Poetry

Arsis


Arsis

Arsis, 8 september 2022

Matko, moja jedyna!

Spójrz, coś wyrasta na skraju kobaltowego nieba…
Coś się rodzi na nowo.
Spala. Płonie nuklearnym blaskiem…

Spójrz, moja jedyna! Kwiat przed nami rozkwita, przecudnej urody, tylko że śmiertelny
i jakże morderczy w swojej kreacji.

Zachodzi. Ciemnieje nieskazitelną purpurą.

Gaśnie.

Wyżarzone
do cna
popielisko.

Matko,
moja
jedyna!

Drżę.

Przepływam przez poszczególne warstwy czasu, wyławiając echa przeszłych epok…

Powiedz mi.
Powiedz mi,
proszę…

(co mam ci powiedzieć?)

Cokolwiek.

… nasłuchuję…

Lecz,
tylko
― cisza.

Lecz nic…

Jedynie otchłań milczenia, którą eksploruje lodowaty wiatr.

Rozwieram
szeroko
ramiona.

Chwyć
mnie
za rękę.

Zamykam dłoń. Obejmuję próżnię. Wciąż próżnię…

Zaciskam
powieki.

Pod powiekami pulsuje bolesny powidok…

Otwieram…

*

Samotny
dom
na stepie,
w którymś słonecznym dniu lipca..

Samotny dom…

Nie widzę za wiele, bowiem razi mnie światłość z wnętrza przedmiotów…

Skąd
ten
blask?

To jasnowidzenie?

Menażeria
kształtów.

Coś jest. Za chwilę tego nie ma…
I znowu jest, ale w innym miejscu i czasie…

Przecieram
łzawiące,
szczypiące oczy…


Przede
mną
białe
ściany.

Otwarte
okna.
Drzwi…

Białe ściany.
Popękane…
Białe ściany
pełne rdzawych smug… …

… naznaczone brunatnym żarem eksplodującego przed dziesięcioleciami słońca…

Samotny dom. Opuszczony. Od dawna nieżywy.

W porywach wiatru powiewają niecierpliwie
poszarpane szmaty
ze śladami dawnego życia…

Matko,
moja,
jedyna!

Nachodzisz mnie w snach i o coś nieustannie prosisz…

… spomiędzy spróchniałych resztek, chwastów, wątłych łodyg…

(Włodzimierz Zastawniak, 2022-09-07)

***

https://www.youtube.com/watch?v=nVu9fypUS5U


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Arsis

Arsis, 4 september 2022

Epsilon Eridani

Płyniesz. Zanurzona w kosmicznej rzece czasu…

Dzisiaj jest wiatr, który wieje w takielunki bomów. Szarpie za koszulę, plącze długie włosy…

Noc spada plejadą gwiazd
przez odmęty
chłodne i ciche…
… przez obszary najgłębsze…

Księżyc w strumieniu, w szumiącym nurcie.
Odbija się i lśni. Rozwiesza skwapliwie sposępniałą twarz…

Jesteś
tam?

Jesteś,
lecz
nieobecna…

Jesteś?
Bądź…

Ja, jestem…

Spójrz!

Błądzę
i drżę,
okryty
chłodem
świetlnych lat
w tym sanktuarium pustki i opuszczenia…

W tej nostalgii emanującej kryształowym blaskiem, co muska mnie po zmarszczonym
od myśli czole…

Gładzi…

Podążam daremnie przez wodę zimną
w akompaniamencie trzeszczących masztów, łopoczących żagli…

Bądź…

Ja, będę,
choć ―
tak
jak ty
― milczeniem…

Podążam wytrwale, mimo że błyskasz na skraju srebrzystą pletwą. Nieuchwytna.

(Włodzimierz Zastawniak, 2022-09-04)

***

https://www.youtube.com/watch?v=xRArHQFhBgM


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Arsis

Arsis, 24 august 2022

Miejsce oczekiwania

Lubisz noc? Ja lubię ją pewniejszą. Wyśnioną wcześniej, choć okrytą szalem melancholii…

Wybacz, jeśli właśnie tak, ale w ciszy dopada mnie ból tęsknoty.
Księżyc wschodzi
i zachodzi, srebrzy się i płynie…

Lubisz dzień?
Słońce
na twarzy.

Pomiędzy
palcami
rozedrgany blask.

*

Na widnej ścieżce ogrodu
zarys wysokiego drzewa,
pocięty mrokiem głębokiej rozpadliny.

Nie.
To
nie
drzewo.

To krzak dzikiej róży o ustach czerwonych, o płonących ustach,
bądź szelest jaśminu, bzu,
co zaszedł mi cieniem znienacka drogę, co omiata mnie i kusi wonią aromatu…

Bądź.
Będziesz
tam?
Jesteś? Bądź…

Ja będę.

Wpatrzony w przestrzeń…
W ekstazie oczekiwania
i w niemodnym garniturze.

Wybacz, jeśli
właśnie tak…

Co mam
dla ciebie?

Jedynie wytarte metafory. Wylęknione i tęskne…

Na cóż
komu
one, na co…

Ale, jeśli lubisz. Jeśli…

Spójrz!

Kwiat się przede mną otwiera najpiękniejszy, sperlony od łez, od rosy, od deszczu…

Bądź…

Stoję i czekam.
Na piaskowej
ścieżce,
na żwirku alejki…

W liściach
tkliwy
migot słońca.

Znad jakich źródeł przybywa?
Znad jakich łąk?
Znad jakich zagajów rozrzuconych echem?

W kulminacji
łodyg,
płatków, korzeni…

W brzęku pszczół w koniczynie. Wśród zgiełku ptaków śnię… Chwytam twoją dłoń.
Zaciskam…

… obejmuję
próżnię,
tuląc się
do powietrza…
… … do niczego…

Dotykam rzeczy, milczące przedmioty.

Pod baldachimem rozłożystego drzewa drewniany stolik, odsunięte krzesło.
Na stoliku dzbanek z herbatą.
Otwarta książka z zakładką, której strony przerzuca wiatr, czytając to, co jest napisane
o nim…

Gdzieś, coś przeminęło…
Zabrzęczało…
Zastukało o blaszaną konewkę…

W błękitnym niebie
biała smuga
po odrzutowcu…

I znowu wiatr,
co kołysze gałęziami…

Wybacz, jeśli właśnie tak. Ale ― nie potrafię inaczej…

(Włodzimierz Zastawniak,2022-08-24)

***

https://www.youtube.com/watch?v=lChKe2VQV0I


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Arsis

Arsis, 21 august 2022

Chiaroscuro

Nagły błysk! Światło zamienia się w cud… Kładą się pod każdy dotyk światłocienie, niuanse
blasku…

Jesteś wszędzie… Słyszę twój wewnętrzny puls.
Bicie twojego serca przebija się poprzez szum wszechświata, poprzez kontrasty…

Moja egzystencja.
Marna.
Sponiewierana…
Jak łopocząca
podczas sztormu płachta
… zbezczeszczone truchło nieistnienia…

Otacza mnie żywioł eksplodującej gwiazdy,
który oślepia i rani…
… i zagina czas, wpadając pod własnym ciężarem do jądra ciemności…

Pędzę do ciebie, królowo ciszy, królowo doskonałej czerni, choć w aureoli rozpalonych
cząstek…

Pędzę do ciebie
po najdalszy
horyzont,
w drogi zawiłe…

Aby przyjąć
wszystko w pokorze…

*

Wskazówki stojącego zegara z każdą sekundą spowalniają swój bieg…

tik-tok,
tik-tok…
… tok-tok…

Chrzęst zegarowego mechanizmu…--- gong…

I znowu…

… tik-
tok…
… tik-tok…
… … tik… -tok…

Zapadam się, lecz,
o dziwo,
widzę jeszcze.

Widzę obrazy przeszłości, choć już zdeformowane i skręcone spazmem agonii…

Szarość dnia
wpada
przez
uchylone
okna pokoju…

… przez falujące firanki…

Widzę jeszcze

(Ciebie widzieć pragnę najbardziej, jedyna… )

Poruszasz nabrzmiałymi,
sinymi wargami,
lecz nie słyszę,
bowiem rozdziera moje uszy
piskliwy szmer śmiertelnej gorączki…

Płyniesz
wysoko
jak nawała
deszczowych chmur, moja melancholio…

… w strzępach krajobrazu, w całych ich zastępach…

(Włodzimierz Zastawniak, 2022-08-21)

***

https://www.youtube.com/watch?v=izU61fxkOUA


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Arsis

Arsis, 17 august 2022

Szczegóły milczące

Teraz już wiem.

A czy ty…

Przede mną piękny kwiat. Najpiękniejszy,
mimo że widziany z oddali…
Migot słońca pomiędzy gałęziami strzelistej topoli, pomiędzy liśćmi wiatr…

Teraz
już
wiem,
ale
― czy ty?

Nie wiem jak opisać słowem ten cud, tę wizję zatracenia…

Będziemy szli po omacku z biciem serca,
rozjarzeni światłem dnia,
gdzieś daleko w otchłań blasku…

Będziemy szli i jeszcze… I znów…

… sperleni majową rosą łąk, w uścisku i znoju…
spleceni…

Będziemy szli jak wtedy,
kiedy o wieczorze wszystkie drzewa nosiły twoje imię,
a z pożółkłych pól biły zmieszane wonie skoszonej trawy, zwilgotniałych ziół…

Wieczór, bowiem narastał w melancholii mijania, i twoje łzy kapały miękko na moje dłonie…

*

I cóż mogę więcej…

Na razie zawzięte milczenie
otula mnie
i głaszcze po twarzy jasną smugą deszczu…

Na razie
nic…

Może ―
kiedyś…
… jak da los…

(Włodzimierz Zastawniak, 2022-08-17)

***

https://www.youtube.com/watch?v=3sdUBxnJkb4


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Arsis

Arsis, 14 august 2022

Negatyw

Jakieś obrazy suną nisko. Jakieś nieokreślone widma…

Nisko.

Nisko
nad
podłogą, ziemią…

Kotłują się i kłębią w wieczornym rozemgleniu…

Spójrz!
Odpływam.
Nadpływam…

Przemieszczam się falami kosmicznego oceanu,
ściskamy
grawitacyjnymi kręgami
straszliwej czarnej otchłani.

Przytulam się do wilgotnej, zimnej ściany pustego pokoju.

Wodzę palcami po nitkach pęknięć, które mają piętrową konstrukcję unicestwienia,
wsłuchany w tumult
pierzchających
korytarzem kroków…
… schodową klatką, ulicą…

Wszystko pierzcha i ginie
w zakamarkach mroku.
W obłokach kurzu i trwodze samotności.

Ćma uderza
skrzydłami
o wiszącą lampę.

Przycupnęła na chwilę, by uciec,
gdzieś w sztorm powybrzuszanych zasłon.

W biały szkwał
o tysiąc mil
od ogrodów nieba…

Próbuję chwycić ją za skrzydło, lecz wyrywa się, pulsuje i płonie…

Tak oto umieram w łopoczącym świetle
rozgorączkowanej nocy,
przeszywany pod sklepieniem pociskami gwiazd.
Wśród milczących wiwatów i salw, wśród oklasków sennych bytów. Tak oto…

*

Ogłoszono czyjeś
samobójstwo
w gazetach
sprzed wielu lat…

Na pożółkłych
stronicach,
wśród fotografii, zdjęć
szczątki zwęglonego ciała.

(Włodzimierz Zastawniak, 2022-08-14)

***

https://www.youtube.com/watch?v=5JUBmTq1L7U


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Arsis

Arsis, 10 august 2022

Jesteś taka piękna

Otwieram oczy i widzę rozmyte, wilgotne plamy.
Spoglądam i patrzę…

… oto gałęzie rozłożystego drzewa…

Cieniste
kształty
w aureoli słońca.

We
łzach…

Jakieś twarze przesuwają się powoli
w kolejnych fazach mijania…
Z przeszłości w przyszłość, przekraczając teraźniejszość jaśniejącym snopem deszczu…

Gdzieś w przestrzeni,
pomiędzy mną
a przedmiotem.
Pomiędzy nami…

A w dalekiej widzialności świata…

… pole
i sad…
… łąka nieskończona, mieniąca się od kroplistej ulewy…

Chwieją się strzeliste topole, które mógłby namalować samotny malarz-impresjonista.

Albo prosty pasterz,
grając na flecie.
W stogach siana, w trawie, w nabrzeżnym sitowiu…

A miłość?
Jakże ją namalować słowami?

Wchodzi do pokoju z burzą włosów
przez otwarte szeroko okno,
wnosząc ze sobą zapach słodkiej melancholii, oraz jakiejś dziwnej tęsknoty i upojenia…

… jakby to było pierwsze spotkanie, ostatnie rozstanie… w uśmiechu, w płaczu, w trwodze…

Ale, jakże namalować miłość?

Przybywa, nucąc pieśń
nieopisywalną nutą.
Pełna światła i refleksów,
co drgają w jej oczach i kącikach ust…

I może tak trwać,
mimo odległości.
… mimo okrutnej nocy…

Cała w blasku,
w górze.
W świetle…

Lekka jak późny wiatr, jak ciężar motyla na czerwonym płatku róży…

I wciąż
narasta.

… nadchodzi…

(Włodzimierz Zastawniak, 2022-08-10)

***

https://www.youtube.com/watch?v=eXnV1BKaxm8


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Arsis

Arsis, 31 july 2022

Strefa ciszy

Deszczowy dzień. Jaskrawe słońce. Noc. Obskurna noc,
pełna ulicznych latarni.

… pełna niewyraźnych widm…

Moja matka urodziła mnie,
kiedy padał deszcz.
Urodziła smutek z oczami pełnymi nostalgii.

Padał wtedy deszcz.

Pamiętam, że pędziłem
przez życiodajne, rozległe polany, pełne lecących ptaków, kiedy nagle
― zapadłem się na dno zmętniałej wody, wchłonięty znienacka ze zdwojoną siłą…

Wchłonięty,
przez co?
Przez zapadłość okrutnego mroku.
… czarną otchłań stężałą w bezruchu.

Przez ukryte zjawy
znaczące krwią
mój powolny
powrót na ziemię…

Głową do dołu.
Do ciepłej groty
― przytulnej jak łono.

Aż do eksplozji światła rozpękłej w straszliwym skowycie echa.
By zasnąć wreszcie
w otulinie czyichś dłoni.

Gdy otworzyłem oczy, padał deszcz.
Stukały o parapet ostre krople.
Ściekały z pełnych szarego nieba okiennych szyb.

Padał wtedy deszcz,
podczas gdy ja,
tuliłem się w ciszy do niczego.
Do chłodnej powierzchni
aluminiowego blatu,
opuszczony w pomieszczeniu pełnym łez.

Za ścianą narastał czyjś przejmujący szloch.
Nie rozumiałem wtedy jeszcze niczego.
Nie rozumiałem, choć wiedziałem już, że byłem sam,
mimo że za ścianą
narastał czyjś
niespokojny oddech,
wzruszany koszmarami snu.

Za ścianą wzlatywały
okrutne widziadła,
machające postrzępionymi skrzydłami w niepojętym żalu.
Przedzierające się przez mżące piksele wysypującej się zewsząd samotności…

Padał wtedy deszcz.

A ja?

Wodziłem oczami przyzwyczajonymi już do tęsknoty.

Po krawędziach
przedmiotów.
Po awangardzie
kształtów
i wzorów.
… po jednolitej bieli…

Nie płakałem, choć moje oczy pełne były łez.
Ale nie płakałem,
wiedziony melancholią podczas niskiego lotu nad ziemią.

Leciałem, gdzieś za horyzont, za las.
Za granicę jawy,
zatopiony w jakiejś dziwnej substancji czasu.
Rozpoznając wyrastające
znienacka kształty. Chłodne. Zimne. I obce.

Bezwzględne w swojej potędze martwoty. Niewzruszone. Milczące…

Wychodzące naprzeciw stwory,
rozstępowały się znienacka, zatrzaskując się za mną, uniemożliwiając mi drogę ucieczki.

Pędziłem coraz szybciej,
meandrując pomiędzy
wzorami tapet,
które mrugały
do mnie porozumiewawczo.

I wyciągając
w moim
kierunku
wypustki, aksony…

Pędziłem, wchłaniany
przez żarłoczną nicość.
Tuż nad ziemią,
nad rozpierzchłymi
słojami podłogowej klepki…

Pędziłem długim korytarzem w trwającej jak przekleństwo ciszy.
Pędziłem jak kometa, rozciągając za sobą długi warkocz białych włosów.

Pędziłem co tchu
do swojego
zamkniętego świata,
szeleszcząc w powietrzu
jak wyrwana z zeszytu kartka…

Pędziłem, co tchu, targany porywistym wiatrem
w poszarpanej koszuli. Rzucony w przestwór zimnego deszczu…

Widziałem
schorzałą
śmiertelnie
twarz mojej matki.

A więc, to już tyle minęło czasu?
Uciekł mi on, nie wiadomo kiedy…

Moja matka już umarła,
nie doczekawszy pomocy w zgorzknieniu i żalu.
Nie doczekawszy wnuka. A więc, to już tyle minęło czasu?

Mignęły mi przed oczami kropliste neony.
Rozbłysły i zgasły, jak iskra życia.
Przede mną szelest wiecznych traw już bliski. Rozległe polany… Lecące wysoko ptaki…

Mignęło wszystko,
jakby zaledwie
zmrużenie powiek.

Po co to i na co?
Jaki był w tym wszystkim sens?

Przede mną coraz bliższy huk wodospadów.

Patrzę na to wszystko
wielkimi oczami,
lecz nie płaczę,
mimo że są pełne łez.

Odczytuję w kompleksie ciszy
zatajone symbole, znaki…
W plątaninie opuszczonych korytarzy
jakiejś nieokreślonej budowli, pomiędzy życiem a śmiercią.

Lecz śpiew ptaków
coraz bliższy,
co biegnie lekko w powietrzu.

Przesiąknięty wilgocią porannej rosy, odlatuje w nieznane,
gdzieś ponad drzewami dotykającymi intensywnie błękitnego nieba.

Lecz śpiew
coraz bliższy…

Dotykam palcami powietrza…
… rozgarniam świetliste jego powłoki…

(Włodzimierz Zastawniak, 2022-07-31)

***

https://www.youtube.com/watch?v=gHIUD2Dbl8Y


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Arsis

Arsis, 28 july 2022

Gdzie ucieka wiatr?

Powiedz mi, gdzie jesteś? A, gdzie ja jestem?

Jestem w miejscu zapomnienia.
W miejscu nostalgii okraszonej deszczem. I słońcem patrzącym spoza wysokich chmur…

Gdzie ja jestem? Nigdzie.
W bezkresie pustki,
królestwie wiatru.
Wśród złudzeń i widm…

I wszystko milczy
przejęte chłodem
― wiecznego oczekiwania.

Coś się przemienia.
Przychodzi. Odchodzi…

… zataja w sobie cząstkę istnienia…

Korzeń. Drzewo. Rysa na polodowcowym głazie…
Kwiaty pachną w półcieniach.
W poduszkach zwilgotniałego mchu apteczna woń zleżałych ziół…

Czyjeś
kroki.

Twoje?
Moje?

Niczyje.

Spadają echem
na równi ―
pochyłej
samotności…

… uciekają, gdzie cisza…

(Włodzimierz Zastawniak, 2022-07-28)

***

https://www.youtube.com/watch?v=ZvAWXxKvp9I


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Arsis

Arsis, 23 july 2022

Widzę ciebie w ciągłych powtórzeniach

Stoimy oślepieni słońcem, gdzieś pomiędzy frazami naszych oddechów. Wietrznej etiudy.

Ściskamy palcami nitki kobaltowego nieba,
które przesączają się zwierciadlanym strumieniem czystego blasku.

Przede mną bogini.
Przyglądam się
twoim oczom,
w to ujarzmione
w krysztale piękno.

Przyglądam się twoim oczom…

Skąd nadlatują te ptaki? Znad jakich wzlatują obłoków?

Widzę ciebie zatrzymaną w czasie. Falujące włosy zanurzone w oceanie smutku.

Rozdzierają cię roztańczone cienie, drgające refleksy,
jakbyś opadała na dno jeziora
półprzezroczystym ciałem meduzy.

Oddalasz się ode mnie tak bardzo powoli,
jak księżyc od ziemi… Milimetr po milimetrze…

… wyciągasz ramiona…

Lecz nim zerwą się grawitacyjne więzy,
spopieli nas supernowa w potoku straszliwego blasku.

Widzę
ciebie.

Twoje
usta.
Dłonie…

I mógłbym tak ciebie powtarzać. I mógłbym powtarzać wciąż. I mógłbym…

Co się stało z naszą miłością? Powiedz…

Nasłuchuję…

W uszach
― piskliwy szum…

Błądzę, potykam się, kluczę…

… docieram jedynie ― do n i c z e g o…

Widzę
ciebie.
Twoje
wspomnienie.

Zaciskam mocno powieki, aż do granicy bólu. Otwieram.

Rozmazują się wilgotne plamy. Skapują srebrnymi kroplami po nagłej lipcowej ulewie.

Spływają po szybach łzy…

Za szybami burza melancholii.

Za szybami
samotna noc…
Sperlona łąka.
Ogród. Las…
… za oknami noc…

Wsłuchuję się
w to ciągłe milczenie.

Ty umiesz wszystko. Wiesz…

… umiem już ciebie na pamięć. Tęsknię.

(Włodzimierz Zastawniak, 2022-07-22)

***

https://www.youtube.com/watch?v=dVy9Dyffg1s


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Arsis

Arsis, 20 may 2022

Maj

Maj umajony…

Maj mój
jedyny,
pachnący bzami…

Zawsze było w tobie tyle smutku i milczenia,
melancholii utkanej łzami,
kropelkami drżącymi
na srebrnej pajęczynie,
lekkim powiewem na skroni…

Byłeś we mnie i jesteś
od kiedy żyję,
a kiedy umrę
zapłaczesz tkliwie…

I zapłaczesz cicho.
Spod gałęzi
wywiniesz się gwiazdą.
I zieleń zatrzepocze, zaszeleści, załka,
herbaciane wiechy otumanią omdlewającą wonią.

Maj mój
jedyny,
pachnący bzami…

Czy mnie znów słyszysz?

Idę parkową aleją, którą szliśmy, idziemy…
I jeszcze…
W słońcu zatopieni jak wtedy…

Czy pamiętasz jeszcze?

Ja pamiętam, mimo niepamiętania
i czasu rozdzierającego
duszę,
i czasu zacierającego ślady.

Pamiętam i słyszę,
choć nie mogę,
choć słyszeć przecież nie powinienem…

Maj mój’
jedyny,
sperlony rosą…

Ukochany, nasycony miłością…

W cieniach gałęzi na drodze,
w słonecznych prześwitach…
Zatrzymuję się i chłonę,
ściskam twoją dłoń niewidzialną.

Obejmuję próżnię…

(Włodzimierz Zastawniak, 2022-05-20)

***

https://www.youtube.com/watch?v=y8QphHEznXk


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Arsis

Arsis, 29 april 2022

Cicha korelacja

Krople deszczu na mojej twarzy… Ściekające po policzkach strużki…

Otumania mnie sobą ciepła wiosenna noc,
jakby nieśmiałością
pierwszych porywów miłości.

Skąd, od kogo ta mnogość słodkich pocałunków i westchnień?

Nic.

… niesie się wciąż czyjś nieustanny szept…

Czyj?
Niczyj.

… spowolnione oddechy,
dziwna zawiesina
zamglonego czasu…

Cienie wokół i wszędzie. Kołyszące się gałęzie, ciche skrzypienia konarów…

Twoje imię…

Jakie jest
― twoje imię?

Szum w mojej głowie.

Szmer deszczu
na liściach
dębów, kasztanów…

… parkowych ławkach…

Mnożą się
senne
widziadła…

Przechodzą…
… przenikają i nikną…

Krople na mojej twarzy…
… rozpryskują się, rozmazują maskę klauna…

(Włodzimierz Zastawniak, 2022-04-29)

***

https://www.youtube.com/watch?v=W_NhbYqTq0A


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Arsis

Arsis, 19 april 2022

Introversion VII: … spopielony tynk

Otula mnie noc swoim lodowatym tchnieniem…

Opieram się o ścianę,
podciągając kolana pod brodę.

Jakieś stare
zdjęcia,
rodzinne albumy…

… wszystko
milczące
i martwe…
… pokryte warstwą kurzu…

Światło wiszącej lampy odbija się od drewnianej klepki,
do której przywieram ustami, którą całuję, wchłaniając nikły zapach woskowej pasty…

… noc sponiewiera moje zmysły,
pieści je czule
ostrymi szponami mroku…

Spójrz, jestem tutaj,
przedzierając się
przez mżące, szare piksele…

… w drugim
pokoju
― ciemność…

… w lustrze trema ―
nieostry zarys
jakiejś postaci…

Kto miał
przyjść?

… nie przyszedł nikt.

Moje własne jestestwo, moja nędzna powłoka…

Za oknem szmer przejeżdżającego samochodu, czyjeś kroki…

Co szepczesz,
zjawo?
Co chcesz mi
― takiego przekazać?

Chrzęst zegarowego mechanizmu…

Zgrzyt,
gong…
… i znowu…

… tik-tok-
tik-tok…
… tik-tok…

Zamykam oczy…



Przenoszę się w czasie…

Stary bunkier w Semipałatyńsku, zwoje jakichś kabli, zardzewiałe zawiasy, plątanina rur…

Wpada przez szpary
jaskrawe słońce…
Błękit chłodnego,
sierpniowego już nieba…

Przytłacza swoją wielkością pożółkły, ciągnący się w nieskończoność step…

Nie, to tylko miraż, ułuda, senne wyobrażenie dawnego życia…

Jesteś tu,
prawda?

Powiedz,
że tu jesteś…

Wodzę w półmroku drżącą dłonią
po spękanym betonie,
po brunatnych bąblach nuklearnego żaru…

Rozsypujące się
zmurszałe fragmenty…

… odpadająca farba… przesypujący się przez palce spopielony tynk…

(Włodzimierz Zastawniak, 2022-04-19)

***

https://www.youtube.com/watch?v=wS-vh3Oi4X8


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Arsis

Arsis, 18 april 2022

Wasteland

Cykl: Albumy muzyczne

***

Teksty z cyklu „Albumy muzyczne”, nie są przekładami. Są one jedynie luźno związane z oryginalnymi tekstami utworów, zawartymi na prezentowanych przeze mnie albumach muzycznych. Zarówno sama muzyka jak i treść utworów śpiewanych są dla mnie niejako pretekstem i inspiracją do przedstawienia swoistego konceptu fantastycznego.

***

Wilgoć i chłód…

… śnię swój sen ― nie-sen… ―
pełny wyrazistych
― zdewastowanych wizji…



Kołyszą się w porywach wiatru bezlistne drzewa…

… lśniące od deszczu ―
rozczapierzone palce…



Powolny przepływ skłębionych obłoków ― zasnuwa moje oczy siną melancholią…

… rozbrzmiewa
wokół ―
piskliwy
― jednostajny szum…

… jakby ― śmiertelnej gorączki…



… wyczuwam
obecność ―
w tym wielkim
― opuszczonym domu…



… nie wiem ―
dokąd iść…

… wszędzie ―
tylko
korytarze
― labiryntu…

… z półmroku pokoi ―
naciera na mnie
― milczenie przedmiotów…



… zakurzone twarze ― spoglądają obojętnie ze ścian…



Coś nagle spada w oddali
― z metalicznym łoskotem…

Gdzie?

… idę oniemiały…

Błądzę…

Macam jak ślepiec…
Dotykam palcami
― lodowatych płaszczyzn…



Ogromne drzwi z mosiężną klamką na wysokości wzroku…

… skrzypienie
zawiasów
― rozdziera ciszę…

Owiewa mnie przeciąg ogromnej sali ― spowitej potokiem szarego światła…



Jakieś popiersia
okryte folią…
… odkryte posągi z kamienia…



Jeden
ma
― rozłupaną twarz…

… jej fragmenty
leżą u jego stóp…



Spoglądają
z nich
― ocalałe oczy…

… oczy niewidzące... martwe…

*

Brnę ostatkiem sił przez piaszczyste wydmy rozpalonego kwarcu…

… padam na twarz…



… podnoszę się…

Idę przed
siebie…
… donikąd idę…



Gdzieś na końcu
drogi
― majaczy widmo wysokiej góry ― rozżarzone słońcem…



Nie rzuca cienia…



Faluje
i znika…

… pulsuje…

*

Spadające ptaki przebijają ze świstem pokłady nieba…

Pękają rozgrzane
kamienie…
… puszczają spoiny ścian…

… na zewnątrz ―
rozlewa się
― płonące morze…



Jeszcze przed chwilą ―
patrzyłeś ze zgrozą
― wielkimi oczami małego dziecka…


… teraz, obsypana białym pyłem, tulę do piersi twoją skrwawioną… ― urwaną dłoń…



Nie płaczę, synku…

… nucę ci tylko do snu,
okrywając czule
― spaloną ― martwą ziemią…

(Włodzimierz Zastawniak, 2018-12-31)

***

Wasteland – jest to siódmy album muzyczny (studyjny) polskiej grupy progresywnej Riverside, wydany w 2018 roku.

***

https://www.youtube.com/watch?v=fzF4QQCQTYQ

https://www.youtube.com/watch?v=KW_H8qM6mCc

https://www.youtube.com/watch?v=7QUz9bBmg1g


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Arsis

Arsis, 16 april 2022

Jesteś?

Noc przepływa nade mną smugą sinego, martwego mroku…

… wybrzuszają się od lodowatych oddechów ściany
pustego pokoju…

Jesteś, gdzieś tutaj, prawda?
Powiedz, że to prawda…

Nasłuchuję, przekłuwany piskliwym szumem gorączki,
tym szemrzącym potokiem buzującej w żyłach krwi…

Spójrz, właśnie czołgam się do ciebie, donikąd,
długim korytarzem o nikłym zapachu woskowej pasty…

Skąd korytarz?

Przecież ―
byłem
dopiero
― w zamkniętym domu…

Zatopiłem się właśnie w okrutnym nurcie czasu,
przenikając na drewnianej klepce kolejne prostokąty księżycowego blasku…

Zamknięte, otwarte
okna…
Falujące firanki…

… milczenie ―
okrytych
kurzem
― przedmiotów…

Jakieś popiersia,
obojętne
spojrzenia…

… uśmiechnięci na pożółkłych plakatach dawno umarli aktorzy…

Słyszę ―
czyjeś
― westchnienia.

Czyje?

Ni-
czyje.

… moje…

Wstaję, lecz upadam z chrzęstem
w gąszczu pustych butelek…

Jewgienio,
Jewgienijo…

Dawno nie gładziłem twoich włosów, choć wiem, że stoisz obok, mając spierzchnięte, blade usta…

Jesteś
blisko,
daleko…

… na wyciągniecie ręki…

Alkohol rozchodzi się
w przełyku,
rozgrzewa ciało…

W lustrze zniszczona twarz…

… powiedz, jesteś tu, prawda?

(Włodzimierz Zastawniak, 2022-04-16)

***

https://www.youtube.com/watch?v=7XshjCqxQO4


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Arsis

Arsis, 4 april 2022

Miała takie smutne oczy

przechodziła obok
w milczeniu

omiatając mnie przez chwilę melancholią spojrzenia

narastał mrok

przechodziła pod naporem mrozu który sypał w twarz ostrymi jak nóż kryształkami lodu

brnęła w śnieżnych zaspach w tym bezkresie pól

jej przyprószoną sukienkę
rozrywał wiatr
rozwiewał włosy

tuliła się do powietrza
nie mającego w sobie
― już nic z błękitu atmosfer

widziałem odsłonięte ramię bose stopy
i ten krok za krokiem w coraz niższym pochyleniu

miała przed sobą
wieczność całą
― i za sobą ją miała

przechodziła obok niosąc skostniały zarys swojej śmiertelności

tak bardzo martwa

― od zawsze ― martwa

(Włodzimierz Zastawniak, 2015-10-11)

***

https://www.youtube.com/watch?v=Gotq8AgUgSE


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Arsis

Arsis, 2 april 2022

Trying to Kiss the Sun

Cykl: Albumy muzyczne

***

Teksty z cyklu „Albumy muzyczne”, nie są przekładami. Są one jedynie luźno związane z oryginalnymi tekstami utworów, zawartymi na prezentowanych przeze mnie albumach muzycznych. Zarówno sama muzyka jak i treść utworów śpiewanych są dla mnie niejako pretekstem i inspiracją do przedstawienia swoistego konceptu fantastycznego.

***

… pojawiają się prześwity…

Znikają…

… i znowu słońce ―
całuje mnie
― po twarzy…

Między palcami wystawionej dłoni przesączą się jaskrawe nitki…

… strumienie
ostrego
― światła…

… drżą w wieczornej łunie
strzępy
― krajobrazu…

… migawki życia

… czekam ―
okryty
cieniem
― drzew…

… cichym poszumem szepczących liści…



… gdzieś ―
wokół
― ptaki…

… wszędzie…

*

Idę wolno, pochylony do przodu, szukając w kałużach odbicia własnej twarzy…

… nie znajduję niczego ―
poza melancholią…

Ręce w kieszeniach
dziurawej jesionki…
… podniesiony kołnierz…

Uliczny gwar
wtapia się
w szum rzęsistego deszczu…

… przede mną ― lodowata pustka…



Wracam
― do domu…

(Włodzimierz Zastawniak, 2019-02-15)

***

Trying to Kiss the Sun – jest to drugi album muzyczny (studyjny) niemieckiej grupy neoprogresywnej RPWL, wydany w 2002 roku.

***

https://www.youtube.com/watch?v=383PoTqelHE

https://www.youtube.com/watch?v=aSadFNA_zkA


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Arsis

Arsis, 28 march 2022

Introversion VI: … metamorfoza kształtu

Przestrzeń otwiera się, zamyka… Coś nieustannie błyska w mrocznych, zakurzonych zakamarkach
pokoju…

Stroboskopowe światło radioaktywnych cząstek…

… zanurzam się w piskliwym szumie rozgrzanej gorączką rzece krwi…

Ktoś umarł i zmartwychwstał…
Sprzecza się ze śmiercią
pełną melancholii, smutku…

… wygłasza coś oskarżycielskim tonem,
urywa wątek…
… zaczyna od nowa…

Wygraża na próżno palcem…



Jest.

Nie
ma.

… znowu jest…

Sine ciało mojej matki, przesiąknięte
chłodem i obojętnością,
pogodzone z końcem istnienia…

Zamknięte oczy, opadowe plamy… Nic…



Zaciskam powieki.

Otwieram…
Puste łózko…

… zaciskam znowu…

Otwieram…

Jest.

Sine,
lodowate…

… coś usiłuje przekazać, poprzez obrzmiałość kamiennych ust, coś, czego najwyraźniej zapomniało
za życia…



Szarość dnia spopiela resztki nocy…

Za oknem ulica, kocie łby…

Wiatr roztrąca uschnięte liście…

Lekko przechylony Plymouth Cranbrook Club Coupe z 1953 roku
z grubymi wargami zardzewiałych zderzaków,
opiera się o krawężnik sflaczałymi od dawna kołami…

… wytłuczone oczy
reflektorów …

W ogóle wszystko tutaj umarło
i przepadło w pomroce szalejącego czasu…

Czołgam się, tężeję ― i znowu pełznę do ciebie ― donikąd…

… na wprost,
po skosie,
aby się zwinąć
― w rozedrgany kłębek…

Ktoś wyciąga dłoń… ― Nie, to rzeźbiona noga fotela, wyszczerbiona, pościerana i martwa…

Wiatr kołysze
drzewami,
szeleści liśćmi…

Noc, to?

A przecież ―
dopiero
― był dzień…

Miałem coś zrobić, lecz ― zapomniałem, co…

W lustrze
trema ―
niewyraźna postać…

… metamorfoza kształtu…

(Włodzimierz Zastawniak, 2022-03-28)

***

https://www.youtube.com/watch?v=ZRqBSNHUXrY


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Arsis

Arsis, 22 march 2022

Point of Know Return

Cykl: Albumy muzyczne

***

Teksty z cyklu „Albumy muzyczne”, nie są przekładami. Są one jedynie luźno związane z oryginalnymi tekstami utworów, zawartymi na prezentowanych przeze mnie albumach muzycznych. Zarówno sama muzyka jak i treść utworów śpiewanych są dla mnie niejako pretekstem i inspiracją do przedstawienia swoistego konceptu fantastycznego.

***

Leżę na czymś twardym i chropowatym… Przed oczami latają czerwonawe plamy…
W skroniach
― bolesne pulsowanie…



Pamiętam, że spadałem z bardzo wysoka… Porwał mnie rwący nurt
wodospadu…

… coraz większy
ogarniał
mnie
mrok,

gorączkowy,
piskliwy szum…



Zaciskam
powieki
― otwieram…

… jarzą się oślepiającym, drżącym blaskiem ― ostre krawędzie przedmiotów…

Wszędzie
wokół
― spalona ziemia…

… pył…

*

… wzlatują,
opadają…

Próbują się
od nowa
poderwać…

… pokaleczeni przez światło,
beznadziejnie ludzcy…

Rozsypują wokół siebie słoneczne drzazgi,
wskazując głowami skłębioną, siną chmurę burzowej apokalipsy…

Wymachują
skrzydłami,
czyniąc wiatr…

… osiadają kurzem…

(Włodzimierz Zastawniak, 2018-09-20)

***

Point of Know Return – jest to piąty album muzyczny (studyjny) amerykańskiej grupy Kansas, wydany w 1977 roku.

***

https://www.youtube.com/watch?v=9fNrJMkTWEE

https://www.youtube.com/watch?v=aK2UhmduRvk


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Arsis

Arsis, 20 march 2022

Nic

Coś się przekształca i płonie w otchłani kosmosu…

Otwieram okno… W głębokim granacie nocy
jedynie pulsowanie ciszy
i chłód bezkresnego wiatru,
co się przetacza nad pożółkłymi polami…

… lodowaty oddech nieboskłonu oszrania szyby i szkliste źrenice martwych oczu…

Chrzęst zegarowego mechanizmu…

g o n g…

I znowu tykanie ―
przeskakującej
― wskazówki sekundnika…

Zgarniam palcem kurz
z olejnego widoku
w drewnianych ramach…

… zdają się
oddychać
popękane ściany…

Otwieram drzwi ― na schodowej klatce pustka i mrok,
zatrzaśnięte na wieczność
mieszkania umarłych dawno sąsiadów…

Ktoś miał przyjść,
lecz zapomniałem, kto…

Siedzę na podłodze oparty plecami o szafę i wpatruję się w mdławą poświatę wiszącej lampy…

… lubię tak patrzeć pod niekonwencjonalnym kątem na milczące przedmioty,
porzucone rzeczy…

Firanki wybrzuszają się,
zapadają…

… i znowu
puchną…

Cisza przeszywa mózg piskliwym szumem…

Stół ze stosem
papierów,
puste krzesła…

… w lustrze serwantki zniekształcona postać…

(Włodzimierz Zastawniak 2022-03-20)

***

https://www.youtube.com/watch?v=FYRHlVRfj-0


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Arsis

Arsis, 19 march 2022

Powiedz...

Leżę na podłodze… Oślepia mnie słońce wpadające przez otwarte okno…

Dzień, to?

A przecież dopiero miażdżyła mnie
swoją potęgą
okrutna, lodowata noc…

… powiedz mi coś,
kimkolwiek
jesteś,
powiedz mi…

Jesteś
obok,
daleko…

… dotykasz mnie krawędzią cienia…

Kim jesteś albo – czym?

Chwytam uschniętymi, popękanymi ustami hausty powietrza, jak ryba wyrzucona na brzeg…

Słońce oślepia i razi,
kłuje miliardami igieł…

… powiedz,
kim
jesteś,
wyśniona maro
z kolekcji koszmarnych widziadeł …

Milczenie, piskliwy szum
promieniowania kosmosu…

W świetlistych smugach
wirują powoli drobinki kurzu…
… wszędzie wokół milczenie przedmiotów…

Nie mogę się ruszyć…

Absolutny
bezwład
i beznadziejność…

Za oknem rozchwiane gałęzie bezlistnych drzew…
… rozczapierzone palce, które rozkrwawiają płaszczyzny ścian ostrymi cieniami…

A może pełnymi liśćmi
gorącego lata?

Jeszcze raz
i jeszcze,
raz za razem…

… i znów… wciąż bez końca…

Kto ma przyjść?

Czekam cię,
blady -
po
nocy
przebytej…

Kto
ma
przyjść?

Kto?

W ogromnym przeciągu pogłos zatrzaskiwanych w oddali drzwi bez klucza…

Kto
ma
przyjść?

Nie przyjdzie nikt…

Ciebie,
tylko
chcę…

Spójrz!

Pełzam w otchłani ciszy do kresu, wdychając nikłą woń woskowej pasty…

… w prostokątnym,
słonecznym
błysku
tajemnicy czasu …

Za oknem szum przejeżdżających samochodów,
rozgwar spacerujących chodnikiem ludzi…

Rozmowy,
śmiechy,
nawoływania…

… gdzieś w oddali -
niosą się gromy
- spadającego nieba…

… takie zwyczajne spadanie nuklearnego piekła…

Powiedz
mi,
czy
umarłaś?

Chyba tak, ponieważ zdradzają cię śmiertelnie blade usta…

… milczące, kamienne, które nie są dotykane i nie dotykają niczego… i nie dotkną już niczego…

Jedynie
światło,
jedynie cień…

Muszę jeszcze przebrnąć
przez chrzęst czasu,
przez gruzowisko, splątane korzenie…

… wyłaniam się
przed tobą
w ceglanym pyle…
W wielkim pędzie,
w migotliwym lśnieniu…

Chcesz?

Powiedz,
czy chcesz?

(Włodzimierz Zastawniak, 2022-03-19)

***

https://www.youtube.com/watch?v=fiXPPPzFz34


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Arsis

Arsis, 17 march 2022

Introversion V: … od nikogo

Powiedz mi… tak, wiem – nie wypowiesz słowa… Twoje usta, kamienne usta…

Noc mnie miażdży, czy to rozumiesz?
Powiedz… ― milczenie,
świdrujący szmer rozsadza uszy…

Jestem w bezkresie czasu,
w przestrzeni milczenia…
… cienie wokół, bezwład melancholii…

Światło obskurnej żarówki roztacza mdławą poświatę…
… płachty pajęczyn falują od czyjegoś oddechu… czyjego?

Jestem tutaj,
gdzie nie ma
nikogo
i nigdy
nie będzie…

Książki… ― wezmę sobie jakąś z regału…
Nie, nie dam rady
wspiąć się po drabinie…

Za oknem śnieg, stalowe niebo…

Gdzieś
sobie
pójdę,

w siny
mrok,
szklisty…

… do pustej przystani zmrożonej cierpieniem i ciszą… jeszcze, tylko przewertuję zakurzone bruliony,
kołonotatniki…

Mieszają mi się słowa,
zapętlone myśli…

Wszystko się kołysze…
… upada z chrzęstem butelek…

Ach,
to
― ty…

Jesteś
przez
chwilę
― i zaraz znikasz…

Musisz
już
kończyć,

ciągle
to
słyszę…

Słońce wpada do środka, oświetla oszklone gabloty z porcelanową zastawą…

Zakurzona serwantka zwieńczona martwym zegarem…
Klucz spoczywa obok, powyginany, zapomniany przedmiot…

Ojciec nakręcał nim,
kiedyś mechanizm…
Ustawiał czujnie wskazówki…

Kogo
to
teraz
― obchodzi?

Nikogo…

Wiem,
że nikogo…

Czas zatrzymał się w chwili śmierci, która wzdycha wciąż lodowatym chłodem…

Słońce
wpada
do wnętrza…

Słońce?

Skąd ―
słońce?

Przecież
przed
chwilą ―
szumiała
― otchłań nocy…

... rozbestwiona
samotność
melancholii…

Zatem, świeci żarówka w gazetowym kloszu…

Pusty stół
i krzesła,
wersalka…

Trzydrzwiowa szafa ze słojami czasu, z modelem japońskiego pancernika na górze…

Siadam na podłodze…

… wśród stosu fotografii i listów…

Skąd?

Od
kogo?

Od nikogo…
… od siebie samego…

(Włodzimierz Zastawniak, 2022-03-17)

***

https://www.youtube.com/watch?v=js5Kajnf5N4


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Arsis

Arsis, 16 march 2022

Insomnia

Dotykam chłodnej szyby… Za oknem smugi padającego deszczu…

Włączam światło obskurnej żarówki, wyłączam…
Całuję pęknięcia poplamionego tynku…

Okrywa
mnie
okrutna,
lodowata noc…

Padam na kolana zatykając uszy. Coś rozsadza czaszkę i przetacza się z gwizdem przez meandrujące
korytarze mojego mózgu…



Otwieram szczypiące, załzawione oczy…

Czuję ciągłe
pulsowanie
― wewnątrz niczego…

Jestem, gdzieś na zewnątrz,
to znowu zapadam się w sobie,
miażdżony grawitacją własnego istnienia…



Otwieram oczy…

W ciemności
drugiego
pokoju ―
dokonuje się
― zmartwychwstanie.

Ktoś wygłasza coś oskarżycielskim tonem, występując w roli mistrza ceremonii…
Stwierdza, że dowody przeciwko mnie są jednoznaczne…

Często
gubi
wątek…

… to znowu
szlocha
i milknie tak,
jak zamilkła moja umarła, zsiniała już śmiertelnie matka…

Słucham
nieuważnie,

bowiem,
niknie
wszystko ―
w piskliwym
― szumie gorączki…

Leżę na podłodze, wpatrzony w rdzawe plamy zacieków,
pokryte rozmytymi kręgami mdławego światła…
… w stół z wyszczerbioną krawędzią blatu, puste fotele…

W lustrze trema
odblask natury,
niewyraźne
wyobrażenie…

Regał z książkami,
których brzegi
wybrzuszają się i kurczą,
aż czuję ten oddech na twarzy…

Zresztą, wszystko
oddycha i mówi…
… bulgocze w kącie plątanina starych żeliwnych rur…

Wszędzie wokół zapisane maszynowym pismem,
porozrzucane pogniecione kartki, gazety z lat 50. XX wieku.…

Podbój kosmosu,
testy nuklearne,
moratoria,
dysydenci z ZSRR…

… zniszczony egzemplarz „Oddziału chorych na raka”, Sołżenicyna…

Czarno-
białe
zdjęcie ―
umierającego
― pod kobaltową lampą…

(Włodzimierz Zastawniak, 2022-03-16)

***

https://www.youtube.com/watch?v=M5i_iMvojEs


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Arsis

Arsis, 15 march 2022

Rozbłysk

Powiedz mi, dlaczego rozciąga się pomiędzy nami granica milczenia, pomiędzy nami…

Horyzont zasnuty
flotyllą mgieł…
… powolne, senne widma…

Gdzieś tam, zagubione w otchłani słowa, gdzieś tam…

Czy słyszysz?

… nie słyszysz nic…

Spójrz, jak na horyzoncie śmierć kroczy tryumfalnie w oślepiającej koronie…

… wstrząsa umęczoną ziemią w spazmie agonii, spopiela wszystko na swojej drodze…

Pomiędzy nami
rozciąga się
mur okrutnego czasu…

… pomiędzy
nami
― milczenie rzeczy…

… a jeszcze przed chwilą był zgiełk upalnego lata…



Nie wiem, czy jeszcze kiedyś…

… powiedz mi,
czy jeszcze
kiedyś?
… czy jeszcze…

Chcesz, abym wypowiedział
twoje imię?
… a jeśli znowu zatrzęsie się ziemia?

Spójrz, jak wyrastają na horyzoncie brylantowe obłoki…

… dotykają nieba, rozwiewając się w swojej skłębionej, morderczej kreacji…

Ktoś
mi
coś
obiecał…

… nie, nie obiecał nikt…

To tylko złudzenie
odbite
w jeziorze…

Jakiś refleks ―
rzucony
niedbale
przez słońce…

W nadbrzeżnych
szuwarach,
wśród splątanych korzeni…

… nagły rozbłysk mojej tęsknoty…

(Włodzimierz Zastawniak, 2022-03-15)

***

https://www.youtube.com/watch?v=CmoXB7J1mJc


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Arsis

Arsis, 12 march 2022

Donikąd

Zachodzące słońce. Pusty przedział wagonu.

Wydłużone cienie, gęstniejący zmierzch…

W przepływających
drobinkach kurzu
― płaszczyzny milczących siedzeń…

Rytmiczny stukot kół o łącza szyn…
… rozjarzone nikłą czerwienią krawędzie…

… w źrenicach zmęczonych oczu mżą czarne piksele szalejącego czasu…

Za oknami słupy elektrycznej trakcji,
ciągnące się przewody, drzewa…
… rozpędzony fotoplastykon krajobrazu ciszy…

TAM-TAM,
TAM-TAM…

… TAM-TAM…

Zgrzyt.

Pisk
hamowania…

… i znowu wzniecany pęd ku nicości…

Kołysanie. Bezwład i apatia…

Kłębią się na skraju liliowe obłoki.
Ulegają metamorfozie nieustalone widma…

… mówią coś, poruszając nieśmiało obrzękłymi ustami…

Nasłuchuję, lecz nic…
W uszach jedynie
szum buzującej krwi…

Widnokres zapada się w sobie
z siniejącymi w mroku nocy
projekcjami sennych majaków…

Ściskam
w dłoni
pożółkły
ze starości list…

Przedarł się
przez te wszystkie lata…

... nadpalony,
pościerany,
poplamiony…
… z odciskiem żołnierskiego buta…

Wysłany z odległej przeszłości przez moje dawne „ja”…
… wyrzucony w przyszłość… ciśnięty straszliwym podmuchem nuklearnej eksplozji…

(Włodzimierz Zastawniak, 2022-03-11)

***

https://www.youtube.com/watch?v=cAg3jy6X2KI


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Arsis

Arsis, 1 march 2022

Nierzeczywista III

Niedosłyszę, co do mnie mówisz, bowiem zagłusza cię szelest liści, ciepłego wiatru, odmętów
czasu…

Słoneczne prześwity na twojej twarzy,
na mojej…

… śpiew ptaków niesie się nieskończony…

Powiedz mi… tak wiem, milczysz… Przepojone milczeniem twoje usta,
twoje dłonie
nieruchome, blade…

… jesteś,
nie
ma
ciebie…

… daleka, odległa… bliska…

I znowu dotykam twoich skroni, przedzierając się przez burzę rozwianych włosów…
Jesteś taka nierzeczywista, odrealniona, przejrzysta tym tchnieniem gorącego lata…

Obejmuję ciebie, przeszywając próżnię, obejmując drzewo, całując pachnącą żywicą korę…

Szepcze do mnie,
wywołuje moje imię…

Skąd
wie?

Jakim
cudem?

… wśród zgiełku owadów
roztrącających powietrze,
wśród wieloziela, wśród skwaru…

Przede mną cień rozbujanej gałązki zastyga…

(Włodzimierz Zastawniak, 2022-03-01)

***

https://www.youtube.com/watch?v=ZOIe_vDjZ14


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Arsis

Arsis, 27 february 2022

Oceanic waves

Odbita w lustrze czyjaś twarz, czyja?

Powiedz
mi…

… milczysz…

Przenoszę się w bezświat
zasnuty mgielną
powłoką horyzontu…

… za oknem zaśpiewał ptak… odleciał, zostawiając po sobie rozkołysaną gałązkę kasztanu…

Do kogo
tak
szepczę?

… do nikogo…

Milcząca samotności mroku,
nie musisz
nic mówić…
… nie mów nic…

Szarość dnia nasyca sobą
zakurzone
przedmioty…

Wszędzie wokół
jakieś popiersia,
porzucone dłuta…

… opuszczone w nieładzie pracownie…

Przerwany
znienacka
rozgwar pracy…

Pajęczyny…

Ktoś,
coś
zaczął,

… nie skończył…

Jestem tutaj, gdzie i ty byłaś, albo może to nie byłaś ty, tylko rzucony na ścianę cień?

W otwartym
oknie
falują firanki…

… oceaniczne fale…

Fale…
… fale…

(Włodzimierz Zastawniak, 2022-02-27)

***

https://www.youtube.com/watch?v=_Jb8AYfEPow


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Arsis

Arsis, 11 february 2022

Rendez-Vous ze śmiercią IV

Przytulam się do oddychających powoli zimnych ścian pustego domu…

Wybrzuszające się popękane płaszczyzny,
pokryte brunatnymi smugami wilgoci…

… ktoś tu jest, za mną, przy mnie, obok…

Kto tu jest? Czy jest tu kto?

Słyszę dobiegający
zza ściany szept
― zalecającej się do mnie śmierci…

Kochasz mnie
głębio
mroku,
prawda?

Wiesz, sponiewierał mnie dzisiaj zimny deszcz. Woda wlewała mi się do butów, kiedy szedłem pustą,
cmentarną aleją…

Muzyka w głowie,
piskliwy szum…

Weź mnie za rękę…
… czuję lodowaty chłód…

Jak ci
na
imię,
powiedz…

… teraz już wiem…



Przytłacza mnie ciszą rozświetlona obskurną żarówką noc…
Spoglądają na mnie obojętnie
― pokryte kurzem portrety umarłych…

Pożółkłe zdjęcia,
fotosy,
filmowe plakaty…
… uśmiechnięte twarze przeszłości…

Wychodzą zewsząd napromieniowane maszkary…

Przechodzą przeze mnie, znikają w pomroce dziejów,
przechodzą przeze mnie w poszarpanych łopoczących szatach od wiecznego wiatru…

Podążająca donikąd zakapturzona procesja, podzwaniająca cicho dzwonkami w kościstych dłoniach…



Granatowa noc rozpala się
miliardami iskier,
eksploduje pustką…

Z przytkniętą twarzą
do okiennej szyby
wchłaniam martwotę blasku…

… sunące obłoki, milknące kroki jakiegoś spóźnionego przechodnia…

Niczyje
szepty,
zbłąkane usta…

(Włodzimierz Zastawniak, 2022-02-11)

***

https://www.youtube.com/watch?v=Gc_Q3ohsHpg


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Arsis

Arsis, 8 february 2022

Sekret

Zanurzam się w tobie ― świetle, słoneczna smugo tajemnicy i tęsknoty,
słoneczna plamo błąkająca się po suficie, ścianie… twarzy…

… dopada mnie nostalgia, iskrząc się we mnie
jak taniec gorący,
rozpłomieniony wir beznadziei…

Zamykam oczy i widzę bezkres,
siną otchłań mroku,
pulsujący pod powiekami powidok, urywki wspomnień…

Noc,
to?
… nie-noc?

Rozbłyska zaraz i od razu gaśnie…

Spopielony obraz
przesypuje się
przez kołyskę
moich dłoni,
twoich, naszych…

… bądź już niczyich…

Splecione w uścisku palce, zbielałe kostki…

Kochana moja,
pamiętasz
― jakie miałaś je zimne?

Kto je rozgrzewał ciepłym oddechem w pocałunkach, miłości blasku?

Przed kim tak klęczę, szepcząc do cienia
ze złączonymi jak do modlitwy dłońmi,
które rzuca zza okna rozchwiana gałąź kasztanu?

Przed kim
tak klęczę,
kochana moja…

Byłaś przez chwilę, jesteś…
Nie mam odwagi zapytać…

… milcząca przestrzeń dzieli nas jeszcze…

(Włodzimierz Zastawniak, 2022-02-08)

***

https://www.youtube.com/watch?v=kpR4FJxhKBg


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Arsis

Arsis, 6 february 2022

Miłość?

Przestrzeń skręca się w spiralę, zasnuwa się mgłą nieprzeniknionej tajemnicy…

Następuje kontakt pomiędzy mną a nieskazitelnym statkiem-matką,
zaczajonym gdzieś w czeluściach wszechświata…

Maria…
… Maria…

Tak wołał mój kompletnie pijany ojciec
chwytając mnie za nogawkę spodni,
kiedy leżał
w słonecznej smudze słońca
― na podłodze zrujnowanego domu…

… na szarym stepie,
w którymś ―
gorącym dniu lata…

Maria…
… Maria…

A może
― Sylwia?

Dźwięczy mi w uszach furkot przelatujących za oknem ptaków,
ginących na horyzoncie
w skłębionych obłokach przeszłych epok…

Płoną od śmiertelnej gorączki
neurony w moim mózgu
― zatopione w piskliwym szumie…

W zaparowanym lustrze przesuwa się ciemna plama czyjejś twarzy…

Twojej?
Mojej?

… niczyjej…

Być może cię kocham,
kimkolwiek jesteś,
istoto zrodzona z cienia…

… być może ― cię kocham…

(Włodzimierz Zastawniak, 2022-02-06)

***

https://www.youtube.com/watch?v=OgIaiysO_rQ


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Arsis

Arsis, 30 january 2022

Sanktuarium

Wiem, że tam jesteś, zagłębiona w niszy czasu, w otchłani cienia…

Porywają mnie wichry spopielonych wspomnień,
wskrzeszone nagłym tchnieniem nocy…

Gdzieś tam, w odmętach okrutnej pustki,
w zwiotczałych zimnem sinych obłokach,
w kalejdoskopie czarno-białych widm paradujących nieustannie przed moim mętnym wzrokiem…

… w drżących płomieniach świec
bezkres mroku…

Potykam się ―
o martwe
― przedmioty…

… splątane do granicy bólu, poszarpane bezlitosnym wiatrem…

Skupiam swoją uwagę, próbując dostrzec
jakikolwiek ruch w przestrzeni…

Otacza mnie trzeszczący szum
radiowych głośników…
… niezrozumiałe szepty, głosy,
transmisje obcych z odległych planet…

Brunatne zacieki
na ścianach ―
układają się
― w tajemnicze symbole…

Topniejący śnieg
na ulicach
Sankt-Petersburga,
Leningradu, Piotrogrodu…

Mieniące się krople skapujące ze zwisających sopli, z rynien, gzymsów…
Jaskrawe
słońce,
błękitne niebo…

… terkoczące na kocich łbach karety…

Cyrkuł, ekskluzywny hotel, most…
Mieszkanie Soni Marmieładow…

A może oddział chorych na raka,
w którym dogorywał Oleg Kostogłotow?

Wyszedł na wolność,
rozpływając się w szarym stepie na wieczne osiedlenie…

… ktoś, chce mi coś przekazać, co?

Trzeszcząca gramofonowa płyta…
Głęboki fotel,
lustro stojącego trema…

… bulgotanie splątanych
pod sufitem
żeliwnych rur…

Kurz zasłania
widok ,
jak kosmiczny pył
― wirujące galaktyki…

Jakieś widma,
twarze,
niewyraźne obrysy (kontynentów?)

… przemykający obojętnie duch mojej umarłej niedawno matki, a może ojca?

Jewgenijo…
… Jewgienijo…

… kochasz mnie, prawda?

Zapętlająca się otchłań…

Wybacz za mój
bełkotliwy ton, ale upiłem się,
ponieważ oddziela nas granica niemożliwego…

Prześladuje
mnie ―
― twoje imię…

W pokoju za ścianą
dokonało się
― zmartwychwstanie…

… czyjeś nieustanne szepty ― przeklinają okrutną śmierć…

(Włodzimierz Zastawniak, 2022-01-30)

***

https://www.youtube.com/watch?v=k9BNjNbUBOU


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Arsis

Arsis, 21 january 2022

Adagio

Nie widzę już niczego…

… jakaś mgła zasnuwa kontury przedmiotów…

Bezwład,

noc…

… nic…

Mrok potęguje się z każdą chwilą
i jakiś pęd nieustanny…

Dokąd?

Do wieczności…

… rozlewa się przede mną ―
milczący bezkres czasu
― i kres wszelkiego cierpienia…

Spójrz, mamo, na moją skostniałą twarz z oczami ślepca, które już nigdy nie odzyskają
blasku…

Gdzieś tam, w nieskończoności,
gdzie nic już nie ma żadnego znaczenia…

… gdzieś tam,

łączę się
we śnie ―
z twoim
― wieczystym snem…

(Włodzimierz Zastawniak, 2022-01-21)

***

https://www.youtube.com/watch?v=GajDw1NSFuw


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Arsis

Arsis, 18 january 2022

Innerspace

Gwiazdy, mgławice, spirale galaktyk, zamieniające się miejscami słoneczne układy…

Nie mam pojęcia, kto nadał im aż taki pęd…

… doskwiera mi chłód
pustego
wszechświata…

Osiadają na mojej twarzy kryształki lodu,
kiedy wiruję okrywając się skostniałymi ramionami…

Chyba umarłem, ponieważ zatrzymały się skorodowane już mechanizmy zegarów…

Rozsypują się w pył
zębate koła,
pożółkłe cyferblaty, wskazówki…

Opuszczony pokój…

Noc…

… wybrzuszają się i kurczą popękane powłoki ścian…

Łaskoczą mnie języki
zwisających tapet
z płótnami pajęczyn
i resztką wypłowiałych wzorów…

… spadają znienacka z cichym plaśnięciem u mych stóp, wzniecając obłoki gryzącego kurzu…

Uchylone
drzwi,
zamknięte…
… otwarte okna…

Zatarty w połowie niewyraźny ślad…

Odcisk palca?

… wkłuwa się boleśnie
pod paznokieć
wystająca zadra…

Chrzęst potłuczonego szkła, gruz…
… nawarstwiony przez dziesięciolecia szary pył…

Spogląda na mnie obojętnie czyjaś twarz z wiszącego krzywo portretu w zniszczonych ramach…

Czyjeś poplamione,
naddarte zdjęcie
z rodzinnego albumu…

Pusta koperta
z odciśniętą,
ubłoconą podeszwą buta…

… prócz

tego



― nic…

(Włodzimierz Zastawniak, 2022-01-18)

***

https://www.youtube.com/watch?v=7SABcsrkEzE


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Arsis

Arsis, 14 january 2022

Wybrzeże zapomnianych

Powiedz mi… ― nasłuchuję, lecz poza szumem nie słyszę nic…

Dzień ―
czy
― noc..

… posępny, mokry świt…

Siedzę w brudnej knajpie, gdzieś między 82 a 105 ulicą
Nowego Jorku…

… zresztą, jakie to ma znaczenie…

Wiatr wstrząsa szybami…
… pod sufitem kłębi się chmura papierosowego dymu, otulają się mrokiem niepamięci barowe ćmy…

Wszędzie jednakowe twarze z wpatrzonym przed siebie
mętnym wzrokiem…

… wszędzie wokół ―
blade widma
nieumarłych…

… snujące się duchy i cienie…
Rozkołysane sny…

Podnoszę do ust szklankę, zostawiając na drewnianym blacie wilgotny krąg alkoholu…

Która
to
kolejka?

… niestety, straciłem rachubę…

Szum przejeżdżających po mokrym asfalcie samochodów, fałszywe, drażniące dźwięki klaksonów…

Żółte taksówki,
policyjne
radiowozy,
strażackie wozy…

… znowu ktoś kogoś zabił,
zbezcześcił
zwłoki…
… zgwałcił, spalił…

Albo dokonano kolejnego napadu na bank, włamania z pobiciem…

… który to już raz?

Nie ma to ―
żadnego
― znaczenia…

… czarna nić przędzie się bezpowrotnie…

Ona przede
mną
― i wszędzie…

Napastują mnie pokłady przeszłego czasu nieustannym w uszach szumiącym gwizdem…

Lata 50., 60. XX wieku…

… stare w mrocznym kącie gazety, książki, pożółkłe stronice czasopism…

Jewgienijo…

… Jewgienijo…

Wypada mi z odrętwiałej dłoni
szklanka,
roztrzaskując się na podłodze
― z chrzęstem tłuczonego szkła...

Nikt nie zwraca uwagi na ten mini-kataklizm wszechświata…

Barman wciąż poleruje kieliszki, oglądające je pod obskurne, żółtawe światło kinkietów…

W lustrze naprzeciw
― moja zniszczona twarz…

Uwiązane do
krzeseł ―
barowe ćmy
― machają bezradnie skrzydłami…

Ktoś się wciąż z czegoś zwierza… ― roni łzy…

Wiesz…

… na wilgotnym, lepkim blacie baru piszę palcem po tysiąckroć twoje imię, jedynie twoje… ― twoje…

(Włodzimierz Zastawniak, 2022-01-14)

***

https://www.youtube.com/watch?v=D6FLLH8wNfo


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Arsis

Arsis, 11 january 2022

Odkupienie

Powiedz mi, powiedz mi, proszę…

… słyszę jedynie skamieniały głos wymawiany ustami wykutymi w marmurze…

Wycieram kurz
z twojego
martwego oblicza…

… noc sponiewiera duszę…

Słyszę kroki,
nieustanne
stukoty obcasów…

… rozglądam się, lecz nie dostrzegam niczego,
poza martwotą bladych, zakurzonych ścian…

Płótna pajęczyn
omiatają
moją twarz…
… muskają, łechcą…

… zalecają się, pieszczą…

Całuję pęknięcia tynku,
jakbym całował
twoje spragnione
― wysuszone śmiertelną gorączką usta…

Obejmuję,
przytulam…
― nic, tylko śmiertelny chłód…

… beznadziejny bezruch ― nie mający w sobie niczego z życia…

Chwieję się,
zataczam kręgi…
… obijam się o wszystko i o nic…

W pokoju obok ― cmentarna cisza…
… chrzęst butelek po alkoholu roznosi się, kiedy stawiam chwiejne kroki…

Chrzęst butelek..

… chciałem dokądś pójść…

Pójdziesz
ze mną?

Wiem, że nie…

… zapomniałem…

(Włodzimierz Zastawniak, 2022-01-11)

***

https://www.youtube.com/watch?v=yfJ3BGQrwPQ


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Arsis

Arsis, 9 january 2022

Atrofia

Przechodzę przez ściany z kamienia, wyczuwając drżenia mikroskopijnych cząstek
w dziwnej
zawiesinie czasu…

… przed moimi oczami przesuwają się tasiemcowe matematyczne wzory
opisujące ruchy Browna, fluktuacje kwiatowych pyłków…

Coś jest wciąż w nieustannym migocie,
zjawia się w dwóch miejscach jednocześnie, bądź wcale…

… będąc po drugiej stronie lustra,
przenikam powłoki
z antymaterii…
… odwrócone odbicia…

Skrzypnięcia drewnianej podłogi, uginająca się pod czyimiś krokami klepka…

… pomimo upływu lat,
nikły zapach
woskowej pasty
― unosi się nadal w suchym powietrzu…



Zamykam
oczy…
… otwieram…



Długi korytarz z luminescencją okien z zamkniętymi na całą wieczność drzwiami po drugiej stronie…

Potykam się o słoneczne prostokąty, które falują w gorącym oddechu lata…

Nieskończony dzień, zieleń szumiących topól…

… plączą mi się
epoki
i lata…
… okresy…

Ktoś chciał mi coś powiedzieć,
lecz ―
nie
zdążył…

Jakie
to
― imię?

… sen zmorzył moje ciało, przytłoczył ciężarem rozgorączkowany umysł…

Wybudzam się
stopniowo,
przybywając
z przeszłości…

… umarłem
na jawie?
… we śnie?

Jakieś niejasne kontury przedmiotów,
snujące się widma
o nieustalonych rysach twarzy…

… jest… ― za chwilę tego nie ma…

Chciałem o coś zapytać przechodnia,
rozmijając się z nim niespodziewanie na chodniku…

… nie skończyłem, ponieważ zapomniałem nazwy ulicy, na której się znalazłem
i powodu przybycia…

Nie dowiedziałem się
niczego,
a jeśli nawet,
to rozwiało się we mgle…
… w oceanie nieświadomości…

Coś ważnego…

Nie,
― nic…

… w ogóle wszystko tu cierpi na atrofię pamięci…

Rozpada się, zanim powstało…



… a więc, znowu idę, oglądając zakurzone witryny zamkniętych sklepów…

Doskwierają mi:
zimny wiatr,
kręcący się śnieg…

… wspomnienia o umarłej niedawno matce…

Mijam długi
ceglany mur,

barłogi
pijanych…

… starą handlową halę…



Znowu lato,

pachnący jaśminem
― duszny czerwcowy wieczór…

Wychodzi mi naprzeciw znajoma postać…

… uśmiecha się… ― rozkłada na powitanie stęsknione ramiona…

(Włodzimierz Zastawniak, 2022-01-09)

***

https://www.youtube.com/watch?v=r9HDLFJIsfc


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Arsis

Arsis, 2 january 2022

Schizoid Man

Wsłuchuję się w ciche oddechy ścian, w odgłosy przeszłych epok…

Przywieram rozwartymi dłońmi do chłodnego tynku,
całując drobne pęknięcia, grudki cementu…

… sponiewiera mnie swoim milczeniem noc… ―
melancholia opuszczonego miejsca…

Oplatają mnie senne krajobrazy,
widziadła o nieustalonych rysach twarzy…

Wdycham zapach palących się świec,
których blask unicestwiają mżące piksele samotności…

Gdzieś tu i tam
pozostał
nikły ślad,
jakaś niestarta plama...

… rysa, odpryśnięty lakier, wkłuwająca się boleśnie pod paznokieć wystająca zadra, …

Czasem trzask rozsychającego się drewna ― oznajmia, jakby czyjąś obecność…

Czyją?

Śledzę snujący się cień wśród rzędu zakurzonych książek, starych czasopism, gazet…

… ktoś najwyraźniej czegoś szuka,
a co zapomniał za życia…

Zwiedzam bezkres milczenia
z kapiącymi na moje palce
kroplami rozgrzanej stearyny…

Pod sufitem,
w kącie
― plątanina rur…

… umywalka z rdzawym nalotem,
ciężka żeliwna wanna
na krzywych, krótkich nogach…

Kołyszące się wizje w blasku dopalającej się świecy, migotliwe omamy…

Stąpam po zimnej terakocie,
niby po ciele mojej umarłej matki…

… gdzieś w oddali ―
roznosi się
chrzęst
mechanizmu…

… zaraz potem ― gong stojącego zegara…

GONG… ―
i znowu
― GONG…

… po chwili ― dopada mnie
rozsadzająca półmrok
― szumiąca w uszach piskliwa cisza…

… za kolebiącym się o futryny otwartym oknem ― jedynie wiatr, bezbrzeżna noc…

(Włodzimierz Zastawniak, 2022-01-02)

***

https://www.youtube.com/watch?v=js5Kajnf5N4


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Arsis

Arsis, 31 december 2021

Niespokojny oddech

Moje serce, tak, to moje serce… ― wybijany jednostajny rytm…

Ulica lśni po niedawnym deszczu…
Pełgają w niej
żółtawe blaski latarń…

Przesiąkają od nadmiaru wilgoci
moje buty,
wytarty płaszcz…

… noc iskrzy się miliardami niedosiężnych świateł,
napełnia luminescencją nagie gałęzie drzew…


Czas zatacza olbrzymi krąg…

… gdzie ja jestem, gdzie?

Leżę twarzą do podłogi,
wdychając zapach dębowych klepek, nikłą woń woskowej pasty…

Otaczają mnie fotele, pufy, kanapa, stół, i inne czworonogi ,
które utraciły już dawno swoje piękno, przestępując niecierpliwie z nogi na nogę…

… wybijają jednostajny rytm,
patrząc z wyrzutem
martwych przedmiotów…

Zakurzone pożółkłe zdjęcia,
portrety…
… zacinająca się gramofonowa płyta…

Za oknem noc…

Odbita w lustrze czyjaś zniszczona twarz, czyja?

… kurz i pajęczyny, jesienny chłód, czyjś niespokojny oddech…

(Włodzimierz Zastawniak, 2021-12-31)

***

https://www.youtube.com/watch?v=7_iFXjMhyPA&t=114s


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Arsis

Arsis, 29 december 2021

Umarła twarz

Powiedz mi, powiedz, zjawo, tajemnico… Wchłania mnie półmrok pustego pokoju, głęboki fotel…

Ogromna twarz księżyca wypełnia szczelnie witraże okna…

… szepty, ciągłe szepty w mojej głowie, ktoś wciąż do mnie mówi poruszając sinymi wargami…

Na podłodze ― srebrna powłoka, akceleracja cząstek…

Ktoś, wciąż mówi, namawia, ostrzega…

Testy nuklearne…
Nowotwory,
malformacje…

Humphrey Bogart, John Wayne, Gary Cooper, Pedro Armendáriz, Agnes Moorehead, Dick Powell,
Susan Hayward…

… migracje zrakowaciałych komórek…
Szarozielone stepy, szare pustynie,
pożółkłe plakaty, czasopisma, gazety…

Lata 50., 60. XX wieku…

Rozbryźnięty mózg Kennedy’ego na oparciu samochodowej tapicerki…

… noc miażdży moje skronie,
pulsujący ból przenika ciało…

W radiowym głośniku głosy, wciąż głosy…

Kurz i pajęczyny,
falujące zasłony...

… szepty przeszywające czaszkę…

Głos umarłej niedawno mojej matki, a może umarłego ojca, który się czegoś dopomina, a zapomniał za życia…

Westchnienia,
płacze,
lamenty…

… zakurzone archiwum…

Fioletowe stemple: ściśle tajne, niejawne…

… układające się w pajęcze wzory zacieki na ścianach, suficie…

Na balkonie:
Martin
Luter King…

Napromieniowane Las Vegas…

… tajemnica
Przełęczy
Diatłowa
― historia bez końca…

W lustrze
stojącego trema
― widma umarłych…

… w lustrze ― moja ― umarła twarz…

(Włodzimierz Zastawniak, 2021-12-29)

***

https://www.youtube.com/watch?v=qvf48kKEDKQ


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Arsis

Arsis, 26 december 2021

Tajemnica czasu

Patrzę na ciebie, obserwuję… Ogromna tarcza księżyca ociera się niemalże o mnie…

Kurz pokrył krawędzie zniszczonych książek…

… puszysta ćma uderza wciąż
o krawędź żyrandola…

Siedzę na podłodze, oparty o ścianę, skąpany żółtawym światłem żarówek…

Nie ma
mnie…
… jestem…

Ściskam w dłoni
stare artykuły
o końcu świata,
czując za plecami chłodną powłokę tynku…

Noc okrywa
moje ciało
- granatowym pledem…

Kto
tu
jest?

Czy ktoś tu jest?

Ciągły szum w moich uszach, piskliwa kakofonia śmierci…

Jewgienijo..
… Jewgienijo…

Kocham cię,
słyszysz?
Czy mnie słyszysz?

Mnożą się za ścianą
nie dające spokoju szepty…

… ktoś tam umarł i zmartwychwstał na nowo…

Otwieram
oczy,
zamykam…

… otwieram
powoli
― w szerokim zadziwieniu…

Spoglądają na mnie z pożółkłych plakatów
portrety aktorów, piosenkarzy…
… uśmiechnięte twarze, zamyślone, smutne…

… Clark Gable,
Vivien Leigh,
Gary Cooper…
… Katharine Hepburn…

Upadam na twarz, całując podłogą…

Spencer Tracy,
Gregory Peck…
Humphrey Bogart,
John Wayne,
… Marlon Brando…

Zawładnia coraz bardziej moim umysłem tajemnica czasu…

Testy nuklearne, ogniste kule…

Na schodach czyjeś kroki, lecz nic…- cisza… - zimny wiatr porusza okiennicami…

Przed moimi oczami wirują drobinki kurzu… Puszysta ćma uderza wciąż o rozgrzaną żarówkę…

James Stewart,
Bette Davis,
Ingrid Bergman…

Za oknem czyjeś spóźnione kroki…

… James Cagney,
Greta Garbo,
Judy Garland,
Elizabeth Taylor…

Boli mnie głowa
od nagłych
- uderzeń pulsu…

… Marilyn Monroe,
Lauren Bacall,
Paul Newman, Burt Lancaster…

Kto
tu
jest?

… Kirk Douglas,
Karl Malden,
James Dean,
Henry Fonda…
… James Coburn…

Testy atomowe rozświetlają niebo… - czarne obłoki śmierci…

Malformacje,
nowotwory…
… spotworniałe widma…

Zmurszały, poplamiony papier szeleści w moich dłoniach…

… Richard Burton,
Anne Bancroft,
Charlie Chaplin,
Mae West, Joan Crawford…

Czyjeś płonące oczy, czyjeś oczy…

… Errol Flynn, Debbie Reynolds, Natalie Wood, Montgomery Clift, Ernest Borgnine…

Czy jest
tu kto?

Słyszę czyjeś
niewyraźne słowa…

… Cary Grant, William Holden,
Jack Warden, Deborah Kerr,
Rita Hayworth, Tony Curtis,
Jack Lemmon, Yul Brynner,
Steve McQueen, Anne Baxter…

… falują
nade
mna
pajęczyny…

Buddy Holly, Elvis Presley,
Chuck Berry,
Doris Day, Frank Sinatra,
Bill Haley, Johnny Cash,
Louis Armstrong, Ella Fitzgerald,
Ray Charles, Nat "King" Cole,
Miles Davis, Dean Martin, Billie Holiday…

Kocham cię,
słyszysz?

… Édith Piaf,
Bing Crosby,
James Brown…
… Sarah Vaughan…

Wodzą za mną swoimi oczami, mimo że dawno umarli, rozsypali się w pył…

(Włodzimierz Zastawniak, 2021-12-26)

***

https://www.youtube.com/watch?v=UejD2i1r99s


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Arsis

Arsis, 21 december 2021

Aris

Powiedz mi, powiedz, kim jesteś, albo ― czym?

Jesteś istotą
z materii,
nie-materii…

… tajemnym bytem z innego świata?

Metaforą, dziwnym określeniem…

… powiewem wiatru
w zimną
jesienną noc…

… kłującymi
kroplami
― zmrożonego deszczu ?

Znam jedynie ― twoje imię… ― Skąd?

Nie wiem…

… ze snu, który przemknął ukradkiem, który płynął powoli jak drobinki kurzu
w padającej od okna słonecznej smudze…

… jak przyśpieszony oddech, przyśpieszone bicie serca,
kiedy wspinam się po kamiennych donikąd schodach…

W zimnym blasku księżyca szarzeją kwiaty, szara moja twarz odbita w lustrze…

Świecą w półmroku
przedmioty,
milczące popiersia…

… pozostawione w nieładzie dłuta…

Z rozrzuconych na podłodze
wyblakłych fotografii
spoglądają umarli, zapomniani…

Kim jesteś,
albo
― czym?

Planety
wirują,
gwiazdy…

… życie to, czy śmierć?

Coś skrzypnęło w kącie pokoju, rozsychająca się klepka,
drewniana komoda
z zamkniętą szufladą na twoje imię…

Piszę palcem frazy
po blacie stołu,
w blasku nocy, w ciszy…

Za oknem
ogród,
umarłe drzewa…

… kroki jakiegoś spóźnionego przechodnia…

Zsuwam się z krzesła, przykładając ucho do wygładzonej latami epok podłogi …

Niknące dziecięce śmiechy,
szepty, pogłosy rozmów,
metaliczny zgrzyt tramwajów…

… warkoty przejeżdżających motocykli...

Stukoty, chrzęsty,
pokrzykiwania…

… zamyka się
i otwiera
otchłań czasu…

… męczy mnie i sponiewiera nawrotami smutku,

natrętna
dusza…

… ciągnąca
w czeluść…

… w mrok zapomnienia…

(Włodzimierz Zastawniak, 2021-12-21)

***

https://www.youtube.com/watch?v=bPNsNvXQAeQ


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Arsis

Arsis, 12 december 2021

Przechodziłaś tędy wiele razy

Biała kolumnada, półkoliste sklepienie…

… zimny wiatr uderza w twarz
drobnymi kryształkami lodu…

Na oszronionej szybie sklepu
ze skórzaną pasmanterią
― odbija się błękitna poświata neonu…

… w głębi – ciemne zarysy przedmiotów, okryte zakurzoną folią manekiny bez twarzy…

W świetle ulicznych latarni
rozchwiane cienie:
na elewacji domu,
chodnikowych płytach,
asfalcie ulicy, bezlistnych drzewach…

… mojej
twarzy…

Otula
mnie
― noc…

… samotna, tkliwa i czuła…

Słyszę jakieś przytłumione szepty,
niewyraźne głosy, jakby modlących się, zapomnianych widm…

Pamiętasz, mamo?

Przechodziłaś
tędy
wiele razy…

… i przechodzisz
nadal
― po swojej śmierci…

Przemieszczasz się pomiędzy pokładami czasu,
z zamierzchłych epok w przyszłość…
… przechodząc przez teraźniejszość nikłą smugą rozmytego światła…

Długi, ceglany mur jakichś starych zakładów… Pokryte czarną sadzą wysokie kominy…

Ktoś idzie naprzeciw,
pchając piszczący,
wyładowany barłogiem wózek…

Powłóczy
nogą,
kuleje…

… roznosi woń alkoholu…

Nie patrzy na nikogo. Nuci fałszywie pod nosem…

Umarła kamienica
ze ślepymi oknami…

… otwarte na oścież drzwi ―
zieją mrokiem ―
opuszczonej
― schodowej klatki…

Kłębią się ―
jedynie
― pustka i kurz…

Drażni nozdrza
stęchlizna
― odpadającej farby…

W ciemnych zakamarkach jakieś rzeźby,
popiersia, porzucone dłuta…
… pozostałości przeszłego życia…

Wiesz,
mamo…

… ślady naszych stóp pokryły już mżące szarością piksele samotności…

Rozpadły się…
… rozsypały w pyl…

(Włodzimierz Zastawniak, 2021-12-12)

***

https://www.youtube.com/watch?v=qlKS1Vi_naY


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Arsis

Arsis, 10 december 2021

Burn The Sun

(Z cyklu: Albumy muzyczne)

***

Teksty z cyklu „Albumy muzyczne”, nie są przekładami. Są one jedynie luźno związane z oryginalnymi tekstami utworów, zawartymi na prezentowanych przeze mnie albumach muzycznych. Zarówno sama muzyka jak i treść utworów śpiewanych są dla mnie niejako pretekstem i inspiracją do przedstawienia swoistego konceptu fantastycznego.

***

Jesteśmy ― coraz bardziej ― nieczuli.

Z coraz większym trudem odbieramy dźwięki, mając uszkodzone w uszach echosondy.

Z coraz większym trudem
natrafiamy na ślady
fotonowych cząstek,
mając uszkodzone w oczach szybkostrzelne kamery.

Przepięcia
i zwarcia…

Przepalone układy scalone,
iskrzenia transformatorów.
… wszechogarniająca czerń…

Opadające
maski ―
odsłaniają
― wykrzywione grymasem bólu i nienawiści twarze.

… ktoś ―
wzywa
― pomocy…

… wysyła zakodowaną wiadomość
do milczącego właściciela wszechświata…



… nastaje czas ―
śmierci
i zniszczenia…

… lecz nadciągająca z hukiem ściana wody, uleczy wstrząsaną uderzeniami ziemię.

*

Przesuwa się w blasku
płonącego słońca
― kosmiczny talerz,

pozostawiając
na trawie ―
uciekający,
metaliczny cień.

Biegnę za nim uparcie, tak, jak biegłem wtedy,
kiedy będąc jeszcze dzieckiem
― stłukłem sobie kolano, potknąwszy się o wystający z ziemi kamień,

z rozłożonymi ―
szeroko
― ramionami…

… obok dojrzałych pąków planet, konwalii…

Omiatając je warkoczami jasnych włosów,
niczym
paranormalne,
autystyczne dziecko,

… które celuje w słoneczną tarczę, próbując ją jeszcze bardziej rozpalić.

*

Przytłaczało mnie
ogromne serce
ciężarem smutku…

… jednak zrzuciłem to z siebie…

Stoję na pustym polu z rękami skrzyżowanymi na piersiach.

Walczyłem w samotności, zabijając w finale okrutną przeszłość, zmartwychwstając
w straszliwym blasku,

i unosząc się ―
tryumfalnie
― w nuklearnym grzybie…

*

Zakurzona, popękana od pustynnego skwaru asfaltowa droga…

… opuszczony hotel.

Stoję w progu otwartych drzwi,
patrząc na pozostawione w nieładzie przedmioty.

Wysłałem kiedyś do ciebie list, który trzymam teraz w dłoni z adnotacją:

”Nie ma
takiego
adresata”

Pożółkła koperta ―
z odciśniętym
na niej śladem
― ubłoconego buta…

… pognieciona, podarta kartka…

(Włodzimierz Zastawniak, 2019-03-09)

***

Burn The Sun – jest to drugi album muzyczny (studyjny) nieistniejącego już norweskiego zespołu ARK. Album został wydany w 2001 roku.

***

https://www.youtube.com/watch?v=ALCcnrZ9UYo

https://www.youtube.com/watch?v=565un4CXDkA

https://www.youtube.com/watch?v=tCXOsxKfVqM

https://www.youtube.com/watch?v=eP4_dCqegWk


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

Arsis

Arsis, 8 december 2021

Man in the Moon

( Z cyklu: Albumy muzyczne)

***

Teksty z cyklu „Albumy muzyczne”, nie są przekładami. Są one jedynie luźno związane z oryginalnymi tekstami utworów, zawartymi na prezentowanych przeze mnie albumach muzycznych. Zarówno sama muzyka jak i treść utworów śpiewanych są dla mnie niejako pretekstem i inspiracją do przedstawienia swoistego konceptu fantastycznego.

***

Dzwoni telefon…

… trr… trr… trr… ― odbierz… ― trr… trr… trr… ― odbierz, proszę…

… dzwonię do ciebie ― z zaświatów…

Podnosisz słuchawkę
rozedrganą dłonią…

― Słucham?
― Kochanie…
― To ty?
― Tak, kochanie, to ja. Cudownie ciebie znowu usłyszeć. Dzwonię do ciebie z pokładów nieba, ze snu głębokiego… Wstań, proszę. Wiem, że morzy cię życie, że przemieszczasz się w nim bardzo powoli, jakbyś była zanurzona w gęstej i lepkiej substancji czasu. Podejdź do okna, podejdź, proszę…

Idziesz po lśniącej od księżycowej pełni
drewnianej podłodze…
… przygarbiona, w zwiewnej, białej koszuli…

Odsuwasz firankę…

― Widzisz, jaki piękny księżyc?
― Tak.
― Przyjrzyj mu się dobrze…

Przecierasz
oczy…
… wytężasz wzrok…

― Dostrzegasz na nim człowieka?
― Tak!
― To ja, kochanie.
― Nie mogę w to uwierzyć!
― Uwierz, proszę… ― Dzwonię do ciebie właśnie z niego i widzę ciebie ― tam w dole ― taką małą ― malutką…

Słyszę…
― twój płacz…

― Posiwiałaś przez te wszystkie lata… Porobiły ci się zmarszczki… Kochanie…
― Tak?
― Kiedy do mnie przybędziesz?
― Mogę w każdej chwili, nawet teraz! Tylko… ― jestem taka nieuczesana, nieumalowana…
― Jesteś piękna…
― I weźmiesz mnie w ramiona?
― Wezmę ― tak jak wtedy ― i ― już nie wypuszczę…

Stajesz na parapecie,
rozkładając ręce
― niczym skrzydła ptaka...

… rzucasz się
do przodu…

Unosisz się
― coraz wyżej…

(Włodzimierz Zastawniak, 2018-08-28)

***

Man in the Moon – jest to ósmy album muzyczny (studyjny) brytyjskiego (działającego w Niemczech) zespołu progresywno-rockowego Nektar. Album został wydany w 1980 roku.

***

https://www.youtube.com/watch?v=nfPwPRMenHk

https://www.youtube.com/watch?v=PN_QuhEHIGQ


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Arsis

Arsis, 7 december 2021

Expresso-Noir

(Z cyklu: Noir)

***

Ściśnięci w korytarzu. Poupychani równo.

Przepływają falami kopnięcia prądu.
Nerwowe odruchy wariatów.

Wszędzie wokół ―
wytrzeszczone
― jak w chorobie Basedowa oczy…

Spocone karki i czoła.
… przyśpieszone, płytkie oddechy…

Szarpią mnie
nieustannie
― czyjeś dłonie…

… zdzierają koszulę, poszukując pieniędzy i rewolweru…

„Zaraz z niego wszystko wyciągniemy!”
― Szepczą.

„Nie wyciągną!”
― Myślę półprzytomnie.

Męczy mnie ―
uporczywa
konwersacja
w oślepiających błyskach
― nadawanych alfabetem Morse`a…

… cuchną
zgnilizną
― rozdziawione gęby…



Wszystko zaczyna się dziwnie kołysać, jakby w oparach narkotycznego dymu…

Mózg telepie mi się w czaszce, kiedy opieram się czołem
o brudne okno
nocnego Ekspresu do Atlantydy…

Czując czyjeś kolana
w podbrzuszu
i łokcie w wątrobie
― wypluwam na szybę resztki czerstwego chleba…

… zsuwają się powoli w czerwonym, stroboskopowym świetle…



Budzę się w lepkich wymiocinach…

Śniło mi się,
że mnie
śledzą…
… że są blisko!

I coraz głośniej dudnią krokami po moich śladach hordy zaślinionych epileptyków!

tam-tam, tam-tam,

tam-tam, tam-tam,

tam-tam, tam-tam…

(Włodzimierz Zastawniak, 2013-11-07)


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Arsis

Arsis, 7 december 2021

Mångata

(Z cyklu: Określenia)

***

Ta gwiazda przemienia się w ciszy, podczas gdy wiatr
gładzi niewidzialną dłonią nadbrzeżne trawy…
… nachylają się, przeglądając w zwierciadle jeziora swoje drżące odbicia …



Spójrz! ―

Zdążyło się już zasrebrzyć wokół…

... lśni tym lśnieniem, co spada na nas wraz z zadumą i chłodem.

Coś plusnęło na powierzchni,
naprężając się przez chwilę
jak struna…

Znikło, zamilkło…

… opadło w głębiny płetwą…

Byt przenikliwszy niż strzała,
wracający do mroku rozmytych łodyg…

… mętnych
widziadeł…

… korzeni…



Zatraca się
w toni
― jasny kontur obłoków…

W gałęziach ―
szelest liści…

… prześwity gwiazd…

(Włodzimierz Zastawniak, 2016-03-04)

***

Mangata (szw.) – malownicze odbicie księżyca na powierzchni wody.

***

https://www.youtube.com/watch?v=mLyRpAUqyVw


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Arsis

Arsis, 7 december 2021

Komorebi

(Z cyklu: Określenia)

***

Z każdym moim krokiem ― rzecz się nowa odsłania… ― ostre kontury przedmiotów…

Jeszcze przed chwilą ―
kryły się w półmroku paprocie, wystające z ziemi korzenie…

Roznosi się zapach
żywicy i owoców,
mających w sobie ―
słodycz miazgi,
bądź cierpką kwasotę…



… migot słońca
zapala się ―
w liściach…
… dotyka leśnego runa…

Wszystko paruje
po niedawnym
deszczu ―
od gorących
― oddechów lata…

Spróchniały konar rozpada się w rowie,
leżąc tak od dziesięcioleci.
… trzmiel pobrzmiewa basem w drobnej samosiejce wyrosłej obok…

W głębokim niebie ptaki ―
ćwiczą swoje gardła,
nie żałując treli i gwizdów…

Coś szeleści,
terkocze i stuka…

… szepczą do moich uszu owady…

(Włodzimierz Zastawniak, 2016-02-24)

***

Komorebi (jap.) – promienie słoneczne przedzierające się przez liście drzew.

***

https://www.youtube.com/watch?v=TPh1V2EnwVw


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

Arsis

Arsis, 5 december 2021

Waldeinsamkeit

(Z cyklu: Określenia)

***

Idę wolno, przygarbiony, ciągnąc za sobą swój milczący cień…

… przenika mnie chłód leśnej tajemnicy…

Czuję jeszcze to ukłucie, to spojrzenie,
co błysnęło przed chwilą
w świetle padającym z ukosa,
trwając tyle, co mrugnięcie powiekami przelatującego ptaka.

Duchy zmieniają swoje kształty…

Tają się w złotawych przymgleniach nad krzakami paproci, nad wystającymi z ziemi
korzeniami
― pochylonego drzewa.

Coś zaszeleściło…

… unoszę
głowę ―
i widzę
rozchwiane gałęzie…

… błękitne prześwity nieba…

(Włodzimierz Zastawniak, 2016-04-05)

***

Waldeinsamkeit (niem.) – łączenie się z leśną przyrodą w poczuciu osamotnienia.

***

https://www.youtube.com/watch?v=yI36cArfqmU


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Arsis

Arsis, 2 december 2021

Cafuné

(Z cyklu: Określenia)

***

Jest tak spokojnie, tylko liście szeleszczą nad nami, niczym spienione fale…

Chwieją się od wiatru gałęzie kasztanów.

… kwiaty w słońcu, zapach lata,
barwne korale
― w przestrzeni łąk…

Zsuwa się obłok
na skraju nieba…

… dotyka ziemi…

Słuchamy ―
ptasiej
― melodii…

Kładziesz głowę
na moim torsie,
przymykając oczy.

… prześlizguje się po trawie
jaskrawy
prześwit…
… migocze.

Pomiędzy ―
moimi
palcami,
twoje długie włosy…

… twoje wilgotne usta ― przywierają do moich…

(Włodzimierz Zastawniak, 2016-03-31)

***

Cafuné (por.) – czułe przeczesywanie palcami włosów przez drugą osobę.

***

https://www.youtube.com/watch?v=44wvpW1wWtY


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Arsis

Arsis, 2 december 2021

Ennea

(Z cyklu: Albumy muzyczne)

***

Teksty z cyklu „Albumy muzyczne”, nie są przekładami. Są one jedynie luźno związane z
oryginalnymi tekstami utworów, zawartymi na prezentowanych przeze mnie albumach
muzycznych. Zarówno sama muzyka jak i treść utworów śpiewanych są dla mnie niejako
pretekstem i inspiracją do przedstawienia swoistego konceptu fantastycznego.

***

Wirują planety… ― ciągną za sobą rozpłomienione strugi…

… pędzą ―
wprost
― na mnie…

Błękitny Saturn ― przecina pierścieniami obłoki…

Tnie je szybko, jakby mechaniczną piłą…

… spada ―
z bardzo
― wysoka…

Na jego lśniącym pancerzu widzę
― wykrzywioną
przerażeniem
― olbrzymią twarz…

Owiewa
mnie
wiatr,
który przybywa z otchłani…

… z głębin,
z nocy…

Przechodzę jakiś nieznany proces…

Jakąś
― próbę…



Coś nieustannie
mlaszcze,
połyka kęsy…

… pręży muskuły…

Chodzi w górę i w dół ― ostra jak nóż ― grdyka…

Uciekam,
biegnę, co sił…

Zostaję ―
jednak
― dopadnięty…

… stalowe
imadło ―
miażdży
― moją krtań…

Walczę!

Zrzucam to z siebie
― z najwyższym trudem…

Pociągnięty w bezdenną czeluść
― chwytam się rozpaczliwie krawędzi Wszechświata…

… stacza się ―
razem
― ze mną…

… z wielkim
łoskotem
― nieskończoności…

*

Cofające się fale zostawiają białe języki piany
o zapachu soli…

Nacierają z hukiem…

… wychodzisz
z oceanu,
niczym
― Afrodyta…

Nasycam się widokiem długich, ociekających wodą włosów…

… jaskrawego
słońca
― na twojej skórze…

(Włodzimierz Zastawniak, 2018-09-05)

***

Ennea – jest to drugi album muzyczny (studyjny) amerykańskiej jazz-rockowej grupy Chase, wydany
w 1972 roku.

***

https://www.youtube.com/watch?v=vXFY_WqYVxs

https://www.youtube.com/watch?v=ZeNqyiFC8hg


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Arsis

Arsis, 29 november 2021

The Visitor

(Z cyklu: Albumy muzyczne)

***

Teksty z cyklu „Albumy muzyczne”, nie są przekładami. Są one jedynie luźno związane z oryginalnymi tekstami utworów, zawartymi na prezentowanych przeze mnie albumach muzycznych. Zarówno sama muzyka jak i treść utworów śpiewanych są dla mnie niejako pretekstem i inspiracją do przedstawienia swoistego konceptu fantastycznego.

***

Rozpryskują się na mojej twarzy ostre krople drobnego deszczu…

W chłodzie ciągnącym od wilgotnej ziemi
sine obłoki zakrywają niebo.

… wiatr rozwiewa włosy, szarpie za poły dziurawego płaszcza…

Dmą w tył i do przodu te zrywy zimnych obszarów,
jakie tylko mogą dopaść człowieka w ciszy nagle zbudzonej.

Mijam poczerniałe od niewyobrażalnego żaru nuklearnych wybuchów popękane, żelbetonowe
bunkry poligonu.

… przypominające surrealistyczne dzieło
jakiegoś szalonego artysty
wystające, zbrojeniowe pręty.

Teraz: zastygłe - na kształt pazurów prehistorycznego gada,
z resztkami morderczej radiacji.
Niegdyś: rozciągnięte i poskręcane z dziecinną łatwością,
rozgrzane uprzednio do białości, niby w hutniczym piecu…

Jestem mocno
wyczerpany,
jakbym przebiegł kilka maratonów…

A przecież
― przeszedłem

t a k

― n i e w i e l e…

Opierając się spoconym czołem
o betonową ścianę,
łykam hausty
skażonego jadem powietrza.

… wypuszczam je z astmatycznym świstem pękających płuc.

Przed oczami latają mi szare plamy,
jakieś formy mglistego niby-życia,
co przeobrażają się
w czyhających wszędzie szczegółach.

Czyżby
ktoś,
coś do mnie szeptał?

Trzymał
za
rękę?

Oglądam się za siebie, przecierając załzawione oczy
od gwałtownych
porywów
szalejącego smutku.

Krew pulsuje mi boleśnie w skroniach,
jakby zaciskała się
wokół mojej głowy
rozżarzona, stalowa obręcz.

Zagłębiam w mokry piasek bose stopy,
wyczuwając aż nadto to przegniłe próchno martwej ziemi.

… kiedy
nagle ―
rzeka
rozjarza się
― w rozbłysłym znienacka słońcu!

W głębokim
cieniu
pochylonego drzewa
― zakrywam dłońmi płonącą twarz…

*

Spójrz, jak rozchylają się moje umalowane z przesadą usta, odsłaniając wybrakowane
na przedzie zęby.

… uśmiecham się do ciebie…

Jest tak radośnie
wokół,
beztrosko i zabawnie.

Moje oczy…

Spójrz na moje
komiczne oczy!

… pod jednym z nich namalowałem czerwoną łzę.

Spływa po bladym od pudru policzku,
zostawiając po sobie rozmazany ślad.

Mam na sobie buty, które są o wiele za duże. Połatane spodnie, przyciasną marynarkę…

Czyż nie jest to zabawne?

Powiedz:
― bawi cię to?

Każde moje poruszenie wywołuje burzę oklasków,
każdy mój
udawany,
nieporadny krok.

Jest tak miło, kiedy przezabawnie
uśmiecham się do słońca,
człapiąc jak kaczka i kręcąc drewnianą laską.

„Milcz, błaźnie!” ―
karcę
siebie
samego.

― „Milcz!”

Lecz nie milczę, trwając dalej
w tym bezsensownym cyrku
i coraz ciężej dysząc…

… z rozhukanej widowni słyszę:

„Jaka wspaniała bestia”

„Brzuch ma ―
jak gruszka
― Bessemera” *,

„Nie da rady wykonać salta”…

Wywracam się…

Wstaję
i tańczę…

Potykam się w burzy
oklasków i śmiechów.

… wśród błagań o powtórzenie…



Na zewnątrz: udawane wniebowstąpienie i gra pozorów.

Wewnątrz: nocny taniec wariata,
który na przemian śmieje się i płacze…

Tapla się jak dziecko w kałużach ulic pustego miasta…

Nie zważa wcale na krople padającego deszczu,
co rozpryskują się coraz intensywniej
na jego wpatrzonej w skłębione niebo, rozmazanej twarzy…

Powiedz:
― bawi cię to?

(Włodzimierz Zastawniak, 2019-05-18)

***

The Visitor – jest to trzeci album muzyczny (studyjny) brytyjskiej grupy Arena. Album został wydany w 1998 roku.

* Gruszka Bessemera – jest to nazwany na cześć brytyjskiego inżyniera i wynalazcy Henry Bessemera, pierwszy przemysłowy konwertor do produkcji stali o charakterystycznym wybrzuszonym kształcie, który został uruchomiony w 1856 roku.

***

https://www.youtube.com/watch?v=EF5ANZhDE3E

https://www.youtube.com/watch?v=98u2kMlFYTs


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Arsis

Arsis, 29 november 2021

Próba niepowrotu

Doskwiera mi chłód… Nade mną ogromny baldachim głębokiej nocy, doskonała bezgwiezdna
czerń…

Chyba sobie pójdę,
wybiorę się
w podróż
bez powrotu…

… w otchłań migających świateł przejeżdżających aut…



Raz już próbowałem,
lecz zawróciłem
w ostatniej chwili
z niekończącej się drogi…

Wracając,
wszedłem
do księgarni…

… spoglądały z okładek zasmucone twarze…

Znudzony kasjer utożsamiał się za ladą z niebieskawą poświatą smartfonu…

… ktoś o coś zapytał…
ktoś zaszeleścił
stronicami książki…

Ktoś przystanął
na chwilę
za oknem witryny…

W wieczornej ciszy
― tykanie ściennego zegara…

To wtedy
ta noc ―
stała się
― moją miłością

… w bezkresie
upajającej
melancholii…

Obszedłem nieśpiesznie
starą kupiecką halę,
pamiętającą jeszcze młodość
― mojej umarłej niedawno matki…

Ktoś, pijany,
śpiewał przy
ceglanym murze…

… sprzedawał z barłogu niepotrzebne nikomu resztki…

Lumpeks z natłokiem asortymentu używanych płaszczy i toreb,
chemiczna pralnia, ekskluzywny salon z ukrytą za ekranem monitora samotną ekspedientką…



Kołuje pod
kolumnadą
― lodowaty wiatr…

(Włodzimierz Zastawniak, 2021-11-29)

***

https://www.youtube.com/watch?v=hZvrF4yn0iY


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Arsis

Arsis, 27 november 2021

Clutching At Straws

(Z cyklu: Albumy muzyczne)

***

Teksty z cyklu „Albumy muzyczne”, nie są przekładami. Są one jedynie luźno związane z oryginalnymi tekstami utworów, zawartymi na prezentowanych przeze mnie albumach muzycznych. Zarówno sama muzyka jak i treść utworów śpiewanych są dla mnie niejako pretekstem i inspiracją do przedstawienia swoistego konceptu fantastycznego.

***

Pójdę sobie. Na zewnątrz kłębi się w swoim mroku noc… Przede mną długa podróż…

W pustym, ciemnym pokoju szepczę do samego siebie.

Księżyc zagląda przez okno,
kładąc się na podłodze zimnym blaskiem…

… obserwuję ten przekrzywiony prostokąt…

Zanurzam w nim
dłonie
i twarz…

… wyczuwam wibracje zderzających się atomów…

Tykanie ściennego zegara… Zgrzyt przesuwających się trybów
i przekładni
starego mechanizmu…

…G O N G…

Boję się unicestwienia,
niespodziewanego
kolapsu cząstek
substancji czasu…

Pójdę sobie,
dokąd?
― przed siebie…

Zakładam
płaszcz,
aby wyjść
naprzeciw gwiazdom.

… zamykam za sobą drzwi…

Omiata mnie chłód
schodowej klatki,
zamkniętych na wieczność mieszkań umarłych dawno sąsiadów.

W półmroku opuszczonych pracowni milczące popiersia, porzucone w nieładzie
dłuta…

… narzędzia
zbrodni
― na kamieniu…

(To już kiedyś było, wiem…)

… na zewnątrz zamiata liście wiatr…

Stawiam
kołnierz
dziurawego płaszcza.

Na pustej, przymglonej ulicy
latarnie kołyszą swoimi zwieszonymi głowami…



Moje stałe miejsce jest puste.
Czeka jak zwykle na mnie.
Przyglądam się pozostawionym na blacie wilgotnym kręgom…

… alkohol rozlewa się
tak ciepło
w żołądku…

Kolejny drink.
― już nie wiem, który…

Barman poleruje szklanki, spoglądając na nie pod światło obojętnym wzrokiem.
… odbija się przede mną w lustrze szaleństwo, moja wykrzywiona, zniszczona twarz…

*

Nie ma żadnego wytłumaczenia.

Jestem bezbronny,
jak foka
― wyrzucona na brzeg.

Pochłaniam
chciwie
kęsy powietrza.

Dudni mi w pulsującej głowie nieskładny, pijacki gwar.

Ściskam w dłoni długopis
czy plastikową słomkę…
Na poplamionej kartce
― urywki jakiegoś tekstu…

Nie mogę,
nie potrafię…

W obłokach papierosowego dymu
kołują nieustannie barowe ćmy.
… spalają się w obskurnym świetle kinkietów…

W miejsce poprzednich przybywają nowe…
… męczy mnie odgłos spadających z wysoka miękkich, puszystych ciałek…

Czuję, że i mnie
zaczynają
― wyrastać skrzydła.

*

Gram w szachy na pogiętych szczątkach cywilizacji.
Moim przeciwnikiem: szaleństwo.

Właśnie
― dostałem mata…



Coraz większe porywy lodowatego wiatru
uderzają
w moją twarz.

Nic nie czuję.
Nic.

Już dawno stała się biała,
jak zmrożona przestrzeń
śnieżnego piekła
z łagrami nienawiści…



Wszystko zaczyna się dziwnie kołysać…

Przytłacza mnie
ciężar
spadających bomb…

Zawadzam wciąż nogami o jakieś żelastwo, zardzewiałe, porzucone karabiny i hełmy…

O spalone szczątki z ponurym spojrzeniem,
które odradzają się na nowo.

Które podnoszą się i pędzą,
aby zadać śmiertelne pchnięcie bagnetem
w powtarzającym się w nieskończoność natarciu…

… popełniam błąd, myśląc, że to jest wzdęty trupim rozkładem post-apokaliptyczny
krajobraz…

Walka!

Wciąż
― walka…



Coś strasznego zeszło do podziemi
i czai się w mrokach.

Wystrzeliwuje z każdej bramy swój okrutny jad plująca kobra.
Otwierają się czarne gardziele z cuchnącym szlamem.

… strumienie szamba zalewają wszystko, zatapiają…

Gdzieś tutaj ―
musi być
zejście
― do piekła…



Obrzygane farbami mury
chylą się ku upadkowi,
które podpierają bez wiary
― obrośnięte mchem, brodate fauny.

Słychać trzask łamiącego się, przegniłego drewna, odgłosy miażdżenia…



Jąkają się i krztuszą gołębie w kałużach.
Załamują skrzydła w nieszczęściu.
… na kolczastych drutach zwisają resztki poszarpanych jelit z siwą sierścią kozła…

Nie przeskoczył!



Mijam szare, bezimienne szeregi skazańców
o czarnych,
pustych oczodołach.

Wczepione w stalową siatkę po napięciem
pokrzywione,
spalone palce..

… swoisty performance nieudanej próby ucieczki…

*

Otwieram załzawione, szczypiące oczy.

Wysypują się na moją twarz czarno-białe piksele z ekranu szumiącego telewizora…

Noc?

Dzień?

Brzęk tłuczonego szkła.

Bełkotliwy
rozgwar.
… kłębiące się pod sufitem chmury…

Brakuje słońca,
ale za to
świeci się lampa w poplamionym, żółtym abażurze.



Coś sobie zaplanowałem,
lecz zapomniałem, co.

Miałem chyba dokądś pójść,
aby spotkać się
z własnym cieniem.

Jestem nikim.

Jeśli ktoś chce pogadać, to numer mojego telefonu jest na nogawce spodni…

Moja
wina,
wiem…
… wiem…


Wszystko jest moją cholerną winą…

Nie musicie mi już o tym ciągle przypominać…

Schylam się, aby podnieść zdeptany, ubłocony zwitek papieru.

… coś pisałem…

Upadłem.

Nie mogę się podnieść..
…kto mi pomoże wstać?

Nikt…

Tuż przed moją rozkrwawioną twarzą porusza nerwowo wąsami słodka, biała mysz…

(Włodzimierz Zastawniak, 2020-01-17)

***

Clutching At Straws – jest to czwarty album muzyczny (studyjny) brytyjskiej grupy Marillion. Album został wydany w 1987 roku.

***

https://www.youtube.com/watch?v=4bi-xj-cpFU

https://www.youtube.com/watch?v=4bi-xj-cpFU

https://www.youtube.com/watch?v=sOgpkvZJIa8

https://www.youtube.com/watch?v=ecUWafiuj3c


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Arsis

Arsis, 25 november 2021

Cardington

(Z cyklu: Albumy muzyczne)

***

Teksty z cyklu „Albumy muzyczne”, nie są przekładami. Są one jedynie luźno związane z oryginalnymi tekstami utworów, zawartymi na prezentowanych przeze mnie albumach muzycznych. Zarówno sama muzyka jak i treść utworów śpiewanych są dla mnie niejako pretekstem i inspiracją do przedstawienia swoistego konceptu fantastycznego.

***

Pędzą przed siebie z zimnym wiatrem rozwiewającym włosy, widząc światło,
które pochłania dusze…

Roztrzaskują się z krzykiem w błękitnym oceanie –
przerażeni świadkowie wniebowzięcia…
I wciąż przeciąga się w przestrzeni
szaleńczy skowyt zmaltretowanych ptaków,
których pióra opadają puchowym deszczem…

… ktoś chciał komuś
coś powiedzieć,
lecz ― nie zdążył…

W blasku jaskrawego słońca,
w majestacie przemijających obrazów, tylko szum i łopot rozrywanej koszuli…

Na brodzie ―
strugi krwi
z przygryzionej wargi…

Cierpienie i ból
mieszają się
z rozkoszą śmierci…

… ktoś chciał komuś coś powiedzieć.
lecz…



Lecieć,
lecieć…

… jedyna miłość…



Podniebny rejs szaleńca…

Krzyki mew…

Płacze anielskich istot... Cienie obłoków na mojej twarzy…

Przemijające kontury życia… Zamglone prześwity… Nagłe uderzenie blasku w źrenicę oka…

… pełgający,
lśniący
potok,
na obrysie
― wystawionej dłoni…

*

Prześlizguje się po szybie strumień światła…

Nabieram
rozpędu…

Wiatr i niebo…

Cisza i świst powietrza…

Dotyka
Mnie…

… obmacuje ciało…

Przybliżam się,
wciąż się przybliżam…

(Ile jeszcze potrwa ta rozkosz?)



Dostrzegam wiele nieruchomych, pooranych bruzdami blasku twarzy…
Żywych?
Umarłych?

Obtłuczone,
kamienne maski…



Po korytarzach mojego mózgu
rozchodzą się jakieś pogłosy
i echa … Kto mnie wciąż pyta o drogę?

K t o?

… zmieniłem trasę…

Dotyka mnie
płomień…
… szkło kaleczy ciało…

*

Martwe od dziesięcioleci cielsko pokrywa szary pył przeszłego czasu…

W rozsłonecznionej scenerii gorącego lata,
w zielonym piekle rozgałęzionych łodyg…

… pogięte szczątki
z zatartymi
symbolami
przynależności…

Wryte w omszoną glebę, splątane ze sobą żelazne wstęgi…

I wszystko takie wątpliwe,
nieruchome, zatopione w milczeniu…

Szum listowia…

Pełgające blaski prześwitów…

Cienie
i zmierzchy…

Trzymam w dłoni kawałek rozbitego szkła…
Mieni się w słońcu, migocze…
Jaskrawy poblask przesłania obłok…

Nastaje mrok. Nastaje chłodny powiew samotności…

Spoglądam w górę…

… unoszę się ponad rozłożyste konary prastarego drzewa… ― unoszę się… ― lecę…

(Włodzimierz Zastawniak, 2020-04-19)

***

Cardington – jest to drugi album muzyczny (studyjny) brytyjskiej grupy progresywnej Lifesigns,. Album został wydany w 2017 roku.

"Cardington, to miejscowość, gdzie mieściły się hangary, w których konstruowano statki powietrzne. W latach 30. ubiegłego wieku trwała inżynierska rywalizacja, pomiędzy angielskimi i niemieckimi konstruktorami. Jej przełomowym momentem był tragiczny lot sterowca R101, który rozbił się w trakcie swojego dziewiczego rejsu do Francji w wyniku, czego śmierć poniosło 48 spośród jego 54 pasażerów. Na polach nieopodal Cardington do dzisiaj stoją hangary, które są pomnikiem i hołdem pamięci ofiar tamtej katastrofy…”. (Z recenzji Artura Chachlowskiego, ze strony: https://mlwz.pl/recenzje/plyty/19156-lifesigns-cardington)

***

https://lifesigns1.bandcamp.com/track/n

https://lifesigns1.bandcamp.com/track/touch

https://lifesigns1.bandcamp.com/track/cardington


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Arsis

Arsis, 21 november 2021

Pamięć

Planeta mroku… Błękitne słońce jarzy się niewiele ponad pełnię księżyca… Planeta ciszy…

Drgające,
zimne
gwiazdy…

… pędzące okruchy kosmosu…

Wpatruję się w twoje odbicie na gładkiej ścianie kamienia…

… na twoją twarz
z opuszczonym
ku ziemi
― spojrzeniem…

… jej rysy zaciera wiatr…

… roztapiasz się ―
w bryłę soli…

Znikasz…

… rozpuszczasz
w bijącej ―
o dalekie skały
― goryczy morza…

Wyciosany przez nie wiadomo kogo
prastary, wielki obelisk
przeslania tarczę słońca, z której wytryskują meandrujące promienie straszliwej radiacji…

… omiatają wiązkami śmierci wyjałowioną już ziemię…

A jeżeli coś żyje,
to tylko dlatego,
że trwać może bez ciała…

Ciało stoczyło się dawno
― w przepaść przeszłego czasu…

… żyjesz odtąd we mnie, w pamięci mojej zabalsamowana…

(Włodzimierz Zastawniak, 2021-11-21)

***

https://www.youtube.com/watch?v=l0b-IORFU8k


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Arsis

Arsis, 17 november 2021

Byłem dzisiaj o zmierzchu, mamo

Słońce już zaszło… Nastał chłód przejmującej ciszy…

Nieruchome, nagie drzewa…

Pod stopami ―
szelest
― uschniętych liści…

… przywitałaś mnie smutkiem, mamo…

Pustka, całkowite
opuszczenie…

Ściskający serce mrok
― listopadowej samotności…

Zapalałem na twoim grobie lampkę pośród tłumu umarłych o zapadniętych oczach…

… nieprawda,
oni ―
nie umarli,
im tylko
― zaparło dech…

(ukazała mi się na chwilę bezkresna,
śnieżna biel
bez jakichkolwiek śladów… )

Kiedy odchodziłem,
płomień drgnął,
jakby tchnięty niewyczuwalnym powiewem…

Wiem, że dałaś mi znak, ponieważ inne były niewzruszone…

Drżał ―
tylko
― twój…

… jedynie ― twój…

(Włodzimierz Zastawniak, 2021-11-17

***

https://www.youtube.com/watch?v=DPGVtkjwjZ4


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Arsis

Arsis, 15 november 2021

Byliśmy

Przychodzimy za późno, przechodząc obok tego drzewa z wyrytym imieniem na korze…

Obok drzewa pamięci w szumiącym lesie, w pochyleniu, w rozpaczy ciszy…

Nad nami ocean nieba,
płynące wolno obłoki…
… słońce uwięzione w gałęziach…

Byliśmy tu i tam, i gdzie indziej, przechodząc z przeszłości w przyszłość,
przekraczając teraźniejszość rozmytą bladą światła…
… i przechodząc raz jeszcze, schodząc w kręgi zapomnienia, rozmyci, pełni cienia…

Byliśmy – i to chyba wystarczy za wszystko, byliśmy tak, jak tylko można być w szaleństwie miłości…

Jakaś muzyka daleka
przechodzi teraz
przez szkło tęczowe…
… i drżenia kropel po niedawnym deszczu…

Wszystko pachnie
apteczną wonią
zwilgotniałych ziół…
… nienasycone nami łąki…

Pamiętasz?

To okrucieństwo czasu oddala nas od siebie…
Jakby to była ciemna, rwąca woda, co wszystko pochłania…

Milczysz…

Razem milczymy…

Obcy
już
sobie,

dalecy…

… a wokół las szumi złowrogi…

(Włodzimierz Zastawniak, 2021-11-15)

***

https://www.youtube.com/watch?v=d7DSLDW4aGQ


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Arsis

Arsis, 13 november 2021

Jesteś tam, prawda?

Przychodzę tutaj, mimo zimnego wiatru, mimo deszczu, który rozpryskuje się
na mojej twarzy…

Na mojej twarzy ―
namalowana
nieudolnie
― maska klauna…

… na mojej twarzy ― łza…

Jesteś tutaj…
… otaczasz mnie…

W kołysce dłoni
― zapalona świeca…

W mroku ― jedynie słaby blask, ściskana oburącz iskierka smutku…

Tęskno
mi,
mamo…

… przefruwają zwiędnięte liście…
Chłód wieje z przestrzeni
z nadciągającym szeptem…

Ładnie wykuli
twoje imię
na kamiennej płycie…

Jeszcze mosiężna głowa Jezusa na krzyżu, i będzie dobrze…

Tęskno
mi,
mamo…

… pozostały już tylko sny…

W snach jest mi ciepło, albowiem słońce ogrzewa z uśmiechem moją twarz…

Spogląda z błękitnego oceanu nieba…

Jesteś
tam?

Jesteś
tam,
prawda?

(Włodzimierz Zastawniak, 2021-11-13)

***

https://www.youtube.com/watch?v=sXpU-eIDdM8


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Arsis

Arsis, 8 november 2021

Pustka

Szepczemy, gdzieś w głębinach chmur… Wzywamy siebie na głos z odległych odmętów czasu…

… byłaś tu..

Jesteś…

Nie
ma
― ciebie…

A wtedy…

Opuszczone miejsca,
zarośnięte podwórza…

… skrzypienie poruszanej wiatrem huśtawki…

Łodygi i liście,
zwiędnięte
źdźbła traw…

W pustym
pokoju
― smuga światła…

… w lustrze niewyraźne odbicie
czyjejś twarzy…

Czyjej?

Kurz
i pył…
… żałość i smutek… ból…

Szumiąca w uszach cisza…
Piskliwy szmer promieniowania kosmosu…

Obrazy
i szepty…

Popękana
emulsja
― wyblakłych ust…

Okryty pajęczyną uśmiech…

Tajemnica istnienia, tajemnica czasu…

… za tobą ― nieostre tło… ― zamglona nicość…

(Włodzimierz Zastawniak, 2021-11-08)

***

https://www.youtube.com/watch?v=wR4pOKc3E_M


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Arsis

Arsis, 31 october 2021

Lądowanie

Przebywamy gdzieś w odmętach czasu, zatajeni przed światem…

… spleceni mózgowymi neuronami…

Jesteśmy tu i gdzie indziej,

bądź w dwóch
miejscach
jednocześnie,

niczym subatomowe cząstki, które wiedzą o sobie,
mimo potęgi wszechświata…

… albo nie ma nas wcale…

Odczytujemy informacje
na cząstkach eteru,
szybując w nieskończoności mroku…

… w niekończącym się
deszczu…

Drgające gwiazdy,
warkocze komet…
Molekularne obłoki…

… spadające, zwiędnięte liście…

Zstępuje w powolnym prologu pędu…
… osiada całym swoim jestestwem milczące królestwo tajemnicy…

… dotykamy
nieznanego…

Ciepły wiatr
kołysze
drzewami…
… źdźbłami traw…

Srebrzą się obłoki w krysztale jeziora
i księżyc chowa się w nadbrzeżnej trzcinie…

Połyskują refleksy odbite od ― nie wiadomo czego…

… wytworu jakichś kosmicznych Amundsenów zakamuflowanych w sennej wyobraźni fazy REM…

(Włodzimierz Zastawniak, 2021-10-31)

***

https://www.youtube.com/watch?v=qW8abu-9t5s


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

Arsis

Arsis, 29 october 2021

Odrzuceni

Płaczesz, moja melancholio…

… twoje łzy zraszają
płaszczyzny szyb…
blaszane parapety…
… pożółkłe, zwiędnięte… ― martwe liście …

Niekochana duszo
w czeluściach zimnej nocy…

Twoje
oczy
― lśnią…

… twoje usta…

Co
u
mnie?

Chyba dobrze, poza przytłaczającą pustką, mżącymi szarością pikselami… ― wzgardzoną miłością…

Wszystko
dobrze,
pięknie…

… wiesz, wyciągam do ciebie ręce,
lecz przeszywam wciąż próżnię…
… gwiezdny pył okrywa moją twarz…

Śnię o nieskończonych
przestrzeniach
― syberyjskiej głuszy…

O śnieżnym piekle udręki…

… gwiezdny pyl na moich dłoniach, twojej twarzy…

Tańczymy zagubieni
w odmętach czasu…

… niekochani, odrzuceni…

Co
u
mnie?

… wiesz…

(Włodzimierz Zastawniak, 2021-10-29)

***

https://www.youtube.com/watch?v=NC0JiKGwh8I


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Arsis

Arsis, 28 october 2021

Rozwiane przez wiatr

Powiedz mi, dlaczego wieczna noc otula chłodem skostniałe ciała…
Dlaczego wciąż…

Milczysz…

… opuszczasz wzrok rozpływając się
w dziwnej substancji czasu…

Jeszcze przed chwilą trzymałem w ramionach blask księżyca…

… jeszcze -
przed
chwilą…

… odbity od stojącego lustra…

Firanka wybrzusza się,
niczym biały żagiel
oceanicznego statku
― nagłym szlochem sinego mroku…

Otchłań
nocy
― spowija ciszę…

… szelest cienistych liści
na ścianie,
westchnienia…

… przytłumione głosy, gdzieś spoza zamglonych kurtyn przeszłych epok…

Dobiegają..
… dobiegają…

Jewgienijo…

U ciebie ―
już
świta…

… dnieje…

Idziesz pustymi ulicami
szarego poranka
w podmuchach wilgotnej jesieni…

… wzdychasz…

(Włodzimierz Zastawniak, 2021-10-28)

***

https://www.youtube.com/watch?v=nbaiVKhd7EE


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Arsis

Arsis, 21 october 2021

Gdybyś…

Siedzę w głębokim fotelu, oparłszy sennie głowę… Spoglądają na mnie z regału brzegi zakurzonych książek…

Okrywa mnie chłodem żółtawa poświata
ulicznej latarni
z konturami rozchwianych liści…

Wspina się po ścianie
wzdychający wiatr…

Chyba wyjdę, gdzieś
w rozgwieżdżoną otchłań…

… sączy się z głośników adapteru nostalgiczna pieśń… blask księżyca przenika płaszczyzny szyb…

Wiesz, gdybyś była blisko, skupiłby się w drgających kącikach twoich wilgotnych warg…

Zsuwał się po gładkiej szyi, dotykając uwypukleń piersi…

… gdybyś była teraz
w pejzażu
ze światło-cieni…

Gdybyś…

Całowałbym twoje
zamglone oczy…
… świetlistą skórę…

I muskał zroszone płatki róż,
zamieniając je ― w rozkoszy krzyk…

Tylko
tak,
albo
― inaczej…

… i wciąż… ― w nieskończoność nocy…

(Włodzimierz Zastawniak, 2021-10-21)

***

https://www.youtube.com/watch?v=wnMC4azu8F0


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Arsis

Arsis, 15 october 2021

„Ночь (Любит, не любит...)”

Stoimy w oknie pędzącego pociągu…― migające krajobrazy… drzewa, łąki… jeziora, rzeki…

Wiatr we włosach, słońce palące twarz…

Spójrz, jacy jesteśmy piękni, natchnieni urodą szczęścia…

Usypiający stukot kół
o łącza szyn…
… pusty korytarz wagonu…

Zamykam
oczy,
otwieram…

… jesteś obok…
nie ma ciebie…
… znikasz w otchłani czasu…

Jestem sam…
… zagubiony…

Nie
ma
ciebie…

… jesteś…

Przeszywam ramionami próżnię…
Jadę do ciebie,
gdzieś w głęboką Rosję…

… jestem coraz bliżej
twoich oczu i ust…

Kołyszą się przemykające cienie,
przekrzywione na podłodze prostokąty światła…

Kolejne stacje z zielonymi frontonami… ― opuszczone poczekalnie…

Moskwa…
Wlodzimierz…

… Niżny Nowogród…

Kirow…

Perm…

Omdlewający zapach
skoszonych traw,
kolejowych podkładów,

… która to już butelka alkoholu?

Śpiewam
pieśń
a capella…

„Ночь (Любит, не любит...)”

Jekaterinburg…

Tiumeń…
… Omsk…

Szare opuszczone wsie…

… w oddali wre błękitne morze…

Nie, to nie ja, więc, kto tak pięknie śpiewa?

Omsk…
Nowosybirsk…

Jesteś?

Powiedz mi, Jewgienijo, dlaczego płaczesz? Czemu masz spierzchnięte usta…

Rozglądam się wokół…

Jestem sam…

Do kogo mówię?
Do kogo kieruję tęskne słowa?

Zginam, rozprostowuję palce,
przykładam spocone czoło do chłodnej szyby…

Kocham cię,
słyszysz?
… kocham cię…

… która to już butelka po alkoholu?

Gwiazdy nade mną, obłoki…
słońce i znowu gwiazdy…

Zginam i rozprostowuję palce, zasypywany pikselami samotności…

… w oddali wre
błękitne morze…
… kolor twoich oczu…

Jestem coraz bliżej…

… jestem ― coraz ― bliżej…

(Włodzimierz Zastawniak, 2021-10-15)

***

https://www.youtube.com/watch?v=WB1QFqVJAAU


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Arsis

Arsis, 13 october 2021

Zatajone przed światem

W otchłani nocy drgają odległe neony gwiazd… Na szybie otwartego okna
blask wschodzącego księżyca
― oślepia i rani załzawione oczy…

… chwieją się na ścianie gałęzie drzew, kołyszą…

Nakładają się cienie zapomnianych widm…

Przykładam ucho do chłodnego tynku, słuchając szeptów przeszłego czasu,
tych mikroskopijnych wzruszeń, ledwo wychwytywanych przez percepcję mojego umysłu…

… przepływają przed moimi oczami
drobinki kurzu, wirują…

Mienią się w kamiennej ciszy posągów,
niedokończonych popiersi, twarzy…
… nieładzie zardzewiałych młotków i dłut…

Wszystko okryte folią,

zatajone
przed
światem…

… królestwo ducha samotności...

(Włodzimierz Zastawniak, 2021-10-13)

***

https://www.youtube.com/watch?v=ZFtJ3hfw5TM


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Arsis

Arsis, 11 october 2021

Zamykam oczy

… przenikam ściany opuszczonych pokoi… ― przekraczam granice czasu…
Gdzieś tu i tam, milknące echo przeżytych chwil, ginącego głosu…

Zamykam oczy i widzę burzę twoich włosów omiatających moją twarz…
i widzę wciąż…

Przetacza się u moich stóp lśniący nurt szemrzącej rzeki…
Ryby opadają w głębiny srebrzystą płetwą…

Jesteś tu,
blisko…
… daleko…

Oddzielona ode mnie tysiącami minionych dni…

Widzę ciebie w powiewającym szalu,
z rękami w kieszeniach jesiennego płaszcza…

Opierasz się o balustradę mostu,
spoglądając w refleksy fal,
które pełgają po bladości twojej twarzy…

… poprawiasz kapelusz, stawiasz wysoko kołnierz…

Chciałbym cię móc przytulić
i powiedzieć, że jestem,
lecz moje słowa są dla ciebie za ciche…
… przerasta je bowiem gwar przechodzących ludzi, śmiechy rozbawionych dzieci…

Przejmujący
krzyk
― kołujących mew…

(Włodzimierz Zastawniak, 2021-10-11)

***

https://www.youtube.com/watch?v=jZPu0z-vZdc


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Arsis

Arsis, 7 october 2021

Wiesz…

Spalasz się w słońcu… ― płoniesz w tej całej jaskrawości umierającego lata…

… w opuszczonym mieście,
w którym szeleszczą
więdnące liście
― rozchwianych drzew…

Wszędzie ―
szare
― mury…

Domy z brunatnymi smugami wilgoci…

Schodowe klatki ― pokryte mżącym w jaskrawych refleksach
kurzem…

Mosiężne
klamki
z nalotem
― dziesięcioleci…

Otwarte,
puste
pokoje…

… popękany, zagrzybiony tynk…

Wiatr wspina się z jękiem po wzorach pozrywanych tapet, zwisających płachtach pajęczyn…

Zatrzeszczał gdzieś
drewniany parkiet…

… od twoich kroków?

Moich?

… niczyich…

Czy może ―
naszych?

Spójrz mi w oczy,
choć raz…

Tak,
jak
― wtedy. ..

… pamiętasz?

Życie,
czy
śmierć?

Nie chcę umierać bez twoich wzruszeń i drżeń…
Bez twojego zapachu włosów…

Wiesz, próbowałem kolekcjonować chwile,
te cudowne cząsteczki szczęścia…
… przesypywały się jednak przez palce, niczym ziarenka piasku,

szary
pył…

Spójrz mi
w oczy
i opowiedz wszystko,

bez
słów…

Jakby to było
pierwsze
spotkanie,

ostatnie ―
rozstanie…

Zaciskam
mocno
powieki…

… mucha brzęczy
uparcie…

Otwieram…

Za wypaczonym oknem
nieruchome huśtawki,
pusty, zachwaszczony plac…

… milknące echo przeszłego czasu…

(Włodzimierz Zastawniak, 2021-10-07)

***

https://www.youtube.com/watch?v=89kHkP9OJao


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Arsis

Arsis, 1 october 2021

Widma

Przedzieram się przez kurz i pajęczyny, pisząc palcem po wytartych okładkach starych ksiąg, popękanych
ścianach…

Układam słowa, poplątane zdania…

Atakuje mnie zewsząd promieniowanie kosmosu… ― gorączkowy szum…
Rozpędzone cząsteczki bombardują membrany pulsujących uszu…

… wwiercają się do mózgu, wypalając dziury w labiryntach mrocznych korytarzy…

Niszczą strukturę
DNA
― rozpadającego się monstrum…

W kawałku rozbitego lustra
― jedyne oko straszliwie zdeformowanej twarzy…

Chrapliwy jęk ―
miesza się
― z warkotem…

Spomiędzy krzywych, popsutych,
olbrzymich zębów
― cieknie cuchnąca ślina…

Coś, jakby płacz,

przenika
martwe
przedmioty…

Z zakamarków nocy
wychodzą widma…

Przechodzą obojętnie
wśród mgielnych oparów…

… nie dotykają ziemi, nie patrzą…

(Włodzimierz Zastawniak, 2021-10-01)

***

https://www.youtube.com/watch?v=y31aoMhoDeQ


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Arsis

Arsis, 29 september 2021

Borboletta

(Cykl: Albumy muzyczne)

***

Teksty z cyklu „Albumy muzyczne”, nie są przekładami.
Są one jedynie luźno związane z oryginalnymi tekstami
utworów, zawartymi na prezentowanych przeze mnie
albumach muzycznych. Zarówno sama muzyka jak i treść
utworów śpiewanych są dla mnie niejako pretekstem
i inspiracją do przedstawienia swoistego konceptu
fantastycznego.

***

Szelest liści ― perlisty szmer strumienia…

Dobiega z oddali głęboki
puls rozgrzanej ziemi
― cichy transowy rytm…

… ptasi śpiew spoza gęstej otuliny lepkiej mgły…

W kosmicznej atmosferze halucynogennych oparów otumaniają dziwaczne zapachy
wilgotnych roślin,
pachnideł, aptecznych ziół, korzeni…

… duszne powietrze spowalnia oddech…

Mrugają do mnie porozumiewawczo ―
prześwity całkowitego odprężenia
― jakby po intensywnym orgazmie…

Błogi, usypiający spokój…

Pod powiekami tętnią błękitne plamy nieba…

Nie mam siły
poruszyć
palcem ―
a co dopiero
― całym sobą…

Bezwład i luz…

… a b s o l u t n y r a j!



Jestem nad przepaścią… Rozpadają się moje sny ― obrazy jastrzębiego lotu…

… wchłania mnie wir unicestwienia…

Pękają gwiazdy w orgiastycznym tańcu…
Diabelskie baletnice ― koszą tuż przy ziemi soczyste trawy…

… wytryskująca krew zamienia się ― momentalnie ― w krzepnące płatki
róż…

Wiję się w sobie…

Konam
… umieram…

Wchodzę
raz jeszcze…

… w szaleństwo…

(Włodzimierz Zastawniak, 2018-27-08)

***

Borboletta – jest to szósty album muzyczny (studyjny) amerykańskiego zespołu Santana, z 1974 roku.

***

https://www.youtube.com/watch?v=IllLIxiXaGY

https://www.youtube.com/watch?v=0CbhVbhLfQA


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Arsis

Arsis, 29 september 2021

Welcome

(Cykl: Albumy muzyczne)

***

Teksty z cyklu „Albumy muzyczne”, nie są przekładami.
Są one jedynie luźno związane z oryginalnymi tekstami
utworów, zawartymi na prezentowanych przeze mnie
albumach muzycznych. Zarówno sama muzyka jak i treść
utworów śpiewanych są dla mnie niejako pretekstem
i inspiracją do przedstawienia swoistego konceptu
fantastycznego.

***

Budzę się…

Ostre słońce oświetla moją twarz… Staję na środku pokoju…

Senna maligna majaczy mi w głowie
― pod zapiaszczonymi, ciężkimi powiekami…

TAŃCZĘ!

Podnoszę ramiona
i kręcę się wkoło…

… coraz szybciej wiruje świat…

Wiruje nade mną żyrandol…
Wirują obrazy na ścianach…

… prostokątne, kwadratowe plamy…

TAŃCZĘ!

Oblepia mnie wilgotne, przesycone kurzem powietrze…

Coś jest nie tak!

Podłoga ucieka mi spod nóg…

Zaraz stracę równowagę.
Lecz nie zwracam uwagi
na ten niepewny stan rzeczy!

TAŃCZĘ!

Ocieram
dłonią
spocone czoło…

Przede
mną
― OKNO!

Co za widok,
dla kogoś
w narkotycznym zwidzie!

Otwieram pierwszą parę skrzydeł, drugą…

Gorące, przesycone spalinami powietrze zatyka mi dech…

TAŃCZĘ!



Biegnę wzdłuż
szumiącej
autostrady…

… w łopoczącej koszuli…

Ogromne
słońce
pali mi kark…

Mijają mnie trąbiące,
uskrzydlone stwory,
zdzierające z piskiem asfaltowy pyl…

TAŃCZĘ!

Nade mną ― ogromne ― płomieniste słońce … ― Muzyka w mojej głowie…

Ktoś mnie wciąż wita…
Kogoś wciąż żegnam…
Ktoś mnie wciąż żegna…
Kogoś wciąż witam…

Ktoś mnie
wciąż…
Kogoś wciąż…

Ktoś…

Kogoś...

TAŃCZĘ!

(Włodzimierz Zastawniak, 2018-26-08)

***

Welcome – jest to piąty album muzyczny (studyjny) amerykańskiej grupy Santana, z 1973 roku.

***

https://www.youtube.com/watch?v=yR79661Lf5M

https://www.youtube.com/watch?v=7cjVs_xd6Fw


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Arsis

Arsis, 29 september 2021

Amigos

(Cykl: Albumy muzyczne)

***

Teksty z cyklu „Albumy muzyczne”, nie są przekładami.
Są one jedynie luźno związane z oryginalnymi tekstami
utworów, zawartymi na prezentowanych przeze mnie
albumach muzycznych. Zarówno sama muzyka jak i treść
utworów śpiewanych są dla mnie niejako pretekstem
i inspiracją do przedstawienia swoistego konceptu
fantastycznego.

***

Tańcz ze mną! … Omiatają mnie długie, pachnące kwiatami włosy…

Pragnę ujrzeć w twoich oczach jaskrawe słońca…

… niech wiruje świat…

Salsa, latynoski rytm…

… gorący oddech na twarzy!

Szybciej,
mocniej…
… och, tak!

TAŃCZ!

TAŃCZ!

TAŃCZ!

Zbliżasz usta do mojego ucha… ―
słyszę szept…

Wiatr szeleści liśćmi
wielkiego drzewa…

… energetyczny krok, puls złączonych ciał!

Salsa, latynoski rytm…

… gorący oddech na twarzy!

Szybciej,
mocniej…
… och, tak!

TAŃCZ!

TAŃCZ!

TAŃCZ!

*

Idę przed siebie…

Migoczą słoneczne prześwity w gałęziach ― pełgające blaski u mych stóp…

Powracające
obrazy…

… unoszę twarz… ―

Jesienny chłód osusza łzy, rozwiewa zwiędnięte już resztki lata…

Błękitne
niebo,
białe obłoki…

Wstrząsa mną ziemista woń umierających kwiatów w bagnistym rozlewisku krzyczącego
świata…

Idę w pochyleniu…

… za mną ―
krok
za krokiem
― idzie mój cień…

… idzie
tak ―
krok
― w krok…

… jesienny wiatr osusza łzy…

(Włodzimierz Zastawniak, 2018-08-25)

***

Amigos – jest to siódmy album muzyczny (studyjny) amerykańskiej grupy Santana, z 1976 roku.

***

https://www.youtube.com/watch?v=lUwCUITkGwo

https://www.youtube.com/watch?v=BlW8rblRbMw


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Arsis

Arsis, 29 september 2021

Abraxas

(Cykl: Albumy muzyczne)

***

Teksty z cyklu „Albumy muzyczne”, nie są przekładami.
Są one jedynie luźno związane z oryginalnymi tekstami
utworów, zawartymi na prezentowanych przeze mnie
albumach muzycznych. Zarówno sama muzyka jak i treść
utworów śpiewanych są dla mnie niejako pretekstem
i inspiracją do przedstawienia swoistego konceptu
fantastycznego.

***

Czarna, magiczna kobieta… ― taniec… ― podskórny, pulsujący rytm…

Podchodzi do mnie wolnym, kocim krokiem…
Naga, o szerokich biodrach, kusząca wszystkimi zmysłami…

W jej oczach pełgają płomienie…
Długie włosy rozgarnia wiatr…

… odsłania, co chwila obfite piersi…

Ognisko wypluwa
trzaskające iskry…

… stajemy na wprost siebie…

Bezwstydni
i chciwi…
… pożądający,

rozpaleni…

… mając taką biel wywróconych oczu!



Czarna, magiczna kobieta… ― taniec… ― podskórny, pulsujący rytm…

Trzaskają wypluwane iskry…

… błyszczy od potu hebanowa skóra…

Na sklepieniu groty
rozedrgane cienie,
narkotyczny sen…

Drżące, rozpalone,
wyginające się ciała…

… dyszące ze zmęczenia ciała…

(Włodzimierz Zastawniak, 2018-08-25)

***

Abraxas – jest to drugi album muzyczny (studyjny) amerykańskiej grupy Santana, z 1970 roku.

***

https://www.youtube.com/watch?v=AELE1a-3Bxo

https://www.youtube.com/watch?v=338TDhTN7HQ


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Arsis

Arsis, 29 september 2021

Caravanserai

(Cykl: Albumy muzyczne)

***

Teksty z cyklu „Albumy muzyczne”, nie są przekładami.
Są one jedynie luźno związane z oryginalnymi tekstami
utworów, zawartymi na prezentowanych przeze mnie
albumach muzycznych. Zarówno sama muzyka jak i treść
utworów śpiewanych są dla mnie niejako pretekstem
i inspiracją do przedstawienia swoistego konceptu
fantastycznego.

***

… krok za krokiem… ―
powolny chód…

Otaczają mnie wokół piaszczyste wzgórza, niczym wielbłądzie garby…

Tańczą w wietrze drobinki kwarcu…

Uderzają
w twarz…

Kłują
i drapią…

… wybijają rytm…

Ogromne
słońce…
Rozdęte…
― oślepiające…

Osiadający
na karku,
na barkach
― jaskrawy żar…

… wtłaczający w ziemię rozpalony piec…

Idę przed siebie, idę wciąż… -

Pot zalewa
moje oczy…

… szczypiąca sól…

Jest mi coraz
trudniej…

… zatyka mi dech…

Gdzie ja
jestem? ―

… nie wiem…

Wiatr osusza
skronie i łzy.

Gdzie ja
jestem?
… jestem sam…

Poprawiam na plecach bagaż z dotychczasowym życiem…

Zwilżam popękane usta ostatnimi kroplami wody…

… krok za krokiem… ―
powolny chód…

Złote pałace majaczą w migoczących strumieniach falującego nieba…

Tańczą w wietrze drobinki kwarcu…

Uderzają
w twarz…

Kłują
i drapią…

… wybijają rytm…

(Wlodzimierz Zastawniak, 2018-08-17)

***

Caravanserai – jest to czwarty album muzyczny (studyjny) amerykańskiej grupy Santana, z 1972 roku.

***

https://www.youtube.com/watch?v=A8X8Usyggys

https://www.youtube.com/watch?v=F7AbmXe9thg

https://www.youtube.com/watch?v=aMcrK-o7q18


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Arsis

Arsis, 28 september 2021

… bezbrzeżna otchłań melancholii… noc

Wsłuchuję się w ostatni zakres radiowych fal… ― w zaszumione, niewyraźne czyjeś słowa…

Zamykam wilgotne oczy…



… gdzieś tam ―
zatopiona
w eterze
― obcość kosmosu…

Planety wirują w mroźnej otchłani…

… zderzające się galaktyki
tworzą eksplodujące,
fantasmagoryczne kwiaty…

Podziwiam rozkrzyczane
― drżącymi gwiazdami niebo…

Wiesz,
stąd
widać

― najlepiej…

… z opuszczonej przystani,
zamieszkałej jedynie
― przez zbłąkane dusze…

Wiatr targa
włosami,
połami płaszcza…

… szumią do snu jesienne liście…

Srebrzy się ―
perlisty
szmer
― strumienia…

Czy ―
jest
tu
― kto?

Czy ―
ktoś
― tu jest?

Nasłuchuję…

Otula mnie skrzydlaty cień…
… bezbrzeżna otchłań melancholii… noc…

(Włodzimierz Zastawniak, 2021-09-28)

***

https://www.youtube.com/watch?v=Bejji6F_mdg


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Arsis

Arsis, 26 september 2021

W westchnieniach mroku

Twój smutny wzrok… - wyraz przepełniony cierpieniem…

Jesteś już poza granicą czasu,
na skraju widzenia…

Spójrz, przytulam się
do zimnej,
popękanej ściany…

W świetle obskurnej żarówki wchłaniam tytuły książek…

… lśniące,
złote
litery…

… wyblakłe kanty…

Jesteś
tutaj…

Obok,
przy
mnie…

… daleko…

Każdej nocy nachodzi mnie całe twoje jestestwo…

Zbolała
dusza…

… stłumione głosy…

Wychodzę naprzeciw niedosiężnym gwiazdom, wymawiając twoje imię…

W westchnieniach mroku drzewa szeleszczą jesiennymi liśćmi…
Oklaskują nie wiadomo kogo, szepcząc smutne pieśni, jakby na pożegnanie…

Wiem, że tu jesteś…

… jakżebym mógł
nie wiedzieć…

Zresztą wiesz…

… wiesz, prawda?

(Włodzimierz Zastawniak, 2021-09-26)

***

https://www.youtube.com/watch?v=ZFtJ3hfw5TM


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Arsis

Arsis, 23 september 2021

Kocham

Przychodzisz każdej nocy… ― z burzą doskonale czarnych włosów, w powiewie nocnej otchłani…

Podążasz z przeszłości
w przyszłość…
… będąc w teraźniejszości jedynie chwilę…

Zbyt krótką, abym ci mógł spojrzeć w oczy, zamknąć w ramionach…

Obejmuję ―
próżnię…

… lodowatą
samotność,
zgrozę
istnienia…

… bezsensowność trwania…

Ktoś szarpie
za klamkę…

… otwieram…

Wiatr prześlizguje się
po poręczy
schodowej klatki..

… stuka niedomkniętym oknem…

Na posadzce ―
kawałek
― odłupanego tynku…

… wirują cząsteczki kurzu… ― mienią się i srebrzą w potokach księżycowego blasku…

Ćma puszyścieje
w przelocie…

… uderza ―
z cichym
furkotem
― o płomień żarówki…



Jesteś
tam
― wciąż?

Jesteś?

… znikasz…

Rozpadasz się na miliardy mikroskopijnych nieistnień…

Jak ci
na
imię?

Dorota?
Julia?

Jewgienija?

… nie dosłyszę, albowiem przerasta cię gorączkowy, piskliwy szmer nicości i zagubienia…

Choćbyś
jeden,
jedyny raz…

… choćbyś raz…

(Włodzimierz Zastawniak, 2021-09-23)

***

https://www.youtube.com/watch?v=Tfqt5YARv8w


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Arsis

Arsis, 20 september 2021

Próba wyznania

Widziałem twój profil w półcieniu, w lustrze stojącego trema… ― w ogromnej fabrycznej hali…

Szłaś zgarbiona, spowita gęstą czernią długich włosów…

Twoje usta,
twoje oczy…
… twoje zamyślenie…

Omiotłaś mnie spojrzeniem, zapachem kwiatów…

… senną wyobraźnią…

Świadomie?
Bezwiednie?

Nie wiem
― czy mogę…

A gdyby ciebie zapytać?

… pewnie i tak nie odpowiesz…

Zbyt wiele oddziela nas
pokładów czasu,
przeszłych epok…

Mieszają mi się obrazy
w kolorze sepii
― z popękaną emulsją wyblakłych ust…

Czyich?

… pozaginane kanty zdjęć z głębokiej otchłani, przepełnione szumem milczenia…

Twoje włosy opadają na mnie w wyobraźni… ― twoje oczy…

Powiedz mi…

Powiedz…

… powiedz…

Wiem,
czuję…

... ale nie wiem czy mogę…

Mogę?

(Włodzimierz Zastawniak, 2021-09-20)

***

https://www.youtube.com/watch?v=Ul3Jl8BTbMs


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Arsis

Arsis, 19 september 2021

Światło uwięzione w krysztale

Dopływa do mnie twój zniekształcony głos, gdzieś z głębi ciszy… ― otchłani nocy…

Szepty ukryte w ścianach,
w pęknięciach tynku…
… wszędzie wokół mżą piksele szalejącej nicości…

Idę do ciebie.

… podążam twoim śladem, przyciągany straszliwą grawitacją czarnej dziury…

Pędzę do centrum galaktyki,
z którego nie może się wyszarpać jakikolwiek okruch materii…

Przedzieram się przez dziwną substancję czasu, pokłady przeszłych epok…

Otwieram oczy…

Stoję po środku pokoju w obskurnym blasku
żarówki,
o którą uderza skrzydłami puszysta ćma…

Zza ściany dobiega, jakby szept zmartwychwstania…

… ktoś umarł i urodził się na nowo, ale w formie cienia, ciemności… mroku…

Zaglądam…

… w płomieniu świecy ―
wirujące cząsteczki
kurzu
― mienią się i jarzą…

Na nocnym stoliku otwarty w połowie: „Oddział chorych na raka”, Aleksandra Sołżenicyna…

Pustka piszczy
w uszach…

Zagęszcza mózg
― szumiący szmer…

Ktoś tu był,
pozostawiając po sobie
― błysk księżyca na szybie…

… światło uwięzione w krysztale…

(Włodzimierz Zastawniak, 2021-09-19)

***

https://www.youtube.com/watch?v=2FSz3cOnbvA


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Arsis

Arsis, 15 september 2021

Odbicie

Na szybie otwartego okna błysk melancholii… ― rozmigotana gwiazdami noc…

Wiatr rozwiewa włosy, chłodzi spierzchnięte gorączką usta…

Śmierć mi ciebie zabrała, mimo że przechodzisz ulicą w gęstej czerni…

… wchodzisz po schodach… ― znikasz…

Pojawiasz się znowu,
ale w innej epoce,
innym czasie snu…

Może wczoraj,
albo dzisiaj…

… może wcale…

Pajęczyny falują na ścianach…

Wspina się jęk przeciągu
po ornamentach naddartych tapet…

Zaskakują mnie wciąż puste fotele, kanapa…
… lustro stojącego trema z zamkniętą szufladą na twoje imię…

Na ekranie wyłączonego telewizora ― jarzy się szarymi pikselami odbicie czyjejś twarzy…

… czyjej?

Mojej?
Twojej?

… niczyjej…

(Włodzimierz Zastawniak, 2021-09-14)

***

https://www.youtube.com/watch?v=QIww0DKJjXc


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Arsis

Arsis, 12 september 2021

W całym tym pięknie rozpaczam

Wiesz, przychodzę czasami do twojego czasu… ― tak, tylko spojrzeć, poczuć... ―
dotknąć pustki…

… ogarnąć ramionami próżnię…

Tęskniąc, przemykam cieniami drzew skrajem piaszczystej drogi…

… nie widzę,
ale wiem,
że tu jesteś…

Zagarnęła cię, bowiem, otchłań rozpaczy, jako niematerialny byt…

Szeleszczą liście, źdźbła traw…

… wiatr rozwiewa z poboczy złotawy pył…

Migoczą dalekie łany,
rozkołysane morza
― gładzone nierealną ręką…

… błysk słońca w poruszanej przez nikogo szybie… ciche skrzypnięcie deski w przechylonym płocie…
stuknięcie owada o blaszaną konewkę…

To tędy
szłaś…

I podążasz wciąż…

… rozwiana niewidzeniem, samotnością i ciszą…

Krótkie spięcia pamięci
― odtwarzają każdy twój lekki krok,

jakby na pozrywanej,
prześwietlonej
częściowo
celuloidowej taśmie…

Wszystko przeszywa
― promieniowanie czasu…

… nieubłagane, nieodwracalne rozproszenie…

(Włodzimierz Zastawniak, 2021-09-12)

***

https://www.youtube.com/watch?v=kjSapJkyHyE


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Arsis

Arsis, 7 september 2021

Promieniowanie

Posągi, wszędzie posągi… ― zimne, niewzruszone głazy… Popiersia… ― twarze wykute w marmurze…

… niewidzące oczy…

Podążam ―
długim
― korytarzem…

… ściska mi serce
lodowaty
chłód
― półmroku…

Wszędzie wokół jakieś napisy, tajemnicze znaki… symbole…

Otwarte drzwi…

… opuszczone
pracownie,
porzucone
dłuta, młotki…

Rzeźby ―
okryte
― zakurzoną folią…

Przenika wszystko promieniowanie mżących pikseli, jakby męczące odczucie kłującego odrętwienia…



Idę w dół,
w górę…

… nie wiem…



Czas zapętla się, powtarza…

Można być
i nie być
― zarazem…

Wchodzić jedną połową ciała w przyszłość, tkwiąc jeszcze drugą w przeszłości, przekraczając teraźniejszość
smugą rozmytego światła…



Wypełniają przestrzeń
suche trzaski
ze zdartej, gramofonowej płyty…

… zdeformowane, niewyraźne głosy umarłych…

(Włodzimierz Zastawniak. 2021-09-07)

***

https://www.youtube.com/watch?v=LAAA9DM5THc


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Arsis

Arsis, 2 september 2021

Cichy świadek sennych wyobrażeń

… na butelce załamuje się obskurne światło żarówki… ― obserwują mnie istoty ukryte w słojach czasu…

Na fornirze drzwi skrzypiącej szafy ― odkształcają się dwoiste cienie…

Ćma uderza o lampę…

Stojące
lustro ―
paruje
― od krzyku…

To tu, to tam ― wyglądają jakieś niepojęte zwidy, jakieś widma ― obojętnych za życia ludzi…

… wodzą za mną wzrokiem, gdziekolwiek stanę, gdziekolwiek siądę z ciężkim westchnieniem…

Idą powietrzem ― powoli ― w brzęczącym kondukcie
zapomnianych obrazów w kolorze sepii…
Lecz, zanim nikną na wieczność, przystają, co chwila, jakby wspominając (w pochyleniu) ― swoje dawne
dzieje…

I przybywają nowe, wciąż nowe…



Kurz pokrył książki…

… wyszczerbione szklanki
z nalotem pleśni, talerze…

Nasłuchuję
szeptów ―
sennych
― wyobrażeń…

… rozkołysanych, uporczywych… drwiących…

Wszędzie wokół ―
szurania krzeseł…

… stukania obcasów…

(Włodzimierz Zastawniak, 2021-09-02)

***

https://www.youtube.com/watch?v=HU6OnWhyBL0


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Arsis

Arsis, 25 august 2021

Czułość

Widzę twarze… ― wciąż te same, smutne oblicza… Rozpływają się jak mgielne omamy…

Kłębią
się
― i snują…

Spada na moje źrenice gwiezdny pył…

Okrywa chłodem
nocna otchłań,
bezkres przeszłego czasu…

… obrysowuję dłonią kontury słoi na gładkich powierzchniach zniszczonych mebli…

Odpryski forniru…
… wyszczerbione krawędzie…

Nasłuchuję…

Słyszę
głos…
… szept…

Wiem, że płakałaś…
… dotyka mnie to za każdym razem…

Na schodach ―
ciężkie
― stąpania…

Wyglądam…

… blada dłoń ściskająca drewnianą poręcz ― zwiastuje nadchodzącą śmierć…

Odwiedzasz mnie z melancholią spojrzenia, z bolącym sercem…

… przytulasz do lodowatej piersi… ― niewzruszonej, jakby od wieków… ― całkowicie martwej…

Nie musisz
mówić,
bowiem
― widzę, czuję…

… całą twoją matczyną czułość,
matczyne serce…

Z moich oczu skapują
― kryształowe krople drgających gwiazd…

(Włodzimierz Zastawniak, 2021-08-25)

***

https://www.youtube.com/watch?v=XPVkBvTVUrY


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Arsis

Arsis, 25 august 2021

Żywi, umarli… zapomniani

Wpatruję się w krawędź regału… ― książki pokryte kurzem, płótnem pajęczyn…

Nie będę ruszał… ― niech śpią umarli bohaterowie,
których żywot skończył się z ostatnimi literkami…

„Oddział chorych na raka”, Aleksandra Sołżenicyna…

… Oleg Filimonowicz Kostogłotow ―
odjechał pociągiem
― z ciężarem śmiertelnej choroby…

Ubłocony, sponiewierany,
odczłowieczony…
… umęczony beznadzieją totalitaryzmu…

Na pożółkłych
stronicach ―
bezwład czai się
― na każdym kroku…

Lata 50. XX wieku… ― chwiejące się topole… ― koniec lata… ― melancholia jesienniejącego powoli
nieba…

Stara kwiaciarka ―
sprzedaje
na rogu ulicy
― bukieciki niebieskich fiołków…

… kupuje dwa,
wysupłując
z kieszeni
― ostatnie kopiejki…

„Wilk stepowy”, Hermanna Hessego…

… Harry Haller ―
znajduje ―
swoją
― Herminę…

Tańczy z nią
na balu
maskowym
― A. D. 1924…

… w deszczu konfetti, w głośnych dźwiękach foxtrota kołyszącej się na boki orkiestry…

A potem?

Nie wiadomo, czy zabija ją w pasji zazdrości, upojony silnym narkotykiem, czy staje się na powrót motylem…

… spadającym płatkiem
zwiędniętej róży…

„Zbrodnia i kara”,
Fiodora Dostojewskiego…

… Sonia Siemionowna Marmieładow,
przechadza się w świetle księżyca
― ulicami XIX-wiecznego Petersburga…

… nie chce
wracać ―
do swojego
― obskurnego mieszkania…

… do pustki,
wilgoci
― i brudu…

Rodion Raskolnikow ―
odlicza dni,
miesiące…
… lata katorgi…

… gdy wyjdzie
na wolność
― weźmie ją w ramiona…

„Uciekaj, króliku”, Johna Updike`a…

… Harry „Rabbit” Angstrom, szuka szczęścia
w ramionach kurwy,
zostawiając na pastwę losu ciężarną żonę…

„ Komu bije dzwon”, Ernesta Hemingway`a…

… Robert Jordan ― ciężko ranny ― rozstaje się ― na zawsze ― z Marią…

(Włodzimierz Zastawniak, 2021-08-25)

***

https://www.youtube.com/watch?v=5DaoDnpi1FI


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Arsis

Arsis, 23 august 2021

Aokigahara ― podróż do głębi

Drżę, zamknięty w kokonie mroku… Otula mnie noc, obsypując deszczem gwiazd…

… mieniąca się, cienka powłoka szronu
pokrywa lustra szyb,
kreśli wyszukane wzory…

Piszę po niej palcem twoje imię…

… puszysta ćma uderza w obskurną żarówkę, wznieca skrzydłami kurz…



Odwiedzasz mnie codziennie, blada, z sinymi cieniami wokół oczu…

Gdzie pójdziemy
tym razem?

… ciemna,
splątana
gęstwina lasu
― jest twoim jestestwem…

Ujmujesz moją rękę lodowatym, sztywnym uściskiem dłoni…

… krocząc przez opary mgielnej ciszy, prowadzisz w otchłań nieistnienia… absolutnego rozkładu…

Zwilgotniałe gałęzie ―
uginają się miękko
― pod naszymi gołymi stopami…

Uśmiechasz się
do mnie…
… odgarniasz włosy…

Stajemy się ― stopniowo
― niknącymi odgłosami przeszłego czasu…

Kocham cię…

(Włodzimierz Zastawniak, 2021-08-23)

***

https://www.youtube.com/watch?v=jfQ9L_nOMnQ


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Arsis

Arsis, 21 august 2021

Tryumf śmierci

… przytulam się do ciebie, wchłaniam… ― niknę w całej twojej świetlistej jaskrawości…

Została po tobie ― jedynie
szaro-brunatna gleba…
… lodowate piekło Nowej Ziemi…

Rozpalone cząsteczki
przeszywają na wskroś…

Deformują
i niszczą…
… przebijają z piskliwym szmerem membrany bolących uszu…

Z wykręconej spazmem przestrzeni wypływają widma, ukoronowane zrywami
migotliwych słońc…

Zagarniają wszystko
w płonącym huraganie…

*

Otwieram ciężkie powieki, zbierając w kołyskę dłoni
ziarenka piasku…

Wokół, tylko bezkres
szarego nieba,
trupia biel śniegu…

Przesypują mi się przez palce
szczątki dawnego życia…
… zmurszałe drewno rodzinnego domu…

Zmrożony deszcz tworzy w kałużach kręgi… W martwych jeziorach ― spuchnięte, sine usta
odbitych obłoków…

… coś do mnie
mówią,
coś szepczą…


… ― nie słyszę nic…

(Włodzimierz Zastawniak, 2021-08-21)

***

https://www.youtube.com/watch?v=zAMuH3Q-A2Q


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Arsis

Arsis, 15 august 2021

Resztki

Wychylam się na zewnątrz czasu, poza powłokę z cementu i cegieł… Ściany zdają się wybrzuszać,
kiedy nabieram w płuca powietrze…

… falują pajęczyny, kurz osiada w szczelinach pęknięć…

Spoglądam na pusty, wytarty po ojcu fotel…

… stojący nieruchomo dowód
zamierzchłej egzystencji,
jakby skamieniały artefakt…

A jeszcze, w którymś niedawnym śnie ―
przestępował nerwowo z nogi na nogę…

… trząsł się jak w ostatnim stadium delirium, albo ― jak łaszący się, skomlący pies…

Fotel po matce,
nasiąknięty
jej zapachem…

… to świeża rana…

Widać na nim,
tak jakby
― zaschnięte ślady krwi…

… a przecież ―
umarła ―
w zupełnie
innym miejscu
― na łóżku, za dnia,

… trzymałem ją w ramionach, aby nie zsunęła się na podłogę, niczym zwiędnięty, bezwładny liść…

Wszędzie ―
jakieś
papiery…

… pożółkłe listy…

… poplamione,
zmiętoszone
ochłapy
― dawnego życia…

Nastawiam płytę…

Igła przeskakuje… Zacina się…

… w uszach ― narasta piskliwy szum…

(Włodzimierz Zastawniak, 2021-08-15)

***

https://www.youtube.com/watch?v=mH6wJgwnuuU


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Arsis

Arsis, 7 august 2021

Głosy, wciąż głosy…

Wpatruję się w twoje sine usta… ― w tę kreskę bezruchu…

Spójrz…
… uschnięte róże mają już kolor miodu…

… kolor śmierci, unicestwienia…
zgniłego rozpadu…

Czy ktoś tu umarł?

Drżenie powiek…
… opadające drobinki kurzu…

… za oknem
deszcz…

Mgielne
… omamy

Przystawiam ucho do chłodnego tynku… ― nasłuchuję… Nawarstwia się schizofreniczny, piskliwy szum…

Przechodzą przez skórę
niewyraźne szepty…
… jakieś mnisze pacierze…

Wzdryga mną gong stojącego zegara… ― zmusza do wyjścia w mroczną otchłań nocy…

… BOMMM,
BOMMM…

BOMMM…

… BOMMM…

Wpatruje się w żółtawe światło wiszącej na kablu żarówki, w brzegi poprzecieranych, brudnych książek…

… Wieniedikt Jerofiejew,
Andriej Płatonow,
Anatolij Marienhoff…

Jurij Drużnikow,
Lidia Czukowska…

… Aleksander Sołżenicyn…

Jakiś stłumiony głos przywołuje mnie z drugiego pokoju…

Zaglądam…
… nie ma nikogo…

Falują na suficie
płótna pajęczyn…
… trzaskają w przeciągu drzwi…

Kto do mnie mówi? Szepcze?

Zatykam
uszy…
… odtykam…

Ktoś tu umarł
― i umiera znowu…

… ― i znowu ― wskrzesza się na nowo…

(Włodzimierz Zastawniak, 2021-08-07)

***

https://www.youtube.com/watch?v=Yvf8r03VK7g


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Arsis

Arsis, 6 august 2021

Podróż bez powrotu III

Ktoś mnie woła...

Chowają się po kątach szepty i mrok… ― czyjeś westchnienia, skrzypienia podłogowych klepek, pierzchania kroków…

… obserwuję w płomieniu świecy
fakturę pęknięć
mokrych od zacieków ścian…

Wstaję z głębokiego fotela
i podążam przed siebie,
wyczuwając pod dotykiem palców martwe przedmioty…

Obejmuje i wciąga
― chłód schodowej klatki…

Wygładzone
przez lata
― rzeźbione poręcze…

Odpryśnięty lakier…

… wbita pod paznokieć zadra…

Kurz zagęszcza powietrze miliardami wirujących drobin, które osiadają na źrenicach wilgotnych oczu…

Dokąd
teraz?

… powiedz…

*

Faluje i migocze moja jaskrawa światłość…

Dodano mi skrzydła,
jakby istocie
z obcego świata…

Jeszcze nie potrafię nimi poruszać… -
uczę się…

… wniebowstąpienie ―
odbywa się
zawsze
― po spirali czasu…

Zasklepiają się za mną brzuchate powłoki ―
skłębionych chmur…

Gdzieś tam, daleko ―
przechodzi
na przestrzał
blada smuga świtu,
muskając nadbrzeżne trawy
― zmarszczony, oceaniczny nurt…

… zmurszałe szczątki drewnianego domu… macierzankę rozpełzłą przy ziemi …

(Włodzimierz Zastawniak, 2021-08-06)

***

https://www.youtube.com/watch?v=nnvGNarBay8


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Arsis

Arsis, 1 august 2021

Tak po prostu

Noc otula mnie chłodem gwiazd… Na ścianie ― drżący cień trzepoczącej skrzydłami ćmy… Dwa puste fotele
po rodzicach,
kanapa, pufy… ― stół…

… pokryte kurzem termo z wizerunkiem ―
ducha samotności…

Powiedz mi coś…
… powiedz cokolwiek…

Milczenie ―
unosi się
w powietrzu,

Atakuje
mżącą
― szarością…

… wiatr szarpie poluzowanymi oknami, wspina się po ornamentach tapet przeciągły jęk przeciągu…

Kto ma przyjść?
… nie przyjdzie nikt…

Kocham cię,
słyszysz?

… czy mnie słyszysz?

Umieram, pomiędzy ―
każdym twoim
poruszeniem warg…
… pomiędzy szeptem a ciszą…

Na zewnątrz wiatr… ― zimny oddech melancholii…

Wiesz…

… nastawiłem płytę
ze smutną piosenką
― o utraconej miłości…

Niesie się echo
na pustej,
schodowej klatce...

… bieleją zatrzaśnięte na wieczność drzwi opuszczonych mieszkań…

Obejmuję
próżnię…
… rozgoszczoną nicość…

Przyjdź…

Tak ―
po
prostu…

… ― przytul…

(Włodzimierz Zastawniak, 2021-08-01)

***

https://www.youtube.com/watch?v=nHdUOvlhK3k


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Arsis

Arsis, 31 july 2021

Wybacz mi

Pamiętasz, jak płonęły wtedy gwiazdy? Szedł z oddali omdlewający zapach łąk, poprzez wieczorną rosę…

… księżycowy, srebrny blask…

Oddychaliśmy sobą, przekazując swoje oddechy z ust do ust… ―
zaskakiwani zawsze bladą projekcją świtu…

… okryci nagością,
jakże wrażliwą… ―
czułą…

Jedyną w swoim
rodzaju
― szatą kochanków…

Wiesz…

… stanęło kiedyś (prawie) ― moje słabe serce, tak, jak serce ― mojej śpiącej już na wieki mamy…

Czułem narastający sen i straszliwą niemoc…

Wystarczyło, żebym zażył ―
jeszcze jedną tabletkę,
abym mógł dostąpić krainy wiecznego lata…

Wybacz mi, że ciebie wciąż kocham…

… wybacz mi ― za moją ― do ciebie ― miłość…

(Włodzimierz Zastawniak, 2021-07-30)

***

https://www.youtube.com/watch?v=7SABcsrkEzE


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Arsis

Arsis, 27 july 2021

… kochana

Oddalamy się od siebie w głęboką otchłań… Przed nami miliony lat samotnego, lodowatego zmierzchu…

Ty ― w półcieniu mgławic, ja ― zroszony pyłem dalekich gwiazd…

… przywieramy dłonie do oszronionych szyb
kosmicznych kapsuł…

Przenika wszystko
echo oddechów
― zamarzających powoli drżących ciał…

Omiatają nas ramionami wirujące galaktyki, warkocze komet…

… choć jeszcze ―
splatają się
w jedno
― nasze sny…

Choć jeszcze…

Gdzie ty jesteś?
… na granicy widzenia…

A ja?

Odkąd przekroczyliśmy bramy
nieskończoności,
jak dwa maleńkie, dryfujące ziarenka piasku…

… zbyt wielka przepaść, zbyt wielkie roztacza się milczenie zastygłych słów…

Żegnaj…

… kochana…

(Włodzimierz Zastawniak, 2021-07-27)

***

https://www.youtube.com/watch?v=KWq6hb5vHbk


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Arsis

Arsis, 25 july 2021

Lunarium

Księżyc rezonuje… ― przechodzi przez zasłony i drzwi… ― srebrzy się… Nachodzi na moje oczy,
odciskając piętno niezgłębionej nostalgii…

… utożsamiam się ―
z tym ―
wizerunkiem…

… przystosowuję…

W deszczu mżących szarością pikseli ― ostrzą się krawędzie milczących przedmiotów…

Wszystko ―
głęboko
― oddycha…

… zanurzone w dziwnej projekcji czasu…

Otwieram
żarna
powiek

… zamykam…

Uwalniają się skądś
― jakieś dalekie, niezrozumiałe głosy…

… wtopione w chropowate zakłócenia
radiowych głośników…

Próbuję nawiązać kontakt,
wysyłając w eter zakodowaną wiadomość…

Z przytkniętym do drgającej membrany uchem…

… obracam chłodną, aluminiową gałkę, wsłuchany w monolog wszechświata…

(Włodzimierz Zastawniak, 2021-07-25)

***

https://www.youtube.com/watch?v=csDfa4JUYco


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Arsis

Arsis, 24 july 2021

Melancholia

Gdzieś, w głębi domu ― kroki i szepty… ― gong zegara, iluminacje umysłu… Przykładam ucho do ściany…
Nasłuchuję…

Przerasta mnie milczenie rzeczy… ― dalekie nawoływania z pokładów czasu…

Przed oczami
― drobinki kurzu…

… mżące szarością piksele…

To się
zbliża…

… oddala…

… ― przeinacza w wysublimowaną formę niebytu…

Otaczają mnie zagadkowe symbole i gesty…

… spoufalają się ze mną,
mrugają
porozumiewawczo…

W stojącym
lustrze
― odbite światło…

… rozedrgane gwiazdy
lodowatego kosmosu…

Podmuchy wiatru wzruszają wciąż ― jakieś dzwonki… dzwoneczki…

Gdzieś obok…

Blisko…

… bardzo daleko...

Pod oknami
kroki ―
przechodzącej wolno
― samotnej melancholii…

Zgięta w pół…

… w sięgającej ziemi ― białej, powiewającej szacie…

Wzywa

― noc…

Głaszcze…

… ― przytula…

(Włodzimierz Zastawniak, 2021-07-24)

***

https://www.youtube.com/watch?v=xtiyVuLsBF0


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Arsis

Arsis, 23 july 2021

W samotności mroku

Wchodzę po prastarych schodach… Po bokach ― kamienny, wilgotny mur… Doskwiera
zmęczonym płucom chłód…

Jesień to?
Nostalgiczny zmierzch…

Wrony śpiewają do snu chrapliwą kołysankę… ― śpij, kochana… ― śpij…

Kra…
kra…

… kraaa…

Pulsująca cisza…

… podmuchy wiatru rozwiewają pył…

Padam na kolana…

… nie mam siły
dalej iść…
Wybacz,
nicości moja…

… moja melancholio…

Przede mną ― wielka, otwarta na oścież ― z kutego żelaza brama…

… czuję cię blisko siebie,
na wyciągniecie ręki…

Milczysz wciąż…

Rozpływasz się…
… nie pozwalasz dotknąć…

Nie ma
ciebie…

… jesteś…

Wrastasz korzeniami
w nadciągającą noc…
… w atramentowo-siny dywan z chmur…

Skrzypią ― poruszane przez nikogo ― zawiasy…

… w ogromnym przeciągu, w kroplistym deszczu… ― samotności mroku…

(Włodzimierz Zastawniak, 2021-07-23)

***

https://www.youtube.com/watch?v=GPZ0BnQI5bM


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Arsis

Arsis, 22 july 2021

Meduza

Wszystko jest takie dziwne… ― w oczekiwaniu… Gładkie powierzchnie przedmiotów pokrywają warstwy
dziesięcioleci…

Jarzy się mżącymi pikselami samotności drżąca, skondensowana noc…

… wchłania mnie milczenie rzeczy… dookolna otchłań niebytu…

Otwieram
drzwi…
… zamykam…

Na schodowej klatce ― półmrok… ― żółtawe plamy
ulicznych latarni…
… drewniana, lśniąca poręcz… ―
odłupana drzazga…

Wiem, że nadchodzisz…

Czuję…

Kiedy mówisz do mnie,
nie mówiąc wcale,
twoje blade usta
― zamieniają się w kroplisty pył…

… nasączają słoną wilgocią
podłogę, ściany…

Widzę ciebie… ― jesteś cała w półcieniach, refleksach światła… ―
mroku…

Falują długie włosy,
jakby parzydełka…
… pofałdowana suknia…

… wypływasz powoli z odmętów czasu… ― zabijasz ― straszliwą melancholią…

(Włodzimierz Zastawniak, 2021-07-22)

***

https://www.youtube.com/watch?v=PX1eOWqLPLU


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Arsis

Arsis, 21 july 2021

Przybycie II

Powiedz mi, powiedz cokolwiek… Przychodzisz zawsze o jednakowej porze ― i milczysz…
Długie, powiewające wolno włosy ― przesłaniają ci twarz…

Oddalasz się… ― przybliżasz na wyciągniecie ręki… Nie ma ciebie… ―
jesteś…

Spójrz, jak promienieją gwiazdy… Mrugają lodowatymi oczami niezgłębionej otchłani…

Na stole ―
proza
poetycka
― Wieniedikta Jerofiejewa…

Pościerane
brzegi…
Zaplamiona,
naddarta okładka…

… lecący
anioł ―
trzyma
w rękach
― naftową lampę…

… rozświetlając czarny firmament nocy… ― pędzący do nikogo pociąg…

Siedzę w fotelu, oparłszy głowę na oparciu
i patrzę prosto ― w mdłe, żółtawe światło wiszącej lampy…

… puszysta ćma ― bije skrzydłami z cichym szelestem w rozpalone szkło zakurzonej żarówki…

Spoglądam
za siebie ―
w milczenie
― przedmiotów…

Otaczasz
mnie
drżeniem
― i chłodem oddechu…

… taką straszną, szumiącą w uszach ciszą…

(Włodzimierz Zastawniak, 2021-07-21)

***

https://www.youtube.com/watch?v=v1-znfKxKiE


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Arsis

Arsis, 18 july 2021

Przybycie

Spójrz na mnie… ― widzisz mnie? Twoje oczy są takie puste, pełne czarnej otchłani…

Szalejąca wokół cisza anihiluje każdy,
nawet najmniejszy odruch życia…

Za oknem wiatr ―
oddech
przestrzeni…
… migotliwa, gwiaździsta noc…

Przytulam się do drzewa, wyczuwając porami skóry chropowatość kory…

Słyszę szum płynącej w żyłach
krwi…

Jest tu kto?
Czy ktoś tu jest?

Przywierają do moich ust
― twoje spierzchnięte gorączką usta…

Przychodzisz każdej nocy ― martwa… Nieulękła śmierci, całkowicie wolna…

Kochasz mnie, prawda?
Powiedz,
że mnie kochasz…

Powiedz to,
Jewgienijo…

Gałęzie kreślą kręgi,
tak bardzo wolno…
… tak bardzo powoli…



Uchylam drzwi ― stoisz na schodowej klatce…

… zaciskam
powieki…
Otwieram
― nie ma ciebie…

Niedowidzę, ponieważ przeskoki czasu
załamują obraz…

Dotykam ścian mrocznych pokoi, szukając ciebie wśród drżących pajęczyn i drobin kurzu…

Skrzypienie podłogi ―
zwiastuje
― przybycie tęskniącej duszy…

… odwracam się… ― rozwieram z uśmiechem ramiona…

(Włodzimierz Zastawniak, 2021-07-18)

***

https://www.youtube.com/watch?v=IC3GY8yNnAo


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Arsis

Arsis, 13 july 2021

Pozostałości

Jaskrawe słońce oślepia i pali… Ocean błękitu nade mną… Źdźbła wysokich traw omiatają
ciało…

Zachwaszczone drogi, aleje… — wijące się donikąd ścieżki…

Jesteś… — nie ma cię…

Przepadłaś na skraju ciszy i zapomnienia…
Gorący wiatr
wykruszył twoje blade usta…

Wypalił oczy…

Wokół — drewniane domy
bez okien i drzwi…
… kryte słomą strzechy…

Zardzewiałe koła, obręcze…
Stosy cegieł, kamieni… — opiłków żelaza…

… wypalony piec…
Podkowy,
pręty…
… ostrza kos…

Rozsypane w pył —
artefakty
— przeszłego czasu …

Snują się bez celu zagubione widma obojętnych za życia ludzi, lecz — widziane tylko —
przeze mnie…

Krople potu
na czole…
… upalny dzień lipca…

W powietrzu — kołujące chmary owadów…

… stroją swoje skrzypce ukryte po kątach świerszcze…

(Włodzimierz Zastawniak, 2021-07-13)

***

https://www.youtube.com/watch?v=Fnl28YLElaI


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Arsis

Arsis, 12 july 2021

Próba kontaktu II

Przytulam się do ścian pustego mieszkania… Noc rozświetlają jedynie zygzaki błyskawic…

Szmer,
szum…

… samotność…

Perlą się na szybach krople deszczu…
Uderzają o blaszane parapety,
niczym ziarenka suchego grochu…

Chwieją się
gałęzie…

… drzewa…

Przykładam ucho do chłodnego tynku, wyławiając odległe westchnienia i szepty…

Wysublimowane konstrukcje zdań — wygłaszane nie wiadomo,
przez kogo
— i — do kogo…

… wyczuwam pod drżącymi palcami — spajające wszystko ziarenka piasku…

Próba kontaktu kończy się fiaskiem,
albowiem dzieli nas
— zbyt wielka otchłań czasu…

W lustrze stojącego trema
przesuwa się powoli
— blade widmo mojego odbicia…

Śledzące —
każdy
— mój krok…

Zbudowane wyłącznie z cząstek antymaterii…

… stworzenie na wpół żywe, na wpół — martwe…

(Włodzimierz Zastawniak, 2021-07-12)

***

https://www.youtube.com/watch?v=NS8yX6RtN_I


number of comments: 1 | rating: 2 | detail


  10 - 30 - 100  






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1