Monika Joanna, 9 january 2016
powiedzcie dlaczego stoję
w tym miejscu. wokół okna bez szyb i drzwi
z oberwaną kołatką. jakiś cel gdzieś
musi zastępować zbyt wiele
(bezsensownie) zapisanych stron.
na trzy cztery rzucasz monetą, spójrz
(jedna kałuża, druga, nie becz)
malowałam się tą szminką dwa lata temu
idealnie stapia się z podkówkami.
(przecież nie musimy razem mieszkać)
jedz, kochaj nocne życie
i miasto dające błogosławieństwo - nikt
nie powinien przejmować władzy
nad kreowanym przez ciebie światem
(to nic że robisz to przez szklankę).
powtarzaj do znudzenia
albo
Monika Joanna, 2 september 2015
mówię stop udawaniu, zamykam
drzwi, wciągam skarpety ozdobione serduszkami
milionów niechcianych dzieci. kiedyś przyjdę
i w ciemności będę wołać matkę
- mówią, że każdy ma swoją. może mają rację.
powiedz czego pragniesz, a przekażę
listę do świętego piotra, będzie coś na dobry
humor, bo poniedziałeczek. i wyspowiadasz się
z zasikanych majtek i zgwałconych palcem lalek.
ale to będzie później. dopóki nie zerwałam
się z uwięzi ani nie przegryzłam cytryną
zbyt wiele wódki jestem
przy nadziei.
Monika Joanna, 28 january 2015
nie potrafię dojść
do przejść, przez które uciekłam raz
a potem już w każdej chwili zbliżania się
do końca. wiem, że nie zdążę. nigdy
się nie nauczę.
językiem rozkładam ułożone zbyt ciasno
i blisko, spójrz - wdzierasz się a ja tak lubię
gdy patrzysz i udajesz, że nie wiesz
w której pozycji lubię.
tak łatwo jest przyzwyczaić siebie
i zamek.
Monika Joanna, 1 december 2014
czy możemy przestać się pieprzyć, odkładać
na kolejne osobne wschody i zachody analizę
słów. których i tak nie będzie.
jest zimno, coraz częściej wypominam kotu
zatrzaśnięcie drzwi przed nosem. w końcu zgubiłam strachy i pomiędzy przejściami
odstawiłam się jak na karnawał.
przychodzę. nie mówię nie,
staję po cichu i wiem, że kiedyś
opowiesz jak bardzo tęskniłeś.
ale to kiedyś.
teraz jest czas wyciągania dusznych obietnic
i układania się wśród nich - mimo że niewygodnie wierzyć
- wierzę.
Monika Joanna, 31 august 2014
wiesz Michał, gubię się w przejściach, układam dni
obok siebie - nie wiem czy odnajdę cię w chwili zwątpienia.
zapewne nie, nie można położyć między nas słów
- ściskasz je w dłoniach, odmawiam przyjęcia martwego żuka.
nie wyświetlasz się już na liście kontaktów, kupuję bieliznę
wiedząc, że muszę sama nauczyć się zdejmować pończochy
tak, by nie został ślad zbyt czerwonej szminki.
jeszcze wierzę, liczę cyfry numeru strony - parzyste
mówią tak, nieparzyste śmieją się z naiwności i wiadomości
której sama nie wygeneruję przecież
Monika Joanna, 12 july 2014
przejścia dla słów niezobowiązujących
- wyjdź pierwszymi drzwiami, zamknij
się od wewnątrz, nie zgub poluzowanych klamek - powtarzali
gdy przejmowałam się opiniami.
czy możemy się użyźnić, raz jeszcze pozdejmować siebie
i z malinami za zębami udawać ciszę - nie przezywaj
jej zbyt często wieczną.
codziennie szukam dla siebie kawałka podłogi,
na którym jeszcze nikt nie postawił stopy;
wierzę, że zwietrzysz sekundę - wtedy przestanę
wyjmować ciernie.
lubię zatrzaskiwać się w sobie.
Monika Joanna, 2 july 2014
Nie umiem pisać wierszy
tak jak kiedyś; pomiędzy poduszkami gubię słowa
- samotne noce smutno odbijają się w lustrze.
Pamiętam jak rozpinałeś bluzkę – nigdy
gęsia skórka nie odnajdowała swego kodu tak szybko
– zbyt łatwo gubiłam się w tobie.
Wertuję strony, nie napiszemy razem kolejnego rozdziału;
chciałabym nie wierzyć w dni przekreślone słowami i w oczy brata
spoglądającego z wysoka.
Monika Joanna, 12 may 2014
łatwo nie pozwalam dotknąć się
od środka - wszystko rozkładasz pomiędzy
kolorowymi kamieniami.
mam mało czasu, możesz poczekać
ostatni tramwaj odjedzie w ciemność
w której zielone ćmy usiłują nie dać się zamknąć.
Monika Joanna, 21 february 2014
nie musicie po raz któryś wkładać
wschodów i zachodów pomiędzy nogi
doskonale potrafię zdać raport
bez konieczności wychodzenia
naprzeciw niekochanym i niedopieszczonym
przepraszam za wczoraj, za dziś, za dni
bez zmolestowanej kołdry i przebitego dna
kiedyś musiałem dojrzeć
nadać imię
powtórzę - mam dwadzieścia jeden lat
nikt nie ma prawa mówić
w który policzek mam przyjmować
kolejny cios
Monika Joanna, 1 november 2013
do tego miejsca się nie wraca
powtarzali pomiędzy zaciągnięciem
zamka i rozsunięciem zasłon
tu się odwraca rzeczywistość
cztery miesiące na żółtych papierach
w końcu pozwoliliście przejść przez próg
mimo to spuszczona głowa i zmasakrowane kolana
sugerują inną historię
kiedyś wejdę w siebie jednym pociągnięciem
przecież nie można spędzać tyle czasu
drżąc
Monika Joanna, 21 september 2013
nie będę pisała wierszy
w maliniaku rozsuwam zamek
szukając orzechów nie mieszczących się
w dłoniach
zbyt często zostawiam niedomknięte drzwi
a czekanie rozkłada się pomiędzy aktualizacje
z przekorą kapeluszom na bakier postanawiam
nie wymieniać spojrzeń z sąsiadem
i kupować o jedną świecę więcej
nie zostanę niczyją dłużniczką
Monika Joanna, 10 september 2013
w harmonogram dnia nie wpisano
rozpinania koszul na schodach
podciągania spódnic w kabinach
jednak proszę - zerżnij pomiędzy pierwszą klatką
a trzaskiem flesza
włosy upinam coraz wyżej
rozkładając na czynniki spojrzenia i słowa
którymi karmisz dziewczyny
ssące kciuk w różnych konfiguracjach
przed obiektywem
nie warto ufać samotnym
fotografom
Monika Joanna, 23 august 2013
gdybym miała dwadzieścia lat
strach mogłabym usprawiedliwić skrzywdzeniem
trzy pokolenia wstecz
zbyt często powtarzana obietnica przestała obowiązywać
pomiędzy pierwszym okruchem
i ostatnim łykiem
brakuje odwagi by spojrzeć w oczy kobry
dlatego podczas rozpamiętywania przepoconych nocy
wytyczam henną ślady na policzku
Monika Joanna, 1 august 2013
mam do oddania trzysta pięć dolarów
pod warunkiem, że rozetniesz żyletką
źrenicę pierwszej napotkanej kurwie
nie śnisz
pomiędzy brzegiem łóżka i cofającą się falą dymu
nie wierzysz
w spacer pomiędzy guzikami, zapięciami, kłódkami
przyklejam do powiek drobiny piasku
tak robią samotne niezaspokojone kobiety
które przestały słyszeć
Monika Joanna, 23 july 2013
dziewięć lat temu z ubrudzonymi kredą dłońmi
i papierkiem zaplątanym w wiecznie rozwiązane sznurówki
codziennie mijaliśmy się
gdybym wiedziała że wystarczy zamknąć ciastko
w szklanym słoju zrobiłabym to bez strachu
że znajdę zielonych pasażerów na gapę
nie wykluczam dalszego ciągu zanim zasnę
pragnę dowiedzieć się czego brakuje dniom które ułożyłam
jak kostki domina na krzywym parapecie
Monika Joanna, 21 july 2013
Przekonywała: "Nie bój się rozwiązać tasiemek,
jako przyszywana córka możesz wpisać się
w harmonogram" - wiedziałam, że ponownie nie zasnę.
Miejsce mężczyny jest na widowni; może udawać
siedzenie za karę lub nagrywać - na dysk niedostępny
dla żony - obrazy wypuszczone poza cenzurą.
Przekręcam się na drugi bok, masz swobodny dostęp
do dwóch punktów skupienia, delikatnie rysuj ósemki,
choć matematyka nie była mocną stroną. Jestem
artystką, lubię ubierać się w spojrzenia chłopów
i robotników, ale dziś musisz wypić jeszcze
jedną kawę, zanim otworzę się wytrychem.
Monika Joanna, 19 july 2013
Popatrz na mnie - nie palę, a jednak
potrzebuję ognia; rozpal go
pod dowolnym skrawkiem skóry
i nie pozwól zgasnąć przed pierwszym antraktem.
Z każdym szybszym oddechem zwijam niewinność
i rozciągam czarną kotkę,
drzemiącą dotąd pomiędzy pustymi drzwiami
a otwartym oknem.
Pięć lat temu nie bawiłam się w prywatny sztorm;
dziś układam włosy palcami i wyciągam spomiędzy ud
dwuznacznie skręcone wodorosty.
Jednak nie napiszę kolejnego wiersza - doskonale wiem,
że nie umiesz czytać kierunku z linii papilarnych,
ani szukać ławicy w sieci żyłek na dekolcie.
Wybacz, ale muszę wymienić klucz.
Monika Joanna, 16 july 2013
Powiedziała: "Noś krótsze sukienki, nie masz
sześćdziesięciu lat i artretycznych kolan", więc przychodzę
opowiedzieć o ciemności, karmelu i lodach.
Przed pierwszym brzaskiem nie zdradza się tajemnic;
rozsuwam zamek, wyciągam nóż
jeszcze ciepły całonocnym ostrzeniem.
Już nie chowam się za plecami brata - zapomniał
w której klatce przymieram z braku rozpusty
i sama w sobie układam cztery palce.
Wyjdę stworzona na nowo, uboższa
o krągłości, przez które nie tolerowałam zapalania świec;
zapiszę historię rozerwanych zasłon.
Nie wiem tylko, gdzie znajduje się ćmy.
Monika Joanna, 14 july 2013
przepraszam nie pozwoliłam się dotknąć po raz kolejny
odsyłam do źródeł spojrzeniem zniechęciłeś rękę
wyciągniętą z potrzeby poznawania dla odmiany
obiecałam nie czekać wypić dwie butelki wina i zgubić
klucze do mieszkania kochanka z drugiego końca miasta
poeci rzadko są w stanie i gotowości teraz
pozuję przy oknie palcem wskazujesz kolejność
rozpinania niewidzialnych guzików naprawdę
nigdy nie wiedziałam gdzie spoglądać by nie zapamiętać
wejść i wyjść
Monika Joanna, 13 july 2013
już nie zapukasz do drzwi z numerem sześćdziesiąt dziewięć
zmieniłam przekonania i klatkę w której zamykam się
wyłącznie podczas gradobicia w przerwie na reklamy
nie przysyłaj orchidei w poniedziałki wtedy wychodzę
na poszukiwanie słów odpowiednich do wpisania pomiędzy
czerwoną ścianę a odpoczywające na niej stopy
i pamiętaj by przynieść farby do malowania palcami
wówczas zatracam się we wspomnieniach
bycia niewolnicą niejednej nocy
Monika Joanna, 11 july 2013
coraz rzadziej chodzę w luźnym swetrze
który dostałam zamiast szowinistycznego poradnika
jak zdobyć mężczyznę będąc niegotową na związek
gdybyś był bliżej niż po drugiej stronie rzeki
spotykałbyś wysokie czółenka i skórzaną sukienkę z rozcięciem
w najczęściej lustrowanym miejscu
obiecałeś nie przysyłać biletu z niewykorzystaną miejscówką
w zamian zmieniłabym ochrę na ogień
pozostając przy tej samej fakturze i charakterze
teraz wiem że nie muszę udawać siebie
wyłącznie za szczelnie domkniętymi drzwiami
Monika Joanna, 10 july 2013
może zapomnę o piwie niesionym w rękawie
i drżeniu przymkniętych powiek gdy przekonywałeś
że świt w pojedynkę jest mniej kolorowy
pół roku przekreślone dwoma słowami
nie żałuję cieni ułożonych do snu i lalki
którą ubrałam w pastelowe kwiaty
czasami wierzę w ramionach kochanka
że bajka kończy się na chodniku
łapaniem równowagi
Monika Joanna, 9 july 2013
czy pamiętasz dzień rozpoczęty kawą i wierszem
którego nie doczytałam przez dym wciskający się pod powiekę
aż do drżenia źrenicy obiecywałeś inny scenariusz
bez skrępowania nadgarstków i kostek taśmą
została tylko mała blizna w okolicy mostka
udaję zainteresowanie a numer telefonu zmieniam
pomiędzy łykami szampana opowiadam o grzechu
Monika Joanna, 8 july 2013
nie będę robiła twarzy weź mnie mocno
pomiędzy świetlikami przez które przeskakiwaliśmy
gdy uwolniłam łodyżki znajdź językiem świty schowane
pod ostatnią warstwą naskórka i przypomnij strach
przed pierwszym aktem malowanym na szkle
było ich więcej niż chciałbyś wierzyć a jednak nie boję się
zanurzyć palca w czerwonym tuszu ostatniej nocy
Monika Joanna, 7 july 2013
nie musisz oddawać skrzydeł
wiele nielotnych uczuć wpisałam w plan
życia na krawędzi
przepowiadasz przyszłość guzikami
i haftkami dotąd nierozpiętymi
zbyt wiele drżeń chowamy w liniach papilarnych
nie wierzę już w słowo wytatuowane na przegubie
choć do słońca potrzeba tylko jednej
lotki
Monika Joanna, 5 july 2013
przychodzę każdego wieczoru z pustymi kieszeniami
i butelką piwa w dłoni wszędzie
chcesz wtargnąć a pod paznokciem
chowam niejeden kod przejściowy
opowiadałeś baśnie o drzwiach
których nikt nie zamyka
a jednak boję się przekroczyć próg
nie gramy w kiepskim serialu
co noc wysuwam nogę spod prześcieradła
nie planuję kolejnego romansu od nowa
i na okrętkę - jeśli nie widzisz
to podpowiem
Monika Joanna, 25 june 2013
Piotrze, nieświęty zdobywco dolin
i zatrzymanych źródeł - opowiem o dniach
spędzonych na nadawaniu imion
cieniom i dzieciom, których mieć nie będę.
Z każdą sekundą przybywa spóźnionych
słów nigdy nie wysłanych smsów
a nadal wypatruję cienkiej granicy.
Którą narysowałam czerwonym lakierem
na progu - przecież drzwi zamykam
zanim pojawią się napisy końcowe.
Monika Joanna, 17 june 2013
przeklinam dzień
dwadzieścia lat temu powiedzieliście
nie doczekam poniedziałku mamo
proszę pozbądź się
winy mam za sobą
niedokończony romans brata
z którym przeszłam zbyt wiele
granic i drzwi do których dobijam się
od dawna nikt nie słyszy
żałuję że podano lekarstwo
nie udaję że wierzę
nie toleruję dziwek
Monika Joanna, 13 june 2013
spowiadam się z prześwitów na linii bioder
przez które wpisywałeś słowa
w pusty trójkąt
popatrz - noszę w sobie kobietę której boisz się
nadać imię i zamknąć ją w dłoniach
nie chcę być matką a kiedy drgania zatrzaśniętych drzwi
skupiają się na przecięciu pępowiny
żałuję że wybrałam niewierną
Monika Joanna, 8 june 2013
czarne jak niedopita kawa rozkręcają się
na poduszce dotknij
garnę się w dłonie szukam przejścia
pomiędzy materacem a źrenicą
śledzącą poszukiwanie zagubionego wstydu
popatrz
nauczyłeś wykreślać z życiorysu dni
pełne samotnych łóżek i niedokończonych drinków
obok tomiku pana z siwą duszą
czeka świstek
z kodem dostępu nie wiem czy chcę poznać
co kryje się za siedmioma górami
ale dziesięć palców ciągnie
do przeniesienia się
na kolejny poziom nagości
odkładam na później dopięcie haftki
przecież nikt nie powiedział że drzwi otwiera się
najłatwiej
Monika Joanna, 3 june 2013
przechodzę przez
kałuże pełne ziaren maku
i prosa nie zdążyłam wyjąć
z kieszeni przekwitającego bzu
przypomniałeś sobie o nim
kilka oddechów za późno
zanim
zatrzasnę drzwi zostawię szpilkę
wbitą w korpus
laleczki uszytej podczas wyścigu
tuż na mecie słowa których nie było
rozleciały się
za jednym podmuchem
Monika Joanna, 24 may 2013
na linii horyzontu czekają
słowa wyszeptane pomiędzy kosmyki
rozplątane w czasie
kiedy dłonie rysowały na obojczyku
kolejny wschód i zachód wyciśnięty
do kropli drążącej skałę raz za razem
pomiędzy haustami zbyt gorącej kawy
wiercisz się
szukając miejsca dla siebie
jeszcze dwa dni temu prywatne nieba
brukowaliśmy
Monika Joanna, 18 may 2013
pomiędzy źle umalowanymi rzęsami widać
świty przesiedziane na parapecie
obok czerwonej kartki
nie kolekcjonowała fotografii wciśniętych
na siłę przez nieznane ręce
chociaż win ma za wiele pod podłogą
zmasakrowanymi dłońmi zagarnia szpik rozlany
obok przedwczorajszych tulipanów
ktoś za wcześnie puścił
drzwi nie zauważając mleczaka i koronki
wciśniętej brutalnie w stare dresy
by nie przyszli
Monika Joanna, 28 april 2013
pamiętasz wieczory na dnie
butelki omijanie ścieżek
palenie fajki z rusałką szycie
ślubnej sukni teraz maluję rzęsy
po nocach szukam klucza
a ty gubisz uśmiechy na ulicach
Monika Joanna, 15 april 2013
nie śpiewałaś kołysanek, sama potrafiłam
dosięgnąć klamki. mówiłaś - nie ma mnie
dla nikogo. jarek spod szesnastki schodził
kiedy znikałaś za rogiem. głaskał
po głowie, opowiadał bajki
o wronie, która zjadła wnuczkę i wypluła
kosteczki obok kwietnika. pamiętam
bal w cygańskich łachmanach;
ręce czerwone od tarcia kartofli
z kamienia. księżniczka pozwalała się macać
pod biurkiem pani. byłam ładniejsza!
teraz nie palę, piję protekcjonalnie, całuję
pod klatką, przynoszę grypsy
od nowego dziadka. też
jarosława.
Monika Joanna, 5 april 2013
rozpuszczam kostki lodu
zlizując z palców cierpką słodycz
nabrzmiałe czekają na dotyk
z nadmiaru nieprzepitych win związuję pukle
wstążkami z gorsetu poza granicami
wyźłobionej paznokciem smugi
jątrzącej się przy kręgach
na blacie czerwony ślad opuszek
pozostałość
Monika Joanna, 25 march 2013
rozłożyłam noc na telefony
do dziewiątego sygnału; drzwi nie przepuściły
kroków. popatrz: świt
zakłada granatową sukienkę, później
szary żakiet. chyba
podrzucę kolczyki. oddechy
spod podłogi kończą się na zdjęciu
pęt i przepłynięciu morza. przekornie
nie pozwoliłeś kolekcjonować impulsów.
na czwartym piętrze nadal otwarte
oczy
Monika Joanna, 19 march 2013
Z dedykacją dla P.
Lubiłeś patrzeć jak parzę kawę ubrana w koszulę;
pamiętam noc, gdy omijałeś miny
by pomóc wstać. (Nie powinnam nosić tak wysokich obcasów.)
Krok po kroku nauczyłam czerpać z otwartych ust
i paznokci wpijających się w ramię. Pytam,
dlaczego linie mają identyczny kształt?
Przecież do siebie nie pasujemy. Brakuje czasu na zostawienie śladu
na obojczyku. Musiałam podwijać sukienkę.
Jeśli szyny są długie i proste to na końcu musi czekać coś.
Nie zmieniam pozycji - łyżeczką chętniej wybierałeś słodycz,
uwodziłeś opuszkiem. Czerwone prześcieradło powinno
odstraszać ewentualnych wrogów. Wiem,
że rude są ostre. Do ideału brakuje co trzytygodniowej wizyty.
Monika Joanna, 15 march 2013
Nie nauczyłaś przechodzić na drugą stronę
ulicy. Sama musiałam przeskakiwać
kłody w butach pełnych kamieni.
Z elementarza wykreśliłaś lekcje rozkładania
talerzy na pustkowiu i sączenia wina.
Kropla za kroplą zostawiałam ślady
na koronkowych chustkach. Przypływy otwierały sezam
- nie umiałaś przewidzieć kolejnej fali
roztopów. Wyjścia na papierosa drżały
w powietrzu jak dłonie niosące kubek pełen
landryn - którąś wdeptałam w dywan jako
konsekwencję przesilenia.
Monika Joanna, 12 march 2013
nie przechodzę przez próg, rozdarta
sukienka leży na krześle.
prosiłam, byś nie rozciągał paska
na długość dłoni.
milczę. nie prześladuję już zlęknionym
wzrokiem niewiernych, nie po to
pozwoliłam byś dotknął płomieniem
tam, gdzie zbiera się zapach. rozmawiam
z demonem. nożyczki
nie przecinają nadgarstków
równo. mogłeś rozgryźć malinkę.
Monika Joanna, 23 february 2013
posłuchaj oddechu
niemowlęcia drżące skrawki
wirują i odnajdujesz słowa
rozpinasz
wschód ponad dachami
podaj butelkę dłonie
płoszą strach pchnięciami
rozcinają usta
nikt
nie obiecywał szybkiego powrotu
do więzienia
z otwartymi oczami sama muszę przejść
inicjację zdejmowania butów w progu
Monika Joanna, 30 january 2013
Withkacemu
przemierzyłam drogi pełne pinezek
wbijając okruszyny skał
w podbrzusze ból nie musi promieniować
od wewnątrz
rozpoznaję posągi
siedzą przy stole obok papierowych kubków
wyżłobiłam cztery kreski - pomnożone
przez pięć określą moment przejścia
na styku dłoni i szyby miasto stygnie
ostatni spóźnialscy pod neonami
udają odurzonych życiem
a oczy kłamią
pierścionek porzucony
w śniegu widziałam gwiazdę
spadła za późno o kilka potknięć
stalówek wpisujących dedykacje
pod podobnie pękniętym epilogiem
Monika Joanna, 28 january 2013
Albertowi Kociubie
jednym pchnięciem
rozrywasz wers
boli
szukanie sensu
w odium przekleństwa
przypomina ewakuację
z obrazu stworzonego
na podobieństwo
Monika Joanna, 27 january 2013
Florianowi
wsłuchaj się w ciszę
przyjdę ze śniegiem wtartym
w policzki
rozwiążę supełki
prosząc o filiżankę kawy
i za dużą koszulę
może uda nam się przejść
po oceanie
Monika Joanna, 26 january 2013
wyświetlam po kawałku
tamte noce
jesteś znośny
kiedy zatrzasnę drzwi
nie powtarzaj
schowałam pod łóżkiem książki
sukienkę w kwiaty
łzy zebrane na kołnierzyku
sprały się dawno
dziękuję za klucze
pod innymi oknami puszczę
latawce
Monika Joanna, 25 january 2013
kropla za kroplą
rozsmarowujesz miód
na udach
daj jeszcze chwilę
chcę zgubić twarze na rogatkach
nikt nie zauważy
kamienia o który potykam się
z każdym wschodem
w trzeciej szufladzie schowałam
gorące tysiąc koron
Monika Joanna, 21 january 2013
przekreślasz środek słowami
rozebranymi od pasa po ostatnią
z trzech kropek
wyjdę myślami
z zagrożonych terenów
nikt nie zatrzyma
obłoku przerywającego czerń
raz za razem
wczorajsze kurtyzany chowają się
pod maskami z rozplątanych loków
Monika Joanna, 12 january 2013
Pieprzysz skrzydła, odcinasz
lotkę od skóry. Nikt nie postawił znaku stop;
świst rżnie taflę, aż dymi szkło.
Sznurem wpisujesz słowa w nadgarstki. Patrz:
koniec bliżej drzwi niż krzesła.
Wystarczą dwa kroki w lewo
i pięć do tyłu. Lubisz cyfry wyrwane ze skrzydeł,
lśnią na czole: więzień numer trzysta
sześćdziesiąt pięć melduje się!
Po jednym spojrzeniu strach rozpływa się na skroniach.
Dlaczego nie pozwalasz wyjąć knebla?
Czy tak odkrywa się ukryte talenty?
Rozsuwam uda, nie pozwól wniknąć
ciemności. Krzyczę dopóki nie wyjdziesz
z piwnicy bez okna.
Monika Joanna, 9 january 2013
przepłyń przez ciało
dreszczem ogniem
ciszą
strach zbiera resztki
nie odrodzisz się
z piór wróbla
przyjdą zdobywcy przekreślą
mapy
brakuje odwagi by wejść
w ruchome piaski
wiara przepycha chmury
po kawałku
za widnokrąg
znasz smak i ciepło
ropy sklejającej usta
dłonie szukają po kamieniach
wejścia
rozcinanie naskórka
w ostatecznym rozrachunku
ma niewielkie znaczenie
Monika Joanna, 7 january 2013
skinieniem przyciągam
spojrzenie, topisz się
czekając na pierwsze takty.
przenikasz wzrokiem, czuję dłoń
na plecach. cisza ma wiele twarzy.
dreszcze wchodzą pod skórę.
oddechem rozpalasz
zapałki za linią obojczyków
wetrzyj popiół w uda
nikt nie zauważy śladów.
nie mów, że nie umiesz tańczyć.
namiętność uczy kroków.
Monika Joanna, 6 january 2013
na spieczonych wargach
szukaj wilgoci
językiem nie przeklinaj
wiele ma odcieni
lawa
przenikanie obrazem
przychodzi po jednym ziarnku
drżeniu dłoni
nie ma rogala na niebie
przyjrzyj się papryczce
Monika Joanna, 4 january 2013
nie zamierzam kłamać ani cofać filmu
przecież nic się nie nagrało
brakuje zasuszonych róż
amora z przetrąconym skrzydłem
wspinam się ciszy po palcach
w ostatniej chwili nie rozpięłam haftek
i nie planuję wyjmować
ołówka z włosów
Monika Joanna, 3 january 2013
nie umiem polować na dzikie kaczki
ani na wyprzedażach, powinnam była przejść
obojętnie w za krótkiej spódnicy i z rozmazanym
tuszem obok matki spotkanej
na przystanku. mam pecha do cieni krążących
nad głową; powtarzaliście jak mantrę coś o
bezbólu i niedotrzymywaniu kroku
w gonitwie przez krzaki malin.
przejście dla młodej pary! czarne
pończochy walają się obok siennika, któryś raz
wycieram nasączone oliwą skórki
o oparcie fotela. nikt nie widzi smug.
woda zabrała skręt i uśmiech, wyjdź
za trzecimi drzwiami są kawałki
szkła, możesz wsadzić sobie drobinę
w oko.
Monika Joanna, 30 december 2012
zdejmij mokrą sukienkę; dreszcze
potrafią wchodzić tylko pod skórę.
mówisz, że ukradli torebkę? nawet czarny
pas nie pomoże na spóźniony refleks.
bez drżenia przechodziłaś przez granicę
chowając w staniku gryps, ktoś strzelił w niebo
czy drzewo; podziwiałem niezauważalny tik lewej
powieki. tutaj powinien być kolor miedziany, nie chcę
znowu przypominać tęczowego motyla
bez skrzydeł. pamiętasz tego chłopca płaczącego
w deszczu? miał przykrótkie spodnie i gołą
głowę. dałeś sweter i rękawiczki, potem poszliśmy we trójkę
zbierać bazie i wycierać pyłek z palców
o trawę. przepraszam, że nie kupiłem kwiatów, ktoś
zwinął portfel; na szczęście nie lubię,
gdy monety urywają kieszeń - rozmienię dwudziestkę
w kiosku. nie masz portmonetki? kupiłem wczoraj
torebkę do kompletu. nie słucham? kto pozwala
kobiecie mieć własne pieniądze?
Monika Joanna, 28 december 2012
z dedykacją dla Marty Raczyńskiej
nigdy nie byłam zadowolona z włosów;
plątały się wokół skroni, odbierając jasność
wschodów. pamiętasz jak próbowałam rozetrzeć
sińce pod oczami, używając zbyt ciemnego
odcienia korektora? wyglądałam jak oślepiony królik.
szalałeś za niedomkniętymi drzwiami
udając obojętność na klapanie szpilek bez palców.
tyle razy tłumaczyłam: nauczę się jutro, przecież
kiedyś przechodzi się inicjację rozcinania
podbrzusza i wyciągania spóźnionych wniosków.
nie mam grawerowanych piór ani chustek, które
mogłabym związać czterema rogami wokół kija. dzisiejszy wędrowiec
jest jak tykająca bomba - nie znasz dnia ani godziny
wybuchu na szosie. chodzi z wyciągniętą zawleczką, szuka
ofiar do przenoszenia bagażu o kolejny kilometr.
już dość potykania się w progu o buty.
końce powinny być podobne do pierwszego
klapsa od pielęgniarki - przecież nikt nie chce umierać
po cichu.
rozpuszczam niepokorne loki. kiedyś odejdę
z przypływem; może znajdziecie kości,
nagłośnicie sprawę.
Monika Joanna, 27 december 2012
w alembiku
maluje oczy
kredkami skradzionymi
słońcu
po lasach szuka
od-cieni pożarów
z dagerotypów
pająki tkają
koronkowe miniaturki
do tarninowych korali
nikt nic nie wie
Monika Joanna, 26 december 2012
popatrz
jeden dwa
dwadzieścia pięć
dlaczego nie wierzysz
budujesz fosę
dookoła stołu
prosiłam o przeczekanie
talię kart
chociaż w pokera
zawsze tracę ostatniego asa
rozgryź ćwiartkę
nie lubię pomarańczy
wolę maliny z bitą
śmietaną
dopóki nie zadzwoni
zastrzeżony
Monika Joanna, 26 december 2012
pytanie
czy sięgniesz progu
drzwi
w kącie
amarantowe dywany
dyszą jeszcze
kankanem
obok pękniętych
luster
rozsypane groty
odbijają stłoczoną
codzienność
szukaj rudej
egrety
Monika Joanna, 25 december 2012
już nie liczysz pieprzyków
rozpinasz jednym pociągnięciem
przyspieszony oddech
w ciszy pomiędzy papierosami
drżą
cienie bawią się lepiej
Monika Joanna, 23 december 2012
otwieranie ust przy zamkniętych oczach
złe doświadczenie przypomina bieg
przez styczniowy świt bez bielizny
nikogo nie obchodziły czerwone ręce
którymi trzymałeś rodzącą i rodzoną - ta druga przyszła
o kilka tygodni za wcześnie
nocą przemierzałeś korytarze nadsłuchując
- poranna kawa i udawana obojętność
na pisk żony o brak zainteresowania
w łóżku ustawionym naprzeciwko kuchni
skąd obserwujesz krzątaninę jedynaczki
i słuchasz złorzeczeń na wałek
co pęka w zmywarce
Monika Joanna, 22 december 2012
od miesiąca wyciągam po jednej trzcinie
ze zbudowanego z doskoku gniazda
muszę nauczyć się wbijać
gwoździe w sufit - zabawa w kapitana
bez okrętu i latarni ostrzegającej
o mieliźnie pustych pokoi
szarpię się szukając w rękawach
paragonu - do listy win
przypisałeś kod dostępu
wiesz że nie lubię wilgoci
Monika Joanna, 20 december 2012
wycierała dłonie w wewnętrzną stronę ud
pragnąc zminimalizować drżenie
powinni zawołać za chwilę
szesnastokrotne uderzenie obok obojczyka
jak zegar bez wahadła świadomy ciszy po zamknięciu
drzwi na końcu korytarza
po jednym oddechu sen rozsiadł się na skraju stołu
zapamiętała tylko szary sufit i resztki
opakowania wenflonu
obiecywali poprawę a ona wciąż gubi dźwięki
pozytywnie reaguje na imię wyłącznie
z bliskiej odległości
Monika Joanna, 19 december 2012
litera po literze przedłużasz sygnał
zajętości - na krawędzi świtu
nie szczeka wataha
nieostrożną stopą rozsypałeś
zamki z klocków lego - pamięć ciała przekreśli
magię wody
w poczekalni rozcinanie blizn za darmo
bez znieczulenia
Monika Joanna, 18 december 2012
nie jestem wymagająca
sypiam w makijażu
noszę błękitną sukienkę
zawsze gotowa
a mimo to nazywasz zimną
suką
Monika Joanna, 16 december 2012
już nie liczysz pieprzyków
jednym pociągnięciem rozpinasz
przyspieszony oddech
w ciszy pomiędzy papierosami
wilgotne strzępki papieru drżą
obok przebiśniegów
cienie bawią się lepiej
Monika Joanna, 14 december 2012
guzik po guziku
rozpinasz czaszkę
póki sny nie usiądą
na parapecie
Monika Joanna, 12 december 2012
upijasz kawę brudząc
kubek sklejany przy popielniku
nie zostawiłeś butów
w kieszeniach upychałeś koraliki
zebrałam niedopałki
ze słów rozrzuconych w popłochu
zapisuję przyszłość tuszem
skradzionym przechodniom
Monika Joanna, 10 december 2012
wycieniowane myśli
rozłożyła obok filiżanki
gdy odmówił
przekreślenia
Monika Joanna, 6 december 2012
spięła gorsetem talię
asów rozsypanych na mokrych
bierwionach
bez okularów szuka
przedwczorajszych uśmiechów
wciąż potyka się
o zabliźnione nadgarstki
nożyce nie potrafią przeklinać
Monika Joanna, 4 december 2012
nie umiesz wiązać krawata
jedno pociągnięcie
i drzwi stoją otworem
drżącymi dłońmi przepłoszysz
kamiennego rudzika
nie po to rozbierałam
huśtawkę
musisz znaleźć supełek
Monika Joanna, 3 december 2012
dla K.
codziennie chowam czekoladę
dłonie w kieszeniach
powinieneś znać wszystkie kwiaciarnie
przejścia na skróty
za pociągiem wypuściłam
papierowe kolibry
na pokuszenie zapomnianych
dotknięć
poczekam z rudością
Monika Joanna, 2 december 2012
patrzyłeś z oddali
czułam hipnozę w oczach
dreszcze
gdy pozwoliłam się otulić
przeszywającymi szeptami
rozpinałeś haftki
nie zamknęłam okna
Monika Joanna, 1 december 2012
prosiła o skrzypce
lekcje baletu
nie rozumiała braku
drgań ślimaczka
malowała dni kropkami
stronami książek
przeczytanych na szybko
zanim zawołają
teraz wypisuje długopisy
i rozrywa pończochy
szukając lalki do ułożenia
na poduszce
Monika Joanna, 30 november 2012
tonę w ciepłym uścisku
zaplątana w odmienne życiorysy
usta chcą poznać smak
zatrzymania czasu
gwałtownie wdychamy siebie
zapadając się coraz głębiej
ścienny zegar z ironią
odmierza chwile wolności
Monika Joanna, 28 november 2012
poproszona o wiersz
wyjmuje ołówek z włosów
spinający jak klamra
puentę z tytułem
zapala cygaretkę i boso
przegląda e-maile
szuka po omacku
cieni kochanek
wychodzi z pokoju
na wyczucie zamyka drzwi
nie chce zburzyć
piramidy słów
jutro zacznie od nowa
Monika Joanna, 27 november 2012
nie pasują pończochy
ani kabaretki
stawia na wolność wyboru
puszczonego oczka
matka uczyła chodzić
po dworcach w spodniach
i nie kłaść podręczników
pod poduszkę
do północy
znikała po kawę i cygaretki
wracając sama próbowała
spleść kłos
kobiety nie zamykają drzwi
Monika Joanna, 25 november 2012
na dziś wystarczy sklejania
pękniętych filiżanek
zagubionych dłoni
nie zamierzam kolekcjonować
pustych poduszek
stołu nakrytego na dwie osoby
laleczek bez oczu
szukam na kostkach tatuaży
Monika Joanna, 24 november 2012
odbitym spojrzeniem
zatrzymałam dłonie
rozpinające sukienkę
muszę narysować
dwudziestą kreskę
na suficie
potrzebuję szpilek
i weny
Monika Joanna, 23 november 2012
nie budujmy szałasu
z patyków
podaj słoik
uwięzimy mrówkę
potem zapalę cygaretkę
a zapałkę pożyczę
wiatrowi
Monika Joanna, 22 november 2012
dla K.
dziś nie zamierzam liczyć
włosów na grzebieniu
puszczonych oczek
jedynie zniszczone buty
określają odległość
między nami
Monika Joanna, 20 november 2012
na dziś wystarczy
w drzwiach sypialni
rozwinięte motki
straszą czerwienią
książkom wyrwano epilogi
i zakładki z liści
szukano fałszywych
banknotów
w kuchni kryształki
ranią stopy
razem z odłamkami
cukiernicy
znalazłam pod stołem
dwa koty
Monika Joanna, 20 november 2012
puść przodem
latawce
ziemia i powietrze
zawalczą
wyszło z Hessem
Monika Joanna, 18 november 2012
obiecałeś sukienkę
z fioletowych obłoków
lekko prześwitującą
pod słońce
mieliśmy tańczyć
do ostatniej kropli
spływającej z ramion
jak szal
pukałam
zanim nie zamilkły
trójkąty
złamałam szpilkę
Monika Joanna, 16 november 2012
szarpnięciem otwiera drogę
na końcu zakrętu krzyki
tonących na próżno
wyszeptane słowa ułożone
jak korale w palcach
jeszcze drżą
w szafie zielony kaszkiet
numer wykrzyczany
przez zablokowane drzwi
na kartce
modlitwa przekreślona
obawą
Monika Joanna, 15 november 2012
guzik po guziku
rozpinasz ciszę
póki sny nie usiądą
na parapecie
Monika Joanna, 14 november 2012
pamiętasz
granicę namalowaną
czerwonym lakierem
na progu
misie
bez oka lub łapek
chronią się przed zimnem
pod pierzynami kurzu
wersy
wspólnej historii
płoną na horyzoncie
Monika Joanna, 12 november 2012
znalazła kawałek drewna
nie umie rzeźbić
dłońmi
bosym stopom drzazgi
Monika Joanna, 11 november 2012
nie zamierzam kupować gwiazd
kolekcjonować pereł
na podłodze kot oczekuje
kolejnego uśmiechu
spowiadam się
z niedomkniętych drzwi
porzuconych koronek
brata gubiącego papierosy
później opuszczę woalkę
Monika Joanna, 10 november 2012
wyjrzała zza szafy
ubrała się w imiona
pończoszki kochanki
z dagerotypu
u skroni zawiesiła perły
znalazła butelki
niepasujące nigdzie klucze
i koronkową chusteczkę
zabrakło jednej gwiazdy
Monika Joanna, 9 november 2012
wyjdź
nie mam więcej filiżanek
na fotelu śpi kot
a ćmy dostały wolne
przyjdź
rozpal ogień
przesuń łóżko
a na dworcu zgub klucze
nie mogę znaleźć paradygmatu
Monika Joanna, 8 november 2012
na płocie kruk przygląda się
rozrzuconym śmiechom
niemowląt
wdeptuje
w mokrą ziemię wiedzę
o jabłku przyklejonym do krtani
pogubione srebrniki skupiają
zatrzymanych w drodze
na skraj
sztalugi
niedokończonym snem
oczekują następnego potknięcia
Monika Joanna, 8 november 2012
na jeden dzień wystarczy
rysunków
rozrzucone szpilki jak tratwa
na oceanie aksamitu
nożyczki drżą
oczekując pieszczoty
ta baśń ma wiele drzwi
trzeba zapamiętać kod
i kupić od ulicznicy
mahoniowe pudełko
ktoś ukradł bębny
Monika Joanna, 7 november 2012
choćbym codziennie pisała
malowała usta
nie wystarczy na kromkę
i lawendowe szpilki
nie znajdę w promocji gwiazd
smaków z dzieciństwa
ale mogę spiąć włosy
i udawać
kup cygaretki
Monika Joanna, 6 november 2012
użyźnij miasto
jeszcze jednym
oddechem
i tak przeklniesz
świt
Monika Joanna, 6 november 2012
nie jestem żeglarką
w grocie
szukam ciszy
póki wiatr
nie podrze chusty
węzły
zaciskają się
nawoływania
budzą światła
horyzontu
to nie ten świt
Monika Joanna, 5 november 2012
zostawiłaś na skórze
inicjały
wytnę z nich
ciebie
Adam (zdziwiony) -> J - aźnią
Ewa (to nowa) -> Wyobr - aźnią
p.s.
wyobr - aź sobie że J to żebro