeszcze
trochę starszy niż ty
wszystkie bez wyjątku wracają
z adnotacją że adresat
zbyt dobrze znany
wariaci z naprzeciwka
powtarzają wyprowadzając psy
że nigdy nie mogłaś uwierzyć
że jeden medal może mieć
tyle stron
czy to reszki czy orzełki to inna historia
(z orzełkami zawsze jest inna historia)
często patrzę w morze
i wspominam twój
niesymetryczny uśmiech
symetria to podobno
poezja przestrzeni
ale ty przecież dobrze wiesz
abstrahując gdzie i kim teraz jesteś
że zawsze mi w tobie bardziej
imponuje proza życia
niż poezja niespełnień
Towarzysz ze strefy Ciszy, 17 february 2011
póki ktoś za tobą stał
krzyczałeś
że najlepiej twardą ręką
trzymać krótko przy ryju
teraz szklanym spojrzeniem
nie bardzo już rozróżniasz
czy wracasz do życia
czy do śmierci
twarda ręka zacisnęła się
na gardle zaskoczonym
ostatnie postaci tańczą
z duchami- obraz zanika
Towarzysz ze strefy Ciszy, 15 february 2011
znów wystąpiło z brzegów
morze wódki
podtopione zostało kilka rozmów
ewakuowano kalejdoskop głów
zniszczeniu uległo kilka domów
bez dachu nad głową
pozostały dwa pokolenia
i poetka pomięta
Towarzysz ze strefy Ciszy, 15 february 2011
zaczynał nieśmiało
po kątach po ciemku
jakieś języczki- coś w ten
deseń- tak żeby
żona nie widziała
potem już bez ogródek
obciągał przy ludziach
do końca z połykiem
czasem na kolanach
niekiedy pod stołem
aż do rzygania nadmiarem
a ostatnio podobno
gdzieś przy szybkim
numerku w bramie
wypróżniło mu się do ust
jakieś trzy czwarte litra
Towarzysz ze strefy Ciszy, 8 february 2011
znikał
a w trzasku rwanych korzeni
białe chusty falowały
na gałęziach drzew
świętych- ściętych, nieściętych-śniętych
świat jest szerszy niż osiemdziesiąt dni
a osiemdziesiąt dni dłuższe niż lata
i nie trzeba wielu lecz wiele
by pod Troją pokój podpisać
węzeł gordyjski rozwiązać
i odnalezć Atlantydę
powrót z tarczą lecz nie jak Odyseusz
ni biesiadników ni czerwonych dywanów
miast fanfar goryczy tyle co starczy
bo przecież witać kazali tych marnotrawnych
drugie znikanie
w milczeniu zabliźnionej kory
nie zostawia miejsca
na pamiątki ni zdjęcia
a kurs na długie wieczory
tylko materia czasu mile widziana
by było za co fetować i chochoła nająć
gdy wróci kiedyś z niczym
spity w sztok
jak prawdziwy mężczyzna
Towarzysz ze strefy Ciszy, 1 february 2011
najtrudniejsza była
ta pierwsza śmierć niby
jakby to było
wczoraj
a jednak urywki
wspomnień
to strzępy
niemiłe twarze
zbieg okoliczności
przypadek
brzytwa i trzcina
nastepne nie były
takie złe
smieję się do rozpuku
jak je wspominam
kiedyś mieli plan
żeby wszystkie moje
poprzednie wcielenia
naraz zagnać w kozi róg
i wystraszyć
na razie im się nie udaje
Towarzysz ze strefy Ciszy, 1 february 2011
bawił się słowem
szukał form i znaczeń
przebierał w szlifach
lubił pokazać
że słowo jest światłem
i maluje obrazy
kiedyś namalował siebie
i delektował sie piskiem panien
gdy coś było większe od czegoś
dziś dla odmiany
tak na próbę, trochę na przekór
wypowiedział komuś wojnę
Towarzysz ze strefy Ciszy, 30 january 2011
nudzi mnie trucie dupy
i uzdrawianie gospodarki
męczą pornole w telefonach
i wkurzają duzi chłopcy
co w czasie wolnym
są zbawicielami
a tutaj i teraz
jak prawdziwi twardziele
udając głos Bogusia Lindy
przedłużają sobie kutasy
opowiadając niebyłe
podróże dookoła świata
czy naprawdę żaden z nich
nie przeczytał
swojej umowy o pracę?
ale niech sobie pobędą
chwilę w swoich głowach
mężczyznami zanim
ich żony się dowiedzą
Towarzysz ze strefy Ciszy, 29 january 2011
dosiadł się do mnie
przy poniedziałkowej kawie na mieście,
gość jakby w moim wieku
już z rana napity na potęgę
zdawało mi sie że zalał się w trupa w piątek
i dopiero od wczoraj wraca do niego życie
zmętniały wzrok,
zmierzwiona czupryna,
trochę obity po jakiejś burdzie
a może po prostu bok zdarł ze śmiechu
bełkotał że świat jest dziwny
że można harować pięć dni w pocie czoła
a w sobote przez chwilę nieuwagi
można wszystko spierdolić
tak że dzień odpoczynku
nie starczy by sie otrząsnąć
postawiłem mu klina i się rozgadał
że pije do pierwszej krwi
za tych co nie wiedzą co czynią
nie pamietam jak się zwracał do mnie
ale nachalnie powtarzał
że mamy tego samego ojca
nie dowierzam mu, bo wiem
że w takim przypadku matka
potrafiłaby się przyznać z klasą
wychodząc zatoczył się i wylał
kumuś misę z woda, ktoś zły
bo rąk czy stołu nie umyje
ciekawe czy jakby zmalował coś grubszego
i by o nim piali jutro w gazetach
czy bym się przyznał że mu postawiłem kolejke
czy pamietając do jakiego stanu się doprowadził
powiedziałbym z odrazą że nie znam tego człowieka...
Towarzysz ze strefy Ciszy, 28 january 2011
(zarażony - niewenerycznie- obcą formą od Szel)
krótki tekst
przebija
podkalibrowo
Towarzysz ze strefy Ciszy, 26 january 2011
latem ma być moda na samobojców.
nadgorliwcy wiosną wytyczają standardy-
zanim fala chłopaków z górnej półki skoczy
na łzawe tapety niemodnych dziewczyn
przegląd min i oczu patrzącyh z drzew,
taniec póz obrysowanych na chodnikach
napędza kufle nocnych żali tym,
co nie umieli być modni-ale kogos znali
a za rok w modzie będą ci, którzy teraz
stracą najwięcej wspomnień a zyskają
najwięcej zdjęć na kominkach. i już da się
wyczuć, że z różnym wyprzedzeniem
przypominają sobie o mnie dawnych znajomych
przyszłe rozmowy śląc nieme ponaglenia
że mam jeszcze rok na to by uszczęśliwić bardzo
wielu szarych dzisiaj ludzi. szansą na rozbłysk sezonu
Towarzysz ze strefy Ciszy, 23 january 2011
przez przedługie lata mową szerzej nieznaną
potrafiliśmy wytrwale, nachalnie- co rano
w paszcze lwom, tygrysom- w mieszkania puste
wykrzyczeć ciszę- chociaż za to wieszano
spojrzenia nasze na taflach złych luster
czasami myśl przyszła że ciszy tej krzykiem
bezruchu bezdechem, ataków unikiem
jak w morzu czerwonym wąwóz raz wytniemy
by przenieść nadzieje przez żywioły dzikie
lecz to był pomyłek tylko spektakl niemy
nadzieje te chyba nam diabli nadali
pogardy sarkazmy nie mieszczą się w skali
wciąż krzycząc tę ciszę czyjś świat chcemy zmienić
lecz kształt naszych twarzy już znika w oddali
zrób jeszcze krok wstecz- tu jest krawędź ziemi
i głosy w tym krzyku już wszyscyśmy zdarli
choć było nas przy tym - jak zawsze - tak wielu
śląc w eter w panice, na puszczy- bez celu
epitafium tych którzy jeszcze nie umarli
a ty - jak kazdy- zapomnij je przyjacielu...
"przechodniu! powiedz swojej polsce
gdy w swej pysze zechce spytać
żeśmy sczeźli wszyscy tutaj
w tej globalnej wiosce
żeby mogła znów do syta
potu łez i krwi- co w nas zatruta
napić się i przy pijackiej piosnce
z ryjem w ziemi trzeźwieć nim zaświta
niech by tylko bezjad wreszcie jej sie udał"
Towarzysz ze strefy Ciszy, 17 january 2011
dziś już niewielu stać na bilet w jedną stronę.
mi kiedyś wystarczył garnitur z kory by uśpić
spojrzenia sów, które wzrokiem liczą dni
te płyną wolno w królestwie pyłu i zapomnienia.
słowem- upłynął jeden- ale o tym wiedział także
tylko jeden, ten co umarł dnia drugiego
są takie drogi, słowem- jest jedna- która jak smycz
ślepa wiedzie tam gdzie -miast obroży- kręgami
sępów czasu niebo koronuje aureole drzew
korzeniami splecionych w gordyjski węzeł z rękoma
ku górze- jak na wiecu ich- gdzie bóg z nimi inny był
niż wasze kamienne twarze, bardziej ulotne od słów
i tupnąć wystarczy by niosło się jak leśne echo krzyż
na plecach, w tym labiryncie, w który żaden z was
nie wierzył. spektakl skończony, widowni brak.
i sam zostałem, bez miecza, lecz
nie w Jeruzalem a tutaj mowię-
stacja piętnasta- Bełżec
Towarzysz ze strefy Ciszy, 14 january 2011
na wykładach nikt nie uważał
i nikt nie odrobił zadania domowego
a teraz znowu trzeba improwizować
zatem zacznijmy od poczatku
i niech każdy oddzieli
światłość od ciemności
tak jak potrafi
Towarzysz ze strefy Ciszy, 12 january 2011
trzy próby
trzy porażki
trzy upadki
trzy krzyże
trzydzieści trzy lata
stop!
przerwa na kawę
zastanówmy się
inni niezłomni
próbują dalej
czwarta rzeczypospolita
czwarta rzesza
czwarty rozbiór
cztery czarne orły
czwarta czterdzieści cztery
bez odbioru
Towarzysz ze strefy Ciszy, 11 january 2011
przekuwają
na moich oczach
kowale nieswojego losu
moją europę
z zimnej wojny
póki gorąca
z żelaznej kurtyny
przekuwają
moją europę
na kolejną epokę
żelaznych krzyży
Towarzysz ze strefy Ciszy, 10 january 2011
dostali się tam przypadkiem
na fali jakiejś promocji nawróceń
głoszonych przez niesłusznie
obwołanych świętymi
dla wszystkich starczyło miejsca
i łaski na życie wieczne
z miłosierdziem i szczęściem gorzej
za sprawą nieprzekupnego księgowego
śpią pod chmurą bo mostów tam nie ma
tułają sie po przytułkach z przytupem
zaczepiają przechodniów na ulicach
chcąc wyżebrać kawałek śmierci
Towarzysz ze strefy Ciszy, 8 january 2011
zgłaskuję ze starej kliszy
coś czego nikt już nie słyszy
dostrzegam nie słysząc mowy
pluton do strzału gotowy
to rozstrzelanie jest ciszy
wielka kolekcja rozpaczy
niczego już dzisiaj nie znaczy
zlewając ślady w kałuże
byleby trwać chwile dłużej
choć tego nikt nie zobaczy
spękana czara goryczy
od dawna już się nie liczy
wciekając w wymiary czwarte
wstrzymuje serca rozdarte
lecz żaden przecież to wyczyn
grany od lat teatr cieni
niczego już nie odmieni
powtarza w wietrznych fasadach
że dziś to nie jest już zdrada
mojego miejsca na ziemi
Towarzysz ze strefy Ciszy, 18 december 2010
czuj się jak u siebie
-pierwsze słowa
jakie usłyszałem
w progach piekielnych
dobrze mnie tu znają
wiedzą że jak wracam
do domu to od razu
rozpalam w piecu
Towarzysz ze strefy Ciszy, 14 december 2010
w krzywym zwierciadle
wyglądałem normalnie
to był ten jeden raz
co mogłem po prostu
wejść między ludzi
i zniknąć bez śladu
-a teraz to wybieraj
jedno albo drugie-
śmieje się Szatan
zza rzędu zniczy
Towarzysz ze strefy Ciszy, 11 december 2010
tej nocy miała stalowe nerwy
jej chłodne milczenie
dodało otuchy
zdecydowałem
niejednomyślnie
przedłuzyć gatunek
do jutra wieczora
do odwołania
niepotrzebne skreślić
Towarzysz ze strefy Ciszy, 7 december 2010
pierwszy odcień czerni
to w ogóle ta myśl
dopuszczona
by przyjechać te parę dni później
czasem mi się wydaje
że parę dni później
nie nadejdzie nigdy
jeśliby te parę dni
miało moc sprawczą taką
że zatrzymałby się czas
to może bym się skusił
Towarzysz ze strefy Ciszy, 25 november 2010
zbyt daleko dryfuję
by móc nie pić
za dwóch drwali
chociaż zdrowie pozwala
mi
udawać
tylko pół człowieka
zbyt dużo wiem
by móc nie grzmieć
za dwóch bogów
chociaż pokora każe
mi
udawać
tylko pół diabła
zbyt wiele zaniechań
by móc nie pokutować
za dwóch grzeszników
chociaż czas pozwala
mi
pomyśleć
tylko przez pół chwili
zbyt wielu poetów tutaj
by świat miał treści
za dwa światy
chociaż potrzeba chwili
chce
by sprzedać cokolwiek
za
trzydzieści srebrników
Towarzysz ze strefy Ciszy, 16 november 2010
kiedyś chciałem
słowem tworzyć
dobre światy
a nauczyłem się
tylko zamiatać popioły
przebrzmiałych feniksów
Towarzysz ze strefy Ciszy, 15 november 2010
płynąłem przez pacyfik
tyle miesięcy że
nie znalazłem chwili
by zatrzymać się
na hawajach
teraz już tylko liczę fale
może zasnę
Towarzysz ze strefy Ciszy, 15 november 2010
schodzę
a co stopień
to jakbym tu był
rok wcześniej
klatki schodowe
powinny być
wraz z upływem świata
coraz głębsze
ale jednak
są tylko
coraz ciemniejsze
i bardziej wilgotne
Towarzysz ze strefy Ciszy, 10 november 2010
jestem tutaj z wami
ponieważ dobry
pan Bóg kule nosi
słowa starego weterana
ozdabiają każdy
narodowy apel poległych
nie dziwota potem że dzieci
Go w szkołach rysują
jako siwego zgarbionego poczciwotę
wstrzymać ogień! panowie!
wstrzymać ogień!
dajcie Bogu odpocząć
Towarzysz ze strefy Ciszy, 6 november 2010
krawat z domniemaną
inteligencją w tle
dumnie oświadczył
że przy dzisiejszym
stanie techniki
i tempie rozwoju
już za kilka lat
z satelity
z dokładością do milimetra
damy radę dostrzec
że Platon miał rację
Towarzysz ze strefy Ciszy, 5 november 2010
za każdym razem
gdy spóźni się tramwaj
muszę słuchać łysych prawd
że tak źle jeszcze nie było nigdy
że bezrobocie, że nas poniewierają
i wypłaty coraz rzadziej
i tylko kamienice w tle
milczą coś zupełnie innego
patrzą na pierwsze pokolenie
które nie drży o życie
Towarzysz ze strefy Ciszy, 5 november 2010
głupio wyszło. Twój ojciec dał mi wolną wolę
a Ty mi ją odbierasz. mówisz- idę w śmierć nieprawdziwą
za grzechy twoje i innych. Sanhedryn podbija pieczęć,
moc urzędowa, Piłat myje ręce, krzyż, golgota i po krzyku
a ja uważam że grzechy całej ludzkości nie są warte
życia człowieka nawet o nieboskim pochodzeniu
ale Ty musiałeś postawić na swoim, bez zbędnych pytań.
moje zdanie się tu nie liczy, zatem odchodzę
ale nie wszystko jeszcze stracone. możemy zawrzeć pakt
ja mogę tu i ówdzie- anonimowo- powtórzyć niektóre
z Twoich mądrych tez, prawd czy nawet Prawd
a Ty w zamian nie skażesz mnie na życie wieczne
Towarzysz ze strefy Ciszy, 4 november 2010
szczaw
wczesne dwadzieścia parę
kogo on mógłby życia uczyć
śmierci i owszem
coś tam wie
i widział też za dużo
słyszałem że chciał mi przysłać kartkę stamtąd
ale zaprzyjaźniony transstyksowy kurier
stracił licencje za wyśmiewywanie autorytetów
recytował Gajcego artysta na przeglądzie
wedrgał w to cały rezonans duszy
i pasję nie widzianą od zimy
ale nie przebił się, nietety się nie przebił
krwi zmarnowanej cichy krzyk
przez trzy pokolenia wódki
Towarzysz ze strefy Ciszy, 4 november 2010
niektóre kobiety potrafią
przed lustrem godzinami
spędzać
sen z powiek
po wieki
lustro- czysta magia
brama światów
wynalazek epok
triumf nauki
pułapka na światło
jedna przyjaciółka
rozmawiała nawet
ze swoją
niby-blizniaczką
przez taflę
a ja od lat nie wiem
o czym one mówią
ilekroć spojrzę
widzę przecież
że nikogo tam nie ma
Towarzysz ze strefy Ciszy, 30 october 2010
miałem napisać erotyk a zacząłem
od szukania dziury w całym
wchodzę i wychodzę cyklicznie
i z pasją z domu do pracy
tam faktycznie trzeba się
czasem zdrowo najebać
nie wybieram czy dziś do dupy
czy nie - wybiera się samo
jak pogoda ze średnią co drugi
dzień a orgazmy podobno powinienem
mieć jak każdy zdrowy i prawdziwy facet
gdy otwierają kolejny mediamarkt
Towarzysz ze strefy Ciszy, 27 october 2010
czasem by ciszę zdrową
zamienić na tę czarną zatrutą
wystarczy wystawić
w wielkim teatrze
dla ludzi ubogich
spektakl o nędzy
Towarzysz ze strefy Ciszy, 18 october 2010
***(niesiony powiewem tekstow Paganiniego)***
przyszedłem do ciebie w taki dzień pochmurny
jakbym wracał z włóczeg gdzieś po świecie całym
żal mój nie odchyli wieka twojej urny
na tym polu, które nie jest polem chwały
tyle słów w spojrzeniu między nami wisi
jak rząd jachtów- wraków u przystani
i tak tkwimy sobie w niepewności, cisi
czyśmy obaj wolni? czyśmy oszukani?
przebityś był czasem, osnuty płomieniem
kułeś swoje rzeźby w progu piekła wrót
twe dekady znikły niczym okamgnienie
któz pamięta teraz ile niosłeś cnót?
gdzieś medale jakieś i stare monety
wciaż w szpargałach moich wiernie pozostają
lecz ja już to wiem, wiem już to niestety
czemu odchodziłeś twarzą tak zgorzkniałą
więc dzisiaj u mnie na każde wspomnienie
czar historii życia jakby nagle pryskał
przymyka powiekę namacalnym cieniem
ta ostatnia łza... tamtej akcji "wisła"
Towarzysz ze strefy Ciszy, 11 october 2010
spotkałem człowieka
który szczycił się trwaniem
w mieście bezimiennych mogił
mówił dużo ciekawych rzeczy
ale nie pamiętam jak się nazywał
Towarzysz ze strefy Ciszy, 11 october 2010
po paru dniach
zrozumiałem
że ostatniego
zderzenia światów
nie przeżył nikt
a przy zdrowych
zmysłach pozostał
jedynie Bóg
stworzył nas na nowo
znów w domu wariatów
Towarzysz ze strefy Ciszy, 10 october 2010
za kilka złotych
cyganka sczytała
z mojej dłoni
linię życia
długa jak wiek
kręta jak okopy wojen
od strony bliskich
ozdobiona drutem kolczastym
od świata oddzielona minami
w lata przestępne
sączy się z niej
krew
Towarzysz ze strefy Ciszy, 22 september 2010
odwiedziłem znajomą ze szkoł niebyłych
witaj, jak miło cię widzieć po latach
mówi w progu rozchylając nogi
zapomniała że ja byłem tym
który przychodził tylko porozmawiać
znikam. napisałem do niej list
jeszcze go nie przeczytała- leży
nieotwarty na stole między kurzami
mówią nasi wspólni znajomi
po wizytach u niej zapinając spodnie
a ja już nie od dziś nie wierzę
facetom którzy myślą kutasem
na wszelki wypadek napiszę kolejny...
Towarzysz ze strefy Ciszy, 20 september 2010
nie ma to jak strzał w tył głowy-
mawiał człowiek nie znający sprzeciwu
a ja rzygam na wszystkich którzy
warci są najwięcej gdy nie myślą
z całym szacunkiem, w końcu
zbudował świat w którym żyjemy
Towarzysz ze strefy Ciszy, 17 september 2010
tamci
o tamtych wiemy niewiele
choć lubimy nienawidzić
a dużo grzechów z krzyża zdjęli
i dużo twarzy z portretów i zdjęć
gdy wątłe nogi ich strachu były
ludzie to czy mapa wtedy?
oni
oni po prostu tam byli
Scylli i Harybdy pyski głaskali
las smoleński grał pierwsze nuty
a europa drugie rozdanie brydża
była czwórka przy stole i karty
i most co dzielił miast łączyć
ty
w ten dzień co ciebie ugryźli
byś jedna z nich sie stała
pogardy siedlisko wspomina
dni pokuty na kredyt
a ja palę świece w ciszy
o nieumarłych też się źle nie mówi
my
a my siedzimy po norach upchani
chlebem dobrym stuczeni w garście
piachu giniemy wciąż za ciebie
teraz i wtedy na stosach żalu
w labiryntach domysłów a nasi
są już tylko poeci bez wspomnień
ja
a ja stoję i pamiętam i w tym
bezzwrotnym ciągleżyciu na zapas
czuję wielką niepotrzebę
przypominania na siłę
więc raczej postoję i przeczekam
wrosnę w próg nowego milczenium
patrzę...
Towarzysz ze strefy Ciszy, 16 september 2010
z dwóch tysięcy kilometrów grad
bijący w oczy wygląda jak manna
lecąca z nieba a balansowanie na
linie jak taniec zwycięstwa
często o tym myśle na krawędzi
kiedyś od śmierci mnie dzieliło na
niej tylko dziewięć milimetrów kolega
zrobił mi wtedy zdjęcie ukradkiem
do dziś nie może mi wybaczyć
że tam i wtedy brakiem ikry
przetrąciłem jego karierę
młodego dziennikarza
Towarzysz ze strefy Ciszy, 13 september 2010
pomyślałem że zamiast na dzieci
głodujące gdzieś w afryce
można zebrać pieniądze na
niewypłacalne banki
może się nażrą tylko raz i wystarczy
a tam to trzeba pilnować i sprawdzać
jak poumierają to się ksiegowy musi
tłumaczyć potem i nocami dzwoni
a pokojowego nobla za takie ciche
ostrzenie mieczy że się nawet dziecko
sąsiada nie obudziło wręczyć by mógł
osobiście wynalazca dynamitu
Towarzysz ze strefy Ciszy, 13 september 2010
podobno ogień wysyła w niebo
poezję dymu, rymy blasków,
przerzutnie migoczące, hiperbolami
jęczą jętki gdy z trzaskiem kroczą
krokwie miedzy słupów wypłowiałe
płatwie-męczy mieczy kruchość, pada
iskier deszcz inwersji-tyle mówi teoria
praktycznego kursu doskonalenia
kunsztu poetyckiego w kraju wielkich
pisarzy nie przetrwała żadna synagoga
Towarzysz ze strefy Ciszy, 12 september 2010
nienawidzę jak na przystanku przysiadają
się palacze- śmierdzą zwyczajnie. czekanie
na autobus zachęca do mówienia tych co
powinni milczeć
od razu częstują czym tam mają- marlboro
kamele lajty czy inne gówno- dobre takie
tak gardło nie rzęzi, nie czuć metalicznie
jak te inne
sponad dymu opowieści życia, że w kaszę
nie dają sobie dmuchać a żona odeszła z innym
"kiedyś paliłem trzy paczki bo nerwy teraz
nerwy
nerwy tylko dwie wiec twardy jestem nerwy
a pan?" a ja? ja palę tak jak paliłem od dawna
dziennie tylko jeden
most
Towarzysz ze strefy Ciszy, 10 september 2010
każdy kieliszek wygląda
tak samo chociaż te drugie
jakby mniejsze i cieplejsze
śmierdzę życiem więc
legendy wciąż nie grzezną
mi w gardle ni włosach
powiadają że jak słuchasz
zamiast mówić to już
z człowiekiem źle
a jednak się przysiadłeś zatem
trzydzieści trzy toasty
za tych co odeszli
to czyńcie na moją pamiątkę
Towarzysz ze strefy Ciszy, 8 september 2010
matka ziemia to w sumie
chyba stary pijak
bardzo często widzę jak leży
z wielkim garbem ku niebu
zarośnięty i zapuszczony
w tej części świata
nawet z ryjem w kałuży
coś mruczy
Towarzysz ze strefy Ciszy, 8 september 2010
odeszliście wszyscy naraz
czy może to było po kolei
zapomniałem już że wtedy
czas tak szybko stał
niekiedy już przestaję
szukać was po księgach
choć wiem które lubicie
a po których chadzacie
do dziś dźwięczą mi
głosy wasze słowa szepty
i ta muzyka, te piękne
utwory- wirtuozeria
echem się tułają
bo duszy bezdomnej
po głowie bezdusznej
po pamięci bezgłowej
nagle stoję pośrodku
twarz żywa jakby mówi
kopę lat przyjacielu
co u ciebie słychać
a mnie to już męczy
a mi zbrakło już słów
wciąż nie umiem opisać
gestem dźwięku głuchemu
Towarzysz ze strefy Ciszy, 22 august 2010
dawno juz wsiąkła w brukowe klinkiery
krew jego niczym dawne bohatery
a imię jego- sczytane litery
"nn" tysiąc dziewięćset czterdzieści i cztery
Towarzysz ze strefy Ciszy, 18 august 2010
ileż to trzeba wiary
by nie zejść z przydrożnego krzyża
przez dwa tysiące lat
pomimo że
sikają pod nim bezpańskie psy
gdybym ja miał tyle wiary
gdy moją duszę przybijano do krzyża
wisiałaby pewnie jako wisi
do dzisiaj
ale sądzę że chwały byłoby więcej