Towarzysz ze strefy Ciszy, 3 may 2021
{na fali zastanowień żonkilowych}
Kiedyś z nich zrobią bohaterów-
To była oczywistość spostrzegawczych
Bo to jest trochę jak
Zamówienie na nobla
Dla Obamy czy Einsteina
Bez pewnych zjawisk posypią się
Nawet piramidy
Tymczasem w innym świecie
Ludzie offlajn- bo tacy jeszcze istnieją
Czasem
Idą na grzyby w lasy Palędzia czy Zakrzewa
Psy spuszczają ze smyczy-żeby po domach nie srały
Piją na kościach pędzone bimbry
W kościach skrzypiących lasach
W forcie siódmym może kiedyś będzie magazyn
Może będą nagrywać atawistyczne pornole
Może jakas disko knajpa koneserów stęchlizny
Niech wreszcie szrot na siebie zarobi
W tym świecie co tak trzeba
W Żabikowie będzie pole golfowe
Dla znudzonych w pół drogi
Na otarcie obrzydzenia
Że czasu podróży ich nie doceniają
A ja będę tam chodził
Na przekór wszystkim
Jak sól w oku będę
Opowiadał wam o pradziadku
O kuzynie babci
O psach smażonych
Boję sie jednak waszych pytań
Tlumaczenie goryczy
Struktur świata
Dlaczego niektórym
Nie dane będzie
W proch sie obrócić
Towarzysz ze strefy Ciszy, 3 may 2021
{z cyklu "pamiątki po życiu którego nie będzie"}
Ślinić się do twoich zdjęć
Żadna to sztuka
W tym się mogą prześcigać
Tłumy drgających członków
Ale w tobie jest ziarno Witkacego
Kto nie zrozumie delikatnych
Pnączy i nici dramatów
Do znudzenia będzie wgrywał misję
Z sali samobójców
Towarzysz ze strefy Ciszy, 3 may 2021
{w takcie szymborskich traum i rozterek}
Jak oni tak mogą
Ratować gospodarkę
Dopiero teraz
Gdy wreszcie widac że świat
To fałsz
Rozkładają na raty
Te wszystkie plany budowy
Twierdzy dla zdrajców
Ze stryczkami na krenelażach
Patryjoci
Każdy mi mówił
Że przy winie
Przy winie Nazarejczyka
Bledną światy
On chciał wywrócić
Zbawił - wywabił - ubawił
Bok zdarł ze śmiechu
Jak oni tak mogli
Mówić mi że
Przy winie
Przy lustrze
To tylko patologia
Z nich wszystkich
A tylu ich było
Została tylko jedna twarz
Pradziadka z kriegsmarine
Przodkom nie wypada
A te wszystkie suki
Damy z łasicą
Te wszystkie job mać
Twarze z dystynkcjami, koronami
Ten wasz przepych to ja mam
A przez was to
Pradziadku...
Szaranagajama
I co mi zrobisz
Z tego swojego
Ubota...
Towarzysz ze strefy Ciszy, 3 may 2021
{z cyklu "pamiątki po życiu którego nie będzie"}
Każde słowo które powiem
Filtrujesz wprawnie
Precyzyjnym pryzmatem oka
"tutaj jest stos domniemań
Tam pajęczyna strachów
Tu mity i legendy"
Stopklatki werdyktów poruszają niebo
W takim momencie zastygu
Bardzo prostym wielomianem
Zrobiłbym z siebie drugą ciebie
Odcedzoną z błędów pomiarowych
Urywasz w pół wdechu
Tym tańcem po omacku
W czarnej komnacie luster
Oboje jesteśmy skatowani
Od poprzedniego rozdania
Towarzysz ze strefy Ciszy, 3 may 2021
{z cyklu "pamiątki po życiu którego nie będzie"}
Z podciętych gardzieli
Wszystkich wieczorów
Które nas podzieliły
Wylewa się obfity potok
Chmur oberwanych
Mówisz - "masz więc w czym smutki topić"
Ja chwytam gołymi pstrągami
Wersy pod prąd
Ku zatraceniu
Gradobicia przemilczeń
Tylko dekorują ten moment
Gdy w tęczowej eskorcie
Najwiekszych łez spada
Na moje stosy śnieżnych kart niezdobytych
Cała nuta Twojego serca
I dźwięczy bez końca
Jakby tu Jerycho
W oblężeniu
Będzie biło mileniami
We wszystkich bibliach
Moich nanosekundowych Światów
Wiecznych tęsknot
Towarzysz ze strefy Ciszy, 23 april 2021
Jedno cięcie
I kończy się cała linia pajęczyn
Wystraszone sekundy
Rozbiegają sie po bruku podwórka
Niektóre już wiszą na latarniach
Inne pod nimi czekają
Na związanie końca z końcem
Te które dały się złapać
Jak kryształ na kość zmarznięte
Na kominkach, w ramkach
W zwietrzałej pamięci
W ciągu jednego życia
W jedno wiecznośćmgnienie
Udowodniłem że czas nie istnieje
I tylko niedowiarki
Nastawiają budziki
Na szóstą rano
Na jakieś jutro
Na jakieś potem
Na jakieś nigdy
Towarzysz ze strefy Ciszy, 19 april 2021
{z cyklu "pamiątki po życiu którego nie będzie"}
Przy takiej pogodzie żadne zdjęcie nie wyjdzie
Powodziowe deszcze
A zamiast kropel - litery z nieba lecą
Jak namiastka perfekcyjnych nut Bacha i Wagnera
Wszystkie najwznioślejsze przemówienia
Porywające ludzi
Na strzępy
Brzmią odbijane od stalowych dachow
Jak charczenie podrzynanych gardeł
Sceneria tak paskudna że nawet woda
Od stóp białych klifów w Dover
Zdaje się cofać z obrzydzeniem
Chyba nadciąga tsunami
Towarzysz ze strefy Ciszy, 19 april 2021
{z cyklu "pamiątki po życiu którego nie będzie"}
Przyparty do wszystkich murów świata
Próbuję z pamięci odtworzyć ich projekty
Wskrzesić architektów
Zgaduję datowniki
Do większości z nich stoję twarzą
W dół
Wchłaniam ich wilgoć czołem
Wydrapuję w tynkach
Oczyma suche "tu byłem"
Ale podpisuje się zawsze jako ty
Skrzyżowanymi na plecach rękoma
Liczę padające komendy
I chybione rykoszety
Towarzysz ze strefy Ciszy, 19 april 2021
Od czasu jak mam polisę
Na życie
Świat podsuwa pod oczy
Slajdy dobrych śmierci
Zrób coś wreszcie
Dla innych
W tym kryzysie
Dla światowego pekabe
Brokerzy od ratowania
Gospodarek i przegrzanych klimatów
Polecają śmierć w te wakacje
Za utonięcie na greckiej plaży
Trzy lajki i dwa udostępnienia
A jak dobrze się wpasować
W biuro podróży
To będę gwiazdą składanki
Roud rejdż lipiec'21
Towarzysz ze strefy Ciszy, 19 april 2021
W byciu poetą pomaga
Tak, ortografię lepiej znać ale
Parę ruchów trzeba wykonać
Kontakt z polonistką ze szkoły
Zdjęcia ławek na ktorych całowanie
Gazetka szkolna
I bezinteresowna rubryka przychylności
Za parę kolektywnych kafli
Profilowe z natchnień Skrzyneckiego
Parę słów ciepłych od majora
Rozkodowywalnych na salonach
Fiut przypadkiem obrobiony
W parku z podglądem
Chora matka i pręgi
I system zły i krzywdy dostrzegane
Najlepiej żydowskie
I tak...
Dobrze by było
Cos jeszcze napisać
Towarzysz ze strefy Ciszy, 19 april 2021
Moja droga może o tym nie wiesz
Jeszcze
Ale tam gdzie piorun
Trafia w ziemię - zostawia kamień
One mają nawet swoją nazwę
Są dziwne
Wyglądają jak gardło
Ściśnięte ostatnim pytaniem przesłuchania
Pioruny i blyskawice
To tak jakby ktoś podświetlił na chwilę
Jeden tylko korzeń
Wielkiego drzewa
Które rośnie i rozkwita pod ziemią
Chodź, opowiem ci skąd sie biorą
A Ty mi opowiedz
Jakie kwiaty wypuszczają
Towarzysz ze strefy Ciszy, 14 april 2021
Twardziel w profilowym
Nie zrobi z ciebie jeszcze człowieka
Pośmiej się z każdej z moich łez
I może właśnie ręce mi sie trzęsą
Od nieudolnego trzepania
Polej każdemu kolejkę
Ta noc może i jest twoja
Z knajpy cię nie wyrzucą
Póki śmierdzisz groszem
I w słowo ci nie wchodzą
Ale ja mam w dupie z kim
Służyłeś w Iraku
Kto twojego starego wlókł
Przez drut kolczasty z powrotem do Sajgonu
I jak bardzo twój dziadek srał pod siebie w bombowcu
To są tylko żałosne opowiastki
Tych co przeżyli
Towarzysz ze strefy Ciszy, 14 april 2021
{z cyklu "pamiątki po życiu którego nie będzie"}
Twoje ręce okazały sie chudsze
Od gwoździ z krzyża wyrwanych
Mówisz "ja wam pokażę
Jak sie niesie dobrą nowinę
Przez bagna"
Echem ponad
Dłonie smukłe
Którym skrzydła anielskie pleść pisano
Zmazują epopeje boleści
Z czół zapoconych
Ludzi spóźnionych
O pokolenie
Uważaj! To nie jest szept szczęścia obietnic
Ni wdzięczności biadanie
Co z ich ust płynie
To ziemia - na wylot sykiem
Upomina się
O uciekinierów
Towarzysz ze strefy Ciszy 13 IV MMXXI
Towarzysz ze strefy Ciszy, 14 april 2021
Całe to życie na odpierdol
Z którego można się było
Wypłakać w mokry blat
Odchodzi
To musi jebnąć!!
Czas na zmiany!! —
Pięściami gardeł i klawiatur
Tłuczenie ze strony
Tych co drog bezpowrotnych
I z klifów skoku nie zaznali
Brzmi groteskowo
A my potem rozpoznajemy się
Po błysku oczu pereł
W całej tej czerni sloganów
I praktycznych zastosowań
Z efektami ubocznymi
Dzielą nas morza łez
Prześcieradła tęsknot
Nieprzespane dni i nocne warty
Mam jeszcze gdzieś
Kartkę na mięso
I wódkę na suche dni
A już trzęsie trusiami mostów
Tupot kopyt tych
Którzy z pieścią czy piorunem w górze
Żądają kategorycznie - dla każdego
Gwarancji skrzydeł
Towarzysz ze strefy Ciszy, 14 april 2021
Są takie ścieżki
Które nigdy się nie kończą
Nie-wprost dowód na to
Że ziemia jest okrągła
I szare twarze
Co pokolenie bardziej
Takie same
Podpisują oświadczenie
Że świat ma tylko jedną stronę
Jeden kierunek
I nad jakimś byle dołem
Byle mniejszym byle takimsamym
Na rozmiar dziecka z niewytrząśniętymi
Z kieszeni drobnymi, pluszowymi
Się zanoszą w zaklinaniu
Do uschnięcia łez
Do uschnięcia rąk odrąbanych
Że ziemia jednak jest płaska
Tak bardzo płaska
Że zawsze się na nią spadnie
Gdy tylko ktoś
Zawsze tak bardzo taki sam
Potrząśnie domorosłym niebem
Obojetnie jak wysoko
Chciało ono być
Towarzysz ze strefy Ciszy, 14 april 2021
Nie trzeba urządzać seansu
Wywoływania duchów
Żeby one przyszły
Dla kogoś kto
Nie ma obycia z ludzmi wolnymi
I oni nie mają szans na zrozumienie
Co z tego ze miałaś łzy
Zimno w piecu i ciche dni
Post-traumy to tylko tło
Obojetnie z której strony
Domalujesz słońca
Wszystko się o ciebie odbija
Nie dajesz światu dojść do słowa
Nawet w ten jeden dzień
W którym Bóg obiecał
Odpowiedzieć na każde z twoich pytań
Na koniec przywołujesz wszystkie sztormy
Huragany, pioruny gniewów, sprawiedliwość
O której nie masz pojęcia
By wywołać wojnę światów
A tu się milczy o naprawdę poważnych sprawach
Towarzysz ze strefy Ciszy, 4 april 2021
Wszyscy poeci
Którym próbuję uświadamiać
Ze bigbang to tylko teoria
Nie wywracająca konceptu Boga
Zarzucają mi błędy stylistyczne
Przerost form
Przesyt tluszczu na przekładniach
I gąszcz mchu tłumiącego zmysły
I te ostatnie podobno już
Nauka udowodniła
Towarzysz ze strefy Ciszy, 4 april 2021
Anonimowość jest zawsze samotna
Turyści w obcych miastach szukający
Nienazwanych braków
Twarze w maseczkach
W pogoni za wspomnieniem
Lepszego wczoraj
Te wszystkie czaszki z Bełżca, z Katynia
A nawet z Paschendaele
Pomimo nieśmiertelników
{cóż za szyderstwo- kawał blachy na przestrzelonej piersi
Nazwać "niesmiertelnikiem"}
Samotne są wszystkie wyciągi z kont
Podania o litość
Maile ze zdjęciami penisów
Z dumnym pytaniem "jak ci się podobam"
Samotny jest każdy aktor
Grający co dzień z pasją
Kolejnego nie-siebie
Byle trwał teatr do jutra
Wystarczy tylko
Po spektaklu podejść
I poprosić o autograf
Towarzysz ze strefy Ciszy, 4 april 2021
Czasem mniej w nas światła
Niż w wewnętrznych skorupach księżyca
Niezależnie od fazy
Niezależnie od twarzy
I silimy się w tym zamyśle
W tym skupieniu
Wokół wspomnień bliskich
I dalekich tej duszy
Która by wciąż chciała
A gdyby tak zmienić
Odparować odseparować odstąpić
Gdyby zastąpić patrzenie w księżyc - snem o gwiazdach?
A gdyby zamienić czubki paznokci
Na strużki krwi cieknącej
Początek czasu na środek zimy
A gdyby zastąpić człowieka - Bogiem...
Towarzysz ze strefy Ciszy, 4 april 2021
Kto by pomyślał ze tak łatwo
Przyjdzie udowodnić że
Poezja jest falą
Bierzesz garść liter i rzucasz
W spienioną ciszę bieli kartek
Spiralą czarnych znaczeń
Rozejdzie sie promieniście słowotok
Garby co wartościowszych głosek
Góra - dół góra - dół
Jak w tanim pornolu
Rozstąpi się może
Na czerwono
I cóż mamy począć my
Wierszokleci
Spod ciemnej gwiazdy tułacze
I z Bożej łaski - poeci
Gdy Bóg juz sam
Wszstkie dobre wiersze napisał
A nam patrzy na ręce
Jeśli nie będzie ludziom
Sprzyjać obiecaną miłością
Następną garścią liter
Udowodnię - ze Go nie ma
Towarzysz ze strefy Ciszy, 4 april 2021
Nawet naprędce sklecona
Rekurencja samoanaliz
Ciągów chaotycznych liter
Twoich niewydanych tomików
Daje w wyniku wyraźny zbiór
Wszystkich Twoich mglistych konturów
Poszarpany życiorys
Na krawędziach którego nakładają się
Dogłębnie ukrywane dyfrakcje
Uczuć i strachów
Myślałaś że nikt się nie domyśli
Z tego ciasta czasu kroisz mi potężny kawał nieświadoma
Że w jego rozwarstwieniach i sprzecznych wymiarach także dostrzegę
Że gdy nikt nie patrzy
Oboje wzdychamy do tego samego księżyca
Towarzysz ze strefy Ciszy, 3 april 2021
Obiegam świat jak słońce nieregularnie
Sprawdzam czy latarnie morskie
Gasną o wyznaczonych godzinach
Nad Tobą przelatuję w pełni gdy śpisz
Opalam Ci plecy i wygryzam Ci łuski
Tatuuję kręgosłup odciskami palców
Nieznanych detektywom
Twarz twoją znam tylko ze zdjęć
Szczęśliwi którzy śpią w dzień
A nocami tropią tęsknoty zagubionych
Towarzysz ze strefy Ciszy, 3 april 2021
Poezja to sztuka
Usuwania niepotrzebnych słów
I wirtuozi potrafią
Całymi słownikami
Bibliotekami
W kryształowy ogień
Całe dialekty
Języki
Po pochyłej brzozie
W dół z wapnem wszechciszy
Ku wiecznemu milczeniu
Przodownicy słowa - wystąp!
Niepotrzebne- skreślić
Towarzysz ze strefy Ciszy, 3 april 2021
Odmieniam
Przemijam
Przez wszystkie
Losowo napotkane
Póki jeszcze czas
Odmienionych
Towarzysz ze strefy Ciszy, 3 april 2021
A jednak jest wojna
Na mieście widzę już
Pierwsze straty
W ludziach
Jest ich coraz mniej
I są coraz mniejsi
Błądzą po coraz bardziej
Ślepych zaułkach
Coraz bardziej bez świadków
Podobno wszystkie maski czekają
Az wreszcie wprowadzą
Kolejne obostrzenia
Wyrażane w nożach
Towarzysz ze strefy Ciszy, 3 april 2021
Pisanie wierszy jest
Jak gra w szachy
Jeśli nie zaskoczysz prasy
Trzyruchowym nieznanym szewczykiem
Wdasz się w pozycyjno-manewrową
Żonglerkę półsłowami
Zaczniesz być zależny
Od obycia czytelnika
Towarzysz ze strefy Ciszy, 2 april 2021
Bez twojego słuchu
Absolutnego
Nawet nie wiem kto
Depce mi po piętach
Echosonda też padła
Nic nie wiemy zatem
O nadciągających trzęsieniach ziemi
Z map wynika
Że ten korytarz wiedzie donikąd
Kolejny wiersz w którym
Nie mam się gdzie podziać
Mówisz - suez zablokowany
Główna aorta twoich banałów
Się dławi
Przestrzelone tchawice charczą
Że muszę rozmrozić Arktykę serca
I rozumu
Albo do Twoich drzwi kuchennych
Zastukam w przeddzień sądu
Jeśli dam radę opłynąć
Afrykę rajów utraconych
Towarzysz ze strefy Ciszy, 2 april 2021
Ciągle słyszę
Harfy Twoich rzęs
Wszędzie
Jak dźwięki z nieba
Już nawet przed
Lekarzem pierwszego kontaktu
Nie ukryję faktu że to
Choroba popromienna
Wymioty nieskrystalizowanych ścieżek
Pamięć zanika cyklicznie
Włosy mi wypadają
Naświetliłem się Tobą
Tak intensywnie
Że teraz już czekać tylko
Jak w oczy będzie kłuło
Jaskrawe światło
A zzieleniałe paznokcie
Będą schodzić
Z impetem
Szczęku imadeł i krzyku
"skurwysynu - jak brzmi jej imię??!!"
Towarzysz ze strefy Ciszy, 2 april 2021
"Przed internetem świat nie istniał"
Najnowsze odkrycie naukowców
Błyskiem rozlało się
Po całej płaszczyźnie globu
Wszystkie pamiątki
Ordery po dziadku
Pamietniki, spalone księgi
To skamieliny wymagające
Burzy na forum i w grupach
"sprawdź czy jest link" - pierwszy krok
Procedur datowania i sprawdzania autentyczności
Nie odwracaj głowy od ekranu
Nie odkładaj telefonu
Bo przepadniesz w świecie zwidów
Wiecznego grzechu i fejk niusów
Tam złe myśli materializują
Mury, bariery, szklane sufity
Rachunki i raty
I biada tym co w Dzień Sądu
Nie będą mieć zasięgu
Towarzysz ze strefy Ciszy, 2 april 2021
Czasem się jeszcze wydostają
Nad powierzchnię mgły
Przedkoronawirusowe
Listy z pogróżkami
O braku awansu przez
Dwa lata
Zesłaniu do hoteli trzygwiazdkowych
I dziewczynach bez matur i magistrów
Było ( czy nie było?) się gdzie
Schować
Zaszyć
Przed zgiełkiem spierdalać
W Bieszczady
Gdzie wciąż opowieści
O domach z azbestu
O twardzielach z milicji
Szturmującymi Berlin
Wozami pancernymi
Pancernych papierosów
O... A tu apel o spokój i czas
Bo dobry car na pewno
Pochyli sie nad prośbami ludu
Towarzysz ze strefy Ciszy, 2 april 2021
My - poeci - skromni archiwizatorzy
Cienia kształtów każdej możliwej przyszłości
Czasem może zgrabnie - gdy wena zagości
A czasem ot-tak - byle Łazarz ożył
Różnych klas kalibrów rozmiarów księgowi
Grzeszków i przewinień bilans sumujący
Czasem iskierką - pod stosik - niechcący
Lub świat ten czymkolwiek z nagła przepołowić
By z trzewi padołu żar lawą szlachetny
Nie kipiał na później - tryskał tu i teraz
Zmiótł stare - dał nowe - nim weźmie nas cholera
Nim ktoś gorszą z prawd - głośniej - niestety
Przemyci pod oczy na srebrnym ekranie
Lub czołgowym czole z płyt stali tak litej
Że takie będą Rzeczypospolite
Jakie jej poetów dziś wierszy pisanie
Towarzysz ze strefy Ciszy, 30 march 2021
Przebogatym słowopiórstwem
Labirynty jałowcowe ponad horyzont
Wznoszone w ramach tylkowstępów
Do tych ogrodów wyszukanych
Gdzie araukarie dziobate ponad chmurami
-arystokracja chlorofilu-
I wodospady - choć sztuczne -
Rzeźbią figury smuklejsze
Niż karotenowe diety
Jakżeż milo przechadzać się
Wśród tych ukrytych skrzętnie
W międzybluszczach
Kafejkach stołów wiklinowych
Przy których przysiadłszy
Opary nienazwane zażywać
Przyswajać
Można tedy z góry spojrzeć
Na te w dolince bagnistej
Pod mostami nawet
Jednostrunowe pobrzdąkiwania
Rabatek o kalafiorach
Pod oknami gnilnymi
Na przetrwanie
Tu za naszymi plecami
Drzewo poznania dobra i zła
Zerwij zeń listowie jedno
I - wstydu oszczędź -
Z łaski własnej
Zasłoń
Swoją sromotę
Towarzysz ze strefy Ciszy, 30 march 2021
Mój anioł - może stróż
Wysoki - wyższy niż tonacje
Dur - brzuch - śmiech - pisk
Wyższy niż mój miecz
Do odwołania na zawołanie
Pióra dumnie
Koło skrzydeł mu latają
Przestrzelonych chyba jeszcze
W Hiszpanii
Nigdy nie jest sam -
Może chce mi dokuczyć
Jest czarny
"lubię być niewidzialny"
Szepce w swoim trybie nocnym
Co rano budzę się
Ocalony
Strzepuję z poduszki
Pyły nienazwanych Stalingradów
W proch się obrócą
Towarzysz ze strefy Ciszy, 30 march 2021
Chyba nigdy
Nie wraca się
Z tamtej strony
Księżyca
"inwestuj w srebro w kryzysie"
Hasło na nagłówku
Każdej stronicy katalogu
Dostępnych rodzin
Takie rzeczy się wertuje
Gdy już naprawdę znudzą
Przeglądy trupich póz
Z sali przesłuchań
W trzy miesiące
Da się przegrać niejedną wojnę
W oczekiwaniu na tę prawdziwą, rzeczywistą
Zabijasz czas podbijając formularze
Podwyżek za wysługę lat
Ikonom z napotkanych nagrobków
Towarzysz ze strefy Ciszy, 30 march 2021
Wiersz przy którym
Popłakała się chociaż jedna staruszka
Jeden mąż
Czy jedna cisza
Jest więcej wart niż morze
Medialnej farsy Beatlesów
"nie piszcie o tym!" - błagalnie
Rozkazywałby każdy z Różewiczy
A ja ich widzę - spod kolumbowych popiołów
Powstali między wierszami
Wierszami bardziej niż Warszawa
Wzbili się wysoko - prawie ponad chmury
Pokolenie feniksów
Krąży i swoim wypalonym wzrokiem
Wypatruje pereł strawnych na swoje żołądki
Spod piór łopoczących sypią im się
Niedozapomniane litery w ciągach
Jak chaos karabinowych żarłocznych serii
Krzyczą powoli swoje nieważności
Odtwarzanie światków
Niedostepnych brukowym kapitalizmom
Towarzysz ze strefy Ciszy, 30 march 2021
I co z tego
Że nazywasz się
Janek Wiśniewski
Skoro jeszcze żyjesz?
Nawet nie wiedziałeś
Gdzie stać
By się stać
Symbolem
Drzwi na których
Można nieść - ty
Otwierasz i zamykasz
Jakby nigdy nic
Kogo to obchodzi że
Za nimi znajdujesz i odkrywasz
Jądro Ciemności
Komnaty bursztynowe
Skarbnice Tartarii
I biblioteki Watykanu
I kto ci w ogóle na to pozwolił?
Że zstąpiłeś ot tak - jak duch
I odmieniłeś oblicze ziemi
Tej ziemi...
Towarzysz ze strefy Ciszy, 29 march 2021
dziś przestrzeliłem
ostatnie lustro
jak obraz cara
za te wszystkie miny
szydercze zwyrodnienia
za wszystko
co job mać
o mnie gadało
srebrne jak księżyc
przecież nie może tak być
żeby lustro
gadało
odzywało się nie pytane
bang bang
bladź
Towarzysz ze strefy Ciszy, 29 march 2021
Mówisz - napisano już wszystko
Nie ma nowych liter, słów
Poeci giną
Tysiącami
Na pierwszych progach
Pierwszych miłościach
Pierwszych jesieniach
A jednak narodziny i śmierć
Dla każdego trzeba spisać
Z osobna
Cała reszta
Naprawdę jest plagiatem
Towarzysz ze strefy Ciszy, 29 march 2021
Według chińskich horoskopów
Świat wchodzi w burzę
Znak - ulotny
Urodzeni tego dnia
Będą naznaczeni
Irracją narodową
Rodową narracją
Prztłoczeni
Nigdy nie urodzą się w pełni
Znak w którym sprzedaż kwiatów wyprzedza
Szczerość serc
Ludzi którzy
Nie odpuszczą
Żadnej okazji
Na odpust całkowity
To czyńcie na swoją pamiątkę
Towarzysz ze strefy Ciszy, 29 march 2021
W tej produkcji szarości szeregów
Ludowowyzwoleńczej
I całej tej rzeszy takspejerów
Coś poszło nie tak
Interwencje powykonawcze
Rozdają w erracie
Naciągane indywidualizmy
I potem my wszyscy siedząc
W tych błotnych okopach
Musimy wysłuchiwać kakofonii
Barw, ciuchów, arii mongolskich dudów i harf
Opowiesci z wiejskich ryneczków
Potoków lajków z najagry
I zdjęć księżyca i wierszy o erekcjach
Zanim kosmiczny gwizdek poderwie nas wszystkich
Pod trajektorie drogich precyzyjnych
Bomb i paragrafów
Towarzysz ze strefy Ciszy, 29 march 2021
{list do Arkadiusza Maciejewskiego}
Cały świat który
Z takim mozołem
Wyszarpywaliśmy spod ziemi
Nie wypalił
Porósł rdzą
Jak wszystkie nasze marzenia
Turyści z Hiszpanii
Jak w tysiącach liczona
Pogarda wtrętu slajdów
Innych czerni
Chodzą naćpani pleśnią i wilgocią
Tam gdzie czuć tylko
Twoje niedowietrzale fajki
Na morzu gwiazd upadłych
Zbyt rzadko tędy chodzę
W ostatnich życiach
Ale skoro już
Polałem za zdrowie Twojego brata
To skoczek na ce trzy
Twój ruch
Towarzysz ze strefy Ciszy XXVII II MMXXI ad
Towarzysz ze strefy Ciszy, 28 march 2021
Przestudiował powierzchownie czy dogłębnie
Wszystkie dostępne tory
Na kierunku
Poznań - Wrocław
Pomiędzy osobowym o czwartej trzydzieści
A ekspresem na Jelenią Górę
Wnioski z tych studiów
Tak oderwane i dalekie od życia
Jak tamta głowa pod nasypem
Żeby je w słowa ubrać
Trzeba by władać językiem
Który szarpią okoliczne psy
Zawsze chciał być dla innych
Więc poszedł w świat
Wajralem z insta
Z oddziału sekcji pourazowej
Hasło dnia na trzy czwarte
"głowa do góry!!"
Woła z mebli w tle
Serce Owsiaka
Towarzysz ze strefy Ciszy, 28 march 2021
Wchodzisz jakby znikąd
I mokrym od łez rekawem zamiatasz wszystkie kieliszki ze stołu
Ten wiersz przewidziałam - wołasz
Podobno wszyscy tak piszą
I rzeczywiście - jak zawsze - zacząłem
Pionek na be trzy
(tylko dla Arka zrobiłem wyjątek)
I od razu zaczęły się schody
Jestem już o dwa życia za stary
Na prostą sycylijską
Zwłaszcza że chmury w dolinach
Źle się układać zaczęły
W tym mikroświatku wysokich mocy
I aberracji efektów brzegowych
Nadal umiem obliczyć
Z jaką siłą eF trzeba strzelać
Żeby tak wgniatać takie pancerze
Chciałaś powiedzieć "sprawdzam"
A zabrzmiało jak przepowiednia
Epopeja traum
Nigdy wcześniej nie widziałem
Żeby ktoś poprzeczkę ustawiał
Pod tak ostrym kątem
Pomimo tej nieskończonej cierpliwości
Wody fal i sztormów
Żadne z powyższych nie dotrwało
Do końca taktu dekoherencji
Zastygam więc w superpozycji
Krystalit przewag zmarnowanych
Z kotem Schrodingera na kolanach
(dziś to jest podobno
Passe jak chuj)
Wrócę do gry
Gdy każda z Twych jaźni
Po przekroczeniu startu
Wyciągnie los
"czas przestaje istnieć"
Inkasujesz dwa miliony
Towarzysz ze strefy Ciszy, 28 march 2021
Te wygładzone glacjalne wersy
Nigdy nie przetną pierwszego
Swobodnego rzutu okiem
Żadną z warstw
Kłębowisko liter spod brzucha
Hojnie dodawanych mileniów na kredyt
Są wyszarpane z różnych opowieści
I teraz trzeba rzeki do źródeł dopasować
Nie wytłumaczę ci w paru słowach
Bazując na krągłym majestacie kręgosłupa
Jakie wersy górotwórcze chciałyby
Mieszać w epokach i naturze
Pamiętam gdy odciskałem mapę Piri-Rejsa
Był tam punkt Gie wszystkich biegunów
Kryjący skarb z opisem kiedy ostatni
Z wersów straci jedynego adresata
Towarzysz ze strefy Ciszy I III MMXXI ad
Towarzysz ze strefy Ciszy, 28 march 2021
Wszystkie twoje opary
Wsiąkły
Kłębią się w chmurze
Z trudnymi kodami dostępu
Zawsze gdy odwracam się plecami
Włamujesz się w moją głowę
Odzierasz z bluszczu
I wertujesz wszystkie pliki
Moich wierszy
Hakujesz wszystkie moje sny
Rano na poduszce znajduję
Kolce róży z inskrypcją czarnej diagnozy
"znowu pisałeś o mnie..."
Towarzysz ze strefy Ciszy, 28 march 2021
Bywa się czy się jest - rzecz sporna
Poeta się staje
Na pryzmach potknięć
Minionych żyć
Układach i plecach starego
Z nadania chwili
I zawsze niesprawiedliwego łutu szczęścia
Bilet na salony jest z limitowanej edycji
Z pieczątką i podpisem
Samego Wielkiego Nieczytelnego
Daje dostęp do nielimitowanego potoku
Wódki i elaboratów naprawiania świata
Ręką milionopalcą drinki po stołach roznoszone
I to wieczne drapanie metafizyki
Tuż za linią startu
A ci przeoczeni tułacze
Nizacze tu teraz i wszędzie tam
Bardziej niż z Bożej Łaski
Światy tworzą
Świecą tworzeniem
Twory z Tworek
Światłość ze światłości
Prawdziwi poeci są na tym świecie
Jak skazańcy na Golgocie
Z datownikiem
Słownie
Sztuk trzy
Na krzyż
Towarzysz ze strefy Ciszy, 27 march 2021
Okiem chłodnym w powietrze ostre
W mróz żagli chmur
Wpisujesz wiersz którego autora
Nie udało sie ustalić
Długi monotonny wdech
Szereg wielokropków
Przebłyski budzące apetyt
A potem na przemian
Nadużywanie ciszy
Śnieżna złość bieli kart pominiętych
I biczem ripost jak wiatr świszczący
Mrożenie domysłów
Bez ostrzeżenia zmieniasz koloryt
I trzymając - podobno - składnię
Łamiesz wszystkie wersy
Pogniecionej treści
Napisałeś wiersz tak dobry
Że do dziś zadajesz sobie pytanie
Co czytelnik miał na myśli
Towarzysz ze strefy Ciszy, 27 march 2021
Już dziesięć lat temu mówiłaś
Że żywność musi być o połowę droższa
By gówniarze z socjalistycznych pokuszeń
Nie wypierdalały do rowów
Nieogryzionych czaszek
Rewolucja to dobrze skonstruowany potwór
Z wymiennymi szponami
Serwisuje się w garażu naprzeciwko
Myślałem że tym razem się zatarł
Z braku świeżej krwi na stykach
Ale przegląd przeszedł po znajomościach
I w dobie WiFi i pięć Gie
Bezprzewodowo ściąga się
Na każdy niezgięty kark
Gdzie jest kurwa twoja maska?! -
Pyta grzecznie
Niezmiennym ryjem enkawudzisty
Towarzysz ze strefy Ciszy, 27 march 2021
Ktoś bardzo dobrze udaje ciebie
Jeździ podobnym autem
Ubiera sie tak samo
Odwiedza te same miejsca
I w tych samych knajpach pije to samo malibu
Miasto jest wymarłe
Chodzi po nim parę trupów
Paru niedobudzonych
Ktoś z wesela wraca
Jesteś ty, ona i jeszcze jedna
Troche gorsza kopia w innej masce
Wygląda to jak farsa
Ale już widać pęknięcia na szklanej kuli
Sączą się przez nie wraz z krwią
Duszą i innymi odpadami poprodukcyjnymi
Przepowiednie
O czwartej
Apokalipsy
Towarzysz ze strefy Ciszy, 27 march 2021
Całą tamtą wojnę
Tą
Tę
Spakowałem w jeden plecak
A nieprzespane noce upchałem
W jeden śpiwór
Wspinam się na lodowce księgozbiorów
W dziczy bibliotek zawsze
Odbijam najwyższą palmą
W puchowym przyczajeniu
Zrobiłem Ci jedno tylko zdjęcie
Z bardzo długim czasem wygaszania
Kolejne życie
Nabite w butelkę
Gotowe do strzału
Towarzysz ze strefy Ciszy, 27 march 2021
Jednak coś po nas zostanie
Stos nieopowiedzianych zdarzeń
Oddechów ciche drganie
Znad kaw porannych parzeń
Na plecach taniec dłoni
W butach na kciuków szpilkach
I szumny tętent skroni
I wieczne głody wilka
I wierszy długie litanie
Nadgodzin trud i zamęt
Na harfie serca granie
Po wieki wieków amen
Towarzysz ze strefy Ciszy, 26 march 2021
Każdy facet
Poddany
Doszczętnemu wypaleniu
Rozwiewa się
Pyłem
Przenikliwie mrozoodpornym
Towarzysz ze strefy Ciszy, 26 march 2021
To wcale nie jest takie łatwe
Napisać wiersz który
Broni się czytany w przód i wspak
Przesuwać słowa, domysły
Czasem przemilczenia
Po mapie kartki - unikając zagięć
Koncentrycznym zagęszczeniem samogłosek
Stworzyć taki nadmiar treści na jednym marginesie
By po skołatanych nocach bezsennych
Potach i hektolitrach eteru
Sarinu i mgieł na oczach
Móc znów bez skrępowania
Ulotność myśli w komfortowych rozkwitach ulokować
I w wersach nieskończonych od lewej do prawej czytanych
Budzić sny - bezwstydne
Bez ograniczeń
Puszczać dym w wieczne jutro
Towarzysz ze strefy Ciszy, 26 march 2021
Tło w istocie ma małe znaczenie
Szorstka zieleń czy biel połysków
Daje poczucie nieskończoności
Pyłem, pudrem, gwiezdnym lukrem
Nakreślać cyklicznie kontur Światów
Z tak miażdżącą regularnością
W wiecznej gotowości na kataklizm
Powtarzalny, zwiastowany znakami burz
Szybkie przebłyski resetów
Nikt lepiej nie potrafił
Ukryć Boskiej cząstki
A jednak masz
W stopach sejsmograf
I niezależnie od erogennych stref wyciszeń
Całe życie naznaczone
Czekaniem
Na odpowiedź
Echa
Towarzysz ze strefy Ciszy, 26 march 2021
Ślady po tej wojnie bogów widoczne są wszędzie
Plejady iskier, kopce na górach
czupryny wiecznie tlących się wrzosowisk
I ten wiek ciszy
Ciemności, ciemni
Pamięci fotograficznej
Przewijamy się z boku na bok
W kolejnych ekshumacjach
Samoidentyfikujemy
Wciąż na nowo
Nie podobał mi sie ten orszak który
Wlókł się z kwatery czasów przeszłych
W stronę skwerów trybu niedokonanego
Wszystkie w nim twarze
Znałem na poważnie
Tej doby postarzał się cały wszechświat
Towarzysz ze strefy Ciszy, 26 march 2021
Znamy się już tak długo
Że pytanie "idziemy do mnie czy do ciebie?"
To juz dowód na tchórzostwo
Straciłem jak dotąd
Wszystkie twoje lata
Wszystkie twoje życia
Wszystkie twoje miłości
A jednak czas nie chce przestać płynąć
I w żyłach się kotłuje pytanie
Mówisz, że jest jedno
Ja mówię o nieskończonościach
W swej niefrasobliwości dziś
Poznałem ciebie - tę jedyną szczerą i uczciwą
Więc dziś nie zniszczę twojej Gomory
Towarzysz ze strefy Ciszy, 25 march 2021
Zmieniłaś bieg historii
W pierwszych minutach spektaklu
Pytaniem o wszystkie moje kochanki
Sam sie zdziwiłem ile ich było
I tym ze żadna nie umiala gotować
Tak... Ta absolwentka też tam była
Czy jeszcze może wtedy studentka
Nierządu i penetracji
Ale ona tak pod każdym
Naga krzyżem leżała
I za zwykłe zapewnienie że
Świat się nie skończy w ten weekend
Rozkładała nogi szapcząc
"dziś będziesz ze mną w raju"
Towarzysz ze strefy Ciszy, 25 march 2021
Czy ja to zrozumiem? - pytasz
Półmrugam półokiem
Leśmian się naśmiewał
Że tak prowadzę wykłady
Że zalicza każdy
Kto wciśnie enter
Tutorial na zbieranie funduszy
Dalej się robią schody
Gubi się każdy
Kto przed powrotem uwielbiał dwuznaczności
Wchodzisz w stan wiecznej wojny
Z tandemem miłość - nienawiść
I wszystkimi których nosiłabyś na rękach
W przyszłych życiach
Zanim odkryjesz że
Przeczytaliśmy wszystko co się napisało
Przed wypełnieniem formularzy
To wszyscy zbiorowo wygry-przegrywamy
A przecież nie na to się pisałaś
Towarzysz ze strefy Ciszy, 25 march 2021
Nasze strony rodzinne
Zostały wymazane z list dostępnych ojczyzn
Bardzo krótko po wprowadzeniu
Kartek na nadzieje na lepsze dzisiaj
Tułamy się po obcych europach
Po mazurach łzawych jezior
I źle przystrzyżonych brodach Podlasia
(które chociaż dobre imię odzyskało
Po wiekach zarazy)
Z paszportami z podkulonymi ogonami
Na twarzach z odciskiem księżyca
Z bruków nieznanych dworców
Niesiemy ciszę wspomnień
Map pociętych Domoklesów mieczami
Pełnych nazw które strach wspominać
Z garbami myśli o tej co nie zginie
Niesiemy w świat teorie ziemi ekspansywnej
Na skały nieznane
Nienazwane
Które stać tylko na jeden talerz na stole wigilijnym
I nadzieję że nie przysiądzie się przybłęda
My pamiętamy jak padają imperia
Upadają bogowie
I tracą koloryt śnieg żelazo i rdza
I wy - których tylu wśród mnie jest
Dziarskich- odważnych
Którzy w przypowieści o Marduka antypodach
Wkraczacie by łzy od gliny oddzielić
Usłyszcie
Jak dedykuję wam
Ja - Pył gwiezdny
Piasku ziarno na wydmach-
Jak dedykuję wam tę ciszę
Całego pokolenia jedynego
Które słysząc gasnący żalu krzyk swoich ojców
Tuli do snu przebudzeń
Wdech sztormów swoich dzieci
Nadchodzący
Jowiszu i Saturnie-
Czyńcie swoją powinność
Towarzysz ze strefy Ciszy, 25 march 2021
A więc jesteśmy z powrotem tutaj
Tylko dwie godziny wcześniej
Gdybyś wiedziała co cię chce spotkać
Wyłączyłabyś telefon
Dla mnie to narcystyczna pokusa
Żeby tanio szpanować i pokazywać
Gdzie strzelać będą pioruny tej burzy o której
Wciąż wszyscy wiedzą że jej nie będzie
Jeśli odpowiednio poprowadzić sytuację
Dużo wcześniej, z wyrazistymi detalami
I zdecydowanie mniej akademicko wyłożysz
Ten swój pod dywanem trzymany fantazyjny referat
Dlaczego faceci z suk rezygnują szybciej niż z kurew?...
Towarzysz ze strefy Ciszy, 25 march 2021
Według wierzeń narodowych
W Narodowej Wieży Owiec
Kto zamknięty w piwnicach
Pytać nie wypada
Ważne że od poziomów górnych
Skąd widać jutrzenkę
Światło w tunelu
Betlejemski ekspres bez powrotów
Od poziomów szklanych sufitów
Powiedzmy - od pułkownika wzwyż
Są już tylko dobrzy ludzie
Patrioci z importu
Z nadania
Z carskiego prikazu
Z awansu stołecznego
Ale huj tam z ekspresem
Bo na posiedzeniu
Zrzędzących mędrców z
Zarządu jonu
padło ważne pytanie
Dlaczego Chrystus - skoro już wiemy
Że był Polakiem prawdziwym
Rozmnożył wino i ryby
A nie wódkę i ogórki?
Towarzysz ze strefy Ciszy, 23 march 2021
Przenikalność ciepła przez
Tekst
Okazuje się zależeć
Tylko od dobrej woli
Wyrafinowane na pierwotnych zamówieniach
Precyzowane
Wybiórcze osuszacze domysłów
Z fokusem pod oczodoły
Rozminęły się z oczekiwaniem
Wydajność wierszy podobno
Ustawicznie spada
I serfowanie na fali
Promieniowania tła
Spełnia już tylko marzenia
Atawistów
Idą święta
A tu przegląd snajperów nadziei
Zmienia się w kalejdoskop
Z malowania twarzy został tylko
Biały puder i kurewsko agresywny róż ust
Odbija się to wszystko nachalnie
W soczewkach doborowych
Drogich lunet
Rewia udziwnionych onanizmów
Z ciągłymi pytaniami widzów
W esemesach
Za trzydzieści dziewięć groszy plus VAT
Kto miał dłuższą lufę, kto polerował sprawniej
Kto strzela seriami a kto w okna ludziom zagląda
Tak nisko upaść
Możemy my wszyscy
Żonglerzy bezsłowia
Wsłuchani w bębniasty rytm
Pieczęci na dokumentach urzędowych
Nowej normalności
A przecież Bóg dał nam
Moc tworzenia światów
Towarzysz ze strefy Ciszy, 23 march 2021
Po ostatnim przetasie kadr i wytycznych
Pozostał mi tik nerwowego dorabiania
Ogonków do każdego "a"
Na rynek wewnętrzny na mądrość etapu
Nie gęsi jak mawiał
Ąbrąhąm w wielkich otwarciach
Poprzeczki są już tak wysoko
Że podjazdy dla niepiśmiennych wznoszą wyżej
Urażone spojrzenia garbatych
Rymów zakazano by dać szansę mniej zdolnym
A skróty, obostrzenia, wieczne kul zapożyczenia
Zajebiste dzbany i recykling dogasłych
Z adnotacją "poezja rozpozna swoich"
System redystrybucji liter znowu się nie sprawdził
Drgawkami, potem, żarem czół
Wtapiane w długie kokile
W arie bez form i znaczeń
Zboczeńcy bez zahamowań potrafią
Dwie-trzy-cztery litery - takie same
W jednym ciągu obok siebie
Nie płaczmy nad wersami bez interpunkcji
Przypisy ni z greki egiptu czy starofrancy
Powagi też nie dodadzą
Po innych górach snują się mgły
Po innych zboczach szept i płacz
Świat tamtych drwin i uniesień
Jak insygnia klasy i szyku
W zbiorowych pożarach
W zbiorowych wapna Aleksandriach
W zbiorowych osuwiskach i potopach
I nie ma co rzucać oskarżeń
Winnych szukać
Dziur łatać
Bo jak nas oświecił
Pierwszy krytyk stażysta z awansu społecznego
To przecież nie była prawdziwa poezja
Towarzysz ze strefy Ciszy, 23 march 2021
Księżyc w pełni wygląda
Jakby na nim rozbito wszystkie kubki
Z pamiątkowymi dedykacjami
Niedopite powycierane
Cudzym natchnieniem gęby
Z samego rana zaczną
Zmiatać pod dywan
Sprzeczne fakty
Towarzysz ze strefy Ciszy, 23 march 2021
Miało dziś być tak nie wulgarnie
Lecz kto by miał to kurwa czytać
Marność - marności - wszystko marnie
Żadnego wsparcia od Tacyta
Znudzić możemy całe rzesze
Choćby trwać chciały tysięczne lato
Choćby im płacić złota mieszek
A nadzór miałby uber-Platon
Nie wygra się słowem pisanym
Z gołych bab stronką - wodzirejem
Nie przetrwa zapałów słomianych
Żadna krucjata z Hemmingwayem
Być może dziś światów upadki
Czas by wspierało każde ego
Miejsca ustąpić kultom ud sąsiadki
Skacząc na zabój z wież Goethego
Towarzysz ze strefy Ciszy, 23 march 2021
Przeglądam kolekcję
Twoich barwnych wachlarzy
A w nich zaklęty
jakby przewodnik
Jak kobiety potrafią
Pachnieć dla innych
Kartka pocztowa zanim
Dosięgnie drugiej strony
Księżyca - waha się
Czy zapach drukarni
Zetrzeć z siebie
w dwuwersie próżni
Czasem zaglądam do niej
Przez ramię
Gdy podpisuje dedykacje
A spod białych skrzydeł gołębich
Rzuca się
Do gardeł
Cień lewiatana
Towarzysz ze strefy Ciszy, 4 november 2020
Niektórzy nie będą mieli
Drugiego życia danego
Ich "tu i teraz"
Od zasiewu, od wykwitów
Od błotnej lawiny z gór
Znaczy sie marszem
Czarnych butów
W czarnych legionach
Czarnych golemów
(patrz - jeden pękł
Cie pierona w środku jak lawa!)
Gdy padnie wyleją się z niego
Wszystkie żale czerwone
Że to już, że to on właśnie
Że nie tak
Lecz kolumna nie zostawi
Za plecami nic
Niespalonego
"żeby nie wpadło w ręce tych
Którzy będą jeszcze jutro"
A każde ścięte drzewo
To ciepły namiot przez dwie noce
A każda książka - to pochodnia
W chwiejnym ku latrynie kroku
A każdy litr wódki - zresztą co was obchodzi
Bez naszego wsparcia gorzelnie upadną
A każda zgwałcona
To jeden kutas
Do rana spokojny
A dziś kara boska - z rana ogłoszona
Na tych co pędzą królewską miodunkę
Co mocna jak piorun ale
pół roku się gryzie
Czy przemówić sercem
A jutro - drogi centurionie
Na protest idziemy
katedr bronimy
Czy niedźwiedzia szczuć będziem?
Towarzysz ze strefy Ciszy, 1 november 2020
Jest taki płot
Co tnie świat jak rewers
Niezgranej karty
Hej! Chłopcy! Maska na mordy!
Niech trwa maskarada
I każda maska rada
Ze dystans społeczny
Rozciąga ludzkość do granic poznania
I żywy tam nie wejdzie nikt
I żywy tam nie wejdzie nikt
Zacieśnić kordon!
Uszczelnić międzymorze, międzyświaty
I pomiędzy na miedzy
Między płotem a żywopłotem
Nie wypuścić martwej duszy
xxxxxx
Czasem czuję jakby
Wszyscy umarli trzymali się jeszcze
Za ręce
Za reduty
Wpleceni w gąszcz leśnych korzeni
W fundamenty miast wciśnięci
Wstęgami dróg opasani
Z makijażem wyblakłych pamiętników
Człowieku bezradny!
Zapal świeczkę
Wielką jak ognisko
Zwab wszystkie
Odtrącone wiedźmy
Zaproś polarne zorze w swój oddech
Posadź drzewo
I nasłuchuj
Oni przyjdą
Oni na pewno przyjdą
Towarzysz ze strefy Ciszy, 23 october 2020
Okiem stratega widziane
Wiersze zginają karki
W kłąb kolczastych pętli
Zdatnych do obrony okrężnej
Wspiąć się wyżej i mocniej
I wbić się spojrzeniem
We wszystkie fale
Stojące u progu
Wąwozy przemilczeń
Ktorych sforsowanie zmieni
Bieg zdarzeń bieg świata
Bieg ziemi
Popiół ze szlamem
I proch linii wytartych
Gdzie akurat odparto atak
Krytyki prewencyjnej
Rozsypać tam gdzie
Głowy przeoczone kwieciście
Wzbiją się lasem ku słońcu
Prawd niedopowiedzianych
Z trzaskiem zamykane tomy
Jak preludium kaskad krwi
Z podciętych gardzieli
Pretendentów do autorskich errat
Brak jest moim pasterzem
I nikt nie będzie mi Panem
Towarzysz ze strefy Ciszy, 15 october 2020
Zauważam od jakiegoś czasu
Że spełniają mi się
Twoje marzenia
Sprzed nastu lat
Chodzę z kieszeniami pełnymi świata
I w dowolnej chwili
Na dowolnej mapie
Mówię niepytany
Że jestem przygotowany
Na każde z żyć
Skaczę z księżyca na księżyc
I widzę z wysoka
Rozwarstwione jaźnie
Przeniosę cię przez tęczę
Przez garnki złota
Po grzbietach latających ryb
Do naszego raju
Raju samograju
Raju graju grajdole
Tam w dole
Raju rad
I tylko w kącie
Pod ścianą cytadel stoi
Ten zegar skurwiały
Z kukułką pod prądem
Co wybija
Wszystkie nasze rocznice
Do nogi
Towarzysz ze strefy Ciszy, 20 september 2020
Artystyczne dusze lubią grać
Arie
Niestworzone sonety, etiudy, suity
If suits
Lub na nerwach
Bardów struną lub tą
Prostacką okopową harmoszką
W eter echa
Wszystkich ślepych zaułków
Każdego Stalingradu
Patrz teraz
Tej sceny nie lubię
Bo zawsze w niej tracę skrzydłowego
Świat potem się dowiaduje
Że lejdi zgaga zaczyna nowe trendy mody
Giełda nowojorska w niebywałym stresie
Niepewnych wzrostów
A ja ich wszystkich muszę rozpoznawać
Po białych czaszkach
Dzisiaj dostałem kartkę z Aleppo
Czyjś anioł stróż zaprasza
Na ślub - zaślubiny z ziemią
Zanim będzie za wcześnie
Zanim słońce zajrzy do okien
Każdego Bejrutu
O świcie o zachodzie o północy
A ty leżysz, po prostu tam
Leżysz bąbelku malutki
Tak dostojnie milczysz
Jak tamte lasy
Jak tamte łąki
Jak tamte mgły
Jakby ktoś zatrzymał światło
Zatrzymał czerń
Póki cisza - jak oscylator
Rezonuje
Z trójzębem
Z trygławem
Nobel z medycyny przyznany
Za udowodnienie istnienia
Życia opartego o długie łańcuchy fosforowe
W tym była cała sztuka
Żeby grać na weselu
Roztańczonym na popiołach
Może zdążysz - artysto -
Zanim odbudują Warszawę
Zanim wróci ostatni
Lancaster znad Hamburga
Zanim oddzieli Pan światłość od ciemności
Dziś dostałem kartkę z Aleppo
Towarzysz ze strefy Ciszy, 2 september 2020
Tę dziurę w sumieniu
Wykopałem sam
Bez unijnych zachęt
Zajęło mniej niż życie
Mniej niż śmierć
Strefa wolna od koronapierdolca
I hiperinflacji
Głodu też tu nie ma - to novum - powiadasz
A gdyby tak zasypać wapnem?
A gdyby zasypać cukrem?
Napisz proszę do mnie list
Zanim ja skończę pisać ten wiersz
Jakoś to sie w papierach zamknie
Wyszedłbyś na wariata
Listy tak długo nie idą
Twoja córka - chyba ta starsza
Mówiła
Jak smakują psy
Te z krzywym akcentem smażone
Dużo by opowiadać
Wnuczka Twoja - ta którą znam najlepiej
Pamięta kolejki
Czarną Wołgę, żywność na kartki
I wstyd niedopasowania
Do szarej czerwieni
A ja dziś widziałem
Tysiące pięknych ludzi na klifie
Nikt... Żaden nie skoczył
Może nie wiedzieli
Że najlepsze wojny zaczyna się wrześniami
Towarzysz ze strefy Ciszy, 13 july 2020
Mój dom ciągle płonie
Chociaż strzechy każdej mokry szmat
Spłynął dekad garści temu lat
Już na groby których nie ma
Moje serce jeszcze do niej
Chociaż nigdy nie zaznała blasku
Światła życia i miłości co w potrzasku
Tych przeklętych świata stron zamienia
Wszystkie barwy, dźwięki o obniżonym tonie
W pogardliwy ścierwa kłąb przegniły
Gazet szczebioczących sykiem tak niemiłym
Że aż w bezimienny krzyk drżąca ziemia
Ku przestrodze i ku gniewom nieb powonień
Przeciw światu czekom puszczanym in blanco
Których podła moc prze ku mnie falangą
Przez nich w stanie wojny moja strefa cienia
A mój potok łez ciągle płonie
Towarzysz ze strefy Ciszy, 2 july 2020
Śniłem ostatnio puszkę Pandory
Więc chyba muszę być ciężko chory
Wokół tańczyły czarne upiory
Drzewa ciosane do naga z kory
Tak zaczynają się mdłe horrory
Nie chciałem ruszać od puszki wieka
Klątwy Pandory - na nie nie czekam
Uszedł już ze mnie kontur człowieka
I łez deszcz szczery ktorych powieka
Nie utrzymała po wszystkich wiekach
Każdy sen tutaj jest snem wariata
Zagubionego w nieswoich światach
Gdzie w każdym z okien - żelazna krata
Za oknem tańczy chochoł- pokraka
Na sznurkach stryczków miejskiego kata
Padało w tle gdzieś bardzo rzęsiście
Szumiały drzewa - gubiły liście
Zza horyzontów diabelskie iście
Śmiechy dudniły jakby tu czyściec
Pytał szyderczo o czym śniliście
Mi przypętały się moje byłe
Strzelały w głowę gdy stałem tyłem
Padłem na korzeń brzozy pochyłej
Na ktorej napis "jestem więc byłeś"
Obudź się jeśli ci życie miłe
Towarzysz ze strefy Ciszy, 20 june 2020
Bez spowiedzi nie przejdziesz
Krok dalej
A każdy krok
Który macałeś
Wymyj
Z pamięci
Spłukując z duszy plamy
Czystą
Bez komunii jesteś tylko odpryskiem
Zwalanych z nisz katedralnych
Rzeźb artystów wielkich anonimowych
Gdy łbami o ziemię z wysoka
O bruk
Niech zstąpi duch twój
Wraz z ich czerepami
Na gruzu hałdę
Gdzie słońce wypali a deszcze wystudzą
Bez dnia świętego święcenia
Kierat domysłów
Pętla
Spirala nienawiści
Tętęt w żyłach krwi nieczystej
Żył żył póki żył
Nie naznaczył poziomem przesytu
Brak życia matters
Bez cudzołożenia
Bez grzechu poczęty chociaż
Z wszechgrzechem urodzony
Dwie trójki z trzech
Dwa trójkąty zboczeń
W gwiazdę skrzyżowane
Wodom pogańskim poświęcony
Rozdrapany przez powietrze i ziemię
I tylko ognia orgii brak
Bez cudzołożenia
Na nieswoje - wiec: ognia! Ognia! Ognia!
Zanim postawimy na nim krzyżyk
Nie będziesz miał
Waluty cudzej przed euro
A z zazdrości czerwonej
Sierpem i młotem wykute
"zgub honor w obczyźnie"
Na najwyższym z kopców
Kości i uszek z barszczu czerwonych
Na stos
Bez zrozumienia głębi rowów
Fallicznie ironicznie i roniąc
Z hard-serc ciężkich pozdrowienie
"huj ci w dupę jak nie skoczysz"
W ogień
A tu woda woda
Wszedzie woda do bezrozumnego
Zrozumienia do przesytu
Brudnych od oskarżeń rąk
Z listu do covidian odczytane
"dał wam przykład Bonaparte"
Z bękartem
Bon - w zaparte
Na zatracenie w bagnie
Gdzie wody w ziemi za dużo
Walka wieczna trwa
O wodę czystą wódę
Z bagnem walka - ze złą ziemią
O powrót do chrztów pogańskich
Z mułem na rękach
A przecież pokazał wam jak wracać
Osobiście był we własnej osobie
Namiestnik
Z Pontu Piłat
Towarzysz ze strefy Ciszy, 15 june 2020
Zaczęło się w sumie głupio
Czarno na białym stało
Ale ktoś powiedział
"gówno - gówno - gówno - gówno"
Niby świetnie
Ale już było
Zbyt precyzyjnie
Cała strona podarta na strzępy
Z tułających się po bruku liter
Można by niezłą litanię
Do gęb wycierania
Po rozlanym mleku
A tylko pomyśl o akapitach
Co w ogień
Z dymu wysnute przypuszczenie
Proroctwo udowodnień
Co by było gdyby
I bezstronność przemilczeń także
Podważona
Krzywym zwierciadłem
Kozyriewa
Od dziś - zakaz pisania
Co napisano-zakaz czytania
Co przeczytano - zakaz pamiętania
Co zapamiętano - zakaz powtarzania
Powtórzyła sie historia
Raz drugi trzeci
Raz raz lewa
Nieobecni wystąp
Rozejść się do swoich epok
Towarzysz ze strefy Ciszy, 23 may 2020
Masz rację
Koniec swiata da się już gołym
Okiem odczytać z każdego
Rozrzucenia run
Run run run
Zanim nic nie pozostanie
Zanim runy runą
Borgesowy translator
Jedyny trafiony uber
Interpretator wszystkich wierszy
Tylko rozkrusz stos czterowektorów
Na fraktale liter
Zasyp nie czyniąc żadnych
Rytuałów
Niedługo poezja będzie w gratisach
Dodawana do pornoli w promocji
Lub do co trzeciej wizyty
W rynsztokowej kafejce
(tylko zbieraj stemple trwałej utraty nadziei)
Miało boleć ale jakoś nie boli
Stajesz się sławny
Masz kolejną odsłonę profilu
Error 404 nothing to show
Osaczony przez armię cyklopów
I z piramidami finansowymi w tle
Odhaczam przepowiednię za przepowiednią
Wraz z danymi na tacy we wiadomościach
Talonami na możliwe klepsydry
(Dałeś na tacę? Pierdol sie ty pedofiliarzu)
Lista dostępnych podsumowań
Coraz bardziej chwali równość tęcz
Bo i tę krzywiznę trzeba wypłaszczyć
Z ćwierćdoskonałości
Półokręgow
Pseudosfer Moebiusa
O nietuzinkoeym spinie
Z dzwonów Gaussa w dzban
Prokrusta
Krzywym slalomem Salomonów
Przelewane
"postawić mu świątynię"
Tłum zamiast igrzysk
Trzecia z lewej- wystąp
W tej ostatniej scenie
Gdy lustruję listę ofiar
Niedomówień niedoczytań
Krzywego resetu bez rozkazu
Wiem że cię nie zawiodę
Nie mam skrzydeł Ikara
Więc tym bardziej
Twardo stąpam po wodzie
Towarzysz ze strefy Ciszy, 23 may 2020
{mój w butelce list pożegnalny do Zbigniewa Łapińskiego- za wkład Jego w ten lichy świat}
Czasem być wystarczy sobą by już tym walczyć ze złem
Recept mądrych nie mieć a jednak być boleści lekiem
Sztuką bywa także być dla innych świetlnym tłem
Niekiedy po prostu - starczy dobrym być człowiekiem
Czasem sobie wspomnę - gdy nie mogę zasnąć rano
Drogę twą przez nie-świat drogę twą tak mało znaną
Nie potrzeba mieczy- można walczyć gorzkim śmiechem
Płynąć rzeką marzeń choćby każda niespełniona
Wielkie ostrze słowa wesprzeć z tyłu wielkim echem
Mrok nocy rozświetlać innym światłem z orbity Charona
Pośród ludzi wszystkich znękanych tą straszną maską
Któż by trafniej tło malował - jak nie klawiatur Picasso
Żeby móc się z tobą napić choćby jedną szklankę wódki
Zanim trzeba będzie przyjąć świata fakty suche
W których mętnym świetle tak zawsze człowiek malutki
Więc przytulam brzmienie, nieścieralne takty, skruchę
Jak to jest że ludzie ignoranctwa wielką masą
Nie chcą wiedzieć że ktoś musi liczyć grzechy wielkim czasom
Ja wciąż ludziom obcym sprzedaję tańczący ogień
Co z szelestem strasznym zżera niepisane wiersze
I tak bardzo chciałbym choć tak bardzo też nie mogę
Objąć naraz ciszę światło dźwięki czas i przestrzeń
Niemy krzyk mój milcząc twarzą zapłakaną
Śle ci garść łez pożegnalnych wtartych w fale rzeki Shannon
Towarzysz ze strefy Ciszy, 15 may 2020
Jeszcze się żadne z wcieleń
Nie przepoczwarzyło
straszenie potencjałem we wrzawie
Przed ciszą przed burzą
Przed oddzieleniem
Światła od światłości
Jeszcze zżyjemy się z cieniem
Z mgłą
Z ostrym keczupem
Jeszcze dymem - już nie smoleńskim
Jeszcze zjednoczymy
Naród na dupie
Siedzący czekający
Chwała darmowym netflixom
Wielcy twardziele potrafią
Przeczekać bez samobójstw
Na swoim em trzy potrafią
Życie do kolacji rozciągnąć
Aż kuglarze pozwolą na żonę spojrzeć
Pożądliwie podejrzliwie
Oto wybijają mi okna jedno za drugim
Już świata nie potnę
A tu
Co
Słowo
To
Wers
Sztuka
Sztuka
Sztuka
Razy
Trzy
Do
Razy
Trzy
Trzech
Razy-zarazy
{tutaj sie zamyślił Miłosz
Hmmm- pomilczałby
Gdyby nagrywano
A tutaj upuścił papierek
Tytkę taką od kremówki
Sam papież
Chociaż nie sam}
Ktoś
Przeczytał
Tomy
Trzy
Do
Razy
Trzech
Lewa
Lewa...
I tylko nobli czekać, sławy która przyjdzie
Bo przecież nie ma tyle piasku w klepsydrach
Gdybym ja potrafił
Strach przekuć w ślepoty kopię
Niepamięci pusty dzban
Byłbym chociaż Guderianem
Trząsłbym Europą, życiem i śmiercią grał
Na nerwach newralgicznych
Bardziej niż gudłaje
Byłbym Chrystusem i wskrzeszałbym
Łazarzy, Lazarusów, Łazara
Kaganowicza żelaznego
Ale nie o to chodzi
By drapać się koło pióra
To nie solidarność
To nie grudzień
To nie czerwiec
Bywaj zdrów
Miej ręce
I patrzaj na ręce
Towarzysz ze strefy Ciszy, 9 may 2020
kiedy to widzieliśmy się ostatni raz w takim składzie?
to chyba jeszcze przed wieżowcami. degrengolada w pizdu
jak te wszystkie detale giną w tym młynie
jeden trefl
kontra
to widzę Heniek że grubo, co tam dziś w eterze? debatują?
zrobić głośniej? co ty Witek kurwa nie czytasz scenariuszy
pieprzony rutyniarz. Nie uwierzycie jaka draka
daj ognia. psssssst..
jeden karo
co oni tym razem mieli mówić? trzy razy tak?
a ten karzeł z Odessy znowu się wycwanił i spierdolił
normalnie Lejba przegina, patrz co za cyrki, kpina z człowieka
dwa karo
kontra
niemożliwe żeby ta pierdolona Azja nagle stała się ważniejsza
od nas. patrz tego, patrz tego ten miał obiecywać emerytury
zaraz po maturach których nie będzie
dwa kier
trzy trefle
a ten, ten to tez jest kurwa as, czujesz Mietek, gość dostał wytyczne
rypania sie z facetami na pokaz i z tego zrobić historie. Nawet się
nie zająknał, chyba sie bał pakietu Bengowskiego z odciętym fiutem
polej kolejke
co tam masz? czysta?
a pamiętacie tego co mu kazali sztucznym kutasem machać w sejmie?
też myślał że będzie prezydentem. skąd oni ich biorą. O! Patrz tego!
teraz będzie lament o kwarantannie gospodarce i przedsiębiorcach
pas
cztery trefle
a pamiętasz jak major huczał że ten jak sie do północy nie poryczy
przed kamerami to leci na zbity ryj. A Gienadij gdzie? Ciągle liczy pingwiny
na Szpicbergenie? Normalnie po tej akcji w Austrii staremu odjebalo
teraz tą kolorową polej
podobno kopie inaczej
w sumie to taki syf jest od ostatniej relokacji, poczuli się wielcy,jacy mocni
że teraz ągielski znają cwele pierdolone. i teraz już można polecieć w bagno
za frekwencje ponad sto procent, a kiedyś to medale, parady, dziwki za friko
cztery kier
ty to chyba za siebie nie możesz
kiedyś to się wydawało jaka powaga, oko Moskwy, Kuba, Magadan
a teraz to byle pizda w rurkach- szkoda gacać. Może przy tej relokacji teraz
wróci jakaś iskra, bo jeszcze nas wyślą na ulice sprawdzać maseczki. To nie dla mnie
cztery pik
kontra
ty, a wiesz że major tak się wczoraj najebał, że kopertę z rozkazami
do kominka- zanim przeczytał. I teraz kurwa całe wybory trzeba przesuwać
weź organizuj szopkę jak nie wiesz kto wygrał. Rozpiździaj jak w Albanii
pięć trefl
ostro idziesz
wistuj
Towarzysz ze strefy Ciszy, 8 may 2020
{list do Przemysława Gintrowskiego)
Mówili że nie ma ludzi niezastąpionych
Kłamali
Odkąd Ciebie nie ma
Skończyły się szlifowane diamenty
Kruchy szklisty antracyt
I łożyska na fullerenowych toczkach
Usprawniają rezonans bezdusznych bestsellerów
A barwione szkła zbitych butelek
Udają tylko moc
Dałeś mi Mistrzu ciszę
Taką ciszę co to sama śpiewa wiersze
I puste miejsce nad ktorym wciąż drży powietrze
To cały prowiant
Na ten czas przejściowy
Idę więc i świecę
Choć w oczach czernią wchłaniam obrazy
Hieronima Boscha
Czy wiedziałeś Mistrzu że łzy
Sprawniej rozszczepiają światy
Niż zbite lustra?
Wciąż jestem Ci winien epitafium
Pomnik, ulicę nazwaną
Tam będzie mały skwerek
Z laweczką, trochę kwiatow i korę rozsypię pod nogi
A ja dopiero sie uczyłem, raczkowałem
Jak rozpoznać cięcia cel oknami
I krzyczę calym spojrzeniem
Może nauczę dzieci jak biec
Na tamten upragniony brzeg
Czasem wyglądam jak jeden
Z przyjaciół których nie miałeś
Mógłbym przysiąc.
Nawet gdy Cię już nie będzie
Widzialem potem ze nikt po Tobie nie przyszedł
A bal urodzin wolności był sprzedany
Gawiedź bawi się w tresowanie
A na koniec wypastują mauzoleum...
Towarzysz ze strefy Ciszy, 8 may 2020
Twoje głębokie oczy
Okazują się
Największymi jeziorami
Na tej mapie
Za górami za lasami
Wieczny głód podróży
I odkrywanie światów
Hobby tak pospolite
Ze można by prawie zasnąć
W rutynie dzienników
Jest gdzieś tam podwodna jaskinia
Legendy mówią że można zanurkować
Gdy akurat nie patrzysz
Ujść z życiem przed nagonką
Osaczeniem, inkwizycji samotnią
Stosem atomowym czy łańcuchową zapaścią
Przechowaj mnie tam
Do następnej łzy
Towarzysz ze strefy Ciszy, 7 may 2020
zawsze gdy wchodzę
w pierścień wewnętrzny
(Dante miał lewe papiery
i został na bramce)
piętrzycie się wszyscy zbiorowo
wyżej niż świeżo rąbane dachy kamienic
nie wiodła tu aleja krzyży
żelaznych Spartakusów
to nie jest wielka rzecz
ręce załamywać
gdy głos o łokieć niżej od kolan
z których dalej do ziemi
niż z grobu
dudni
ni wirus to ni orzeł w koronie
gotowy do obrony okrężnej
a wy tu przyszliście bronić
żyzności tych ruin
szablą wyszarpane psom z gardeł
wskrzeszacz Europy wszystkich epok
ja tu tylko płacę za drinki
szczęście w nieszczęsciu
lali najtńszy samogon
leje się na groby na których nie rosną kwiety
pouczenie potęgi w głowie nie wymaże faktu
że slużba szatanom to zjebane życie
wypłata gorsza niż w dniu świra
cedzisz przez ślinotok goryczy
że w Paryżu to kurestwo takie
że syfilis się zwalcza z powietrza
rękawem zmiatasz z parapetu
spóźnione pociągi
olej do głowy tłukliście naganami
ale na tępactwo zasrańcow nie ma mocnych
mowisz strzepując z kołnierza
białych czaszek łupież
zajebistość na kredyt
z opóźnioną spłatą
dała złotą erę i tusz do rzęs
warto przetrwać każdą odrę
by brnąc w tej mazi pogardy przekładni
głównym nurtem wydechu
w białym kordonie ludzi nietrwałych
przeciskać się przez gardziel ciasną
i smyczkami na fal strunach w antypody
waszych posad
brzmieć i pomrukiwać transparentami
“nie tak sie wznosi muzea”
Towarzysz ze strefy Ciszy, 28 april 2020
niedbałość form
staje się czasem moją
jedyna przepustką na przetrwanie
krążę wtedy szumem między
oblężonemi archipelagi
niosę echo wiatrów
pcham prądami lakowane
półliterówki z listami
a w nich nadzieja na wysoki procent
grzywaczami morza zgrzytam
i sypię spomiędzy zębów nimi starte
prochy starych starć
ciszę domorosłych domysłów
i dawne przepowiednie na wagę
przekraczam czasem nad
dołami z wapnem
zbiorowych Norwidów
niekiedy pieśnią traum odganiam Strażnikow
wzbijam się tedy ponad ściółkę
podprzestrzenną nieuchwytną dla radarów odbić
by złym oka kątem chwycony w pryzmaty
rozszczepić sie raczej na prześmiewczość kpin
niż ogień salw burtowych
i na tych wodach szerokich
w błogość sie sławia ci
co usłyszeli a nie uwierzyli
”jak pan tu trafił?“ - pytają
ach wtedy zaczyna się znów
- wo ist mein Ausweiss?
Towarzysz ze strefy Ciszy, 24 april 2020
W sumie nie wiem dlaczego
Odkrycie wody na Marsie
To większe wydarzenie...
Niz odkrycie życia w Człowieku
Nie wpuścili cię na pierwsze strony gazet
Bo wtedy był cud, rozkwit i wszechzbawienie
I ktoś tam źle karmił psy
Takie rozbicie szklanych światów
Na styku znaków zapytania
Niby łatwe, niby wszyscy wiedzą jak
I wgląd w głąb warty zachodu
I jak ci tam? On już był? Co mówił ?
U nas też czeka się na wizytę latami - wyobraź sobie
Ja przy każdej zapalonej zapałce
I przy każdej żonglerce lustrami
(tak przy okazji - słyszałem że te ci się podobały)
Widzę dwa odbicia w twoich oczach
I niby nie wiem dlaczego tu jeszcze jesteś
Gdybym mial tyle wieczności co ty
Też bym był bardziej
Mówisz - skok tu - skok tam
Z kwiatka na kwiatek
Z wymiaru na wymiar
A wieczność to ta pomiędzy
W sumie to piszę żeby wytłumaczyć ją
Nie pisze jeszcze bo życie bo natłok
Bo nowe życia nowe światy nowe natłoki
Bo katastrofy, bo zawalanie światów
Znasz ją zresztą lepiej niż ja, trochę musi
Drżenie rąk minąć, gdy tylko kurze zmiecie
Przed podaniem obiadu, nabierze pewności siebie
Tak, już wstała, tak - już świeci
Na pewno napisze
Daj jej jeszcze jedno życie , albo dekadę lub dwie
Tak naprawde to nie napisała tylko dlatego
Że jeszcze nie wie że nie wrócisz
A poza tym u nas wszystko dobrze
Załączam uściski od Mamy
Towarzysz ze strefy Ciszy, 24 april 2020
dobry wiersz - powiadają
powinien być jak akcja snajpera
jeden strzał - jeden zabity...
lunetą wychwycić kto
umie czytać, kto już niepotrzebny
a kto duchem tylko lewituje
Po tygodniach w bezruchu
bezdechu
moknięcia na bagnach
z palcem na piórze
wzrok wytężyć
i widziec dalej niż
najbliższe sympozjum
pogrzeb prewencyjny
z toastem
chwała tym co
piszą do lustra
Towarzysz ze strefy Ciszy, 24 april 2020
spotkałem cię tam ten jeden jedyny raz pierwszy
na tej trudnej mapie świata
stałaś na tym mostu podłego miejscu najszerszym
jak ktoś kto nigdy jeszcze nie latał
skrzydła rozpostarłaś dumnie na świat cały prawie
jakby nikt ci ich jeszcze nie złamał
stóp balans na balustradzie jak to robią żurawie
ale to jeszcze nie był dramat
podszedłem do ciebie śmiało nawet można rzec blisko
jak pocisk do głowy skazańca
jakbym dla rąk Piłata bywał wody misą
jak do mordy psiej krata kagańca
była sekwencja spojrzeń w oczy milczące
i świata cięcie na plastry cieńkie
myśli tamy pękały od palenia brązem
rozumem sercem okiem i szkiełkiem
tę rozmowy dakadę na tamtej poręczy
co świat bielą kokonów utkał
której echem i drganiem głowa wciaż dźwięczy
zapamietam być może do jutra
potem skoczyłaś nagle w rozwarty odmęt
gdy dąć w żagle zaczął ci żywioł
w jednej chwili straciły kształty i formę
wszystkie myśli których przecież nie było
i teraz stoje i patrzę jak wzbijasz się wyżej
jak lecą wraz z tobą twych dzieci dwa cienie
ręce wiotko objęły świat cały krzyżem
a mi serce przebiły zdumieniem
przysięgnij że nie wybaczysz mi swoją duszą
obojętnie gdzie teraz jesteś
że proroctwa moje cię nie poruszą
chociaż już zagięły przestrzeń
i teraz z każdego piętra co w trójcy mijasz
ślesz mi jakąś kartke zbędną
w której mocno nadzwyczaj jak w pętli szyja
podkreślasz że nie wiem co to jest jedność
w snach śmiałych wyśnionych w tą czerń nocy szczerą
nie śmiałbym przypuszczać nigdy
źe w zgiełku tych żali dzielenia przez zero
zawalę się ja wraz z tym mostem z dykty
Towarzysz ze strefy Ciszy, 17 april 2020
chyba łatwiej jest rozwarstwić czas
niż poskładać wspomnienie człowieka
ze słów czy innych strzępów
wbić mu się w klapy
igłą orderu za wtrwałość
cierpliwość głupotę lub niefrasobliwość
- niepotrzebne skreślić
wszystkie te dwuszeregi
bohaterstwa nadziei i wielkich planów
można by już dziś o kant dupy strzelić
gdyby nie to że jutro znów
innego, kolejnego, innymi słowami
żeby się nie powtarzać
przez te wszystkie szarości i odcienie przemilczenia
zbyt wielu z was drodzy przyjaciele
znałem tylko z widzenia
Towarzysz ze strefy Ciszy, 14 april 2020
pamiętasz? mówiłem ci że się spotkamy
- pardon- pisałem do ciebie
już dziesięć lat temu
chociaż nic się nie zgadza
pora dnia, epoka, kraj, dzieci
ten świat nie jest taki trudny do przewidzenia
- zresztą- tyle jest przepowiedni i almanachów
że aż dziw bierze gdy się słucha tej
kakofonii niedosłyszeń i zbłądzeń
ale jednak jest tak jak mówiłem
była wojna,złote runo, tsunami,
święty graal i koniec świata
ale poczekaj
jak już cię spotkałem
- tutaj mam tamten list-
to gdzie ty teraz mieszkasz?
Towarzysz ze strefy Ciszy, 13 april 2020
mój okres połowicznego rozkładu
minął już dość dawno
przed pierwszą randką w sumie
mówią- marnujesz się tu chłopie
powinieneś grać co sił
z twoimi kartami mógłbyś policytować
dobry spektakl to taki
w którym wszyscy na końcu giną
ale szybko da się dokoptować część drugą
tę która dopiero budzi tęsknoty za życiem
Towarzysz ze strefy Ciszy, 9 april 2020
wyciągnij z talii
dowolnego asa karo
a powiem ci kim jesteś
w przywileju niezrozumiałości
wirować będę torsjami
pól których nie wypada
budzić bez powodu
gdy zwierciadłami Kozyriewa
stopię ostatnią z jerycha trąb
i Babilonów skruszę skostnienie
zaprawdę powiem wam
ci czynów wielkich ludzie
zaczną przychodzić
gdy odejdę
Towarzysz ze strefy Ciszy, 9 april 2020
skraplam się w eksperymentalnej
komorze ciśnień na ściankach
destylatem ironii i sarkazmu
który trafia na rynek
po zaniżonych kosztach
gdybym mógł w dzień kulminacji
sparszywiałych zakłamań krew
spod cierniowej korony zmyć
ileż trwa pamięć wody
na zachodnim brzegu?
ślizgam się krzywym grymasem
by nie obmyć rąk piłackich
jeśli nie zalejesz mną kawy jutro rano
przecieknę światu przez palce
by w międzyczasach drążyć granity
Towarzysz ze strefy Ciszy, 8 april 2020
przyduszona jak bańka mydlana
pękasz bogactwem albumów zdjęć
i obrazów zaćmień słońc i księżyców
z kilku dekad
kolekcjonujesz je w stos atomowy
gdy osiągnie masę krytyczną
zaświecisz łańcuchowo nieobecnymi twarzami
jak supernowa
odpryski korony spadną w tajdze
lub między Norwidami ciszą wyryje drogowskazy
może cię poskładam z tych znalezionych marzeń
w wielki obłok Magellana
Towarzysz ze strefy Ciszy, 3 april 2020
nie, tu się nie płaci za wejście
to nie muzeum
nawet powinno byc zamknięte
bo i godziny nocne i pandemia
i obiekt wartości chybionej
tu zawsze siedział ochroniarz
chodź pokażę ci lochy
ciemne i czasem nad wyraz mokre
nie ma drugiego takiego na mapach
to jakby zlepek katasrof budowlanych
o bardzo niskim budżecie
te wrota zawsze z brzękiem kłódek
zamykały jakąś epokę
od niektórych ucieczek nie ma odwrotu
a ze zdjęć z uśmiechem we wczesnych godzinach
nie zachowało się żadne
moge ci pokazac urny, grobowce królów
miejsca gdzie złożono każdego ja
którym nie dałem rady się stać
wejścia którym tu weszliśmy już nie ma
wyjdziesz inną drogą
tych przy ścianach nie zagaduj
niemiłe typy i nie będą cię pamiętali
dopiero w blasku twych oczu
widze z czego są zrobione ściany
zobacz ile tu rozgałęzień
nigdy nie było tu jasno
tutaj przesiedział oblężenie Gauleiter Gejlen
tam w czterdziestym siódmym zakopano tony trotylu
nadal można wszystko wysadzić
tu po lewej jest sala przepowiedni
w tym korytarzu nie płynie czas
tutaj traci się pamięć, dalej lazaret
głupie to bo jesteśmy na najniższym poziomie- a widać stąd gwiazdy
tam dalej - komnata przesłuchań i zrywania masek
a tam na końcu po prawej- komnata gilotyny
chodź- jeśli obiecasz że nie zamkniesz oczu i nie odwrócisz głowy
moge ci pokazać jak działa
Towarzysz ze strefy Ciszy, 1 april 2020
nie jest to pierwszy raz
gdy widzę pęknięcia na światach
tym razem być może
człowieka przemilczą na śmierć
albo tyłek odpadnie ze śmiechu
patrzę ponad morzem tafl
anulowanych fal i wstrzymanych przypływów
naprawdę nie wiecie jaka siła
zniszczenia drzemie
w dwustuzgłoskowcu z opóźnionym zapłonem
gdy odpryski słów wyrwanych ze zdań
zrywają mosty i wymazują pamięć
gdy bezpańskie pokruszone litery
wsiąkają w niemyty bruk
a tyle treści niewydźwięczanej
nie trzeba być wielkim snajperem
by słowem wydartym trafić w spojenie
świata z rzeczywistością
z dwóch tysięcy mil
grzesznik - recydywa
co sercom nie daje przystanąć
od identyfikacji ciał mam już
opuchnięte palce i ścisk wszystkich gardeł
wiosna w tym roku tak się zaanonsowała
że już wiemy wszyscy że lata nie będzie
w tych liczeniach pęknięć
każdym z peryskopów wbitych w międzywiaty
odczytuęj nie widząc dalmierzy
bez problemów
na kartce od twojego brata
pozdrowienia i toast wieczny
za tych którzy wciąż i pomimo wszystko
chcą żyć od nowa
Towarzysz ze strefy Ciszy, 13 march 2020
Te puzzle się okazały proste
Na opakowaniu napisali - pięć do siedmiu lat
A starcza dwadzieścia minut
Jeszcze wczorajszy jutjub dudni
Pogardliwym śmiechem przydomowych trejderów
Z instruktażem jak wycwanić peerelowskich emerytów
I na molibdenie zarobić więcej niż
Głupie dzbany na kasie w biedronce
Dziś widzę ich wszystkich
Pół-gretki
(globalne ocieplenie zawieszono do końca operacji)
Blogerów influencerów i żelazne ręce
Odkrywają prawa sekretne w kolejce
Dziś już nawet "Bóg honor i ojczyzna"
To za mało żeby kupić
Papier toaletowy
Od czasu gdu lizanie dupy
Zakazano dekretem
Straciliśmy całe zaangażowanie
Polowych komórek
Niemniej
Na jeden krzyk sierżanta
Rzesza obudzonych antysystemowców
Wdraża projekt "zamknąć ryj do odwołania"
Widać fachowcy zawsze w cenie
Znasz kogoś kto wyraża emocje - zadzwoń
Sąsiad okazuje uczucia - napisz
Ojciec odzywa się nie pytany - krzycz
Przyjedziemy zobaczymy zwyciężymy
Ziarno zaplutych karłów nigdy nie usycha
Sprawa jest prosta jak huj sierżancie -
Miejsce bydła jest w chlewach
Zbierajcie podpisy kto zrozumiał swoje miejsce
A jak to wszystko się skończy
To dla przodujących pododdziałów
Wakacje w Alpach
Tam już są dobrze sformatowani
I można brać żony
Nawet nieswoje
Niech chamstwo widzi jak się szlachta bawi
Towarzysz ze strefy Ciszy, 20 december 2019
gdyby Łazar Kaganowicz był pisarzem
pisałby jak ona
barwne kolażomelanże
najprawdziwsze z prawd
historie
o tym jak chorzy z nienawiści pijani mordercy
w mundurach polskich oficerów
gonią po dymiących mgłą Smoleńska lasach
osaczonych wystraszonych enkawudzistów
wielkie słowa w wielkim stylu
wielkie treści wielkich czasów
ale ludzie wielkich czynów
piszą drobnym maczkiem
niezrozumiałości śmiertelników
Łazar Kaganowicz wygrałby w tym roku wszystkie nagrody
wygrałby w wyścigu o klimat z Gretą
ktora by furorę jednej nocy w burdelach Berii
bez świadków, rozgłosu, śladu w papierach
“nie ma takiego człowieka”- czytalibyśmy w raportach
doniosle odkrycie- że krwią zalane doły z wapnem
urzyźniają glebę dla nadchodzących wielkich uprawców
argonautów międzyświata
a dymy ze wspomnień ciał domyślnie wybranych
tylko psują zły klimat
Łazar wygrałby nagrodę Kalergi
za brokatem azjatyckich stepów
upstrzenie małego bękarta europy
nagroda pokojowa byłaby za
spiętrzenie pod niebiosa zmrożonych ciał
w pryzmach śpiewających wdzięczności hymny
że udało sie- udało - za kark wziąć i zgonić ich z gór
w bezkresy śniegu na których wojny toczyć nie sposób
brak bezrobocia i produkcja śmierci z nikąd
z dostawą do domu i z powrotem
gdzie Rzym a gdzie Krym
i pół azji bez granic
ale ludzie wielkich dzieł
piszą małym druczkiem
wielkie plany
pamiętacie- towarzyszu Kaganowicz
jakie były jazdy z Bernardem Shaw?
ten to najpierw musiał pychę swoją nieźle stuczyć
żeby zdać egzamin na pożytecznego idiotę
gdyby ludzie wielcy byli pisarzami
to tłum małych wystraszonych miernot sam by nie umiał ocenić
którego z Judaszy w tym roku obsypać srebrnikami
Towarzysz ze strefy Ciszy, 1 november 2016
nie sądziłem najdroższy Bracie
że w całym tym natłoku skurwień
kalejdoskopów judeoprzywar
przyjdzie mi jeszcze pławić się
w okruchach cienia twojej niebyłej swiętości
rozbity na dobre kryształ
zimnych jak gwiazdy ostrych krawędzi
echa odległych stóp
puste korytarze i symulacje serc
życie pełne śmierci
po brzegi aż sie wylewa
mówiłem będzie krew i była krew
niezmiennie niewinna niezamienialna w wino
mówiłaś że motylek w brzuchu
że było jak miało być
a teraz idzie na ostro
i nie wiem kiedy dasz radę wstać
iść i nie grzeszyć więcej
przy niemym stole wznoszę szare toasty
za nieustające pasma sukcesów
mordy wydartych wytarte stronami pamiętników
więc przyszedł was cały rząd
dusz nierządnych żądnych czegoś
co w oku by błyskało gdyby wybłyski
oka około okapu byłyby a wy...
ale ja was znam
nie czekałem
ale wiedziałem że będziecie
nie sądziłem że tylu
i dlatego toast ten ostatni
wznoszę
za tych co nie przyszli
Towarzysz ze strefy Ciszy, 31 october 2015
{wszystkim porozpraszanym po świecie wilkom }
Dziś już Europa smrodu prochu nie zna
lecz nadal krwawi- choć nie z ran postrzałowych
tłum ludzi głupich w swoich cichych biedach
dumnych z władania językiem trzysłowym
nie chciałem być tutaj lecz tkwię już lat kilka
bo huragan dziejów o zdanie pyta rzadko
owcą być miałem- wyrastam na wilka
i wolności pod dachem zebrałem aż nadto
wilków trójłapych pieśni groźne echa
po lasach z których żaden nie ma nazwy
ostrzeżeń ostrych kłów - choć żadna w tym pociecha
się odbijają jak wróżby od Kasandry
nie znam myśliwych, psy gończe znam z obrazka
lecz tak ostro stąd widzę z góry czarne sznury
a wszyscy wokół mnie na oczach są z opaską
i treści ich życia widokiem ponurym
w wylęgarni mej szczeniaki z pogardą ujadają
dziś już nie wiedzą zaślepione w złości
dlaczego szczeniaka- nie wilka głowę mają
ani kto rybę zje a komu spadną ości
za głowę wilka nadal nieźle płacą
i order dają za wyrwaną jego łapę
kiedy czas przyjdzie gdy wilki się wytracą?
kiedy wierzchowcem nazwą chudą szkapę?
psy wyją hodowane w wilczym dołku
myślą że świat im ciepłe gniazdko mości
i szczekać na rozkaz- byle nie po polsku
wystarczy na wejście w salony ichmosciów
czy wilki na świecie więcej się nie rodzą
czy za srebrniki obcięto wszystkim jaja
tak łatwo je dzisiaj klauny za nos wodzą
i miast ostrych kłów- tępa kłaków zgraja
pancerze wartości które trzęsły światem
przebija dziś kwota o dziesięciu zerach
być wilkiem to wstyd a chwała świstać batem
a ja to stąd widzę i bierze mnie cholera
gdy mieć swoje zdanie i widzieć prawdy szkielet
to wielka wada raczej niżeli zaleta
myślenie trzeźwe ustawa wipiele
i z wilka zrobi pod-goja lub gendera
Towarzysz ze strefy Ciszy, 18 june 2015
w dramacie życia
nie ma małych ról
ni małych nazwisk
na liście zaginionych
gdy nawet dwadzieścia
z hakiem tysięcy
rozstrzelanych czy skreślonych
a ja świece za miliony
przeżytych pale
żyją bez głów lub
z dziurą w kuli
po kuli przekuli
pamięć na prześmiewczy
neoubernihilizm być może
drwią tęczowe neony
drwią ci z głowami
po dziurach
w dziurach
zadziorni
co nie odejdą nigdy
choć plakaty spłowiały już
tych z wąsem
bez wąsa
donośnie
bez dąsów
I nic sie nie zmieni
w tym płynnym
świecie bagien
I ruchomych piasków
lecz nim dostanę list
od papieża pierwszego
sekretarza
lub seryjnego samobójcy
póki nic nie znaczę
wzywam was do apelu
Pośnięci na Wielkiej Sali!!